Po chwili do mojego pokoju wparował Reus. Nie spodziewałam się tego i zakryłam kołdrą do same usta. Powoli podszedł do mojego łóżka i będąc już wystarczająco blisko rzucił się na mnie. Dosłownie.
- Marco grubasie, złaź!- warknęłam
- Nie-e.
- Ale ciężki jesteś.- marudziłam
- No dobra.- z niezbyt zadowolona miną blondyn zwlekł się za mnie. wstałam cały czas okryta kołdrą.
- A teraz..- zbliżył się do mnie na niebezpieczną odległość i cmoknął w polik. Położył ręce na dolnej części moich pleców i opuszkiem palca zaczął coś na nich rysować. Uśmiechnęłam się patrząc w jego oczy.- ... Pomogę wybrać ci ubrania.- wyszczerzył się. Szczerze powiedziawszy nie spodziewałam się tego po nim. Po tym zboczonym do potęgi entej Marco Reus'ie... W życiu!
- O nie, nie. Poradzę sobie tylko powiedz jak mam się ubrać.- zaprotestowałam i spojrzałam na niego wyczekująco.
- To ci pomogę.- odparł i podszedł do szafy. Załóż tę spódniczkę, ten top, do tego te szpilki, no możesz ten sweterek czy jak to się tam zwie, ale byłbym szczęśliwy gdybyś nie zakładała i tę bieliznę...- wyrzucił z szafy wybrane przez siebie rzeczy. Spojrzałam na niego niedowierzająco.
- Chyba sobie ze mnie kpisz!- wytrzeszczyłam oczy
- Nie.
- Ja nie dziwka! Sorry, ale tego nie założę. Wiesz... Wyrzucę to do kosza. A szczególnie tę bieliznę.- oznajmiłam i ruszyłam gdzieś. Jakoś nie za bardzo wiedziałam gdzie się kieruję, ale kierowałam.
- Żartowałem.- złapał mnie za rękę.
- A teraz wyjazd. Sama sobie poradzę.- uniosłam ton głosu, a piłkarz posłusznie spełnił moją prośbę.
Postanowiłam ubrać się w to, w czym czuję się najlepiej czyli miętowego koloru rurki, białą z nadrukiem koszulkę na ramiączkach, szary sweterek i tego samego koloru trampki, do tego kilka bransoletek i gotowa.
Po 15 min wyszłam z łazienki gotowa. Wstąpiłam jeszcze do swojego pokoju po telefon, który chwile później znajdował się już w kieszeni moich spodni, po czym zeszłam na dół, gdzie w salonie siedział Marco.
- Zjem i możemy jechać.- powiedziałam idąc w stronę kuchni.
- Nie, nie. Zjemy na mieście.- odparł wstając
- Ale...
- Nie ma żadnego ale.- przerwał mi w pół zdania i ruszył do wyjścia.- Idziesz?
- Yyy... Tak, tylko napisze karteczkę Kubie.- wyjaśniłam szybko i złapałam za niewielkich rozmiarów karteczkę i długopis, po czym szybko napisałam: "Hejoo, śpiochu. Ty sobie leniuchujesz, a ja muszę wcześnie wstać. Spotykam się z Marco, nie wiem o której wrócę. :) Marcela :*"
15 min. później blondyn zatrzymał samochód pod jakąś restauracją. Piękną i na bank drogą restauracją.
- O nie, nie.- zaprotestowałam
- O co chodzi?
- Nie będziemy tutaj jeść.- wytłumaczyłam krótko
- Ale dlaczego?
- Możemy pojechać do jakiejś knajpki? Poza tym jestem niestosownie ubrana.
- Jeżeli tak bardzo chcesz...- powiedział i ruszył w nieznanym mi kierunku. Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Marco jak na gentlemana przystało otworzył mi drzwi i podał rękę. Złapałam za nią i chwile później stałam na stałym gruncie. Jak się później okazało miejscem w którym będziemy jeść śniadanie jest knajpka. Będąc już w niej każde z nas zamówiło coś dla siebie i czekając na zamówienie zaczęłam rozmowę.
- Powiesz mi gdzie mnie zabierasz?
- Nie.- odpowiedział krótko
- Aha. Czyli nawet jakbym błagała to i tak byś mi nie powiedział?
- Nie. To niespodzianka.- uśmiechnął się
- Aha, okey. Nie wnikam...- oparłam głowę o rękę i przyglądałam się blondynowi. Jednak długo tak nie wytrzymałam.- Ale weź, powiedz, no!- nie dawałam za wygraną. Lubię niespodzianki, ale czekanie na nie to istny koszmar.
- Boże, Marcela! Zjemy i pojedziemy..!- zaśmiał się
- Wiem, ale ja nie wytrzymam...- marudziłam
- Wytrzymasz, zobaczysz! Przy mnie wszystko jest możliwe!- poruszył zabawnie brwiami
- Ta... W końcu ty to ten słynny Marco Reus!
Po zjedzeniu śniadania ruszyliśmy w drogę. Nieznaną mi drogę. Oparłam głowę o szybę i ziewnęłam. Kompletnie się nie wyspałam. Dziwić się. Spałam jakieś pięć, może sześć godzin. Dla mnie jest to zdecydowanie za mało. Pomyślałam, że teraz gdybym była w swoim łóżeczku, smacznie spałabym...
- Jeżeli chcesz to możesz się chwile przespać..- odparł przyglądając mi się
- Patrz na drogę.- rozkazałam, a Marco przerzucił wzrok na jezdnię
- Przepisowa...- przyznał
Podziwiając piękny krajobraz na szybą auta, nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
- Cysia...- szepnął Marco, tym samym budząc mnie
- Już? Już jesteśmy?- zapytałam zdezorientowana otwierając oczy
- Tak. Zakryje ci oczy, okey?- powiedział i chwile później poczułam jak zakrywa mi oczy.
- Nawet nie odpowiedziałam...
- Bo i tak nie miałaś wyboru.
Chwile później usłyszałam trzaśnięcie drzwiami co oznaczało, że blondyn wyszedł. Pomógł mi wyjść, a kiedy już stałam objął mnie od tyłu, co wywołało przyjemny dreszcz.
- Co ty robisz?- zapytałam zszokowana jego zachowaniem
- To jest mój drugi raj.- odparł odwiązując mi chustkę. Kiedy zobaczyłam gdzie jesteśmy...
- Lotnisko? Opuszczone lotnisko? To twój raj?- zapytałam ze śmiechem
- W pewnym sensie tak..- wytłumaczył, choć nadal nie rozumiałam
- Możesz jaśniej?- odwróciłam się w jego stronę. Ten tajemnicy uśmiech... Grr. :/
- Tutaj ścigam się samochodem z kumplem. Tak dla zabawy.- wyjaśnił
- Aha..!- uśmiechnęłam się. W tym momencie Marco jeszcze bardziej przyciągnął mnie do siebie i splótł nasz ręce.
- Marco..- szepnęłam
- Sorry gołąbeczki, że wam przeszkadzam, ale chcę was poinformować, że już jestem.- usłyszałam nieznany mi głos. Chciałam odejść od blondyna, bo ta sytuacja wyglądała jednoznacznie, ale Marco jeszcze bardziej przyciągnął mnie do siebie.
- Widzę, że się kochacie itp. Ale możecie nie okazywać tego aż tak przy singlach!?- dodał brunet, za co został zmierzony moim podłym wzrokiem. Muszę przyznać.. Przystojny brunet. Ba! Przecież Marco ma przystojnych kumpli.
- Marcel, Marcelina. Marcelina, Marcel.- przedstawił nas sobie. Nawet nie zdążyliśmy nic powiedzieć, bo Marco nas uprzedził.- Mam taki pomysł... Może, ten który wygra spędza z Marcelą calutki dzień.- zaproponował patrząc na mnie
- Mi pasuje. Z taką pięknością cały dzień...- rozmarzył się Marcel
- I tak nie poru...!- chciał dokończyć, ale ja nie pozwoliłam mu na to uderzając w ramie!- No co? Miałem dać mu tą satysfakcję!?
- Jajco!- odpowiedziałam chamsko- Lepiej samemu ją mieć!- odparłam oburzona, ale Marco moje zdenerwowanie puścił obok uszu...
- No dobra.- z niezbyt zadowolona miną blondyn zwlekł się za mnie. wstałam cały czas okryta kołdrą.
- A teraz..- zbliżył się do mnie na niebezpieczną odległość i cmoknął w polik. Położył ręce na dolnej części moich pleców i opuszkiem palca zaczął coś na nich rysować. Uśmiechnęłam się patrząc w jego oczy.- ... Pomogę wybrać ci ubrania.- wyszczerzył się. Szczerze powiedziawszy nie spodziewałam się tego po nim. Po tym zboczonym do potęgi entej Marco Reus'ie... W życiu!
- O nie, nie. Poradzę sobie tylko powiedz jak mam się ubrać.- zaprotestowałam i spojrzałam na niego wyczekująco.
- To ci pomogę.- odparł i podszedł do szafy. Załóż tę spódniczkę, ten top, do tego te szpilki, no możesz ten sweterek czy jak to się tam zwie, ale byłbym szczęśliwy gdybyś nie zakładała i tę bieliznę...- wyrzucił z szafy wybrane przez siebie rzeczy. Spojrzałam na niego niedowierzająco.
- Chyba sobie ze mnie kpisz!- wytrzeszczyłam oczy
- Nie.
- Ja nie dziwka! Sorry, ale tego nie założę. Wiesz... Wyrzucę to do kosza. A szczególnie tę bieliznę.- oznajmiłam i ruszyłam gdzieś. Jakoś nie za bardzo wiedziałam gdzie się kieruję, ale kierowałam.
- Żartowałem.- złapał mnie za rękę.
- A teraz wyjazd. Sama sobie poradzę.- uniosłam ton głosu, a piłkarz posłusznie spełnił moją prośbę.
Postanowiłam ubrać się w to, w czym czuję się najlepiej czyli miętowego koloru rurki, białą z nadrukiem koszulkę na ramiączkach, szary sweterek i tego samego koloru trampki, do tego kilka bransoletek i gotowa.
Po 15 min wyszłam z łazienki gotowa. Wstąpiłam jeszcze do swojego pokoju po telefon, który chwile później znajdował się już w kieszeni moich spodni, po czym zeszłam na dół, gdzie w salonie siedział Marco.
- Zjem i możemy jechać.- powiedziałam idąc w stronę kuchni.
- Nie, nie. Zjemy na mieście.- odparł wstając
- Ale...
- Nie ma żadnego ale.- przerwał mi w pół zdania i ruszył do wyjścia.- Idziesz?
- Yyy... Tak, tylko napisze karteczkę Kubie.- wyjaśniłam szybko i złapałam za niewielkich rozmiarów karteczkę i długopis, po czym szybko napisałam: "Hejoo, śpiochu. Ty sobie leniuchujesz, a ja muszę wcześnie wstać. Spotykam się z Marco, nie wiem o której wrócę. :) Marcela :*"
15 min. później blondyn zatrzymał samochód pod jakąś restauracją. Piękną i na bank drogą restauracją.
- O nie, nie.- zaprotestowałam
- O co chodzi?
- Nie będziemy tutaj jeść.- wytłumaczyłam krótko
- Ale dlaczego?
- Możemy pojechać do jakiejś knajpki? Poza tym jestem niestosownie ubrana.
- Jeżeli tak bardzo chcesz...- powiedział i ruszył w nieznanym mi kierunku. Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Marco jak na gentlemana przystało otworzył mi drzwi i podał rękę. Złapałam za nią i chwile później stałam na stałym gruncie. Jak się później okazało miejscem w którym będziemy jeść śniadanie jest knajpka. Będąc już w niej każde z nas zamówiło coś dla siebie i czekając na zamówienie zaczęłam rozmowę.
- Powiesz mi gdzie mnie zabierasz?
- Nie.- odpowiedział krótko
- Aha. Czyli nawet jakbym błagała to i tak byś mi nie powiedział?
- Nie. To niespodzianka.- uśmiechnął się
- Aha, okey. Nie wnikam...- oparłam głowę o rękę i przyglądałam się blondynowi. Jednak długo tak nie wytrzymałam.- Ale weź, powiedz, no!- nie dawałam za wygraną. Lubię niespodzianki, ale czekanie na nie to istny koszmar.
- Boże, Marcela! Zjemy i pojedziemy..!- zaśmiał się
- Wiem, ale ja nie wytrzymam...- marudziłam
- Wytrzymasz, zobaczysz! Przy mnie wszystko jest możliwe!- poruszył zabawnie brwiami
- Ta... W końcu ty to ten słynny Marco Reus!
Po zjedzeniu śniadania ruszyliśmy w drogę. Nieznaną mi drogę. Oparłam głowę o szybę i ziewnęłam. Kompletnie się nie wyspałam. Dziwić się. Spałam jakieś pięć, może sześć godzin. Dla mnie jest to zdecydowanie za mało. Pomyślałam, że teraz gdybym była w swoim łóżeczku, smacznie spałabym...
- Jeżeli chcesz to możesz się chwile przespać..- odparł przyglądając mi się
- Patrz na drogę.- rozkazałam, a Marco przerzucił wzrok na jezdnię
- Przepisowa...- przyznał
Podziwiając piękny krajobraz na szybą auta, nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
- Cysia...- szepnął Marco, tym samym budząc mnie
- Już? Już jesteśmy?- zapytałam zdezorientowana otwierając oczy
- Tak. Zakryje ci oczy, okey?- powiedział i chwile później poczułam jak zakrywa mi oczy.
- Nawet nie odpowiedziałam...
- Bo i tak nie miałaś wyboru.
Chwile później usłyszałam trzaśnięcie drzwiami co oznaczało, że blondyn wyszedł. Pomógł mi wyjść, a kiedy już stałam objął mnie od tyłu, co wywołało przyjemny dreszcz.
- Co ty robisz?- zapytałam zszokowana jego zachowaniem
- To jest mój drugi raj.- odparł odwiązując mi chustkę. Kiedy zobaczyłam gdzie jesteśmy...
- Lotnisko? Opuszczone lotnisko? To twój raj?- zapytałam ze śmiechem
- W pewnym sensie tak..- wytłumaczył, choć nadal nie rozumiałam
- Możesz jaśniej?- odwróciłam się w jego stronę. Ten tajemnicy uśmiech... Grr. :/
- Tutaj ścigam się samochodem z kumplem. Tak dla zabawy.- wyjaśnił
- Aha..!- uśmiechnęłam się. W tym momencie Marco jeszcze bardziej przyciągnął mnie do siebie i splótł nasz ręce.
- Marco..- szepnęłam
- Sorry gołąbeczki, że wam przeszkadzam, ale chcę was poinformować, że już jestem.- usłyszałam nieznany mi głos. Chciałam odejść od blondyna, bo ta sytuacja wyglądała jednoznacznie, ale Marco jeszcze bardziej przyciągnął mnie do siebie.
- Widzę, że się kochacie itp. Ale możecie nie okazywać tego aż tak przy singlach!?- dodał brunet, za co został zmierzony moim podłym wzrokiem. Muszę przyznać.. Przystojny brunet. Ba! Przecież Marco ma przystojnych kumpli.
- Marcel, Marcelina. Marcelina, Marcel.- przedstawił nas sobie. Nawet nie zdążyliśmy nic powiedzieć, bo Marco nas uprzedził.- Mam taki pomysł... Może, ten który wygra spędza z Marcelą calutki dzień.- zaproponował patrząc na mnie
- Mi pasuje. Z taką pięknością cały dzień...- rozmarzył się Marcel
- I tak nie poru...!- chciał dokończyć, ale ja nie pozwoliłam mu na to uderzając w ramie!- No co? Miałem dać mu tą satysfakcję!?
- Jajco!- odpowiedziałam chamsko- Lepiej samemu ją mieć!- odparłam oburzona, ale Marco moje zdenerwowanie puścił obok uszu...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I w końcu mamy wakacje!
Mordki moje! Co planujecie na te dłuuugie wda miesiące!?
Ja osobiście chyba całe przesiedzę w domu!
Rozdział... Hmm... Mam nadzieję, że się podoba. Co tu więcej na jego temat!?
Ocenicie same!
I mam jeszcze taką jedną sprawę.
Ostatnio pod rozdziałami jest mało komentarzy. ;c
10? Wiem, że stać Was na więcej. O wiele więcej!
Nie zadowala mnie 10 komentarzy.
23 obserwatorów + anonimki to dużo...
Proszę komentujcie! ;))
Dla Was to tylko chwila, a dla mnie motywacja do dalszego pisania, więc...
CZYTASZ~KOMENTUJ!
Buziaczki.. ;**
Nie wieże! Po prostu nie wieże!
OdpowiedzUsuńMarcela jako nagroda dla zwycięscy ?! Serio..Marco ? :) Coś jednak czuję, że on wygra ten zakład bo będzie chciał spędzić kolejny dzień z młodą Błaszczykowską! :))
Nie ma co! ;)
No, no Marco jako stylista ubrań ? Mi tam pasuje! Takiego stylistę mieć przy sobie.. ;)
Kochana, rozdział jak zawsze cudowny! :) Czekam na nn <3
Buziaczki! :* ♥
Super rozdział :D czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńMarco jest słodki... kiedy on bd z Marcelą parą? czekam na ten moment zapraszam do mnie! Dopiero zaczynam! :) http://walcz99.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńZazwyczaj czytam blogi na telefonie ( tak jak teraz ) i poprostu wydaje mi sie ze jak większość nie mam w głowie * trzeba napisać komentarz! *
OdpowiedzUsuńAle wiedz ze bloga czyta bardzo dużo osób + piszesz swietnie i z niecierpliwością czekam na kolejny rodzial!
Powiedz ze Marco wygra! Musi! Moze wtedy zostaną para ( tak oficjalnie? )
Marcela jako nagroda?chamskie -_-Marcel *_* hyhyhy :3
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny *_*
Z niecierpliwością czekam na nn<3
Buziaki :*
rozdział świetny! :) czekam na kolejny(niecierpliwie czekam) i dużo weny życzę :)
OdpowiedzUsuńWyścig o Marcele czy tylko mi to wydaje się jakieś niedorzeczne. No bo ścigają się jak o jakieś mięso, no kurcze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i całuje
Weroooo...
świetny
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial ciekawe kto wygra ;) wydaje mi sie ze Reus, ale wszystko noze sie zdarzyc :* Czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńale jestem ciekawa kto wygra! Dawaj mi tu szybciutko następny rozdział! haha <3
OdpowiedzUsuńrozdział genialny..
OdpowiedzUsuńczekam nn..:***
Wakacje łuhuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ze ostatnio nie skomentowałam ale cóż, brak czasu.
Co do rozdziału to jak zwykle mega.
Marco seksior jeden, jak zwykle niewyżyty.
Marcel? Hmmmmm mam nadzieję, że nic ten tego z Nim, Ona ma być z Marco i już.
Chciałam podziekoać jeszcze chyba setny raz za komentarz u mnie
Jesteś Kochana ♥
P.S. Świetna muzyczka tu :)
<3
Zaczynam mieć podejrzenia, że Marco ma ADHD albo jest nie dorobiony XD Serio.
OdpowiedzUsuńNigdy był nie pomyślała, że zabierze ją na opuszczone lotnisko. No w końcu Marco lubi latać za sterami dużych samolotów. Już mi ten Marcel na nery działa -.- Wakacje mi psuje ! No cóż liczę, że wpadnie pod jakiś samochód albo porwie go ufo. I tak nikt nie będzie płakać :D No i kto wygra ten pojedynek ? Mam nadzieję, że on nie zepsuje związku Marceli i Marco. W końcu nadzieja matką głupich. Poczekamy zobaczymy.
Czekam na następny rozdział i zapraszam na nowy rozdział do siebie ;)
http://miloscwdortmundzie.blogspot.com/
Aż tak nie lubisz Marcel..? Mi tam on pasuje.. ;))
UsuńPożyjemy, zobaczymy...
Może coś z nim wykombinuję... Zła ja.. ;P
Na pewno przeczytam rozdział u cb. ;** <3
Mam nadzieję ze to Marco wygra i wkońcu będą razem, no ale pożyjemy zobaczymy . czekam z niecierpliwością <3 pozderkii ;)
OdpowiedzUsuńKiedy oni w końcu się pocałują! jejuu <3 czekam niecierpliwie na ten moment! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńświetne to jest :) czekam na więcej ! ;*
OdpowiedzUsuńOsz ten Marco! On na serio ma cos nie ten teges pod sufitem!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńAle i tak Go uwielbiam <3
Co do Marcela, to niech tylko ruszy Marcelinę to Go osobiście ukatrupię :)
http://powrotyirozstania.blogspot.com/
Ahhh ten Marco *__*
OdpowiedzUsuńMam jakieś dziwne przeczucie że Marcel może trochę namieszać w relacjach Reus-Marcela, ale mam nadzieję że się mylę ;D
Czekam na kolejny
Najpierw to przepraszam że nie komentowałam. Ale mam chyba spóźniony zapłon :O hahaha <3 Marco jaki zboczeniec. Jezu, aż strach się bać co by on tej biednej Marceli chciał zrobić. Hahaha. No ale i tak go uwielbiam. <3 :) No i ciekawe kto wygra ten wyścig. Bardzo lubię Marcela, ale to Marco ma wygrać noo... :D Bynajmniej mam taką nadzieję. <3 ;***
OdpowiedzUsuńPisz szybko nexta <3
Buziole ;****
Przepraszam, przepraszam, przepraszam! ;** Nie skomentowałam przedostatniego rozdziału, bo nie miałam kiedy :c Ale dzisiaj mam chwilę i nadrobiłam dwa rozdziały! :D
OdpowiedzUsuńOba genialne, ale to już wiesz :D
Też mam takie wrażenie, że Sophie okaże się fałszywą przyjaciółką.. Niestety takie uroki bycia siostrą kogoś sławnego. Nie wiesz kto jest prawdziwym przyjacielem, a kto fałszywym...
Oby podczas tego wyścigu Marco nie miał żadnego wypadku! Często się tak kończy jeśli chłopaki popisują się przed dziewczynami -.- Ehh ja ich logiki nigdy nie zrozumiem :D
Czekam na następny :)
Pozdrawiam ;**