- Tylko bez zbędnych komentarzy, gierek i tym podobne...- uprzedziłam
- Będę grzeczny...
Obudziły mnie promienie słoneczne wdzierające się do pokoju przez zasłonięte rolety. Przetarłam oczy i spostrzegam, że spałam wtulona w tors Marco. Odsunęłam się od piłkarza i przewróciłam na drugi bok...
[Marco]
Obudziłem się po 10. Postanowiłem nie wstawać, ponieważ obudziłbym Marcelę, która spała wtulona w mój tors. Kompletnie mi to przeszkadzało, wręcz przeciwnie... Podobało! Leżałem i patrzyłem na jej słodką buźkę... Mimo, ze znam ja tak krotko... Zaledwie kilka dni... To bardzo ją lubię! Ona jest taka inna. Nie klei się do mnie jak wszystkie moje byłe! Może coś z tego wyjdzie!? W końcu jestem już wolny... Caroline to był największy błąd mojego życia. Bylem taki głupi i ślepy. Poleciała tylko na moja kasę i sławę... Po chwili Marcela obudziła się i przewróciła na drugi bok, tak ze była plecami do mnie. Patrzyłem na nią z takim zaciekawieniem... W niej jest os takiego co... Co mnie do niej przyciąga... Wstałem najciszej jak tylko potrafiłem i podążyłem do pokoju, w którym miałem spać. Burza to był tylko pretekst do tego, aby spać z młodą Błaszczykowską. Ubrałem się we wczorajsze ubrania i zeszedłem na dol. W kuchni już urzędowa Agata.
- Cześć.- przywitałem się i usiadłem na krześle przy stole
- Hej, kac jest?- zapytała stawiając przede mną szklankę z woda
- Wiesz, ze nie!
- Dziwne. Ciekawe jak Kuba...- zastanawiała się na głos żona kapitana polskiej reprezentacji
- Jeszcze śpi?
- Tak- odpowiedziała- Może być omlet na śniadanie?
- Jasne! Ale to nie będzie problem jak zjem u was?
- Nie, no skąd.- odpowiedziała i wzięła się za robienie śniadania. Patrzyłem jak Agata robi omleta i powiem szczerze... Ona robi to 100 razy lepiej niż ja!
- Heej!-usłyszałem zaspany głos młodszej Błaszczykowskiej
- Oo,hej- spojrzałem na nią. Była ubrana w krótkie spodenki i koszulkę. Nie zważając na to poszła do salonu i rzuciła się na kanapę.
- Obudziłem cie?- zapytałem
- Ym.. nie!
- Czy mi się wydaje czy wy spaliście razem?- zapytała zdezorientowana Agata
- Marco boi się burzy.- odpowiedziała Marcelina
- Wcale, ze nie!- zaprzeczyłem
- Wcale, ze tak!
- Co to się działo w nocy!- do kuchni wszedł szczerzący się Kuba
- Weź idź lepiej spać, bo coś widzę, że się nie wyspałeś!- powiedziała młodsza blondynka idąc w moja stronę
- Właśnie miałem to powiedzieć..- odparłem i przybiłem z nią żółwika
- Śniadanie gotowe!- poinformowała Agata. Wszyscy usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy konsumować danie przyrządzone przez Agatę
- Pozmywam!- powiedziała Marcela wstając od stołu. Agata i Kuba poszli do salonu, a ja za nimi.
[Marcelina]
Szybko pozmywałam i podążyłam do swojego pokoju, żeby się przebrać. Nie mogłam przecież cały dzień "paradować" w piżamie, tym bardziej przy Marco. Z szafy wyjęłam ubrania, które odpowiadały mi najbardziej i poszłam do łazienki. Dość szybko doprowadziłam się do porządku dziennego, tak to chyba najlepsze określenie. W drodze na dól, wstąpiłam jeszcze do mojego pokoju po telefon i zeszłam na dół. Usiadłam na kanapie w salonie i akurat dosalam sms-a. Wyjęłam telefon z kieszeni i na wyświetlaczu widniał napis: Mo ;*.
"Hejoo, mam nadzieje, ze nie obudziłem. Masz dzisiaj czas? Chciałbym cię gdzieś porwać! :D"
"Heej! Hm... zastanówmy się. W sumie nic takiego nie robię, wiec... Czemu nie."
Na odpowiedz długo czekać nie musiałam.
"Okey, to wpadnę po ciebie tak o 16, dobrze?"
Szybko odpisałam:
"Mi pasuje :D"
Schowałam telefon do kieszeni i spojrzałam na moich towarzyszy. Patrzyli na mnie jakby zobaczyli... Nie wiem jak to opisać.
- Z kim to się tak sms-uje?- zapytał mnie Kuba
- A co cie to obchodzi?- odpowiedziałam pytaniem
- Ty jak zawsze ciekawski! Daj dziewczynie żyć!- skarciła Agata mojego brata
- Dobra przepraszam siostra...- odparł Kuba
- Rozumiem, że to był ostatni raz!?
- Tak- przytaknął
Siedziałam i słuchałam o czym gadają chłopaki. Nie powiem, bo uwielbiam piłkę nożna, ale ile można!? Ludzie, no! Codziennie maja treningi, graja mecze, jeszcze w domu oglądają mecze i cały czas gadają o piłce. To jest już leka przesada jak dla mnie!
- Idę do Mo! Nie czekajcie na mnie, nie wiem o której wrócę...- odparłam wstając
- Ja myślę, że na noc to ty wrócisz?- zapytał Kuba
- Tak braciszku...- uśmiechnęłam się i pożegnałam z wszystkimi. Postanowiłam, ze to ja wpadnę do Moritza i zrobię mu niespodziankę. Pod domem piłkarza byłam po jakiś 20 min. Zadzwoniłam dzwonkiem i otworzył mi uśmiechnięty od ucha do ucha szatyn. Jego mina kiedy mnie zobaczył- bezcenna.
- Hej!- przywitałam się z nim buziakiem w policzek- Pomyślałam ze to ja przyjdę!
- Aaa, wejdź!- pokazał gestem reki, abym weszła. Tak też zrobiłam.
- To gdzie mnie zabierasz!?- zapytałam zaciekawiona, kiedy byliśmy już w salonie.
- Tak mówiąc prawdę to...- podrapał się po głowie- Myślałem, że posiedzimy, pogadamy, jakieś filmy pooglądamy...
- Okey, mi pasuje...- zaśmiałam się
- Serio?- zapytał zdziwiony moja reakcja
- Yhm...
W tym samym momencie zaczął dzwonić telefon Mo. Chłopak złapał za telefon, który leżał na stoliku i odszedł kawałek.
- No siema... No tak, jest... Nawet nie mam takiego zamiaru... Dobra, dobra. Ty mi się tu już nie tłumacz... Okey, nara!- rozłączył się
- Jaki on opiekuńczy...- podsumował swoją rozmowę z... Kimś
- Kto?
- Reus!
- A idź ty do diabła!- machnęłam ręką
- Wiesz... Bylem u niego. Całkiem spoko gościu...- zaśmiał się
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam po świętach!
Więc co tu dużo gadać. Rozdział o dupie Marynie. Tak naprawdę o niczym!
Nie podoba mi się i najchętniej to bym go nie dodawała, ale obiecałam przyjaciółce.
Jak to ona stwierdziła: "Fajny jest. Czego ty chcesz!?"
Liczę na Wasze opinie co do rozdziału!
Za wszystkie błędy przepraszam ;)
Buziaki Kinga ;*