piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział 13 ~ "A idź ty do diabła!"

- Tylko bez zbędnych komentarzy, gierek i tym podobne...- uprzedziłam
- Będę grzeczny...

Obudziły mnie promienie słoneczne wdzierające się do pokoju przez zasłonięte rolety. Przetarłam oczy i spostrzegam, że spałam wtulona w tors Marco. Odsunęłam się od piłkarza i przewróciłam na drugi bok...

[Marco]
Obudziłem się po 10. Postanowiłem nie wstawać, ponieważ obudziłbym Marcelę, która spała wtulona w mój tors. Kompletnie mi to przeszkadzało, wręcz przeciwnie... Podobało! Leżałem i patrzyłem na jej słodką buźkę... Mimo, ze znam ja tak krotko... Zaledwie kilka dni... To bardzo ją lubię! Ona jest taka inna. Nie klei się do mnie jak wszystkie moje byłe! Może coś z tego wyjdzie!? W końcu jestem już wolny... Caroline to był największy błąd mojego życia. Bylem taki głupi i ślepy. Poleciała tylko na moja kasę i sławę... Po chwili Marcela obudziła się i przewróciła na drugi bok, tak ze była plecami do mnie. Patrzyłem na nią z takim zaciekawieniem... W niej jest os takiego co... Co mnie do niej przyciąga... Wstałem najciszej jak tylko potrafiłem i podążyłem do pokoju, w którym miałem spać. Burza to był tylko pretekst do tego, aby spać z młodą  Błaszczykowską. Ubrałem się we wczorajsze ubrania i zeszedłem na dol. W kuchni już urzędowa Agata.
- Cześć.- przywitałem się i usiadłem na krześle przy stole
- Hej, kac jest?- zapytała stawiając przede mną szklankę z woda
- Wiesz, ze nie!
- Dziwne. Ciekawe jak Kuba...- zastanawiała się na głos żona kapitana polskiej reprezentacji
- Jeszcze śpi?
- Tak- odpowiedziała- Może być omlet na śniadanie?
- Jasne! Ale to nie będzie problem jak zjem u was?
- Nie, no skąd.- odpowiedziała i wzięła się za robienie śniadania. Patrzyłem jak Agata robi omleta i powiem szczerze... Ona robi to 100 razy lepiej niż ja!
- Heej!-usłyszałem zaspany głos młodszej Błaszczykowskiej
- Oo,hej- spojrzałem na nią. Była ubrana w krótkie spodenki i koszulkę. Nie zważając na to poszła do salonu i rzuciła się na kanapę.
- Obudziłem cie?- zapytałem
- Ym.. nie!
- Czy mi się wydaje czy wy spaliście razem?- zapytała zdezorientowana Agata
- Marco boi się burzy.- odpowiedziała Marcelina
- Wcale, ze nie!- zaprzeczyłem
- Wcale, ze tak!
- Co to się działo w nocy!- do kuchni wszedł szczerzący się Kuba
- Weź  idź lepiej spać, bo coś widzę, że się nie wyspałeś!- powiedziała młodsza blondynka idąc w moja stronę
- Właśnie miałem to powiedzieć..- odparłem i przybiłem z nią żółwika
- Śniadanie gotowe!- poinformowała Agata. Wszyscy usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy konsumować danie przyrządzone przez Agatę
- Pozmywam!- powiedziała Marcela wstając od stołu. Agata i Kuba poszli do salonu, a ja za nimi.

[Marcelina]
Szybko pozmywałam i podążyłam do swojego pokoju, żeby się przebrać. Nie mogłam przecież cały dzień "paradować" w piżamie, tym bardziej przy Marco. Z szafy wyjęłam ubrania, które odpowiadały mi najbardziej i poszłam do łazienki. Dość szybko doprowadziłam się do porządku dziennego, tak to chyba najlepsze określenie. W drodze na dól, wstąpiłam jeszcze do mojego pokoju po telefon i zeszłam na dół. Usiadłam na kanapie w salonie i akurat dosalam sms-a. Wyjęłam telefon z kieszeni i na wyświetlaczu widniał napis: Mo ;*. 
"Hejoo, mam nadzieje, ze nie obudziłem. Masz dzisiaj czas? Chciałbym cię gdzieś porwać!  :D"
"Heej! Hm... zastanówmy się. W sumie nic takiego nie robię, wiec... Czemu nie."
Na odpowiedz długo czekać nie musiałam.
"Okey, to wpadnę po ciebie tak o 16, dobrze?"
Szybko odpisałam:
"Mi pasuje :D"
Schowałam telefon do kieszeni i spojrzałam na moich towarzyszy. Patrzyli na mnie jakby zobaczyli... Nie wiem jak to opisać.
- Z kim to się tak sms-uje?- zapytał mnie Kuba
- A co cie to obchodzi?- odpowiedziałam pytaniem
- Ty jak zawsze ciekawski! Daj dziewczynie żyć!- skarciła Agata mojego brata
- Dobra przepraszam siostra...- odparł Kuba
- Rozumiem, że to był ostatni raz!?
- Tak- przytaknął
Siedziałam i słuchałam o czym gadają chłopaki. Nie powiem, bo uwielbiam piłkę nożna, ale ile można!? Ludzie, no! Codziennie maja treningi, graja mecze, jeszcze w domu oglądają mecze i cały czas gadają o piłce. To jest już leka przesada jak dla mnie!
- Idę do Mo! Nie czekajcie na mnie, nie wiem o której wrócę...- odparłam wstając
- Ja myślę, że na noc to ty wrócisz?- zapytał Kuba
 - Tak braciszku...- uśmiechnęłam się i pożegnałam z wszystkimi. Postanowiłam, ze to ja wpadnę do Moritza i zrobię mu niespodziankę. Pod domem piłkarza byłam po jakiś 20 min. Zadzwoniłam dzwonkiem i otworzył mi uśmiechnięty od ucha do ucha szatyn. Jego mina kiedy mnie zobaczył- bezcenna.
- Hej!- przywitałam się z nim buziakiem w policzek- Pomyślałam ze to ja przyjdę!
- Aaa, wejdź!- pokazał gestem reki, abym weszła. Tak też zrobiłam.
- To gdzie mnie zabierasz!?- zapytałam zaciekawiona, kiedy byliśmy już w salonie.
- Tak mówiąc prawdę to...- podrapał się po głowie- Myślałem, że posiedzimy, pogadamy, jakieś filmy pooglądamy...
- Okey, mi pasuje...- zaśmiałam się
- Serio?- zapytał zdziwiony moja reakcja
- Yhm...
W tym samym momencie zaczął dzwonić telefon Mo. Chłopak złapał za telefon, który leżał na stoliku i odszedł kawałek.
- No siema... No tak, jest... Nawet nie mam takiego zamiaru... Dobra, dobra. Ty mi się tu już nie tłumacz... Okey, nara!- rozłączył się
- Jaki on opiekuńczy...- podsumował swoją rozmowę z... Kimś
- Kto?
- Reus!
- A idź ty do diabła!- machnęłam ręką
- Wiesz... Bylem u niego. Całkiem spoko gościu...- zaśmiał się


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam po świętach!
Więc co tu dużo gadać. Rozdział o dupie Marynie. Tak naprawdę o niczym! 
Nie podoba mi się i najchętniej to bym go nie dodawała, ale obiecałam przyjaciółce.
Jak to ona stwierdziła: "Fajny jest. Czego ty chcesz!?"
Liczę na Wasze opinie co do rozdziału!
Za wszystkie błędy przepraszam ;)  
Buziaki Kinga ;*


sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 12 ~ "Oj, gorąco!"

- Poczekaj na mnie tutaj, dobrze? Ja tylko zobaczę kto to...- zwróciłam się do trzylatki
- Dobzie...
Odeszłam od stołu, kierując się w stronę drzwi. "Pewnie Marco"- pomyślałam. Otworzyłam ii... To sen! Nie wierzę, to nie może być prawda. Szybko zamknęłam drzwi, co mi jednak nie wyszło, ponieważ popchnął je i bez problemu wszedł do środa.
- Wynocha stąd! Nie chcę cię znać!- krzyczałam
- Bo co? Przecież TY nic mi nie zrobisz!?- powiedział Patrick akcentując słowo "ty"
- Zakład! Wyp**prze cię stąd z hukiem!- nerwy mi puściły. Nie mam zamiaru patrzeć na niego!
- Kochanie, nie tak nerwowo!- zaśmiał się podchodząc do mnie.
- Nie zbliżaj się, bo inaczej zadzwonię po policję!
- Powinnaś się cieszyć, że chce do ciebie jeszcze wrócić po tym co zrobiłaś!
- Że co proszę!? Chyba się przesłyszałam. To ty powinieneś się wstydzić za to co zrobiłeś i nadal robisz...- odparłam już mniej pewna siebie opierając się o ścianę. "Czyli już nie mam gdzie uciekać!"- pomyślałam
- Ode mnie nie odchodzi się od tak!- pstryknął palcem- Ode mnie odchodzi się z klasą!- powiedział, po czym położył swoje ręce na moim tyłku
- Wyp**przaj z tymi łapami!- zabrałam jego ręce z wcześniej wspomnianego miejsca na moim ciele. Spostrzegłam, że Oliwka płacze. W sumie nie dziwię się jej. Próbowałam wydostać się z uścisku bruneta, ale nie udało mi się.- Oliwka kochanie idź do swojego pokoiku..- powiedziałam na co mała w ogóle nie zareagowała. Cały czas siedziała jakby zobaczyła... trudno opisać.
- Widzisz? Nawet dziecko się ciebie boi!- krzyknęłam, a Patrick jeszcze mocniej docisnął mnie do ściany i zaczął całować po szyi. Próbowałam odepchnąć chłopaka od siebie, ale nie miałam tyle sił co on. Jego ręce zaczęły błądzić po moim ciele.
- Ja pierdziele. Nie dotykaj mnie!- krzyknęłam. Nie wykonał mojej prośby. Nie dziwię się...
- Nie słyszałeś co powiedziała? Nie dotykaj jej!- usłyszałam głos Marco. W duchu dziękowałam Bogu, za to, że przyszedł.
- Bo co? To moja dziewczyna i nie twój interes!- powiedział Patrick
- Nie będę się powtarzał!- odepchnął bruneta ode mnie. Pośpiesznie schowałam się za Marco. Kątem oka zobaczyłam Oliwkę. Podbiegłam do niej i wzięłam na ręce.
- Cii... nie płacz księżniczko. Już jest dobrze..- mówiłam głaszcząc dziewczynkę. Ta przytuliła się do mnie i nieco uspokoiła. Podeszłam do Marco i... Patricka.
- Idź z Oliwką na górę!- rozkazał Marco, ale ja w ogóle nie miałam zamiaru tego słuchać.
- Nie, nie zostawię Cię samego z nim....
- Jakoś ze mną sam na sam zostawać nie chcesz!- oburzył się Patrick
- Dziwisz się!?- zapytał zły Marco. Położyłam jedną rękę na jego ramieniu, a ten spojrzał na mnie.
- Daj spokój.- zwróciłam się do Reus'a- Wyjdź stąd!- powiedziałam do Patricka, na co ten zaśmiał się tylko
- Wyp**przaj stąd! Nie chcę cię tu więcej widzieć!- wykrzyczał blondyn
- Jeszcze tego pożałujesz suko!- zwrócił się do mnie Patrick, po czym wyszedł. Usiadłam z Oliwką na kanapie, a zaraz po mnie Marco. Siedzieliśmy tak dopóki mała nie zasnęła mi na kolanach.
- Położę małą do łóżeczka.- poinformowałam blondyna i ruszyłam na górę.
- Uważaj na siebie.- usłyszałam w odpowiedzi i uśmiechnęłam się. Będąc w pokoiku dziewczynki położyłam ją w łóżeczku, przykryłam kołderką i pocałowałam w czoło. Popatrzyłam na Oliwkę dłuższą chwilę i zeszłam na dół. Usiadłam obok Marco i przytuliłam się do niego.
- Dziękuję ci Marco...- powiedziałam szeptem
- Nie ma za co.
- Właśnie, że jest. Gdybyś wtedy nie przyszedł on...- rozpłakałam się.
- Nie płacz. Nic ci nie zrobił i to jest najważniejsze...
- Dzisiaj nic. Kto wie co zrobi, kiedy będę sama w domu.- spojrzałam na niego- Patrick... on nie podda się tak łatwo!
- Pamiętaj zawsze możesz do mnie zadzwonić...- uśmiechnął się promiennie
- Nawet o 3 w nocy?
- Nawet wtedy!- zaśmiał się, a ja po raz kolejny dzisiaj przytuliłam piłkarza
- Co tu się dzieje?- nie wiadomo skąd, nie wiadomo jak w domu zjawił się Kuba z Agatą. Szybko oderwaliśmy się od siebie i spojrzałam na Kubę.
- Bożee Marcela, co ci się stało?- zapytała Agata widząc mnie całą zapłakaną
- Co żeś jej zrobił?- Kuba zwrócił się do Marco
- Kuba ogarnij się. Marco nic mi nie zrobił. A poza tym nie drzyj się, bo Oliwka przed chwilą zasnęła.- wyjaśniłam
- To co się tutaj stało??- zapytała Agata. Marco spojrzał na mnie wyczekująco.
- Powiedz im.- powiedział blondyn
- No bo... Patrick tutaj był, zaczął się do mnie dobierać, powiedział, że nie odejdę od niego tak łatwo. Że pożałuję... i przyszedł Marco.- powiedziałam wycierając łzy z policzka
- Zabiję go. Niech tylko się do ciebie zbliży...- mówił zły Kuba
- Skąd on w ogóle wiedział gdzie ty jesteś? Z tego co wiem wiedzieliśmy tylko my, Wojtek i Marina.- zastanawiała się na głos blondynka
- Bo tylko wy wiedzieliście. Domyślił się.No bo gdzie mogłabym być. Wiedział, że do Polski nie mam po co wracać, więc został tylko Dortmund.- odparłam. Agata usiadła obok mnie i mocno przytuliła.
- No stary, przepraszam.- powiedział Kuba zwracając swoje słowa do blondyna
- Spoko, rozumiem.- uśmiechnął się i przybili "sztamę"
Reszta wieczoru jak i pół nocy minęła nam w bardzo miłej atmosferze. Marco i Kuba wypili po kilku piwach. A z racji tego, że piłkarz przyjechał samochodem postanowiliśmy, że zostanie u nas na noc. No i jutro niedziela, więc nie mają treningu. Natomiast ja z Agatą wypiłyśmy po lampce wina.
- To ja pójdę pościelić łóżko dla Marco.- oznajmiłam i podążyłam na górę.
- My też już pójdziemy spać.- powiedziała Agata
- Pójdę z tobą.- zaproponował Marco, kiedy ja byłam na schodach
- Jeżeli chcesz...- powiedziałam bez większych emocji wchodząc do pokoju gościnnego. Wyjęłam z szafy nową pościel i kilka minut później wszystko było gotowe.
- No to proszę śpioszku. Dobranoc...- odparłam i skierowałam się w stronę drzwi.
- A buzi?- zapytał z minką kotka ze Shreka. Podeszłam do blondyna i cmoknęłam w policzek.- Takie pożegnanie o mogę mieć codziennie.
- Nie przyzwyczajaj się...- powiedziałam i wyszłam z pokoju gościnnego kierując się do łazienki. Po jakiejś godzinie, może nie wyszłam spod prysznica. Wytarłam ciało suchym ręcznikiem i owinęłam się nim. Drugim wysuszyłam włosy i zrobiłam tak zwany turban. Chciałam się już ubierać, kiedy zorientowałam się, że nie wzięłam ze sobą piżamy. Ugh! Zawsze czegoś zapomnę. No tak skleroza nie boli! Byłam skazana na wyjście w samym ręczniku. W duchu modliłam się, żeby tylko Reus mnie nie zobaczył. Jednak moje błagania nie były wysłuchane, iż wpadłam na wychodzącego z pokoju Marco. Odskoczyłam od niego jak poparzona.
- Marcela, gorąco mi się zrobiło. Oj, gorąco!- powiedział przybliżając się do mnie, ja odsuwałam się.
- Weź ty Reus idź lepiej spać!- odparłam będąc pod samą ścianą.
- Po co? Mogę przecież popatrzeć na ciebie...- poruszył znacząco brwiami i był już przede mną.
- Zapomnij!- powiedziałam, wyminęłam go i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam piżamę i ruszyłam do łazienki. Po drodze minęłam Reus'a opartego o ścianę. Pokręciłam tylko głową, na co blondyn zaśmiał się. Szybko ubrałam się, umyłam zęby i wyszłam. Marco jak stał tak stał.
- Ej, fajnie ci było bez tych ciuszków!- "oburzył się"
- Nie pasuję to się nie patrz!- powiedziałam piorunując go wzrokiem.- Dobranoc.- uśmiechnęłam się i weszłam do mojego pokoju zamykając za sobą drzwi. Było już grubo po 2 w nocy, więc postanowiłam iść spać. Ułożyłam się wygodnie na łóżku, przykrywając przy tym kołdrą.

***

Obudziło mnie natarczywe pukanie do drzwi mojego pokoju. Ugh! Czy oni kiedyś dadzą mi się wyspać!?
- Czego?- zapytałam siadając na łóżku
- Mogę spać z tobą?- w drzwiach ujrzałam Marco z kołdrą
- O Jezuuu, burzy się boisz?
- Co? Że ja? Nieee...- odparł i akurat zagrzmiało- Proszęę...- powiedział błagalnym głosem
- Właź!- powiedziałam rzucając się na łóżko. Chwilę później Reus już leżał obok mnie.
- Tylko bez zbędnych komentarzy, gierek i tym podobne...- uprzedziłam
- Będę grzeczny...


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejj!!
Tak, więc mamy kolejny rozdział. Już dwunasty. Ale szybko...
W planach miałam dodać go wcześniej, ale Święta i wiecie.... Nie ma czasu!
Jak dla mnie rozdział w ogóle taki o niczym!
A co do dzisiejszego meczu... Genialny!
Założyłam się z bratem, że pszczółki wygrają 3:1. Niestety przegrałam. Obstawiał 4:2 i wygrał.
Milos, Robert, Łukasz i Marco postarali się w tym meczu... Jednymi słowy pokazali klasę!
Już nie przedłużam...
CZYTASZ~KOMENTUJ!
Motywacja do dalszego pisania!

Do następnego!
Całuję Kinga ;**








środa, 16 kwietnia 2014

Liebster Award

Tak, więc... Zostałam nominowana do Liebster Award przez Malinowa Mamba, Ann Reus, Truskawkowa PataJull Reus, Ewi BorussenLewandowska Reus i Zuza Lewandowska. Dziękuję bardzo, bo nie myślałam, że przy pierwszym moim blogu dostanę jakąkolwiek nominację. Bardzo cieszy mnie to, że mój blog podoba się Wam ;)

Pytania i odpowiedzi:
Malinowa Mamba
1. Ulubiony piłkarz?
    Marco Reus i Oscar (z Chelsea)
2. Dlaczego właśnie zaczęłaś pisać bloga z opowiadaniem?
    Hm... zawsze chciałam sprawdzić jak sobie poradzę i przyjaciółka namówiła mnie do tego. ;)
3. Ile masz lat?
    14 :D
4. Od kiedy kibicujesz Borussi?
    Od października zeszłego roku. Wiem, że niedługo, ale każdy kibic ma swój początek...
5. Ile masz wzrostu?
    157 cm.
6. Czy jesteś od czegoś uzależniona?
    Od Borussi. Mój nałóg. :D
7. Ulubione perfumy?
    C-THRU charming
8.Wymarzone miejsce na oświadczyny?
   Hm... nie mam takiego! Jeżeli będzie ten jedyny to i miejsce będzie idealne... ;)
9. Jakiego piłkarza chciałabyś spotkać?
   Oczywiście Marco Reus :*
10. Jaką masz ksywkę?
     Dużo... np. "prawizna"
11. Jesteś prawo czy lewo ręczna?
    Prawo.. (stąd ta ksywka)

Truskawkowa Pata
1. Jak masz na imię?
    Kinga
2. Ile masz lat?
    14 ;)
3. Jaki jest twój ulubiony piłkarz?
   Marco Reus :*
4. Za co lubisz piłkę nożną?
   W niej nie ma wyników. Są emocje, nadzieja do ostatniej chwili... Niespodziewany przebieg akcji! I ta      radość z każdego strzelonego gola ♥ Nie wyobrażam sobie życia bez piłki nożnej...
5. Co chcesz zmienić w swoim życiu?
    Hm... chyba nic. Wszystko jest w jak najlepszym porządku...
6. Jaki piłkarz ma najoryginalniejszą fryzurę?
    Pierre-Emerick Aubameyang ;)
7. Ulubiony klub?
    mam kilka ;)  Borussia Dortmund, Arsenal Londyn i Chelsea Londyn
8. Ulubiony sport?
    Piłka nożna ♥
9. Co najbardziej lubisz robić?
    Słuchać muzyki, czytać i oglądać mecze ;)
10. Co robisz gdy nie masz weny?
      Słucham muzyki
11. Ulubiona potrawa?
      Spaghetti

Ann Reus
1. Skąd pochodzisz?
    Jestem z woj. Łódzkiego. Okolice Piotrkowa Trybunalskiego
2. Twoje trzy ulubione książki to?
    "Lewy pogromca Realu"
     "Bądź swoją siłą przez 365 dni roku" Demi Lovato
     "Darren Shan"  (wszystkie sagi)
3. Kiedy zaczęłaś/eś pisać swoje pierwsze opowiadanie?
    Niedawno, nie pamiętam dokładnie kiedy. To jest mój pierwszy blog ;)
4. Jakie ciekawe miejsca w przyszłości chciałabyś/byś odwiedzić?
    Na pewno Dortmund, Paryż i Londyn ;D
5. Ulubiona piosenka w chwili obecnej?
    Passenger- Let Her Go
6. Czy oprócz Borussi kibicujesz jakiemuś innemu klubowi?
    Yhm.... Chelsea Londyn, Arsenal Londyn
7. Kim chciałabyś/byś być w przyszłości?
    Jak dla mnie to trochę za wcześnie na takie przemyślenia, ale marzy mi się żeby być fotografem sportowym... ;)
8. Kto jest dla ciebie najważniejszy?
    Oczywiście rodzina i przyjaciele. Ale też wszyscy piłkarze z Borussi...
9. Twój ulubiony piłkarz zagraniczny i polski (możesz wymienić więcej, niż jedną osobę)
    Marco Reus ♥
    Robert Lewandowski ♥
    Oscar ( z Chelsea) ♥
    Łukasz Piszczek ♥
    Kuba Błaszczykowski ♥
    Erik Durm ♥
    Mario Gotze ♥
10. Czy czytasz moje opowiadanie?
     Tak ;)
11. Opisz się w trzech słowach.
      Nastolatka wierząca w marzenia ;*

Jull Reus
1. Jakiego piłkarza z reprezentacji lubisz najbardziej i dlaczego?
    Chyba Jakub Błaszczykowski. Mimo, że stracił mamę, nie poddał się i nadal walczy... ♥
2. Czy masz jakieś autografy? Jeśli tak, to kogo?
    Mam od Maskotki Emmy ;)
3. Ulubiona płyta?
    Nie mam ulubionej, ale... Midnight Memories
4. Jakiego gatunku muzyki słuchasz najczęściej?
    Słucham wszystkiego.
5. Największy 'nurek' (symulujący kontuzje) w historii piłki nożnej to...
    Hm... Nie wiem... Nie bardzo przywiązuję do tego uwagę...
6. Największa piłkarska legenda to...
    Chyba Ronaldinho Gaucho :D
7. Najlepszy polski piłkarz w historii to...
    Zbigniew Boniek
8. Ile masz lat?
    14 :D
9. Masz rodzeństwo?
    Taa... Dwóch młodszych barci (niestety)
10. Jakie opowiadania lubisz czytać?
      Oczywiście o piłkarzach z Borussi i o skoczkach ;)

Ewi Borussen
1. Jak sądzisz czy Marco Reus odejdzie w tym okienku transferowym do innego klubu, czy też przedłuży kontrakt z BVB?
   Myślę, że Marco jednak przedłuży kontrakt z Borussią. No bo po co te wszystkie cytaty!?
   "Borussen to obietnica, przysięga do końca życia" - Marco Reus
   ''Fani odejdą, Borussen zostaną'' - Marco Reus
    Głęboko wierze, że Marco nie zostawi Borussi, kumpli z drużyny i fanów...
2. Ulubiony klub?
    Borussia Dortmund, Chelsea Londyn
3. Ulubiony piłkarz/piłkarze? Dlaczego?
    Marco Reus. Podziwiam go za to co robi. Nigdy się nie poddaje i do końca walczy o swoje. Mimo, że jego najlepszy przyjaciel odszedł do "odwiecznego wroga" Borussi nadal są najlepszymi przyjaciółmi.
4. Uprawiasz czynnie jakiś sport.
   Biegam codziennie wieczorem. :D
5. Czy Bayern wygra puchar Niemiec?
   Pff.. oczywiście, że nie! Borussia wygra z tymi" łajzami". Nie obrażając Mario. (bez obrazy dla fanow FCB) Borussia mym miszczem! ♥
6. Ulubiony owoc.
    Truskawki, winogrono, arbuz, malina ♥
7. Ulubione danie.
    Spaghetti
8. Wolisz kumplować się z dziewczynami czy chłopakami?
    Lubie i chłopaków i dziewczyny, ale lepiej dogaduje się z dziewczynami...
9. Czytasz moje blogi jeżeli tak to co o nich sądzisz.
    Czytam, czytam... Zajebiste!
10. Twoje największe piłkarsko-kibicowskie marzenie.
      Chciałabym jeszcze raz zobaczyć Mario w barwach Borussi. Jego radość po strzelonym golu i podskok z Marco... Moje największe marzenie!

Lewandowska Reus
1.Ulubiony klub? Dlaczego?
  Oczywiście moja kochana Borussia Dortmund. Kocham ten klub za wszystko. Za zawodników, za ducha walki... Nie wiem co więcej napisać. Po prostu nie wyobrażam sobie życia bez wcześniej wspomnianego klubu... ;)
2.Co robicie w wolnym czasie?
   Spotykam się ze znajomymi. Czytam blogi, książki. Biegam. Słucham muzyki...
3.Byliście kiedyś na jakimś stadionie?
   Niestety nie. :(
4.Jak wyglądacie w rzeczywistości?( Proszę o zdjęcie)
  Tutaj: https://www.facebook.com/kinga.dawid.526/photos_all
5.Co jest dla Ciebie ważne ?
   Oczywiście rodzina i przyjaciele. Wszyscy piłkarze z Borussi...
6.Imię przyjaciółki ?
   Mam dwie. Marika i Jula ;*
7.Od ilu lat jesteście Borussen?
   Borussen jestem od października zeszłego roku ;)
8.Czy lubisz Bayern Monachium ?
   Najbardziej na świecie nienawidzę! Co chwile zabierają nam zawodników! Najpierw Mario, teraz Robert! Posrało ich! Lekko mówiąc!
9.Co sądzicie o moim blogu, jeśli go czytacie?
   Super fajny! Przepraszam, że nie komentuje, ale brak czasu!
10.Ulubiony piłkarz? Dlaczego?
     Marco Reus. Podziwiam go za to co robi. Nigdy się nie poddaje i do końca walczy o swoje. Mimo, że jego najlepszy przyjaciel odszedł do "odwiecznego wroga" Borussi nadal są najlepszymi przyjaciółmi.
11.Prowadzicie jakieś stronki na fb ? Jak tak to dawać linki :)
    Niee... :D

 Zuza Lewandowska
1. Jak masz na imię ?
    Kinga ;)
2. Ile masz blogów ?
    Jeden- ten.
3. Czym się interesujesz ?
    Piłka nożna, muzyka...
4. Ulubiony klub ?
    Borussia Dortmund, Chelsea Londyn
5. Ulubiony piłkarz ?
    Mam dwóch: Marco Reus i Oscar (Chelsea)
6. Ulubiona partnerka piłkarza ?
    Anna Lewandowska. Oczywiście reszta piłkarzy ma fajne partnerki, ale Roberta najbardziej przypadła mi do gustu.
7. Masz aska/gg ?
   Aska
8. Czytasz mojego bloga ?
    Tak...
9. Ile masz lat ?
    14
10. Kiedy zaczęłaś pisać ?
     Jakoś tak rok temu... :D
11. Gdzie mieszkasz ?
      Jestem z woj. Łódzkiego. Okolice Piotrkowa Trybunalskiego

Pytania ode mnie:
1. Jak masz na imię?
2. Ulubiony piłkarz?
3. Dlaczego kibicujesz właśnie Borussię?
4. Kibicujesz jakiemuś innemu klubowi oprócz Borussi?
5. Ulubiona piosenka?
6. Najpiękniejszy stadion?
7. Jaki piłkarz ma najładniejszą i najfajniejszą dziewczynę/żonę? (możesz wymienić więcej niż jedną osobę)
8. Najlepsi piłkarze z Polski?
9. Jaki klub ma Twoim zdaniem najwierniejszych kibiców?
10. Czytasz mojego bloga?
11. Opisz siebie w trzech słowach.


Nominuję:
1. http://patrz-na-tych-obok.blogspot.com/
2. http://meine-liebe-bvb.blogspot.com/
3. http://jameinbrudermarcoreus.blogspot.com/
4. http://friend-or-someone-more.blogspot.com/
5. http://uczymysienamilosci.blogspot.com/
6. http://mow-szeptem-jesli-mowisz-o-miloscii.blogspot.com/
7. http://i-dream-you-still-here.blogspot.com/
8. http://pomimowszystkokocham.blogspot.com/
9. http://zmienmy-przyszlosc-na-lepsza.blogspot.com/
10. http://borussssssia.blogspot.com/
11. http://walcz-kochaj-cierp-bvb.blogspot.com/







niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział 11 ~ "Z cukru nie jest!"

[Marcelina] 
Obudziłam się przed 7. Dziwne! Zwykle śpię do jakiejś 9, 10... A tu taka niespodzianka. Poleżałam jeszcze 20 min. i w końcu zwlekłam się z łóżka. Z szafy wyjęłam ubrania do biegania, z racji tego, że postanowiłam pobiegać i podążyłam do łazienki. Po 10 min. wyszłam z wcześniej wspomnianego pomieszczenia i zeszłam na dół do kuchni. Złapałam za butelkę wody i wybiegłam z domu. Pobiegłam przed siebie. Co tam! Najwyżej się zgubię!! Jak się później okazało dotarłam do parku. Tam rozgrzałam się i zaczęłam biegać...
Do domu wróciłam po 11. Czyli biegałam niecałe trzy godziny. Mój nowy rekord... Szybko pobiegłam pod prysznic. Po jakiejś godzinie wyszłam spod prysznica, ubrałam się w wcześniej przygotowane ubraniarzęsy przeciągnęłam tuszem, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie przy stole siedziała Agata. O dziwo bez Kuby.
- Dzień dobry Agatko.- przywitałam bratową szerokim uśmiechem.
- A dzień dobry, dzień dobry. Co tak wcześnie wstałaś?
- Obudziłam cię? Przepraszam.
- Nie. Oliwka budziła się co chwilę w nocy, przez co ja też nie spałam.
- Aii, współczuję. Dzisiaj ja zajmę się małą, a ty będziesz mogła odespać noc albo co tam będziesz chciała...
- Dziękuję ci, kochana.- przytuliła mnie. Zrobiłam sobie kawę i tosty z nutellą. Am.. uwielbiam, kocham. Co prawda trochę czasu mi to zajęło, ale co tam. Kończyłam przygotowywać śniadanie i do kuchni wszedł zaspany Kuba.
- Hej Kubusiu. Jak się spało?- zapytałam siadając przy stole
- Nie najlepiej!- przyznał
- Dzisiaj ja zajmuję się Oliwką, więc możecie gdzieś wyjść razem.- zwróciłam się do małżeństwa
- Dziękuję siostrzyczko, jesteś kochana.- przytulił mnie brat
- Też cię kocham, ale po wczorajszej akcji... Wiesz, że przegiąłeś!?
- O co chodzi? Bo nie bardzo rozumiem.- zapytała zdezorientowana Agata
- Aaa...- spojrzałam Kubę.

[Marco]
Obudziłem się przed 11. Trening mamy na 13, więc mam jeszcze 2 godziny. Niechętnie zwlekłem się z łóżka i z szafy wygrzebałem jakieś ubrania. Podążyłem do łazienki i godzinę później byłem już gotowy. Schodziłem właśnie na dół, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Podszedłem do nich i otworzyłem.
- Siema stary!- w drzwiach ujrzałem ucieszonego Mario
- Siema młody!- przywitałem się i gestem ręki zaprosiłem do środka- Ja jeszcze tylko zjem śniadanie i możemy jechać.- poinformowałem przyjaciela
- W sumie to ja przyszedłem do ciebie na śniadanie...- odparł siadając na kanapie
- No ok.
Po śniadaniu, które zrobiłem JA. Tak ja! Ruszyliśmy na Idunę. Mario włączył moją ulubioną piosenkę i zaczął się wydzierać na cały samochód. Lubię tą piosenkę, ale w jego wykonaniu to był koszmar!
- Boże... Weź się przymknij! Słuchać się nie da!
- Dobra ty! Życie jest tylko jedno!- odparł i wrócił do poprzedniej czynności. Na tym skończyła się nasza jakże interesująca rozmowa. 15 min później byliśmy na miejscu docelowym. Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy do grupki zebranej przed stadionem.

[Marcelina]
- O co chodzi? Bo nie bardzo rozumiem.- zapytała zdezorientowana Agata
- Aaa...- spojrzałam na Kubę. Samym wzrokiem błagał, żeby n ie mówiła o pizzerii. Agata nie "pozwala" Kubie chodzić do pizzerii. Jednym słowem... dba o swojego męża.- Ten, no... Wczoraj na treningu, wiesz... Ten... Oblali wodą Erika, a że stałam przy nim to mi też się oberwało.- wypaliłam. Tylko to przyszło mi do głowy.
- Jak dzieci, po prostu. Jak dzieci!- skrytykowała. Czyli uwierzyła w moją bajeczkę wymyśloną na poczekanie. Nie chciałam jej okłamywać, ale czego się nie robi dla brata.
- Ojej, nic jej nie będzie. Z cukru nie jest!- spojrzał na mnie
- No Kuba, jedziemy? Za chwile trening.- upomniałam brata
- Jedziemy? My? A poza tym trening jest za..- spojrzał na zegarek- Pół godziny.
- Jadę z tobą. Chyba musisz jeszcze dojechać na stadion, geniuszu nie!?- odparłam i pobiegłam do swojego pokoju. Pierwsze co zrobiłam to schowałam do kieszeni spodni telefon. Najważniejsza rzecz! Zeszłam na dół gdzie w przedpokoju czekał na mnie brat.
- Dłużej się nie dało?- zapytał ironicznie
- Wcześniej to ja musiałam na Ciebie czekać, więc nie przeżywaj. Idź!- poganiałam go, bo znając życie to by jeszcze stał i kłócił się ze mną.
- Powinieneś mi tu na kolanach dziękować, że ci tyłek uratowałam. A nie "Z cukru nie jest!"- powiedziałam otwierając drzwi samochodu.
- Na kolanach klękać nie będę, tak jak zrobiłem to wczoraj. Ale dziękuję "pasi"?
-Jedź już...- odparłam, po czym oparła głowę o szybę. Po jakiś 20 min. byliśmy na miejscu. Wysiadłam z samochodu i pierwsze co zrobiłam to odetchnęłam świeżym powietrzem. Kuba jak i ja skierowaliśmy się w stronę SIP, gdzie stało już kilku chłopaków. A mianowicie Łukasz, Leo, Moritz, Kevin i Jonas.
- Siema chłopaki!- powiedział mój brat
- Siema!- uzyskał w odpowiedzi
- Hej.- uśmiechnęłam się
- Hej.- odpowiedzieli mi niemalże równocześnie
- Cześć Cyśka.- uśmiechnął się Moritz i przywitał mnie buziakiem w policzek
Pogadaliśmy chwilę i doszli do nas Marco i Mario.
- Siema!- przywitali się z chłopakami
- Hej!- przywitał się ze mną Marco całusem w policzek
- Hej, jak czoło?- zapytałam z troską
- Bywało lepiej, a ja nadal nie mam twojego numeru.- pokręcił głową
- Po treningu.-uśmiechnęłam się do niego
- Dobra chodźcie, bo będziemy biegać karne kółka jak się spóźnimy.- upomniał nas Leoś
- Właśnie. Ruszać te swoje zgrabne tyłeczki i do szatni!- poganiałam ich. W odpowiedzi usłyszałam śmiech. Chłopaki ruszyli przodem i gadali jak to oni mówili o "laseczkach" czy "dupciach". Byłam skazana na słuchanie ich rozmowy.
Na treningu chłopaki wygłupiali się jak to oni. Ale to co zrobił Reus i Gotze. Hoo...
- Bo wiecie, my...- zaczął Mario
- Jesteśmy razem!- dokończył Marco. Wszyscy wybuchnęli niepohamowanym śmiechem. Nawet trener Klopp.
- Chłopaki nie wiedziałam!- krzyknęłam do nich
- Nikt nie wiedział...- usłyszałam męski głos za sobą. Odwróciłam się a tam... Erik.
- Heeej, czemu nie tam!?- zapytałam wskazując na boisko
- To jest boisko.- zaśmiał się
- Ha ha ha, wiem!
- Problemy z udem!- powiedział i usiadł obok mnie
- Uuu, współczuję.- uśmiechnęłam się
- Nie jest aż tak źle...
- Nie wiem jak to jest, ale zawsze chciałam wiedzieć!
- Nie chcesz, uwierz!
- Może...
Z Erikiem gadało mi się zajebiście. On jest... To totalny wariat! Jeszcze chyba nigdy nie widziałam tak bardzo pozytywnie walniętego człowieka. Mimo, że znam go... Licząc dzisiejszą godzinę i nasze poprzednie "spotkania" to polubiłam go.
- Ale serio...- mówił poważnie. Opowiadał mi historię jak to jego była przyjechała do niego, a raczej do jego rodziców i zwymiotowała na kolana ojca Erika.
- Niee. Pleciesz!- mówiłam z trudem powstrzymując śmiech.
- Błaszczykowska!- zawołał Reus
- Ja??- zapytałam Erika
- Yhm...- przytaknął.
- Okey, to ja lecę. Paa.- odparłam, cmoknęłam szatyna w policzek i odeszłam.
- Już, już idę. Co się tak niecierpliwisz? Nie ucieknę...- zaśmiałam się podchodząc do farbowanej blondyneczki
- No nie wiem.
- Oj, Marco...- pokręciłam głową. Wymieniliśmy się z Marco numerami.
- Co dzisiaj robisz?- zapytał ciągle uśmiechając się
- Am... Jestem zajęta...
- Aaa, myślałem że może... byśmy się spotkali.
- Mam strasznie napięty grafik, ale może... Znajdę chwilę dla ciebie..- droczyłam się z nim
- Byłoby super.- uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek
- A to za co?
- Za to, że znalazłaś chwile dla mnie w swoim jakże "napiętym grafiku".- odparł podkreślając ostatnie dwa słowa i szczerząc się jak głupi do sera
- Nie powiedziałam nic takiego.
- I tak wpadnę..
- Nie wiesz na co się piszesz!- odparłam i skierowałam się w stronę samochodu Kuby
- Co to znaczy?- zapytał podbiegając do mnie
- Nie wiem..- uśmiechnęłam się i wsiadłam do auta

***

Agata i Kuba już od kilku godzin są... Nie wiem dokładnie gdzie, bo Kuba nie chciał powiedzieć nawet mnie. Udało mi się od niego wyciągnąć tylko tyle, że to coś romantycznego. Tajemniczy braciszek! Oliwka jak to ona chciała się cały czas bawić, a ja już powoli traciłam siły, dlatego udało mi się udobruchać dziewczynkę naleśnikami, które są moją specjalnością. Zajadałyśmy się właśnie pysznościami, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. 
- Poczekaj na mnie tutaj, dobrze? Ja tylko zobaczę kto to...- zwróciłam się do trzylatki
- Dobzie...
Odeszłam od stołu, kierując się w stronę drzwi. "Pewnie Marco"- pomyślałam. Otworzyłam ii... To sen!


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej, kochane moje czytelniczki!
Mamy jedenastkę!
Mam nadzieję, że podoba się... 
Co myślicie o Eriku? Będzie dla Marceliny kimś ważnym?
Co do wczorajszego meczu...
Aww... Wygrali! Nasze pszczółki wygrały z Bayernem.
Trochę szkoda było mi Marco i Mario, ale to jest piłka!
Henrich , Marco i Jonas spisali się.
Miki w końcu się odblokował!

Do następnego!
Buziaczki Kinga ♥








środa, 9 kwietnia 2014

Rozdział 10 ~ "Psychiatryk się kłania."

Po wejściu do salonu od razu rzuciłam się na kanapę. Jednak przypomniało mi się, że mam bluzę Marco. Zerwałam się z kanapy i pośpiesznie pobiegłam w stronę drzwi. Otworzyłam i.... usłyszałam huk. Zobaczyłam Marco leżącego na ziemi i trzymającego się za głowę. Szybko podeszłam do niego i złapałam za rękę. Nie wiem dlaczego. Po prostu chwila.
- Boże Marco nic ci nie jest? Przepraszam.-zapytałam
- Nie wzywaj Pana Boga nadaremno.- zaśmiał się, a ja pokręciłam tylko głową. Wstałam i wyciągnęłam rękę w stronę piłkarza. Złapał za moją rękę i pociągnął, tak, że leżałam na nim.
- Serio?- zapytałam ironicznie
- Mi tam wygodnie.
- A mi nie.- powiedziałam i wstałam. Nie podałam już reki piłkarzowi tylko patrzyłam jak wstaje.
- Nie łaska pomóc!?
- Już raz pomogłam to wylądowałam na tobie.- wyszczerzyłam się
- Co cię skłoniło, żeby otworzyć te oto drzwi, którymi dostałem!?- zapytał teatralnie
- A co ciebie skłoniło do podejścia do tych oto drzwi?- zapytałam tak jak on
- Pierwszy zapytałem.
- Bluza.- podałam mu część jego garderoby
- Numer telefonu.
- Mojego?
- Yhm...
- Pisz.- powiedziałam, a chłopak wyjął telefon.- 997!- podyktowałam
- Ha ha ha. "Śmiechowa" jesteś.- zaśmiał się teatralnie
- Co się dzieje?- zapytał Kuba, który nie wiadomo skąd znalazł się przy nas.
- Przywaliłam Marco drzwiami.- wyjaśniłam, a Kuba wybuchnął śmiechem
- Stary nic ci nie jest?? Zawieźć cię do lekarza?- zapytał ledwo co powstrzymując śmiech
- I tak musi jechać.- powiedziałam cicho do siebie
- Słyszałem!- odparł Marco
- Ty to wszystko słyszysz!
- Nie.- zaprzeczył
- Tak.
- Nie.
- Dobra koniec dzieci! Wejdziesz?- pouczył nas Kuba
- Nie. Nie będę robił problemu.- skrzywił się- Z resztą muszę coś jeszcze załatwić.- wyjaśnił

[Marco]
Nie mogę wejść do Kuby choćbym nie wiem jak bardzo chciał. Jest jedna bardzo, ale to baaardzoo ważna sprawa do załatwienia. A mianowicie Caroline. Muszę w końcu zakończyć ten związek. Jeżeli w ogóle można TO tak nazwać. Już od dawna nie czuję do niej tego co na początku i jeszcze nie układa nam się.
- Widzimy się na treningu.- uśmiechnąłem się i skierowałem do samochodu.
- Cześć!- usłyszałem jeszcze głos Marceliny i odjechałem.

[Marcelina]
Kiedy Marco odjechał weszłam do domu i pierwsze co zrobiłam to rzuciłam się na kanapę. Była mi straszne głupio jak przywaliłam Reus'owi tymi drzwiami. Bosh.. pewnie ma mnie teraz za kompletną idiotkę.
- Jak tam randka z Reus'em?- zapytał Kuba, który stał nade mną.
- Goń się!
- Sama się goń!- odwdzięczył się
- Liż moje trampki.- uciszyłam go, bo przez chwile nic nie mówił
- Zawsze mnie zgasi!- krzyknął Kuba do Agaty, która była w kuchni.
- Zgasić to ty możesz co najwyżej świeczkę!- powiedziałam poważnie
- Właśnie!- poparła mnie bratowa
- I ty przeciwko mnie?- zapytał z wyrzutem brat swoją żonę
- Kolacja!- zawołała Agata, a ja zerwałam się z kanapy
- Takie życie braciszku!- poklepałam brata po plecach i usiadłam przy stole
- Masz trzy kobiety w domu, więc przyzwyczajaj się powoli.- odparła Agata zwracając się do męża
- Oliwka już śpi?- zapytałam zmieniając temat
- Tak, jakieś 15 min. temu usnęła.- odpowiedziała Agata
- Aha, smacznego.- uśmiechnęłam się i zaczęłam jeść kanapki, przygotowane przez bratową. Po kolacji poszłam do swojego pokoju, ułożyłam się wygodnie na łóżku i włączyłam laptopa. Zalogowałam się na Facebook'u i Skype. Na moje szczęście aktywny był Wojtek, do którego od razu zadzwoniłam. Po chwili odebrał.
- Heeej.- przywitałam przyjaciela entuzjastycznie
- Cześć.- odparł bez większych emocji
- Ej, co jest?- zapytałam z troską
- Co? Nic przecież.- zaprzeczył
- Wojtek!? Znam cię bardzo dobrze i wiem, że coś się stało.
- Pusto to bez ciebie. Jakoś tak inaczej.- wyznał, a mi się łezka w oku zakręciła- Nie płacz mi tak... Słyszysz?
- Yhm...- nie wytrzymałam. Rozpłakałam się..
- Bo się obrazimy!
- Tak bardzo chciałabym cię przytulić.- powiedziałam wycierając policzek- Ale to nie przez to jesteś taki przybity.
- Ja pier...- nie dokończył- Jak ty mnie znasz
- Mów!- nakazałam
- Okey, ale obiecaj mi, że nie będziesz się przejmować!
- Obiecuję.- wymamrotałam
- Nie słyszę.
- Obiecuje.- powiedziałam bardziej słyszalnie
- Głuchy jestem. Weź no głośniej!- zaśmiał się
- Obiecuję- powiedziałam już normalnym głosem
- No teraz to słyszałem. No to ten... Patrick był u mnie!
- Co? Czego chciał?- zaniepokoiłam się
- Przyszedł i wypytywał o ciebie.
- Powiedziałeś mu?- zapytałam
- Nie, ale chyba się domyślił, bo powiedział, że jeszcze pożałujesz...
- Boziuu...- złapałam się za głowę- On się nigdy nie odczepi. A co ty na to?
- No próbowałem go zatrzymać, ale było już za późno.- mówił z grymasem na twarzy
- Ahaa
- Marcela??- zapytał, a ja podniosłam głowę- Obiecaj mi, że będziesz na siebie uważać. Obiecaj
- Obiecuje.- przyrzekłam kładąc rękę na piesi.
- Opowiadaj jak tam u ciebie!
- A no dobrze. Codziennie coś się dzieje i jest ok. Ale wolałabym gdybyś był tutaj ze mną.
- Wiesz, że to niemożliwe...
- Tak, wiem. Nie musisz mi przypominać
Pogadałam z Wojtkiem jeszcze jakieś 15 min. i musiał kończyć, bo przyszła Marina. Wylogowałam się z Skype i weszłam na Facebook'a. Miałam kilkanaście zaproszeń do znajomych, tyle samo powiadomień i kilka wiadomości. Zaczęłam od zaproszeń. Wszystkie były od piłkarzy z Borussi i wszystkie przyjęłam. Szybko poszło mi z powiadomieniami i wiadomościami. Popatrzyłam aktualności i już miałam się wylogowywać kiedy napisał... Marco.
- Hej piękna :D
- Heeejj!
- Mam nadzieję, że nie obudziłem!?
- Nie no obudziłeś. Śpię przy włączonym laptopie z muzyką na full. :D
- Ej, to przepraszam. Naprawdę nie chciałem... :(
- Przeprosiny przyjęte.
- Aaa, to fajnie.
- Nooo :D
- A mam takie pytanko... ;)
- Słucham :)
- Nie mów słucham, bo cie wyru...
- Mo miał racje, ty to tylko o jednym. Idź i nie wracaj.
- Ok, ok. Będziesz na treningu?
- A co to mój trening? A poza tym nie wiem czy wstanę...
- Ooo, śpioszek?
- A żebyś wiedział!
- Z misiem?
- Noo, jest taki strasznie przytulaśny...
- W dziecko się bawisz?
- A zabronisz?
- A mogę z tobą?
- A chcesz?
- A mogę?
- Zaciąłeś się?
- Być może...
- Ooo, a jednak nie!
- Ty jakoś tak na mnie działasz, ze blokujesz :*
- Dobrze się czujesz? Gorączkę masz? :/
- A sprawdzisz?
- A przyjedziesz?
- No spoko, za chwilę będę. ;*
- Ogłupiałeś? Wystarczy mi jeden dzień spędzony z tobą. :D
- A już myślałem, że będę mógł z tobą spać. :"(
- Jednak gorączka... ;/
- Pójdziesz jutro ze mną do lekarza?
- Żeby się zarazić od ciebie? Nie dzięki!
- Gdzie ty żeś się nauczyła tej chamskości!?
- A tu i tam. Ale najczęściej to kupuje!
- Taa, a gdzie?
- Powiem ci, a ty se pójdziesz i kupisz!? Nie! Moja chamskość...
- Aleś ty rozgadana. Szkoda, ze nie byłaś taka podczas naszego spacerku.
- Z tobą nie ma o czym gadać! :D
- Jakoś teraz gadasz... o.O
- Jak już coś to pisze.
- Och, ach. Naprawdę?
- Psychiatryk się kłania. Nie ma co zwlekać. Będzie jeszcze gorzej, mówię ci!
- Znasz to na własnym przykładzie!?
- Nie. Na przykładzie takiego jednego dupka.
- Dużo znasz takich? ;/
- Jednego...
- Znam?
- Chyba nie.
- Czyli to nie ja! Wiedziałem! Nie jestem jakimś psycholem.
- Zwątpiłeś w siebie!? Nie wierzę. Ten Marco Reus zwątpił w siebie...
- Po pierwsze to nie zwątpił, tylko nie wiedział o kogo chodzi. I był zakłopotany.
- A po drugie?
-... Drugiego nie ma :P
- Ahh...
Popisałam jeszcze jakiś czas z Marco, ale kiedy zorientowałam się, że jest po 1 w nocy, postanowiłam już kończyć.
- Kończę już. ;)
- Już? o.O
- Spójrz na zegarek.
- Aii...
- Trzeba spać, żeby rano wstać!
- Skądś to znam. Hm...
- Może z telewizji. Wiesz jest taki Polski serial..
- Nie. Lewandowski często to powtarza jak jest nieźle wcięty!
- Wiadomo, bo Polak. Tylko Polacy umieją się tak bawić!
- Taa..
- To dobranoc :*
- Ooo, buziaczka mi wysłałaś... :*
- Jakiś ty spostrzegawczy. Brawo!
- Dobranoc :*
Po otrzymaniu ostatniej wiadomości od Marco wylogowałam się z fb. Wzięłam piżamę i skierowałam się do łazienki. Godzinę później leżałam na łóżku i myślałam nad dzisiejszym dniem. Marco jest super facetem. Dzisiejszy dzień mogę, a nawet muszę zaliczyć do udanych...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej, misiaki!
Kolejny rozdział oddaję w Wasze ręce.
Nieco napracowałam się nad tym rozdziałem.
Mam nadzieję, że moja praca nie pójdzie na marne i pod tym rudziałem zobaczę trochę komentarzy.
Tak, więc nie przedłużam już.
A ten filmik wymiata. 


Pozdrawiam ♥





poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Rozdział 9 ~ "A piłka nożna to miłość..."

[Marcelina]
- Naraszki.-powiedział Łukasz
- Naraszki? Swój własny słownik tworzysz?- zapytałam ze śmiechem
- Spadaj!!
- Będzie podwójna śmierć!- skwitowałam, kiedy Kuba i Łukasz wyszli.
- Oj, będzie.- powiedział Jonas
- A wy się tak nie cieszcie, bo Kloppo was ukatrupi, po tym jak się dowie, że pizzą się obżeracie. I zostanę tylko ja. Taka sobie Marcelinka.- pokazałam im język
- Jaka skromna!- skwitował Kevin
- Nie znasz mnie jeszcze. Okeey, ja już lecę. Pa!- odparłam i wyszłam- Znów samotny wieczór przed telewizorem!- powiedziałam sama do siebie będąc już na zewnątrz.
Przeszłam kawałek i usłyszałam jak ktoś mnie woła. Odruchowo odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego w moją stronę Marco.
- Hej!- uśmiechnął się, kładą ręce na swoje kolana
- Hej...!?- zaśmiałam się widząc jego minę- Kondycja to podstawa Reus!- poklepałam blondyna po plecach
- Co ty masz do mojej kondycji??- momentalnie się ożywił
- Nic, nic. Jest przecież taka jaka powinna być.- ponownie zaśmiałam się- Po co mnie gonisz? Zrobiłam ci coś? Tylko nie mów, że coś z twoimi kolanami.- powiedziałam udając przerażenie
- Ha ha ha. Bardzo śmieszne. Słyszałem, że będziesz sama w domu, więc pomyślałem...- trzymał mnie w niepewności. Przewróciłam oczami i spojrzałam na niego piorunującym wzrokiem.- Dałabyś zaprosić się na jakąś kawę, spacer czy coś w tym stylu?
- Hm... zastanówmy się..
- Proszę.
- No dobrze. To gdzie idziemy?- zapytałam podekscytowana na samą myśl o tym, że mogę spędzić trochę czasu z Marco.
- Myślałem, że ty mi powiesz.
- Haloo, miasta jeszcze nie znam!
- To może oprowadzę cię!
- Dobrze.- uśmiechnęłam się- Tylko przebiorę się, bo to nie jest najwygodniejszy strój do zwiedzania miasta.- spojrzałam na swój ubiór.
- Okey. Pojedziemy moim samochodem.- powiedział
Kiedy dojechaliśmy na miejsce wyskoczyłam z samochodu i pobiegłam do swojego pokoju. Wzięłam pierwsze lepsze ubrania i szybkim krokiem poszłam do łazienki. włosy zostawiłam rozpuszczone i kilka minut później byłam na zewnątrz, gdzie czekał na mnie Reus.
- Szybko i ładnie. Pójdziemy na pieszo, jeśli nie masz nic przeciwko!?- zapytał cały czas patrząc na mnie
- Nie, możemy iść.- odparłam. Kiedy szliśmy rozmawiając o wszystkim zadzwonił mój telefon. Wyjęłam dzwoniące urządzenie z kieszeni moich spodni i zobaczyłam: numer zastrzeżony. Wiedziałam kto to, dlatego rozłączyłam się i włożyłam telefon do kieszeni. Kontynuowaliśmy rozmowę, ale w tym czasie telefon zadzwonił jeszcze kilka razy.
- Odbierz.- odezwał się w końcu Marco.
Niechętnie, ale odebrałam.
- Halo?
- Hej, Marcelinko. Co tam u ciebie kotku?- zapytał po angielsku
- Czego?- zapytałam chamsko, tym samym językiem co Patrick. Tak, to on. Wiedziałam, ze Marco w pełni rozumie naszą rozmowę i czułam jego wzrok na sobie, ale w tym momencie nie przeszkadzało mi to.
-Czemu jesteś taka wobec mnie?
- Czemu taka jestem? Jestem dokładnie taka sama jak ty! A nie, czekaj! Przecież ja nie ranię osób, na których mi zależy tak jak robisz to ty!- powiedziałam to co leżało mi na myśli. Nie miałam najmniejszego zamiaru ukrywać tego.
- Zrozumiesz, że nie chciałem tego?? Ja ciebie nadal kocham.- powiedziałam, a ja się zaśmiałam.
- A wiesz.. W du*ie mam co ty chciałeś, a czego nie! Zrobiłeś to i mam gdzieś co teraz myślisz i czego chcesz. Łaskawie odpieprz się ode mnie!- wykrzyczałam do słuchawki telefonu, żeby dokładnie usłyszał i rozłączyłam się.
- Wszystko okey?- zapytał niemal natychmiastowo Marco
- Nie, nic nie jest okey. Przepraszam nie powinieneś tego słuchać.- posmutniałam
- Nie przepraszaj. Mogę ci jakoś pomóc?
- Po prostu przytul..- powiedziałam cicho, ale piłkarz i tak usłyszał i wykonał moją prośbę...

***

Marco pokazał mi prawie wszystkie zakątki Dortmundu, dzięki czemu poznałam nieco to piękne miasto. Przy nim zapomniałam o wszystkich problemach. Cały czas śmiałam się z jego dowcipów, co naprawdę poprawiło mi humor. Nie powiem, przy Reus'ie nie można się nudzić. Wychodziliśmy własnie z Wesołego Miasteczka, kiedy Marco stanął przede mną, tym samym zagradzając mi drogę.
- Chcesz misia?- zapytała. Jego pytanie trochę zbiło mnie z tropu. Posłałam piłkarzowi pytające spojrzenie- Co ja się pytam!?- pociągnął mnie za sobą do stoiska z miśkami.
- Którego chcesz?- zapytał.
- Em... Tego!- wskazałam na misiaka. Marco z lekkimi trudnościami wygrał dla mnie dużego pluszowego misia, którego od razu przytuliłam. Z racji tego, że był duży, to też przytulaśny.
- Słodko wyglądasz z tym misiakiem!- powiedział Marco, a ja poczułam jak się rumienię. Bez słowa ruszyliśmy w dalszą część zwiedzania. 
- Gdzie mnie prowadzisz?- zapytałam w końcu. Ta cisz była tak strasznie krępująca...
- Niespodzianka!- powiedział dumnie
- Mam się bać?- zaśmiałam się
- Nie masz czego.- także się zaśmiał
- Okeeey.
Po jakimś czasie ukradkiem spojrzałam na Marco, który patrzył akurat na mnie. Szybko odwróciłam głowę w drugą stronę i udawałam, że z zaciekawieniem podziwiam widoki. Z chwili na chwile robiło się coraz bardziej zimno. Zaczęłam pocierać ręką o drugą, co nie uszło uwadze piłkarza. Po chwili poczułam jak kładzie na moich ramionach swoją bluzę.
- Nie musiałeś. Teraz tobie będzie zimno.- uśmiechnęłam się patrząc na niego
- Nie przesadzajmy. Mi jest ciepło, a tobie nie. Jakbyś zachorowała to Kuba, by mnie zabił i nie zobaczyłabyś już więcej mojej zacnej buźki!- nagadał się
- Ahh, tak!- zaśmiałam się- Ale jak tobie zrobi się zimno to mi powiesz, dobrze??
- No okey!- uśmiechnął się.- To tutaj!- wskazał na... co za widok! Piękny. Weszłam na pomost i usiadłam na nim. W jezioro mogłabym wpatrywać się godzinami i nikt ani nic nie byłoby w stanie tego przerwać.
- Pięknie!- tylko tyle zdołałam z siebie wydusić.
- Ja też tak myślałem, kiedy pierwszy raz tutaj byłem. Mało kto tutaj przychodzi, a to naprawdę cudowne miejsce.- uśmiechnął się siadając obok mnie.
- To będzie moje miejsce do rozmyśleń w Dortmundzie. 
- A o czym będziesz myślała?- zapytał z tym swoim łobuzerskim uśmieszkiem, a ja spojrzałam na piękne jezioro.
- O wszystkim. O rodzinie, Londynie, Wojtku i Marinie, Dortmundzie, piłce nożnej, fotografii, o was!- wymieniałam
- O nas?- zapytał zdziwiony
- Yhm... Borussia jest dla mnie jak druga rodzina. Iduna jak drugi dom. Wy, piłkarze jak starsi bracia. A piłka nożna to miłość, przez nią nigdy nie będziesz płakał!- spojrzałam na blondyna.
- Wow!- tylko tyle powiedział.
- Takk, czasami jak się rozgadam to trudno mnie powstrzymać!
- Nie o to mi chodzi. To co powiedziałaś to...- nie pozwoliłam mu dokończyć
- To prawda. Niektórzy mówią, że nie można wybrać sobie rodziny. Ja już jedną wybrałam.- uśmiechnęłam się
- Ja również.
- Wiem.- zapanowała cisza. Oboje patrzyliśmy na jezioro. W pewnym momencie przytuliłam się do Marco. Nie wiem czym to było spowodowane, ale jakoś tak wyszło. Kiedy zorientowałam się co przed chwilą zrobiłam, szybko oderwałam się od blondyna.
- Przepraszam. Nie powinnam.- zarumieniłam się 
- Nic się nie...- nie dane było mi dokończyć, ponieważ zadzwonił mój telefon.
- Kuba.- oznajmiłam i odebrałam.
- Co tam?- zapytałam
- Gdzieś ty jesteś?- zapytał. W jego głosie czuć było zdenerwowanie
- Nic mi nie jest. Jestem z Marco.
- Aaa, to nie przeszkadzam.- zaśmiał się
- Głupek!- skwitowałam i rozłączyłam się.
- Chyba musimy już wracać!- zwróciłam się do blondyna.
- Okey.- powiedział i wstał. Pomógł mi podnieść się, a ja wzięłam misiaka i ruszyliśmy w drogę powrotną.
Drogę do domu Kuby przebyliśmy tak samo wesoło jak do Wesołego Miasteczka. Mimo tego co zrobiłam nad jeziorem dobrze czułam się w towarzystwie Marco. Znam go dopiero od kilku dni, a czuję jakbym znała kilka lat.
- Dziękuję, dzisiejszy dzień był wspaniały.- powiedziałam, kiedy byliśmy pod domem.
- Nie ma za co. I tak bym siedział sam w domu.
- Ahaa.- nastała niezręczna cisza. Każde z nas patrzyło w inną stronę.- Aaa, dziękuję za misia. Jest strasznie przytulaśny..- uśmiechnęłam się patrząc na niego. Czułam, że coś wykombinuje. Jego wzrok. Nie myliłam się.
- Samo dziękuję nie wystarczy.- wskazał na swój policzek. Przybliżyłam się do blondyna i delikatnie pocałowałam w policzek.
- Pasuje?
- Jeszcze tu.- wskazał na drugi. Ponownie zbliżyłam się do piłkarza i cmoknęłam w policzek.- I jeszcze tutaj!- tym razem wskazał na usta. Spojrzałam na niego wzrokiem: "Ty się dobrze czujesz?"
- Wystarczy ci!- machnęłam ręką
- No to nie.- założył ręce na krzyż
- Blondasku ty mój kochany nie fochaj się, no!
- .....
- Okey, pa!- pocałowałam piłkarza w policzek i ruszyłam do domu.
- Ej, Marcela!- krzyknął, kiedy kładłam rękę na klamce.
- Tak?- odwróciłam się w jego stronę
- Spotkamy się jeszcze??- zapytał wyczekująco
- Na pewno.- uśmiechnęłam się i weszłam do domu. Po wejściu do salonu od razu rzuciłam się na kanapę. Jednak przypomniało mi się, że mam bluzę Marco. Zerwałam się z kanapy i pośpiesznie pobiegłam w stronę drzwi. Otworzyłam i....

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej, kochani!
Rozdział z dedykacją dla Mariki.
Marcelina pocałowała Marco w policzek i to nie raz, więc mam nadzieję, że nie zawiodłam.

CZYTASZ~KOMENTUJ
To strasznie motywuje!


Pozdrawiam Kinga ;))
Buziaczki ♥










sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział 8 ~ "Nosiłem cięższe!"

Dzień minął mi bardzo spokojnie. Co się dziwić siedzenie przed telewizorem to nic trudnego. Tak wiem, taki tam leniuch ze mnie. Czasem mam takie dni, w których na nic nie mam ochoty i najchętniej to bym cały dzień przesiedziała przed TV. Ale Agata powiedziała, że nie mogę tak i kazała mi wyjść na spacer. Jak kazała tak też uczyniłam. Wchodziłam właśnie do domu, kiedy zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu widniał napis: numer zastrzeżony. Niepewnie odebrałam.
- Halo?
- Hej kotku.- ten głos. Ile ja bym dała żeby go już nigdy więcej nie usłyszeć! Rozłączyłam się i w niezbyt dobrym humorze weszłam do kuchni.

*Następny dzień*
Obudziłam się po 9. Szybko wyskoczyłam z łóżka i podbiegłam do drzwi balkonowych, by za chwile stać na świeżym powietrzu oparta o barierkę balkonu. Zamknęłam oczy i wspominałam wczorajszą rozmowę z Marco. Postanowiłam już nie marnować czasu, bo przecież jest za piękny dzień.  Wchodząc do pokoju usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości na mój telefon. Jej treść zaskoczyła mnie: "Dzień dobry kochanie!"-numer zastrzeżony. No kto to może być!? Hm.. Oczywiście, że Patrick. Czego on jeszcze ode mnie chce? Czy on się kiedyś odczepi!?? Chyba tylko wtedy jak mu ktoś porządnie przyp**przy! Postanawiałam nie przejmować się tym dupkiem i podeszłam do szafy, przy której trochę postałam wybierając odpowiednie ubrania do szukania pracy. Tak! Muszę znaleźć sobie w końcu jakąś "robutkę". Oczywiście w moi zawodzie. Fotografa. Kubie jak i Agacie jeszcze nic nie mówiłam. Godzinę później byłam już na dole, gdzie byli już Agata i Kuba.
- Dzień dobry.-przywitała mnie Agata stawiając na stole jajecznice
- Dzień dobry.- odpowiedziałem jej uśmiechem
- Siema, jedziesz ze mną na trening?- zapytał brat nakładając sobie na talerz danie
- Em... nie, nie mogę. Muszę znaleźć sobie prace!- oznajmiłam z wyczekiwaniem na jego odpowiedź
- Ahaa, to spoko.- odparł. Bardzo mnie zdziwiła jego reakcja. Myślałam, że będzie mi prawił morały, że nie muszę i w ogóle. Jak widać pomyliłam się. Nałożyłam sobie na talerz śniadanie zrobione przez bratową i zaczęłam konsumować danie. Po zjedzonym posiłku zebrałam zaczynia ze stołu i pozmywałam. Kuba w tym czasie pojechał na trening, a Agata zaprowadziła Oliwkę do przedszkola.

***

Gdzie zaniosłam papiery z ukończeniem szkoły, to albo nie było już miejsc do pracy albo za duże wymagania. W końcu zrezygnowana usiadłam na ławce w parku i rozmyślałam co dalej. Po chwili usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu. Na wyświetlaczu widniał napis: Kuba. "A ten to czego znowu??"-pomyślałam.
- Haloo?- zapytałam bez entuzjazmu
- Siema siora. A co ty tak przybita?
- A weź. Szkoda gadać!
- Okey, nie wnikam. Wbijaj do pizzerii obok Iduny!
- Klopp was zabije!- powiedziałam wstając
- To jak?- usłyszałam Moritza.
- Kto jeszcze słyszy naszą rozmowę?- zapytałam ironicznie
- Wszyscy obecni!- tym razem odezwał się Robert. 
- Okeeeeeeey!- przeciągnęłam i rozłączyłam się
Po jakiś 20 min. spacerku byłam na miejscu. Wchodząc do pizzerii od razu w oko rzuciła mi się spora grupka chłopaków siedzących przy jednym stoliku. Byli tam Kuba, Robert, Łukasz, Moritz, Marco, Mario, Mitchell, Erik, Kevin i Jonas.
- Hej.- uśmiechnęłam się
- Siema!- odpowiedzieli mi tym samym. Z racji tego, że nie było już miejsc siedzących usiadłam na kolanach u Kuby, który po chwili zrzucił mnie z nich. Wszyscy obecni wybuchnęli śmiechem
- Porąbało cię? Wstyd mi robisz pacanie!- skrytykowałam go.
- Tak dla orzeźwienia!- zaśmiał się
- Spier papier!- pokazałam mu środkowego palca i podeszłam do baru. Zamówiłam sobie małą pizze i cole. Usiadłam przy stoliku, tyłem do chłopaków.
- Ej, młoda nie obrażaj się!- mówił Kuba
-.........
- Cysia...- zawsze tak do mnie mówił, kiedy coś chciał
- Cysia??- zapytał zdziwiony Moritz
- Yhm...- przytaknął mój brat
- Ja też mogę do ciebie tak mówić?- zapytał Mo
- Jak chcesz to możesz.- przytaknęłam
- Oo, a jemu to odpowiadasz!?- oburzył się Kuba
-........- również nie odpowiedziałam
- No weź nie "fochaj się"!- chłopaki mieli z nas niezłą polewkę. Ich śmiechy roznosił się po całej pizzerii. 
- Klękaj na kolanach i przepraszaj!- powiedziałam poważnie, a piłkarze ponownie wybuchnęli śmiechem
- Serio...?
- Nie na żarty..- powiedziałam sarkastycznie. Kuba spojrzał na mnie jak na idiotkę, po czym uklęknął.
- Ty się dobrze czujesz? Żartowałam przecież.
- Sama...- nie dokończył. Głośno westchnął i podniósł się- Mogłem się tego spodziewać!
- Mogłeś, mogłeś!- mówił przez śmiech Robert. Po chwil dostałam swoje zamówienie. Zaczęłam konsumować posiłek. Tak wie, nie jest to najzdrowsze danie, tym bardziej, że biegam.. Ale raz na jakiś czas nie zaszkodzi. Dosłownie kilka minut później siedziałam na kolanach u któregoś z chłopaków. Dlaczego na kolanach? Bo ci idioci dosiedli się do mnie. A, że jest mało miejsc wzięli mnie na kolana. No i co najlepsze zaczęli jeść moją pizze. A dokładniej Robert, Kuba i Łukasz. Z resztą i tak sama bym jej całej nie zjadła.
- No to pięknie grubaski. Klopp was zabije!- odparłam, gdy skończyli.- Już to widzę. Polskie trio z "fałdkami".- zaczęłam się śmiać. 
- Spali się.- powiedział Robert
- Jak chcecie. Jak coś to mnie tutaj nie było.
- Byłaś, byłaś i nadal jesteś.- usłyszałam głos Marco. Odwróciłam się i zobaczyłam, że siedzę na kolanach właśnie u REUS'A. No super, pięknie po prostu.
- Nie mogłeś powiedzieć wprost? Wystarczyło: " Marcela ciężka jesteś, mogłabyś zejść mi z kolan, bo za chwile je zmiażdżysz i nie będę miał jak grać"- powiedziałam poważnie
- Że ty ciężka? Nosiłem cięższe!- pochwalił się, a ja posłałam mu pytające spojrzenie- Nie ważne!
- Okey. To ja już lecę. Muszę jeszcze trochę poszperać w internecie.- wstałam i przecisnęłam się przez piłkarzy
- Czego?- zapytał Marco
- Nie ważne..- wystawiłam mu język.
- Ja też już pójdę!- odezwał się Erik
- Ja też!- dołączył się Moritz- Lisa czeka!
- Ooo, nie będziemy przeszkadzać panie Leitner!- zaśmiał się Reus
- A tobie Reus to tylko jedno w głowie..- skrytykował szatyn kumpla
- Kuba ruszaj dupę i jedziemy.- popędzał Kubę Łukasz
- Gdzie?- zapytał zdziwiony
- Zapomniałeś? Umówiliśmy się z Agatą i Ewą, że pójdziemy z dziećmi do zoo
- I ja nic o tym nie wiem?- zapytałam
- No sorry siora. Zapomniało mi się.
- Dobra leć- klepnęłam go w ramie
- Naraszki.-powiedział Łukasz
- Naraszki? Swój własny słownik tworzysz?- zapytałam ze śmiechem
- Spadaj!!
- Będzie podwójna śmierć!- skwitowałam, kiedy Kuba i Łukasz wyszli


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No to mamy ósemeczkę.
Zmotywowaliście mnie waszymi komentarzami.
Jakoś tak wyszło, że napisałam kolejny i podoba się.
Zapraszam do brania udziału w ankiecie! ;)
CZYTASZ~KOMENTUJ!
To cholernie motywuje!
Do następnego!
Buziaczki Kinga :**




czwartek, 3 kwietnia 2014

Rozdział 7 ~ "Weź już nie dramatyzuj i idź spać"

[Marco]
Kiedy ona weszła do domu Lewego.. Zaniemówiłam. Wyglądała tak pięknie. Śliczna, idealna figura i sukienka... Wiedziałem wtedy, że nasze spotkanie w parku miało jakiś cel. Potańczyłem z nią trochę, ale później zniknęła mi z pola widzenia. Kuba zaproponował grę w butelkę i wszyscy zgodziliśmy się. Po chwili przyszła urocza blondynka o imieniu Marcelina. Szczerze powiedziawszy, trochę trudno wymówić mi imię siostry Błaszczykowskiego, ale poradzę sobie. Jak dałem radę z Robertem, Jakubem i Łukaszem, co było na początku nie lada wyzwaniem, to i teraz dam. Usiadła obok mnie i uśmiechnęła się. Zaczęliśmy grę. Wszystkie zadania były powalające. Najlepsze miał Moritz. Musiał się namęczyć. Nie ma co. Po zadaniu Lewandowskiego wszyscy wróciliśmy do domu i kontynuowaliśmy grę. Cały czas myślałem o uśmiechu młodej polki. Jest taki piękny, a zarazem szczery. Nie wiem co ona ma w sobie, ale nie potrafię o niej zapomnieć. Kiedy usłyszałem swoje imię odruchowo odwróciłem się w stronę Roberta.
- Zadanie.- powiedziałem
- No to..- nie dokończył, ponieważ Mario zerwał się ze swojego miejsca i zaczął szeptać mu coś na ucho. Kiedy już skończył usiadł na swoim miejscu i złowieszczo spojrzał się na mnie, a potem na Marcelę. Wiedziałem, że to nie wróży nic dobrego...

[Marcelina]
Usłyszawszy zadanie Marco... Zamurowało mnie. Co oni sobie myślą?? Śmieszni są!! Spojrzałam na Marco, jego mina mówiła sama za siebie.
- My liczymy do 30, a ty Reus... wiesz co masz robić.- powiedział Robert, a Marco przybliżył się do mnie
- Jeżeli nie chcesz to nie musisz.- spojrzał na mnie pytającym wzrokiem
- Jak zadanie to zadanie.- odpowiedziałam niepewnie
- Liczymy do 30!- ponownie poinformował Lewy. Wywróciłam oczami i po chwili poczułam rękę na moim biodrze. Drugą rękę częściowo położył na policzku i musnął moje usta. Zarzuciłam obie ręce na jego szyję i odwzajemniałam każdy pocałunek. Kiedy zorientowałam się, ze chłopaki przestali liczyć lekko odepchnęłam od siebie Reus'a. Ten tylko uśmiechnął się. Dotknęłam swoje usta. Nie uszło to uwadze blondaska, który cały czas na mnie patrzył jak i Roberta.
- A ty co się tak szczerzysz? Zobaczysz jeszcze się odwdzięczę, więc miej się na baczności, bo nie znasz godziny, daty ani miejsca swojej śmierci!- ostrzegłam, zwracając swoje słowa do Lewandowskiego.
- Czy to groźba?- zapytał z udawanym zaciekawieniem
- Informacja!- poprawiłam bruneta.
Resztę imprezy spędziliśmy na graniu w butelkę, rozmawianiu i tańczeniu oczywiście.

***

Obudziłam się w jakiejś sypialni. Dlaczego jakiejś!? Dlatego, że to na pewno nie jest moja sypialnia. Było ciemno, nie wiedziałam która godzina, dlatego zaświeciłam lampkę stojącą na szafce nocnej. Złapałam za moją torebkę, wyjęłam z niej telefon i... 4:48. Ja to mam sen. Nie ma co! Spojrzałam na drugą część łóżka, na której leżał... Reus! Ja pierdzielę, co on tutaj robi!? A raczej co JA tutaj robię!? Zaczęłam szturchać blondynem, do czasu aż zerwał się na równe nogi.
- Poj***ło cię!? Daj spać!- wykrzyczał pierwsze dwa słowa i położył się. Zepchnęłam go z łóżka.
- Co ja tutaj do cholery robię?- niosłam głos
- Jutro ci powiem, a teraz przesuń się.- wstał i usiadł na łóżku
- Nie radze.- odparłam, ponownie zrzucając blondyna- Nie położysz się dopóki nie powiesz mi jak się tutaj znalazłam!- próbowałam być stanowcza
- Zasnęłaś tutaj.- powiedział od niechcenia leżąc na podłodze
- że sama? Ja? A Kuba?
- Tak, ty. Sama. Tutaj. Zasnęłaś. A Kuba już dawno u siebie w domu.- mówił osobno pierwsze cztery wyrazy.
- Ty weź! Czemu nie zabrał mnie ze sobą!?- dalej pytałam
- A skąd ja mam wiedzieć!? Szukał cię, ale nie mógł znaleźć. A kiedy już ja ciebie znalazłem tutaj w pokoju, jego już nie było.
- Palant!- skomentowałam
- Kto?
- Ty! Nie ma innych pokoi w tym domu??
- Wszystkie były zajęte.- powiedział kładąc się na łóżku.- Weź już nie dramatyzuj i idź spać! Jutro to znaczy dzisiaj odwiozę cię do domu.-odparł, a ja odwróciłam się do niego plecami i zgasiłam lampkę. Wygodnie położyłam się i już zasypiałam, kiedy... 

[Marco]
Jak ona pięknie wygląda, kiedy się złości... Nie mogę! Myślałem, że wybuchnę śmiechem, ale na czas powstrzymałem się. Postanowiłem nie zadzierać z Marceliną, bo mogłoby skończyć się to źle dla mnie. Chciałem znów ją pocałować. Jak szybko przyszło mi to na myśl, tak szybko odeszło. Blondynka zgasiła lampkę odwracając się do mnie tyłem. Czemu!? Chciałem popatrzeć na jej słodką buźkę!Do głowy wpadł mi genialny plan. Postanowiłem wprowadzić go w życie. Objąłem Błaszczykowską w talii, przytulając się do niej i udając, że śpię.
- Blondasku!? Nie za wygodnie ci!?- usłyszałam i z trudem powstrzymałem śmiech. Nie miałem najmniejszego zamiaru odpowiadać. Marcela odwrócił się przodem do mnie, ale nie otworzyłem oczu.
- Dobranoc.- szepnęła przejeżdżając palcem po moim policzku. Przez ciało przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Najprzyjemniejszy jaki od wielu lat doznałem. Po chwili zaczęła się wiercić, nie zamierzałem jej puszczać, ale ujawnić już tak.
- Co ty się tak wiercisz!? Nie wygodnie ci?- zapytałem otwierając oczy. Nie widziałem zbyt dobrze, ale można było dostrzec rumieńce na twarzy młodej polki.
- Em...aaa.. troszeczkę!- wypaliła. Zwolniłem uścisk, a Marcela swobodnie przewróciła się na drugą stronę. Ponownie ją objąłem, tylko że tym razem jeszcze mocniej. Blondynka głośno westchnęła.
- Wolałem, kiedy byłaś twarzą do mnie...- powiedziałem choć nie wiem czemu. Nie wiem po co. 
- A ja nie.- odparła chyba najciszej jak potrafił, ale usłyszałem
- Słyszałem.- zaśmiałem się. Delikatnie dotknąłem ustami jej ramienia. Po raz kolejny dzisiaj nie wiedziałem dlaczego robię coś takiego. Przy Marceli czuję się jakoś inaczej. Przy polce zapominam języka w gębie. Zachowuję się jak ostatni palant.
- Nie pozwalaj sobie. Masz szczęście, że pozwoliłam ci na to, żebyś mnie objął. Nic więcej.- ostrzegła
- Wybacz.- odparłem krótko i zabrałem usta z jej ramienia.

[Marcelina]
Kiedy Marco mnie objął przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. A kiedy pocałował mnie w ramie to już w ogóle odpłynęłam. Ale ogarnęłam się i powiedziałam co myślę...

***

Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające do pokoju.Próbowałam zakryć jakoś rękoma twarz, co było na marne. Wyrwałam poduszkę spod głowy Reus'a i zakryłam nią twarz. O dziwo blondyn nie obudził się. Niestety nie udało mi się już zasnąć, więc poleżałam przyglądając się smacznie śpiącemu piłkarzowi. Wyglądał tak słodko... Jego mina taka słodziutka. Mimo, że jego grzywka straciła swój wygląd to on nadal był taki sam. W końcu zwlekłam się z łóżka i zeszłam na dół. W kuchni zastałam Anię i Rhiannon. Przyszła Lewandowska robiła coś przy kuchni, a Riri piła kawę.
- Ooo, Marcela! Pobalowało się?- zapytała Ania
- Trochę. Z resztą nie wypiłam dużo!
- W ogóle, a później padłaś jak mucha.- zaśmiała się Riri.
- Serio..! Aniu, piękna ty!- zaczęłam jej słodzić. Ta bez słowa postawiła przede mną szklankę z wodą i tabletkę. Zażyłam lek.
- A jak się spało z Reus'em?- zapytała Rhiannon, a ja o mało co nie wyplułam wody, którą właśnie piłam. "Hm.. co tu powiedzieć??"- zamyśliłam się.
- Cześć kochanie!- do kuchni wszedł Robert. "Ten to ma wyczucie czasu!"- pomyślałam. Uratował mnie. Pocałował czule swoja narzeczoną i objął od tyłu.- Hej, dziewczyny.- zwrócił się do nas
- Hej.- odpowiedziałyśmy równocześnie.
- Hej, kotku.- do kuchni wszedł Mitchell i pocałował Riri
- Błagam, czułości zostawcie dla siebie. Jak mnie nie będzie.- powiedziałam od niechcenia
- Jak sobie kogoś znajdziesz to będziesz wiedziała jak to jest.- odparł Robert
- A skąd wiesz, że nie znalazłam!?
- Kuba mówił o...- przerwałam mu
- Nie wypowiadaj jego imienia!- uniosłam głos
- Przepraszam.
- Wytłumaczy nam ktoś o kogo chodzi?- zapytał Mitch
- Nie ważne. Robert wytłumacz mi proszę, drogę do domu Kuby.- zmieniłam temat
- Odwieź ją!- nakazała Ania
- Nie no..- nie dane było mi dokończyć
- Za chwilę wrócę.- powiedział Robert i pobiegł na górę. Po kilku minutach wrócił, ale nie sam. Był z nim Marco.
- Jedziemy?- zapytał Marco, kierując swoje słowa do mnie
- Robert utłukę cię!- powiedział Ania z groźną miną.
- To ja pójdę sama. Nie będę robić nikomu problemu.- powiedział nieśmiało.
- Żaden kłopot, a poza tym obiecałem.- pociągnął mnie za rękę i wręczył moją torebkę.
- Jeszcze aparat.- zaśmiałam się. Po 30 min. byliśmy pod domem Kuby.
- Mogłam się przejść, ale dziękuję.- uśmiechnęłam się
- Obiecałem ci to przecież w nocy. A i przepraszam za...- nie pozwoliłam mu dokończyć.
- Nie przepraszaj. Nic się nie stało. To..
- To..
- Pa!- wypaliłam i wyszłam z samochodu piłkarza. Weszłam do domu i usłyszałam odjeżdżający samochód. Czyli Marco czekał aż wejdę...

*********************************************************************************

CZYTASZ~KOMENTUJ!

Do następnego!
Pozdrawiam Kinga :**