*Marco*
Cały czas była niespokojna. Nie rozumiałem co jej się stało. To było
jednocześnie dziwne i niepokojące. Jeszcze nigdy nie widziałem Marceliny
w takim stanie. Strasznie się o nią bałem, byłem wręcz przerażony jej
zachowaniem. Kiedy wypowiedziałam te dwa zwykłe słowa, blondynka jeszcze
bardziej się zdenerwowała. W ogóle mogę tak nazwać jej zachowanie?Szybko wróciłem do Polki, kucając naprzeciwko niej. Złapałam delikatnie za twarz, po czym zacząłem wycierać ją z krwi. Miała rozciętą dolną wargę, z której sączyła się krew. Na policzku wyraźnie odbita była czyjaś duża dłoń. Uderzył ją... Nie wiedziałem co mam zrobić. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji. Strasznie się bałem. Kto jej to zrobił?
- Kochanie..- szepnąłem.- Za chwilę wrócę, dobrze?- zapytałem, a kiedy blondynka pokiwała lekko głową na tak, czym prędzej pognałem do łazienki, z której zabrałem apteczkę.
Złapałem również za telefon, który leżał na łóżku w sypialni, by
zadzwonić do Kuby. Ja nie wiedziałem co mam zrobić w tej sytuacji,
dlatego musiałem zadzwonić do brata ukochanej. Wróciłem do dziewczyny, która siedziała tak jak kilka chwil temu. Znów ukucnąłem przy niej, dociskając lekko do trochę już napuchniętej wargi, która nadal krwawiła. Ta tylko syknęła z bólu. Ręce tak bardzo mi się trzęsły, że nie potrafiłem utrzymać wacika w palcach. Poprosiłem blondynkę, żeby przytrzymała sobie, lekko krwawiące miejsce.
Drżącą dłonią wybrałem numer do Jakuba, który odebrał po kilku sygnałach. Powiedziałem, że musi szybko do mnie przyjechać i najlepiej byłoby gdyby wziął ze sobą również Agatę. Bez wahania zgodził się, pytając czy coś się stało. Odpowiedziałem, że tak i rozłączyłem się. Nie miałem zamiaru kontynuować tej rozmowy, musiałem zająć się Marcelą.
- Powiesz mi co się stało?- zapytałem, a ta tylko zacisnęła usta w prostą linię. Widziałem, że się bała. Jej oczy wyglądały tak inaczej, tak dziwnie.
- Przytul mnie.- szepnęła, łamiącym się głosem. Bez wahania usiadłem obok niej, przyciągając do swojego ciała. Cierpiałem, widząc ją w takim stanie. Bałem się o nią. Po mojej głowie wciąż krążyło mnóstwo pytań, dotyczących tej sytuacji. Na żadne z nich nie znałem odpowiedzi. Zaczęła płakać, a ja wiedziałem, że muszę teraz dać jej chwilę spokoju, by mogła poukładać sobie wszystko w głowie. Tyle że ja chciałem wiedzieć o co tutaj chodzi! Inaczej nie będę mógł jej pomóc..
- On.. wrócił.- powiedziała, odrywając się ode mnie. Spojrzałem w jej zapłakane oczy. Wstała, ale od razu złapała się za brzuch.
- Ałł.- pisnęła, prawie upadając. Złapałem ja w pasie, nie pozwalając upaść. Wstałem, pomagając jej stanąć na prostych nogach.
- Boli cię brzuch?- to pytanie było głupie, przecież widziałem. Skinęła tylko głową, siadając na kanapie.
- On wrócił...- westchnęła, kontynuując.- Te karteczki, ten strach, to wszystko, to on. Facet, który mnie zg..- ostatnie słowa szeptała, w jej oczach zebrały się łzy. Nie chciałem, żeby płakała. Nie potrafiłem na to patrzeć.
Zadałem jej jeszcze kilka pytań, lecz blondynka nie udzieliła mi na nie odpowiedzi, kiwając tylko przecząco głową na znak, że nie chce rozmawiać. Uszanowałem jej prośbę, siadając na fotelu. Mijały kolejne minuty, a Polka cały czas siedziała w jednej pozycji, wlepiając wzrok w podłogę. To było przerażające. Bałem się o nią. Kilka minut później do mojego domu wparował Kuba, a za nim Agata. Nawet nie zapukał, jak zawsze to robi. Chyba wiedział, że chodzi o jego siostrę. Wstałem ze swojego miejsca, widząc, że blondyn idzie w stronę Marceli. Zatrzymałem go, nie pozwalając do niej podejść. Był na mnie zły.
- Odsuń się.- warknął. Agata ruszyła w stronę siostry swojego męża, kucając przy niej. Zaczęła opatrywać jej rany, a Kuba patrzył na nią z wielkim bólem w oczach. 21 latka spojrzała na niego tylko przelotnie, tak jakby nie wiedziała co się dzieje. Zaprowadziłem Kubę do kuchni, sam opierając się o wyspę kuchenną.
- Siedzi tak od dobrych 10 minut.- odparłem.
- Co jej się stało?- zapytał, zmartwiony widokiem siostry.
- Poszła do sklepu, a kiedy wróciła była cała roztrzęsiona, w takim stanie.- pokręciłem głową.- Powiedziała, że to wszystko, te karteczki, to był ten facet, który... Który ją zgwałcił.- powiedziałem, wlepiając wzrok w podłogę.
Po chwili do kuchni weszła Agata. Nie była zadowolona.
- Co jej się stało?- zapytał, zmartwiony widokiem siostry.
- Poszła do sklepu, a kiedy wróciła była cała roztrzęsiona, w takim stanie.- pokręciłem głową.- Powiedziała, że to wszystko, te karteczki, to był ten facet, który... Który ją zgwałcił.- powiedziałem, wlepiając wzrok w podłogę.
Po chwili do kuchni weszła Agata. Nie była zadowolona.
- Co się stało?- zapytała blondynka, a ja chciałem powtórzyć jej to co powiedziałem Kubie, jednak kiedy usłyszałem jego słowa nie mogłem zareagować inaczej.
- Jedziemy na policję.- oznajmił.
- Chyba zwariowałeś! Pogięło cię?- prawie, że krzyknąłem.
- Nie mów tak do mnie.- warknął.- I nie, nie pogięło mnie. Jedziemy na policję, trzeba w końcu to zakończyć.- powiedział stanowczo, po czym ruszył w stronę salonu do Marceli.
- Nie.- zatarasowałem mu drogę. Widziałem, że jest zły i zdenerwowany i, że się mu w pewnym stopniu narażam, jednak nie miałem zamiaru patrzeć jak Marcela męczy się na policji.
- To jest moja siostra i nie twój interes.- odepchnął mnie.
- Kuba! Marco! Chyba nie macie zamiaru się teraz bić?- rozdzieliła nas Agata.
- Więc powiedz mu, żeby nie wpieprzał się w nie swoje sprawy.
- Wyobraź sobie, że to też jest moja sprawa.- nie rozumiałem go.- I nie pozwolę, żeby ją jeszcze torturowali na policji.- powiedziałem poważnie, opierając się o wyspę.
- Marco ma rację. Ona nie może teraz zeznawać. Nie widzisz w jakim jest stanie? Poczekamy do jutra, jak się jej polepszy.- wytłumaczyła swojemu mężowi, który był widocznie zdenerwowany. Kuba już chciał coś powiedzieć, jednak wnet do kuchni weszła Marcelina.
- Marcela, mówiłam ci, żebyś leżała.- westchnęła Agata, jednak blondynka zignorowała jej słowa.
- Kuba, chcę do domu.- powiedziała, spuszczając lekko głowę w dół.
Nie minęło nawet 10 minut, a małżeństwo wraz z blondynką zbierali się do wyjścia. Kuba bardzo poważnie potraktował słowa siostry. Cieszyłem się, że będzie w dobrych rękach.
- Trzymaj się, kochanie.- ująłem jej twarz, by po chwili ucałować ją w czoło.- Pamiętaj. Cokolwiek by się nie działo, wiesz gdzie mnie szukać. Pisz, dzwoń nawet o trzeciej w nocy, okey?- spojrzałem w jej oczy, które przepełnione były bólem i strachem. Pokiwała twierdząco głową, a ja przytuliłem ją do siebie, napawając się zapachem jej idealnych perfum. Na koniec pocałowałem ją w głowę i wypuściłem ze swoich objęć.
Przez chwile nawet chciałem jechać z nimi. Chciałem usiąść czy łózko Marceli i pilnować, by nic się jej nie stało, jednak zanim się ocknąłem Błaszczykowskich już nie było u mnie w domu. Zamknąłem za nimi drzwi, podążając w stronę schodów, by przygotować się na testy sprawnościowe, które odbędą się już za dwie godziny. Już nawet odechciało mi się jeść.
Wieczorem, wracając do domu, postanowiłem wstąpić do Błaszczykowskich, by zobaczyć jak czuje się Marcelina. Zaparkowałem pod domem małżeństwa, po czym skierowałem się do drzwi wejściowych. Zapukałem jak na kulturalnego człowieka przystało, a kiedy spostrzegłem w drzwiach małą Oliwie, cicho zaśmiałem się, kucając.
- Wujek Marco!- krzyknęła uradowana, rzucając się na mnie. Podniosłem się z małą i wszedłem do środka.
- Mogę?- zapytałem Agatę, która szła w naszym kierunku.
- Oliwia, dziecko, co ci mówiłam? Nie krzycz.- skarciła swoją córkę, blondynka.- Tak, tak.- odpowiedziała na moje pytanie.
- Oj, Agata.. To tylko dziecko.- uśmiechnąłem się.
- Marcela, przed chwilą usnęła.- westchnęła, siadając na kanapie w salonie. Ja zrobiłem to samo.
- Co powiesz, szkrabie?- zapytałem, a wręcz od razu z ust małej blondynki wypłynął monolog jak to nie może doczekać się, kiedy znów pójdzie do przedszkola i spotka się ze swoimi koleżankami. Zaśmiałem się, widząc jaką radość sprawia trzy latce rozmowa ze starszymi osobami. Zawsze, kiedy przyjdziemy do Kuby z chłopakami pograć w Fife, czy nawet pogadać Oliwia zawsze wcina nam się w rozmowę, by móc pogadać ze starszymi. Generalnie nasza rozmowa polega zawsze na tym, że to mała mówi, a my słuchamy i przytakujemy, a kiedy chcemy coś powiedzieć, młoda od razu nas karci, mówiąc, żebyśmy jej nie przeszkadzali, ponieważ ma nam jeszcze dużo do powiedzenia i jak będziemy jej tak przeszkadzać to najzwyczajniej w świecie nie zdąży. Zawsze mnie to śmieszyło. Mała Błaszczykowska chyba ma to po swoim tatusiu.
Na wspomnienie takich momentów, zaśmiałem się do siebie, ale od razu tego pożałowałem.
- Wujek! Cemu mnie nie słuchasz?- zapytała smutna.
- Ale kochanie, ja ciebie słucham.- pocałowałem ją w czoło.
- Tak? To o cym mówiłam?- zapytała, zakładając ręce na piersi.
- Yy, o... lalkach?- spytałem, mając nadzieję, że dobrze zgadłem.
- Nie! Wujek słuchaj mie. Dobla, to ja zacne od pocontku, zebyś wiedział o co chodzi, dobźe?- nie czekając nawet na moją odpowiedź zaczęła opowiadać od początku jak to kolega z jej przedszkola, zabrał jej lalke i powyrywał jej nogi i ręce, a nawet głowę.
Kiedy mała w końcu skończyła opowiadać swoją historię, porozmawialiśmy jeszcze trochę o jej lalkach. Jednak Agata powiedziała córce, żeby w końcu dała mi spokój. Blondynka posłuchała się swojej mamy i włączyła sobie bajki, a ja podążyłem do kuchni, gdzie była Agata i Kuba, który wrócił niedługo po mnie z zakupów.
- Ja pójdę do Marceli na chwilę.- oznajmiłem.
- Tylko nie obudź jej, ona jest naprawdę zmęczona. Chwile przed tobą zasnęła.- poprosiła, a ja nie miałem nawet zamiaru jej budzić.
- Jasne.- powiedziałem szybko i poszedłem do pokoju ukochanej. Cicho otworzyłem drzwi, by nie obudzić blondynki. Równie cicho, wszedłem do jej pokoju, zamykając za sobą drzwi, by odgłosy z dołu nie obudziły Marceli, po czym podszedłem do jej łóżka. Ukucnąłem przy nim, patrząc jak blondynka śpi. Zawsze uwielbiałem obserwować jak śpi. Była wtedy taka cudowna, niewinna, słodka i nietykalna. Zakochiwałem się w niej coraz bardziej i nikt tej miłości nie ma prawa nam odebrać. Nigdy nie wybaczyłbym sobie, gdybym ją stracił. Nie wiem ile czasu minęło, kiedy siedziałem przy blondynce, jednak po jakimś czasie usiadłem, ponieważ nogi zaczęły mnie boleć. Wnet poczułem na swojej ręce, uścisk. Uniosłem głowę, a Marcela patrzyła na mnie.
- Marco? Chodź do mnie.- powiedziała, uśmiechając się słabo.
- Nie. Będę się już zbierał, kochanie.- ucałowałem zewnętrzną stronę jej dłoni.
- Proszę...- szepnęła, na co ja położyłem się obok niej. Blondynka spojrzała w moje oczy, po czym mocno się do mnie przytuliła, na co ja pocałowałem ją w głowę, przykrywając ją kocem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dobra, to tak...
Kolejny rozdział do Waszej dyspozycji ;)
Za jakiekolwiek błędy szczerze przepraszam, ponieważ cały rozdział pisany był na telefonie.
Następny rozdział nie wiem, kiedy się pojawi, ponieważ internet mi nie chodzi i nie wiem kiedy znów zacznie ☺ Ten wyjątkowo dodaje u przyjaciółki.
Tak więc przepraszam za nieznaczne opóźnienie z nowym rozdziałem ;)
Do następnego! ;*