- A to już twój problem.- uśmiechnęła się tryumfalnie, odepchnęła mnie i podeszła do szafy, z której wyjęła jakieś ubrania, chyba piżamę. Jak dla mnie było to zbędne.
- Ale kochanie... Wiesz, że dla mnie to mogłabyś spać w samej bieliźnie?- zapytałem opierając się o ścianę.
- Dla ciebie to mogłabym nawet paradować bez niej..- zauważyła, zgryźliwie wywalając mi język.
- Takim ciałkiem nie pogardzisz..- mruknąłem do siebie, kiedy Marcela weszła do łazienki.
- Słyszałam!- krzyknęła blondynka.
- Stwierdzam fakty kochanie...- powiedziałem i rzuciłem się na łóżko. Patrzyłem chwile w biały sufit, aż do głowy wpadł mi pewien pomysł...
- Ale kochanie... Wiesz, że dla mnie to mogłabyś spać w samej bieliźnie?- zapytałem opierając się o ścianę.
- Dla ciebie to mogłabym nawet paradować bez niej..- zauważyła, zgryźliwie wywalając mi język.
- Takim ciałkiem nie pogardzisz..- mruknąłem do siebie, kiedy Marcela weszła do łazienki.
- Słyszałam!- krzyknęła blondynka.
- Stwierdzam fakty kochanie...- powiedziałem i rzuciłem się na łóżko. Patrzyłem chwile w biały sufit, aż do głowy wpadł mi pewien pomysł...
*Marcelina*
Szybko się przebrałam i kiedy zamykałam drzwi poczułam czyjś dotyk na moich biodrach i doznałam bliskiego spotkania z drzwiami. To 'czyjś' jest tu zbędne, ponieważ był to Marco. Stał przede mną uśmiechnięty od ucha o ucha. Zaplanował to.. Menda jedna! :D
Szybko się przebrałam i kiedy zamykałam drzwi poczułam czyjś dotyk na moich biodrach i doznałam bliskiego spotkania z drzwiami. To 'czyjś' jest tu zbędne, ponieważ był to Marco. Stał przede mną uśmiechnięty od ucha o ucha. Zaplanował to.. Menda jedna! :D
- Co tym razem?- zapytałam, kładąc dłonie na jego torsie.
- Hm.. Zastanówmy się.- uśmiechnął się zalotnie.
- I co wymyśliłeś geniuszu?- spytałam jeżdżąc palcami po wcześniej wspomnianej części ciała blondyna.
- Hm.. Pomyślmy.- znów udał, że myśli.
- Nie myśl tyle, bo za mądry będziesz.- wywaliłam mu język.
- Jestem już teraz.- zaśmiał się uroczo. Zbliżył swoją twarz do mojej i namiętnie pocałował. Poczułam się tak cholernie ważna. Ważna dla niego, dla miłości mojego życia.. Wiem to. Ten jedyny..
- Idziemy spać?- zapytał, kiedy oderwaliśmy się od siebie. Zdziwił mnie tym co powiedział.
- Yhm..- mruknęłam i szybko wydostałam się z objęć mojego chłopaka, po czym równie szybko wsunęłam się pod kołdrę. Spojrzałam na Marco, który pokręcił tylko głową i dołączył do mnie.
- Dobranoc.- mruknęłam wtulając się w umięśniony tors piłkarza.
- Dobranoc.- powiedział całując mnie w głowę.- Zimno ci?- zapytał, zauważając że się trzęsę.
- Trochę.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Marco przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. Czułam bicie jego serca. Po chwili poczułam również jego dłoń na moim udzie. Złapał za nie i podciągnął tak, że spoczywało na jego dolnej części brzucha. Uśmiechnęłam się tylko i jeszcze dostałam całuska w czoło..
*Następny dzień*
Obudziłam się pierwsza. Marco jeszcze słodko spał. Postanowiłam go nie budzić i próbowałam wyślizgnąć się z jego żelaznego uścisku. Jednak nie udało mi się to.
- Gdzie mi uciekasz?- przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie.
- Nie uciekam..- uśmiechnęłam się delikatnie.
- Foch.- burknął odwracając głowę w drugą stronę.
- Ale kotku..
- Chciałaś mnie zostawić. Nie kochasz już mnie. A ja za tobą tak szaleje.- udawał, że płacze. Nic nie mówiąc zbliżyłam swoją twarz do jego i chciałam pocałować, ale ten przejął inicjatywę i to on pocałował mnie. Ręką zaczął jeździć po moich plecach. Co jakiś czas przyprawiało mnie to o delikatne dreszcze.
- Już ci przeszło?- zapytałam, odrywając się od blondyna.
- Yy.. Nie.
- Wydaje mi się, że jednak tak.- uśmiechnęłam się, przygryzając dolną wargę.
- Wiesz, że prowokujesz mnie tym?- zapytał, będąc nade mną.
- Yhm..- mruknęłam. Patrzyliśmy sobie chwilę w oczy, ale ja już nie wytrzymałam tego i zrzuciłam blondyna na podłogę.
- Ałć.- jęknął, a ja wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem.- To bolało.- dodał.
- Bo miało.- powiedziałam ze śmiechem i wstałam. Marco cały czas leżał na podłodze i chyba nie miał zamiaru wstawać.
- Ty sobie tutaj leż, a ja idę coś zjeść.- powiedziałam uśmiechając się pod nosem i kierując do drzwi. Marco momentalnie wstał i podszedł do mnie, obejmując w talii. Zeszliśmy na dół, a tam już wszyscy siedzieli przy stole i konsumowali ciepły posiłek przygotowany przez jak się domyślam Agatę.
Usiadłam na wolnym miejscu, a Marco na przeciwko mnie. Zaczęliśmy konsumować śniadanie. Co chwilę czułam wzrok Reus'a na sobie. Byłam brudna? Uniosłam głowę i spojrzałam na blondyna ukradkiem. Zauważył to i szeroko się uśmiechnął. Po chwili poczułam również jego nogę ocierającą się o moją. Zaśmiałam się cicho. To było nawet przyjemne, ale do czasu. W końcu nie wytrzymałam i kopnęłam go. Nic. Kompletnie nic. Zero reakcji. Co się dziwić?! W końcu piłkarz! Znów się wyszczerzył, patrząc na mnie tryumfalnym wzrokiem...
*Trening*
Wyszłam z auta i od razu spostrzegłam grupkę chłopaków, rozmawiających i śmiejących się. Nie minęło 5 minut, a przy mnie zjawił się Leitner.
- Jezu, jak ja cię dawno nie widziałem.- przytulił mnie.
- Wystarczy Marcela, Leitner.- zaśmiałam się. Z wielkim trudem wydostałam się z objęć Moritza i spojrzałam na Marco. Stał oparty o samochód przyglądając się mi badawczo. Podeszłam do niego.
- Marco.. Chyba nie jesteś zazdrosny..?- przytuliłam się do niego.
- Jestem.- powiedział, patrząc w inną stronę z założonymi rękoma na piersi.
- Ale przecież to jest Mo.- zaśmiałam się.
- Jestem zazdrosny, bo przez chwile trzymał w ramionach mój cały świat.
- Ooo..- usłyszałam. Odwróciłam się i zobaczyłam dość sporą widownię.
- Czy mi się wydaje czy ty książkę jakąś romantyczną czytałeś?- spojrzałam na niego unosząc jedną brew ku górze.
- Nie.- powiedział z grobowym wyrazem twarzy.- Film oglądałem.- dodał, przyciągając mnie do siebie i przytulając.
- Aż muszę wam zdjęcie zrobić.- wypalił Mario.
- Masz mój telefon, bo jeszcze nocami będziesz patrzył na zdjęcie mojej Cyśki i podniecenie wzrośnie..- odparł Marco na co wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Blondyn podał swój telefon przyjacielowi, a ten cyknął nam zdjęcie.
- Na trening moi drodzy, a nie sesje zdjęciową sobie tutaj robicie.- jak zawsze nie wiadomo skąd i kiedy wśród nas pojawił się Czarodziej z Dortmundu.
- Tak jest trenerze.- zasalutowali mu piłkarze..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heii... Dodaje dzisiaj. :D
Z racji tego, iż dzisiaj takie moje małe święto..
Hmm... Wiem, że krótki. Miał być dłuższy, ale plany się pozmieniały i jest taki.
Stwierdziłam, że nie ma sensu dalej go ciągnąć..
Aaa i jeszcze jedno.
Proszę nie piszcie takich bezsensownych komentarzy jak: Kiedy next?
To na prawdę jest irytujące. Od tego jest mój ask lub fejsik.
Jak ktoś chce to niech zaprasza.. :D
//
Buziaczki.. Euphory! :**