wtorek, 21 października 2014

Rozdział 46 ~ Chyba nie jesteś zazdrosny..?

- A to już twój problem.- uśmiechnęła się tryumfalnie, odepchnęła mnie i podeszła do szafy, z której wyjęła jakieś ubrania, chyba piżamę. Jak dla mnie było to zbędne.
- Ale kochanie... Wiesz, że dla mnie to mogłabyś spać w samej bieliźnie?- zapytałem opierając się o ścianę.
- Dla ciebie to mogłabym nawet paradować bez niej..- zauważyła, zgryźliwie wywalając mi język.
- Takim ciałkiem nie pogardzisz..- mruknąłem do siebie, kiedy Marcela weszła do łazienki.
- Słyszałam!- krzyknęła blondynka.
- Stwierdzam fakty kochanie...- powiedziałem i rzuciłem się na łóżko. Patrzyłem chwile w biały sufit, aż do głowy wpadł mi pewien pomysł...

*Marcelina*
Szybko się przebrałam i kiedy zamykałam drzwi poczułam czyjś dotyk na moich biodrach i doznałam bliskiego spotkania z drzwiami. To 'czyjś' jest tu zbędne, ponieważ był to Marco. Stał przede mną uśmiechnięty od ucha o ucha. Zaplanował to.. Menda jedna! :D
- Co tym razem?- zapytałam, kładąc dłonie na jego torsie.
- Hm.. Zastanówmy się.- uśmiechnął się zalotnie.
- I co wymyśliłeś geniuszu?- spytałam jeżdżąc palcami po wcześniej wspomnianej części ciała blondyna.
- Hm.. Pomyślmy.- znów udał, że myśli. 
- Nie myśl tyle, bo za mądry będziesz.- wywaliłam mu język. 
- Jestem już teraz.- zaśmiał się uroczo. Zbliżył swoją twarz do mojej i namiętnie pocałował. Poczułam się tak cholernie ważna. Ważna dla niego, dla miłości mojego życia.. Wiem to. Ten jedyny..
- Idziemy spać?- zapytał, kiedy oderwaliśmy się od siebie. Zdziwił mnie tym co powiedział.
- Yhm..- mruknęłam i szybko wydostałam się z objęć mojego chłopaka, po czym równie szybko wsunęłam się pod kołdrę. Spojrzałam na Marco, który pokręcił tylko głową i dołączył do mnie.
- Dobranoc.- mruknęłam wtulając się w umięśniony tors piłkarza.
- Dobranoc.- powiedział całując mnie w głowę.- Zimno ci?- zapytał, zauważając że się trzęsę.
- Trochę.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Marco przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. Czułam bicie jego serca. Po chwili poczułam również jego dłoń na moim udzie. Złapał za nie i podciągnął tak, że spoczywało na jego dolnej części brzucha. Uśmiechnęłam się tylko i jeszcze dostałam całuska w czoło.. 

*Następny dzień*
Obudziłam się pierwsza. Marco jeszcze słodko spał. Postanowiłam go nie budzić i próbowałam wyślizgnąć się z jego żelaznego uścisku. Jednak nie udało mi się to.
- Gdzie mi uciekasz?- przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie.
- Nie uciekam..- uśmiechnęłam się delikatnie.
- Foch.- burknął odwracając głowę w drugą stronę.
- Ale kotku..
- Chciałaś mnie zostawić. Nie kochasz już mnie. A ja za tobą tak szaleje.- udawał, że płacze. Nic nie mówiąc zbliżyłam swoją twarz do jego i chciałam pocałować, ale ten przejął inicjatywę i to on pocałował mnie. Ręką zaczął jeździć po moich plecach. Co jakiś czas przyprawiało mnie to o delikatne dreszcze.
- Już ci przeszło?- zapytałam, odrywając się od blondyna.
- Yy.. Nie.
- Wydaje mi się, że jednak tak.- uśmiechnęłam się, przygryzając dolną wargę.
- Wiesz, że prowokujesz mnie tym?- zapytał, będąc nade mną.
- Yhm..- mruknęłam. Patrzyliśmy sobie chwilę w oczy, ale ja już nie wytrzymałam tego i zrzuciłam blondyna na podłogę.
- Ałć.- jęknął, a ja wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem.- To bolało.- dodał.
- Bo miało.- powiedziałam ze śmiechem i wstałam. Marco cały czas leżał na podłodze i chyba nie miał zamiaru wstawać.
- Ty sobie tutaj leż, a ja idę coś zjeść.- powiedziałam uśmiechając się pod nosem i kierując do drzwi. Marco momentalnie wstał i podszedł do mnie, obejmując w talii. Zeszliśmy na dół, a tam już wszyscy siedzieli przy stole i konsumowali ciepły posiłek przygotowany przez jak się domyślam Agatę.
Usiadłam na wolnym miejscu, a Marco na przeciwko mnie. Zaczęliśmy konsumować śniadanie. Co chwilę czułam wzrok Reus'a na sobie. Byłam brudna? Uniosłam głowę i spojrzałam na blondyna ukradkiem. Zauważył to i szeroko się uśmiechnął. Po chwili poczułam również jego nogę ocierającą się o moją. Zaśmiałam się cicho. To było nawet przyjemne, ale do czasu. W końcu nie wytrzymałam i kopnęłam go. Nic. Kompletnie nic. Zero reakcji. Co się dziwić?! W końcu piłkarz! Znów się wyszczerzył, patrząc na mnie tryumfalnym wzrokiem...

*Trening*
Wyszłam z auta i od razu spostrzegłam grupkę chłopaków, rozmawiających i śmiejących się. Nie minęło 5 minut, a przy mnie zjawił się Leitner.
- Jezu, jak ja cię dawno nie widziałem.- przytulił mnie.
- Wystarczy Marcela, Leitner.- zaśmiałam się. Z wielkim trudem wydostałam się z objęć Moritza i spojrzałam na Marco. Stał oparty o samochód przyglądając się mi badawczo. Podeszłam do niego.
- Marco.. Chyba nie jesteś zazdrosny..?- przytuliłam się do niego.
- Jestem.- powiedział, patrząc w inną stronę z założonymi rękoma na piersi.
- Ale przecież to jest Mo.- zaśmiałam się. 
- Jestem zazdrosny, bo przez chwile trzymał w ramionach mój cały świat.
- Ooo..- usłyszałam. Odwróciłam się i zobaczyłam dość sporą widownię.
- Czy mi się wydaje czy ty książkę jakąś romantyczną czytałeś?- spojrzałam na niego unosząc jedną brew ku górze.
- Nie.- powiedział z grobowym wyrazem twarzy.- Film oglądałem.- dodał, przyciągając mnie do siebie i przytulając.
- Aż muszę wam zdjęcie zrobić.- wypalił Mario.
- Masz mój telefon, bo jeszcze nocami będziesz patrzył na zdjęcie mojej Cyśki i podniecenie wzrośnie..- odparł Marco na co wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Blondyn podał swój telefon przyjacielowi, a ten cyknął nam zdjęcie. 
- Na trening moi drodzy, a nie sesje zdjęciową sobie tutaj robicie.- jak zawsze nie wiadomo skąd i kiedy wśród nas pojawił się Czarodziej z Dortmundu.
- Tak jest trenerze.- zasalutowali mu piłkarze..


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heii... Dodaje dzisiaj. :D
Z racji tego, iż dzisiaj takie moje małe święto..
Hmm... Wiem, że krótki. Miał być dłuższy, ale plany się pozmieniały i jest taki.
Stwierdziłam, że nie ma sensu dalej go ciągnąć..

Aaa i jeszcze jedno.
Proszę nie piszcie takich bezsensownych komentarzy jak: Kiedy next?
To na prawdę jest irytujące. Od tego jest mój ask lub fejsik.
Jak ktoś chce to niech zaprasza.. :D

//
Buziaczki.. Euphory! :**

wtorek, 14 października 2014

Rozdział 45 ~ Robisz postępy kochanie.

- Dobra, już. Koniec. Brzuch mnie boli.- zakończyłam tę "debatę".
- Ale my tutaj poważną konwersację prowadzimy..- wytłumaczyła Marina, nadal udając tę "pustą blondynkę".
- Nie, błagam.. Ludzie.. Zlitujcie się nade mną.- błagałam samym spojrzeniem.
- Oj,  kotku..- Wojtek pogładził moje kolano. Trochę dziwnie się poczułam.. Ale przecież to jest tylko zabawa. 
- Ty mi tu już nie kotkuj.- zaśmiałam się i wstałam.- Wy sobie tu debatujcie, a ja idę zrobić sobie coś do jedzenia.- powiedziałam z uśmiechem na twarzy i ruszyłem do kuchni. Zrobiłam sobie moje ulubione tosty z nutellą, których dawno nie jadłam i przeniosłam si do mojego pokoju, gdzie włączyłam sobie TV...

*Kilka dni później*
*Dortmund*
*Marco*
Widząc moja ukochaną, idącą przed siebie, z walizką w ręku, którą ciągnęła za sobą, zaszedłem ją od tyłu.
- Ja pierdziele. Gdzie on jest!?- niecierpliwiła się. Chciało mi się śmiać, ale musiałem się powstrzymać.
- Ykhm..- chrząknąłem pukając blondynkę w ramie.
- Czego znowu? Nie dadzą..- mówiła odwracając się w moja stronę.- Marco!- zawyła, rzucając mi się na szyje. Zaśmiałem się, odwzajemniając uścisk, po czym pocałowałem ją w głowę. Tak bardzo mi jej brakowało. Jej bliskości.. Zapachu.. Uśmiechu.. Malinowych ust, które mógłbym całować codziennie...
Gdy była w Londynie, mogłem jedynie pocałować ją przez monitor laptopa, co nie byłoby za normalne...
- Myślałam, że mnie wystawiłeś..- powiedziała odrywając się ode mnie. Nic nie mówiąc, zachłannie wbiłem się w jej usta. Tak cholernie mi tego brakowało..

***

- Gdzie to się szlajamy?- zapytał Kuba, kiedy wyszliśmy z mojego samochodu. Marcela podeszła do swojego brata i przywitała się. Następnie to samo uczyniła z Agatą i Oliwią.
- Mnie to tak nie wyściskałaś.- zaśmiałem się.
- Jeżeli tak mówisz to okey.- założyła ręce na piersi, odwracając się do mnie przodem, przygryzając przy tym dolną wargę. Znów się zaśmiałem, podszedłem do niej, objąłem ramieniem, po czym weszliśmy do domu Błaszczykowskich.

- Tak myśleliśmy...- zacząłem, kiedy siedzieliśmy w salonie.
- No nie wierzę. Marco... Ty myślisz. Robisz postępy kochanie. Jestem z ciebie dumna..- przerwała mi blondynka i pocałowała w policzek.
- No dzięki.- powiedziałem sarkastycznie.- Podczas twojej nieobecności..- spojrzałem na Marcelę.- Myśleliśmy gdzie moglibyśmy pojechać w te wakacje..- kontynuowałem.- I tak wywnioskowaliśmy, że najlepiej by było jechać..- blondynka znów mi przerwała.
- Chciałeś powiedzieć lecieć..- poprawiła mnie.
- O jeju.. Jaka ty się mądra zrobiłaś..- zauważyłem.- Myśleliśmy lecieć na Ibizę.- w końcu dokończyłem to co chciałem powiedzieć, akcentując słowo 'lecieć'.
- Yhm... A co ja mam z tym wspólnego?- zapytała Marcela 'nic nie rozumiejąc'. Bardzo dobrze wiedziałem, i pewnie nie tylko ja, że 20 latka wie o co chodzi.
- Lecisz z nami.- uprzedził mnie Jakub.
- Chyba was prąd kopnął..- zażartowała.
- Nie. Nic mnie nie kopnęło.- zaśmiałem się.
- A mnie się wydaje, że jednak tak.- powiedziała.. Lekko zdenerwowana?
- Już, spokój.- Kuba doprowadził nas do ładu.
- Nigdzie nie jadę i koniec.- Marcela zakończyła i ruszyła na gore do swojego pokoju. Żadne z nas, obecnych tutaj nie rozumiało zachowania blondynki. Patrzyliśmy na siebie nic nie mówiąc.
- Pójdę z nią porozmawiać.- rzekłem przekonany i poszedłem do pokoju ukochanej.
- Idź stad.- powiedziała oschle.
- Co z tobą?- zapytałem zatroskany, a jednocześnie zdenerwowany, będąc już na balkonie, gdzie stała Marcela. Objąłem ja w talii, kładąc głowę na jej ramieniu.
- Marco daj mi trochę odetchnąć.- westchnęła.
- Mam iść?- zapytałem zaskoczony, a jednocześnie zawiedziony. Przez chwile nic nie mówiła, wiec rozumiejąc, że na prawdę chce, abym sobie poszedł zacząłem się oddalać.
- Ja.. Nie wiem co się ze mną dzieje. Ostatnio..- zaczęła.- Jestem jakaś dziwna. Nie jestem sobą i widzę to. Przepraszam.. Nie powinnam tak na was naskakiwać..- powiedziała cały czas stojąc tyłem do mnie, oparta o balustradę.
- Rozumiem, że mam zostać?- zapytałem kładąc ręce na biodrach ukochanej.
- Yhm..- mruknęła odwracając się w moją stronę. Przygryzła dolną wargę i zaczęła jeździć dłonią po moim torsie, bardzo dobrze wiedząc jak to na mnie działa.
- Prowokujesz mnie.- powiedziałem przyciągając blondynkę do siebie. Delikatnie pocałowałem.  Z każda chwila nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Zachłanne.. Złapałem dziewczynę w talii i posadziłem na barierce.
- Ziiiiimno.- zadrżała. Co prawda to prawda. Na dworze powoli zaczęło robić się zimno.
Zmusiłem Marcele, aby zaplotła nogi na moich biodrach i przenieśliśmy się do pokoju. Cały czas trzymając ją, zamknąłem drzwi balkonowe i oparłem ją o ścianę. Spojrzałem głęboko w oczy.. Czas stanął w miejscu. Mógłbym godzinami wpatrywać się w jej błękitne tęczówki i nie znudziłoby mi się to nigdy.
- Kocham cie, wiesz?- zapytałem gładząc opuszkiem palca jej delikatny policzek.
- Wiem. Ja ciebie też.- odparła muskając moje wargi. Pogłębiłem pocałunek i wsunąłem ręce pod koszulkę Błaszczykowskiej, chcąc się jej pozbyć.
- Kochanie usłyszą nas.- upomniała mnie.. nas, Marcela.
- Yhh.. Wiem.- westchnąłem.
- Może.. Postawiłbyś mnie?- zapytała przygryzając dolna wargę. Nie potrafiłem inaczej. Wbiłem się w jej usta, przyciągając jeszcze bliżej siebie. Ona tak mnie podnieca..
- Jeżeli ty nie lecisz to ja też.- powiedziałem odrywając się od niej i stawiając na podłodze.
- O nie, nie, nie. Lecimy oboje.- uśmiechnęła się tryumfalnie.
- Osz ty! Zrobiłaś mnie w balona?- zapytałem, a raczej stwierdziłem oskarżycielsko.
- Nie.
- Yhm..- mruknąłem sarkastycznie.
- No na prawdę.
- Okey. Wierzę ci.- uśmiechnąłem się.
Resztę dnia spędziliśmy w doskonałym towarzystwie i humorze. Ustaliliśmy, że dzisiaj śpię u Błaszczykowskich. A raczej Marcela postawiła mnie przed faktem dokonanym, twierdząc, że nie będę się włóczył po mieście.
- Mm..- mruknąłem, kiedy zobaczyłem blondynkę w samym ręczniku, wchodzącą do pokoju.
- I z czego się tak szczerzysz? Nie widziałeś mnie nigdy w ręczniku?- prychnęła.
- Widziałem, widziałem. Ale wtedy nie byłaś moją dziewczyną.- zauważyłem, akcentując słowo 'moją' i poruszając zabawnie brwiami.
- Zboczeniec.- skwitowała zabierając swoją bieliznę. Po kilku minutach z powrotem wróciła.- Niech to szlag.- burknęła tym razem wychodząc w samej bieliźnie.
- Złość piękności szkodzi kochanie..- powiedziałem podchodząc do blondynki coraz bliżej, do tego momentu, kiedy nie mogła się już ruszyć, stojąc przy ścianie. 
- Przepuść mnie.- burknęła. 
- A co będę z tego miał?- zapytałem uśmiechając się złowieszczo. 
- Hm.. Pomyślmy. Satysfakcję?- zapytałam, teatralnie myśląc.
- To mi nie wystarcza.
- A to już twój problem.- uśmiechnęła się tryumfalnie, odepchnęła mnie i podeszła do szafy, z której wyjęła jakieś ubrania, chyba piżamę. Jak dla mnie było to zbędne.
- Ale kochanie... Wiesz, że dla mnie to mogłabyś spać w samej bieliźnie?- zapytałem opierając się o ścianę.
- Dla ciebie to mogłabym nawet paradować bez niej..- zauważyła, zgryźliwie wywalając mi język.
- Takim ciałkiem nie pogardzisz..- mruknąłem do siebie, kiedy Marcela weszła do łazienki.
- Słyszałam!- krzyknęła blondynka.
- Stwierdzam fakty kochanie...


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heiii misiaki! :*
Dodaję dzisiaj z racji, że w tym tygodniu nie miałabym już okazji dodać czegokolwiek.
Mam nadzieję, że rozdział chociaż Wam się spodoba.
Nie wyszedł on tak jakbym tego chciała no ale cóż..
Wątek wakacje.
Powoli będę do tego zmierzała, ale jeszcze coś ważnego mam w zamiarach do zrealizowania. :D

Buziaki, Kinga.. ;** <3

środa, 1 października 2014

Rozdział 44 ~ I chcę tylko Ciebie w zamian...

- I czego chciała?- zapytał zły. Od zawsze nie lubił Carolin. Kiedy jeszcze z nią bylem cały czas powtarzał, że ta mnie nie kocha i zdradza na prawo i lewo. Miał racje, ale ja nie wierzyłem w to, a raczej nie chciałem wierzyć. Dopiero, kiedy zobaczyłem to na własne oczy, uwierzyłem...
- Chciała, żebym do niej wrócił.- odparłem bez większych emocji.
- Powiedziałeś, że jesteś z Marcelą?- zadawał kolejne pytania.
- Nie. Jakoś nie było okazji.
- Stary, czy ty siebie słyszysz? Nie było okazji!? Przecież znasz Caro i wiesz, że ona tak łatwo nie odpuści.- denerwowali się mój przyjaciel.
- Właśnie dlatego nie powiedziałem, że jestem z Marcelą. Zniszczyłaby nasz związek.- spojrzałem na niego.
- A masz zamiar w ogóle jej o tym powiedzieć.?
- Bardzo dobrze wiesz jak Marcela reaguje na Carolin.- burknąłem.
- Czyli nie?- dopytywał
- Nie.
- Jak tak dalej pójdzie to nie Caro, a ty zepsujesz związek z Cyśką.- powiedział Mario biorąc łyk napoju.
- Nie gadaj tyle tylko graj.- szturchnąłem go w ramie. W sumie to Mario ma racje... Nie mogę ukrywać przed Marcela tej "wizyty" Carolin. Ale jak jej powiem będzie wściekła...

Po wyjściu Gotze zaczęło mi się nudzić. Dopiero teraz dostrzegłem jaki ten dom jest pusty. Wcześniej jakoś nie zwracałem na to uwagi, ale teraz... Ja sam, cztery ściany i nurtująca cisza.. Bez Marceli... Co ta dziewczyna ze mną zrobiła..? W życiu, nawet w najmilszych snach nie pomyślałbym, że mogę mieć przy sobie tak wspaniałą dziewczynę..
Rozmyślając na temat mojej ukochanej, postanowiłem sprawdzić Facebooka. Wziąłem laptopa i zalogowałem się na wcześniej wspomnianej stronie społecznościowej. Miałem kilkadziesiąt wiadomości i kilkaset powiadomień. Głównie były to oznaczenia na zdjęciach lub na tego typu postach. Nie sprawdzałem tego dokładnie, jednak moją uwagę przykuło jedno zdjęcie pewnej dziewczyny z Polski. Sprawdziłem i przetłumaczyłem opis. Był tam mój często spotykany cytat: "The biggest adventure you can take is to live your dreams." Zdjęcie jakiejś młodej dziewczyny, miała może z 17/18 lat i ten cytat. Oznaczonych było jeszcze kilkanaście osób, zgaduję, że to również Borussen. Z uśmiechem polubiłem ten post, wiedząc, że sprawie dziewczynie radość.
Aktualizując stronę główną, wyświetliła mi się bardzo, ale to bardzo ciekawa, a jednocześnie życiowa myśl. Od razu złapałem za telefon i wystukałem cytat na klawiaturze telefonu, po czym wysłałem go Marceli.

*Marcelina*
Siedziałam w salonie u Wojtka i oglądałam już chyba po raz setny film: "Szkoła uczuć" , kiedy dostałam sms-a. Sięgnęłam po telefon, który leżał na stoliku i odblokowałam telefon. Była to wiadomość od Reus'a. 
"Mogę dać Tobie wszystko i być Tobie tak bliskim. I chcę tylko Ciebie w zamian, bo to Ty jesteś tym wszystkim..."  
Czytając tę wiadomość uśmiechałam się. Szybko wystukałam na klawiaturze telefon po Polaku, nadal szczerząc się do ekranu:
"Kocham cię, kochanie moje.."
Byłam bardzo ciekawa jego reakcji. 
"Yy.. A może tak po Polsku misiu?"
Rozbawiła mnie ta reakcja blondyna.  Szybko odpisałam:
"Idź do Roberta. Na pewno Ci przetłumaczy,  kochanie..."- ostatnie słowo znów napisałam po Polsku. 
Po chwili do salonu wszedł Wojtek i rzucił się na kanapę obok mnie.. 

*Marco*
Po ostatniej otrzymanej wiadomości od Marceli,  zerwałem się z kanapy,  złapałem za klucze od domu i samochodu,  ale telefon włożyłem do kieszeni spodni,  po czym wyszedłem z domu kierując się w stronę auta. Po kilku minutach byłem już w drodze do domu Lewandowskich
- Siema. Mam malutką prośbę.- powiedziałem, kiedy tylko przyjaciel otworzył mi drzwi.
- Wejdź.- odparł mało zadowolony. Nie rozumiałem jego zachowania. Dopiero kiedy wszedłem do salonu i zobaczyłem Anię zapinającą guziki od swojej koszuli, zrozumiałem. 
- Sorry. Nie wiedziałem.- poklepałem Roberta po ramieniu.
- Dobra, dobra. Co to za malutka prośba?- zapytał brunet siadając obok swojej narzeczonej.
- Mógłbyś mi to przetłumaczyć?- podałem mu telefon z wiadomością od Błaszczykowskiej.
- A po co ci to?- zapytał głupowato.
- A po jajco. Tak się głupio pytasz.. Przetłumaczysz czy nie?- niecierpliwiłem się.
- No okey, okey..- powiedział i przetłumaczył mi słowa napisane przez Marcelę. Szybko wyrwałem telefon brunetowi i odpisałem mojej ukochanej..

*Marcelina*
Siedziałam rozmawiając z przyjacielem na wszelakie tematy i jednocześnie czekając na odpowiedź od blondyna. Po jakiś 20 min. dostałam odpowiedź.
"Kocham cię, serce moje.."- pierwsze dwa słowa po Polsku. Wyszczerzyłam się do telefonu.
- Co się tak szczerzysz?- zapytał Wojtek.Wojtek jak to Wojtek. Ciekawski Wojtek. :D <trochę głupio to brzmi. Wiem. Ale tak ma być>. Nie zdążyłam nic powiedzieć, a mój telefon był już w posiadaniu bruneta.- Ale słodki..- rozczulił się.
- Ejj, ty. Bo się jeszcze zakochasz.- zaśmiałam się.
- A w kim ma się zakochać?- niespodziewanie do salonu weszła Marina. Brunetka usiadła swojemu chłopakowi na kolanach.
- Ehh... W moim Marco.- pokręciłam teatralnie głową.
- Od kiedy to ty jesteś Bi?- Marina również wkręciła się w tę "akcję".
- Kochanie. Od zawsze. Co ty nie wiedziałaś?- no i jeszcze Wojtek. Można, by z tego zrobić całkiem niezły filmik. Ciekawe ile byłoby wyświetleń na YouTube?
- O nie, nie mój drogi. Tak nie będzie. Ilu ty miałeś facetów przede mną?- Boshe... Jak to głupio brzmi.
- Ilu? Tysiąc pięćset sto dziewięćset.- wyszczerzył się. Nie no... Nie wytrzymałam. Wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem.
- Aż tylu?- Marina nadal udawała pustą blondynę. Choć nie była blondynką.- To ty musiałeś zmieniać ich codziennie. Normalnie jak skarpetki.
- No.. Tak właśnie zmieniałem.- wyszczerzył się.
- Dobra, już. Koniec. Brzuch mnie boli.- zakończyłam tę "debatę".
- Ale my tutaj poważną konwersację prowadzimy..- wytłumaczyła Marina, nadal udając tę "pustą blondynkę".
- Nie, błagam.. Ludzie.. Zlitujcie się nade mną.- błagałam samym spojrzeniem.
- Oj,  kotku..- Wojtek pogładził moje kolano. Trochę dziwnie się poczułam.. Ale przecież to jest tylko zabawa. 
- Ty mi tu już nie kotku.- zaśmiałam się i wstałam.- Wy sobie tu debatujcie, a ja idę zrobić sobie coś do jedzenia.- powiedziałam z uśmiechem na twarzy i ruszyłem do kuchni. Zrobiłam sobie moje ulubione tosty z nutellą, których dawno nie jadłam i przeniosłam się do mojego pokoju, gdzie włączyłem sobie TV...


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak, wiem. Zabijecie mnie. I to nie na żarty.
Wiem. Krótki. Znów krótki.
Zawiodłam na całej linii i mam tego świadomość.
Nie musicie się nawet wysilać w komentarzach.. ;c

Całuję.. ;**