piątek, 3 lipca 2015

Rozdział 74 ~ Ale ty mas wujka Marco.

- To co? Zbieramy się?- zapytał, podnosząc się. 
- Jasne.- zachichotałam z jego pośpiechu. Chyba naprawdę zależało mu na tym, by spędzić ze mną miło czas.
Czym prędzej pognał do swojej garderoby, a ja poszłam za nim, jednak zatrzymałam się w sypialni. Posprzątałam swoje ubrania, porozrzucane po pomieszczeniu, po czym wrzuciłam je do torby. Poszłam do łazienki, w której zostawiłam swoje kosmetyki. Wrzuciłam je do kosmetyczki, by już po chwili i ta wylądowała w torbie. Nie zajęło mi to wiele czasu, więc podążyłam do salonu, czekając na Marco. Minęło może 20 minut, kiedy usłyszałam jego głos. Prawie się poplułam wodą mineralną, którą właśnie piłam, słysząc jego pytanie...
- Tak, możesz tak wyjść.- prawie wydusiłam z siebie te słowa. Nie mogłam powstrzymać swojego napadu śmiechu.
-  Z czego się śmiejesz?- zapytał, nie rozumiejąc mojego rozbawienia.
- Z ciebie.- odpowiedziałam szybko.- Zachowujesz się gorzej niż kobieta.- stwierdziłam.
- Nie prawda.
- Właśnie prawda. Fryzura, ubrania, dziwne, że jeszcze nie robisz makijażu.- prychnęłam.
- Kochanie, nie tylko ty w tym związku dbasz o wygląd.- cmoknął mnie w polik.
- Oho, zastanawiam się, kiedy zaczniesz szykować się na jakiekolwiek wyjście, dwie godziny przed.- zachichotałam.
- Tak, nabijaj się. Proszę bardzo.- założył ręce na piersi.
- Z kogoś muszę.- wywaliłam mu język.
- Jedziemy czy będziemy tak gadać?- zapytał zniecierpliwiony. Pokiwałam tylko głową, po czym wyszliśmy z domu blondyna, kierując się do jego samochodu. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, wysiadłam z samochodu, a zaraz za mną piłkarz. Złapał mnie za rękę, po czym ruszyliśmy w stronę drzwi. Weszłam do domu, rzucając torbę obok szafki w przedpokoju.
- Jestem!- krzyknęłam, by po chwili zobaczyć zbiegającego ze schodów brata. Niespodziewanie przytulił mnie, tak że nie mogłam wydusić z siebie słowa. To było dziwne. 
- Jak tam noc minęła?- zapytał, na co Marco prychnął śmiechem. 
- Bardzo przyjemnie.- odpowiedziałam.- Nie uwierzysz co robiliśmy...- dodałam, na co Kuba spojrzał na mnie przenikliwym spojrzeniem, a Marco nie dowierzał.- Spaliśmy.- poruszyłam zabawnie brwiami, na co mój brat pokręcił tylko głową. Po chwili poczułam ręce Marco oplatające moją talie. Cmoknął mnie w policzek, cicho chichocząc. No ale prawdę mu powiedziałam. W nocy spaliśmy. Tylko wieczorem się kochaliśmy. Czysta prawda. 
Wszyscy poszliśmy do salonu, a po niecałych dziesięciu minutach doszła do nas Agata. Oliwia zasnęła, więc mieliśmy chwile, by pogadać. Jeszcze w samochodzie w drodze do domu bratowej i Kuby, poprosiłam blondyna, żeby nic nie mówił o karteczce od nieznajomego, bratu. Po prostu nie chciałam, żeby się martwił. Rozmawiając  Agata oznajmiła mi i Marco, że wyjeżdżają na kilka dni do Polski. My również powiadomiliśmy ich o naszych planach, mówiąc, że mieliśmy nadzieję, że pojadą z nami. Miałam wrażenie, że Marco ucieszył się na wiadomość, że małżeństwo nie będzie mogło wybrać się na wycieczkę z nami. 
Po około godzinie Marco musiał już iść. Pożegnał się z Agatą i Kubą, a ja odprowadził go do samochodu.
- Będę jutro o 16, dobrze?- zapytał, opierając się o swój samochód. Złapał mnie za ręce, przyciągając mnie do siebie, po czym objął mnie w talii.
- Jasne. A możesz powiedzieć chociaż gdzie jedziemy?- spytałam, przygryzając dolną wargę. 
- Nad jezioro.- odpowiedział, po czym położył dłoń na mojej szyi, przyciągając moją twarz do swojej. Przywarł swoimi wargami do moich, nie zważając na to, że ktoś może to zobaczyć.
- Nie wytrzymałbyś do jutra, prawda?- zachichotałam.
- Oczywiście, że nie.- uśmiechnął się szeroko. Po chwili zobaczyłam błysk flesza aparatu.
- Oho, jutro będziemy o sobie czytać?- zaśmiałam się głośno.
- Najwidoczniej.
- Ciekawe co napiszą tym razem.- zastanawiałam się na głos.
- Prawdę?- bardziej zapytał niż oznajmił, unosząc jedną brew ku górze.
- Z pewnością.- uśmiechnęłam się.- Jedź już.- pogoniłam go.
- Oo, wygania mnie. Jadę. Pa.- odparł, po czym cmoknął mnie przelotnie w usta i wszedł do auta. Natomiast ja podążyłam w stronę domu. Próbowałam nie zwracać uwagi na paparazzi, jednak oni nie dawali za wygraną. Chyba będę musiała się do tego przyzwyczaić. Chociaż nie będzie to łatwe. Nigdy nikt nie chodził za mną i nie robił zdjęć. Częściej to ja był po tej drugiej stronie aparatu. Jednak teraz to się zmieni. Jestem z piłkarzem Borussii Dortmund. Jednym z najlepszych piłkarzy w Niemczech. Cóż mam poradzić?

Weszłam do domu, od  razu idąc do swojego pokoju. Małżeństwo wraz z Oliwią, wylatują dopiero jutro o 15, więc będę miała jeszcze trochę czasu, aby z nimi posiedzieć, porozmawiać. Najpierw jednak postanowiłam poszukać dla siebie jakiegoś mieszkanka. Już od dawna myślałam nad kupnem czegoś dla siebie. Dobrze byłoby mieć swoje cztery ściany, swój kąt. Po jakimś czasie znalazłam parę fajnych mieszkań, a ich cena nie była aż tak duża jak wcześniej myślałam. A co najlepsze były one niedaleko domu Kuby i Agaty. Postanowiłam, że niebawem...
- Mogę na chwile?- usłyszałam głos mojego brata. 
- Mhm.- powiedziałam, przymykając laptopa. Spojrzałam na miejsce naprzeciwko siebie, sugerując, żeby blondyn usiadł. Tak też zrobił.
- Mam prośbę. Poszłabyś do sklepu? Agata mi truje, a za chwile Łukasz i Mats mają wpaść.
- Ehh, co ty byś beze mnie zrobił.- pokręciłam głową.
- Czyli pójdziesz?- zapytał, zacierając ręce.
- Pójdę.- zaśmiałam się.- Tylko co mam kupić?- spytałam, wstając.
- Agata ci powie.- uśmiechnął się, wychodząc z pokoju i idąc do kuchni.
- Co mam kupić?- spytałam bratowej.
- Ale... Kuba ty miałeś iść!- krzyknęła do swojego męża.
- Marcela się zaoferowała, kochanie!- odkrzyknął, na co ja cicho zachichotałam.
- Dobra, to co mam kupić?- zapytałam, opierając się o wyspę kuchenną.
Pół godziny później wracałam już do domu. Szłam ulicami Dortmundu, patrząc na przechodniów. Niektórzy z nich patrzyli na mnie w taki dziwny sposób. A może mi się tylko zdawało? Możliwe. Po chwili usłyszałam jakiś nieznajomy mi głos.
- Proszę pani! Proszę poczekać!- krzyknął za mną, na co odwróciłam się. Chłopak miał może 12/13 lat.
- Tak?
- Proszę.- podał mi jakąś karteczkę.
- Ale po co mi to?- zapytałam.
- Ten pan kazał mi to pani dać.- wskazał w jakieś miejsce, jednak nikogo tam nie było.
- Yy, dziękuję.- powiedziałam zakłopotana, a ten odbiegł. Rozłożyłam karteczkę, która była złożona. Czyżby byłaby to sprawka tajemniczej osoby, która chce mnie nastraszyć? Tak, tyleże tym razem przesadził. Grubo przesadził. Czym prędzej skierowałam się w stronę domu, chcąc pokazać to bratu. Wiedziałam, że sobie z tym nie poradzę sama, mimo iż myślałam tak na początku. Gdy doszłam do domu małżeństwa, postawiłam torbę z zakupionymi produktami obok szafki, po czym zdjęłam buty. Usłyszałam odgłosy, dochodzące z salonu. Przypomniałam swoje słowa brata, że mają wpaść chłopaki. Stwierdziłam, że nie będę zawracać Kubie głowy, dlatego czym prędzej pognałam do kuchni. Odłożyłam torbę z zakupami na blacie, po czym wzięłam się za ich rozpakowywanie. Myślami byłam zupełnie gdzieś indziej, czego dowodzi zaistniała sytuacja. Agata od kilku minut mówiła do mnie, a ja dopiero przed chwilą ocknęłam się.
- Co? A tak, tak.- odpowiedziałam szybko.
- Marcela, co jest?- zapytała, łapiąc mnie za ramie.
- Nic. A tak w ogóle to wpadnie ktoś jeszcze?- odpowiedziałam pytaniem, chcąc uniknąć tej niewygodnej dla mnie rozmowy.
- Zmieniasz temat.- rzekła poważnie, zakładając ręce na piersi.- Ale nie, nikt już nie wpadnie.- odpowiedziała.
-  To dobrze.- uśmiechnęłam się lekko.- Oglądamy jakiś film?- zaproponowałam.
- Okey, czemu nie. Dawno nic nie oglądałam.- zaśmiała się.
Kiedy byłyśmy już u mnie w pokoju, Agata usiadła na łóżku, a ja włączyłam jakąś komedie. Laptop, który leżał na łóżku, odłożyłam na szafkę nocną, a sama położyłam się.
- Może być "Tysiąc słów"?- zapytałam.- Eddie Murphy w roli głównej.- dodałam.
- Jasne.- uśmiechnęła się. Film jeszcze dobrze się nie zaczął, a my usłyszałyśmy krzyk Oliwki. Spojrzałam na Agatę, a ta tylko wzruszyła ramionami. Po chwili do pokoju wbiegła 3 latka, rzucając się na łóżko. Zaczęła piszczek, co ja i Agata skwitowałyśmy śmiechem. Bratowa zaproponowała, że pójdzie zrobić popcorn, a my mamy być grzeczne.
- I co szkrabie? Jutro jedziesz do Polski i mnie zostawiasz.- powiedziałam, przytulając małą blondynkę. 
- Ale ty mas wujka Marco.- uśmiechnęła się szeroko, ukazując tym samym rząd śnieżnobiałych ząbków, na co ja zaśmiałam się. Kilka minut później Agata wróciła i zaczęłyśmy oglądać film.

***

Siedziałam w swoim pokoju przeglądając jeden z portali społecznościowych, na którym mam profil, kiedy ktoś zapukał. 
- Tak?- przymknęłam laptop, a w drzwiach ujrzałam Agatę.
- Idziesz ze mną do Cathy? Będą dziewczyny.- zapytała.
- Mogę iść. Daj mi 15 minut.- uśmiechnęłam się lekko. Blondynka wyszła, a ja czym prędzej podeszłam do szafy, by wybrać jakieś ubrania. Postawiłam na szare legginsy i delikatnie miętową bluzkę z rękawami 3/4. Do tego dorzuciłam kilka bransoletek i założyłam czarne sportowe buty. Natomiast włosy związałam w kucyka. Zrobiłam lekki makijaż i byłam gotowa. Przejrzałam się jeszcze w lustrze, twierdząc, że wyglądam całkiem dobrze. Wzięłam ze sobą torbę, do której wrzuciłam, co jasne najpotrzebniejsze rzeczy. Zeszłam na dół, gdzie już czekały na mnie Agata i Oliwka.

Wszystkie świetnie się bawiłyśmy, żartując, śmiejąc się i pijąc alkohol. Tak, alkohol. Kobiety też potrzebują czasem trochę procentów. Nagle mój telefon zaczął wibrować. Spojrzałam na ekran telefonu, śmiejąc się pod nosem. Odeszłam od dziewczyn na bok, odbierając. 
- Tak? 
- Oo, cześć kochanie moje.- trochę język mu się plątał. Słychać było, że jest lekko wstawiony. Wróciłam do dziewczyn, biorąc na głośnik. Te spojrzały na mnie nic nie rozumiejąc, na co ja poruszyłam tylko zabawnie brwiami.- Po co do mnie dzwonisz?- zapytał.
- To ty do mnie zadzwoniłeś.- odpowiedziałam, uśmiechając się głupio. 
- Tak? A no tak.- przypomniał sobie.- A bo chciałem ci coś powiedzieć.- dodał.
- Co takiego?
- Bo ja cię bardzo kocham jednak uważam, że jesteś rozkapryszonym gówniarzem.
- Mhm, i co tam jeszcze wymyśliłeś?- zaśmiałam się, a ze mną dziewczyny. Wiedziałam bowiem, że jest nieźle pijany, a jutro już nie będzie pamiętał tego co mówił.
- Jak ja się urodziłem to ty dopiero po drabinie na dywan wchodziłaś.- wypalił, a ja usłyszałam śmiechy chłopaków. Czyli on też miał na głośniku.
- A ja mam to w głębokim poszanowaniu.- rzekłam, a dziewczyny śmiały się ze mnie jak i z Reusa. 
- Oj, kocie.- usłyszałam głos Mo. Mo? Mo? To Mo?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jestem dziś. 
Trochę szybciej niż zazwyczaj, ale cieszycie się? 
Mam nadzieję, że tak ☺ 
 Jak myślicie? Jak Marcela zareaguje na słowa Moritza? 
A karteczka? Co może na niej być? Jeżeli macie jakieś sugestie, to śmiało się nimi podzielcie ze mną!
A tutaj link do zdjęcia... Jestem adminką na tej stronce, więc jeżeli chcecie to śmiało możecie lajkować (y)

Do następnego! ☺

3 komentarze:

  1. Awww *-* taka sielanka.. ^^ tylko tajemniczy "ktoś" ją psuje.. Ty naprawdę nie możesz przyspieszyć i wyjaśnić już to wszystko? :D
    Ale, że jak Mo?
    skąd on tam? Cyśka rozmawia z Marco i tu nagle Mo? no ale jak?
    Ugh.. I jeszcze ta karteczka? Nawet nie próbuje zgadnąć co tam jest napisane.. Może coś związane z Kubą, Oliwką i Agatą?
    Czekam na następny. Pozdrawiam, buziaki. Ola ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo dziękuję za zdjęcie <33
    Rozdział cudny 😍 i ta kartczka 😍 Robi się ciekawie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe z ta karteczka. Na poczatku myslalam ze to jakis romantyk dał jej swoj numer telefonu *_* Rozdzial swietny i szczerze mowiac mam nadzieje ze zareaguje na słowa Mo :)
    Pozdrawiam :D i wenyyyy i duzo rozdzialow xx

    OdpowiedzUsuń