Biegając z Mo jak zawsze było dużo śmiechu i zabawy, przez co zbytnio sobie nie pobiegałam, no chyba, że jak uciekałam przed szatynem. Jak to my... Śmialiśmy się, wygłupialiśmy i... Uwaga! Hejtowaliśmy Bayern... Robbena... Pepe... Ogólnie wszystkich z Bayernu...
***
Weszłam do domu i pierwsze co zrobiłam to udałam się do łazienki. Wzięłam dłuuugą i ciepłą kąpiel, po czym ubrałam się i włosy związałam w kucyka, iż jest mi w nim o wiele wygodniej niż w rozpuszczonych włosach. Postanowiłam, że nie będę się malowała, bo nie mam w planach nigdzie wyjść. Zeszłam na dół, położyłam się na kanapie i uświadomiłam sobie, że nie jadłam jeszcze śniadania. Mój brzuszek domagał się jedzonka... Miałam już wstawać, kiedy do salonu wszedł Kubuś.. Ooo... Kubuś...
- Kubusiu... Braciszku, mój kochany najdroższy... Zrób swojej kochanej siostrzyczce kanapeczkę...- wyszczerzyłam się w uśmiech
- Nie! Bozia nóżki i rączki dała..? Możesz sobie zrobić sama!- walnął się na kanapę
- Powiem Agacie o pizzeri.(mówimy o sytuacji z rozdziału 8)- zagroziłam
- To se mów!- odparł wzruszając ramionami
- Agata!- krzyknęłam
- Przymknij się. Już idę.- powiedział zatykając mi ręką usta i wstał
- Weź, muszę umyć usta domestosem!- powiedziałam wycierając usta ręką
- Że czym!?
- No domestosem. Przeliterować!? D-O-M-E-S-T-O-S-E-M!
- A nie lepiej cifem?
- Nie... Tytan lepszy!
- Za tani!- powiedział i machnął ręką
- Dobra już się tu nie mądrz i idź zrób mi tą kanapkę.- poganiałam go. Kiedy Kuba znikł mi z pola widzenia włączyłam Tv i przeskakiwałam po kanałach.
- Reniferku... Z czym chciałaś tą kanapeczkę?- zapytał wychylając się zza ściany, na co ja wybuchnęłam gromkim śmiechem.
- Z serem podgrzewanym w mikrofali i na to ketchup.- uśmiechnęłam się złowieszczo.
- Okey, landryneczko.
- Jak mi weźmie na 30 sekund to go zastrzelę.- mruknęłam do siebie pod nosem. Po chwili mój braciszek wrócił i usiadł na kanapie.
- Na ile wziąłeś?- zapytałam odbierając od niego talerz
- Na 2 minuty.- uśmiechnął się
- Bosh... Co za facet!- burknęłam i zaczęłam się zajadać kanapkami.
- Opuszczam cię!- machnął ręką, po czym opuścił salon na co ja prawie poplułam się pysznymi kanapeczkami przyrządzonymi przez Kubę. Zjadłam, odniosłam talerzy do zmywarki, włączyłam zmywarkę i wróciłam na kanapę. Nie leciało nic ciekawego w telewizji, więc wyjęłam ciekawy jak dla mnie musical. Pół godziny później zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Kubaa!- krzyknęłam
- Otwórz!- odkrzyknął
- Nie. Oglądam!
- To niech dzwoni.- powiedział już normalnym głosem. Po chwili w domu pojawi się nijaki, szanowny pan Marco Reus.
- Dzwonek wam się chyba zepsuł.- powiedział i rzucił się na kanapę obok mnie
- Pozwoliłam?- spojrzałam na niego
- Co oglądasz?- zapytał zmieniając temat, jak to on ma w zwyczaju
- High School Musical!- powiedziałam, a wręcz wykrzyczałam to w twarz blondynowi
- Jessu... Przecież to jest takie denne!- przewrócił oczami
- Sam jesteś denny. Beznadzieja z ciebie. Weź... Taki nudziarz jesteś, że aż mi się niedobrze robi jak na ciebie patrzę.
- Uuu.. Cięta riposta Cyśka!- powiedział machając sobie przed nosem ręką Reus.
- Tak, tak. Oklaski dla mnie.- wyszczerzyłam się.
- Nie bądź taka do przodu, bo ci z tyłu zabraknie.
- Rudzielcu... Mam dla Ciebie wierszyk....- klasnęłam w ręce
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejo... :D
Na początek... Nigdy, ale to nigdy w życiu nie piszcie rozdziału z Malinową Mambą.
Z nią po prostu nie da się pisać!
Mimo, to dziękuję Ci za pomoc w pisaniu rozdziału!
Co prawda... Rozdział miał być zupełnie inny.. Ale przyszła Mariczka i co nieco zmieniłyśmy.
Marco... Hm..
Strasznie jest mi go szkoda.
Jego marzenia w kilka sekund legły w gruzach!
Tak, więc... Marco...
Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia!
Buziaki, Kinga ;** <33
Dlaczego kończysz w takim momencie, no! ;c Ciekawe jaki wierszyk wymyśliła Marcela :D Mi również tak bardzo szkoda Marco, biedaczek ;c Aż mi się płakać chce...
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej czekam na kolejne rozdział, pozderki i życzę weny :*
Dawaj ten wierszyk ! :D rozdział cudowny,ale króciutki :'( "reniferku" hahaha :D
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na nn<3
Buziaki :*
Szkoda, że krótki czekam na nexta, pozdrawiam. Ogółem rozdział genialny
OdpowiedzUsuńHahaha kocham! ♥
OdpowiedzUsuńEj no! Ze mną aż tak źle się nie piszę! Przy najmniej się uśmialiśmy i śmieszy wierszyk wymyśliliśmy! :)) Hahah "reniferku" bosh leje... ;) Już była ciała zobaczyć minę Marco jak mu Cyśka wyrecytuje ten wierszyk! :))
Czekam na nn <3
Buziaczki ;**
Kocham twój Blog !! Czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńJestem strasznie ciekawa co to za wierszyk! :D
OdpowiedzUsuńDawaj mi go tu szybko noo :D
Rewelacja. Hahaha.
Czekam na następny rozdział i zapraszam do siebie. :)
Całuję, Marta ;**
a gołąbeczki jak zwykle ani minuty bez dogryzania sobie nie wytrzymią :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział jak zawsze :)
Co do Marco to ryczałam razem z NIm :(
Czekam na nn
i zapraszam na 31 do siebie.
Buziol:*
Nie mogę z nich po prostu haha! :)
OdpowiedzUsuńWierszyk powiadasz?
Już wyczekuję nexta!
Czekam na nn
i zapraszam do siebie na bloga: http://kochac-nie-znaczy-miec.blogspot.com/
Buziaki:**
Cudo! ;D
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać jakie wierszyk Marcela wymyśliła Reusowi ;D
Dawaj go szybko ;D
Czekam na kolejny ;*
hej! ;) serdecznie zapraszam do siebie na pierwszą część opowiadania: http://forever-hyhy.blogspot.com/2014/06/rozdzia-1.html ;) bardzo zależy mi na wyrażaniu opinii w komentarzach ;) a jeżeli choć trochę Ci się spodoba, proszę zaobserwuj ;) miłego dnia życzę i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńNo ja chciałam wierszyk! :c Nie mogłaś kawałek dalej skończyć? :D To nie fair! :(
OdpowiedzUsuńKubuś kochany braciszek zrobił kanapeczkę po szantażu ale jednak! :D
Rozdział super :)
Czekam na następny :) Wieczorem zapraszam do mnie :)
Pozdrawiam ;*