Robert podał piłkę do Reus'a, a ten do Mario, stracił piłkę, ale nie na długo, bo zaraz po tym znów miał ja przy swojej nodze. Wybił piłkę pod bramkę, gdzie był Marco. Przyjął na główkę i chciał ją wbić do bramki, jednak obrońca drużyny z Berlina, zrobił wejście, uderzając korkiem w udo Marco, tak że blondyn upadł w polu karnym. Wstałam z miejsca przerażona. Sędzia był bardzo blisko i widział wszystko dokładnie, po czym odgwizdał rzut karny... Myślałam, że serce to mi wyskoczy normalnie. Do "jedenastki" podszedł oczywiście Robert. Stałam i czekałam tylko na to, aż piłka wpadnie do bramki.... I.... Gooool! Byłam w "siódmym niebie". Robert odbiegł od reszty i zrobił wślizg... Nie umiem go opisać. Trochę za dużo emocji... Przez tą całą sytuacje z golem Lewandowskiego zapomniałam o Marco, który zszedł z boiska. Nie widziałam dokładnie, ale lekarze coś robili z udem blondyna. Została zrobiona zmiana, co oznaczało, że Marco już nie wróci na boiska w dzisiejszym meczu. Za Reus'a wszedł Auba.
Do 88 min. żadna z drużyn nie strzeliła gola na 2:1. Od tego meczu wiele zależy, więc mocno trzymałam kciuki z naszych chłopaków. Jednak wszystko powoli zaczęło się zmieniać. Mats podał piłkę do Mario, a ten biegł w stronę bramki przeciwnika. Już miał strzelać i zrobił to, ale wślizg zrobił jeden zawodnik z drużyny przeciwnej i bramkarz obronił. Natomiast Mario upadł na murawę, zwijając się. Byłam przerażona, modliłam się tylko, żeby Mario nic się nie stało. Arbiter pokazał żółty kartonik faulującemu. Mario nic się nie stało, bo po minucie stał już normalnie. Do rzutu wolnego przygotowywał się Mario i Nuri. Pod bramką ustawiali się zawodnicy Borussi jak i Herthy. Mur trzy-osobowy. Ostatecznie do strzału podszedł Nuri. Wrzucił i... Leitner! TAK! Leitner mój misiek! Mo! Bramkarz dotknął piłki, ale przepuścił ją. Kocham ich..! <3
Do 88 min. żadna z drużyn nie strzeliła gola na 2:1. Od tego meczu wiele zależy, więc mocno trzymałam kciuki z naszych chłopaków. Jednak wszystko powoli zaczęło się zmieniać. Mats podał piłkę do Mario, a ten biegł w stronę bramki przeciwnika. Już miał strzelać i zrobił to, ale wślizg zrobił jeden zawodnik z drużyny przeciwnej i bramkarz obronił. Natomiast Mario upadł na murawę, zwijając się. Byłam przerażona, modliłam się tylko, żeby Mario nic się nie stało. Arbiter pokazał żółty kartonik faulującemu. Mario nic się nie stało, bo po minucie stał już normalnie. Do rzutu wolnego przygotowywał się Mario i Nuri. Pod bramką ustawiali się zawodnicy Borussi jak i Herthy. Mur trzy-osobowy. Ostatecznie do strzału podszedł Nuri. Wrzucił i... Leitner! TAK! Leitner mój misiek! Mo! Bramkarz dotknął piłki, ale przepuścił ją. Kocham ich..! <3
***
Czekałam na Kubę przy samochodzie razem z Sophie rozmawiając na temat meczu.
- Elo, elo!- podbiegli do nas Moritz i Leo
- Gratuluje miśku!- dosłownie rzuciłam się na niego.
- Eee... Dzięki!- odparł trochę zdziwiony, ale objął mnie
- Przychodzicie na domówkę u Sahin'ów?- zapytał Leoś
- Nikt nas nie zaprosił.- uśmiechnęłam się.
Stałam przed szafą i wybierałam ubrania. Wybór padł na czarną rozkloszowaną spódniczkę, krótki także czarny top, sweterek, bransoletki, torebkę żółto-czarną i buty w tych samych kolorach co torebka. Do tego makijaż i fryzura. Zobaczymy... Będąc już w łazience odświeżyłam się, ubrałam się, nałożyłam makijaż, a włosy ułożyłam tak. Z łazienki wyszłam po niecałej godzinie. Wstąpiła jeszcze do swojego pokoju, telefon wrzuciłam do torebki i zeszłam na dół, gdzie Kuba, Sophie i Agata czekali już tylko na mnie.
- Możemy jechać.- uśmiechnęłam się
- No w końcu.- odparł Kuba unosząc ręce do góry, po czym wstał
- Nie zapomnij, że to ja weszłam ostatnia do łazienki...- upomniałam go
- A kto ci nie dał?
- Ty!? Wlazłeś do mojej bałwanie!
Jakieś pół godziny później byliśmy pod domem państwa Sahin'ów. Wysiadłam z samochodu i ujrzałam piękny dom. Naprawdę robił wrażenie. Osobiście mi bardzo się podobał. Nie wiem jak innym, ale mi bardzo... Kuba, jak to Kuba zadzwonił dzwonkiem i chwilę później otworzyła nam Tugba.
- Hej. W końcu jesteście!- uśmiechnęła się i wpuściła nas do środka
- Hej.- jako jedyna odpowiedziałam im
U Sahin'ów bawiłam się świetnie. Muszę przyznać... U nich bawiłam się najlepiej. Wcześniej była impreza u Roberta, ale tutaj o wiele lepiej się czułam mimo, iż z Lewandowskim przyjaźniłam się kiedyś. Tańczyłam właśnie z głównym tematem moich obecnych myśli, kiedy odbijanego zrobił Moritz.
- Odbijamy!- o dziwo powiedział dobrze... Po polsku. Nie był jakoś bardzo pijany, jak niektórzy tutaj panowie i trzymał się na nogach. Uśmiechnęłam się do niego, a ten spojrzał w innym kierunku. Odwróciłam głowę w tą stronę i ujrzałam Sophie. Gadała z Jonasem.- Marcela...- zaczął niepewnie
- Yhm...
- Nie zrozum mnie źle, ale...- zawahał się
- No mów.- poganiałam go
- ... Nie sądzisz, że... Sophie przyjaźni się z tobą tylko dlatego, że jesteś siostrą piłkarza..?- zapytał. Kompletnie się tego po nim nie spodziewałam. Myślałam, ze dogaduje się z Sophie i nic do niej nie ma, ale najwyraźniej pomyliłam się.
- Co, proszę? Przesłyszałam się, prawda? Słyszysz siebie, Mo!?- wybuchnęłam
- Ale uspokój się...- próbował mnie uciszyć
- Nie. Znam ją i nie... Nie sądzę, że przyjaźni się ze mną tylko dlatego, że jestem siostrą piłkarza.- odpowiedziałam i wyszłam na balkon. Czułam na sobie spojrzenia wszystkich obecnych, ale w tym momencie jakoś szczególnie nie interesowało mnie to. Jak on może? Przecież Sophie pomogła mi z Patrick'iem. To nie może być prawda. Przecież... W sumie sama nie wiem... Boże, o czym ja w ogóle myślę! Nie powinnam myśleć tak o Sophie. Myślałam, że Mo nie ma nic do Sophie. Że ją lubi i...
- Marcela...- usłyszałam głos szatyna
- Zostaw mnie!- burknęłam
- Przepraszam, nie powinienem.- stanął obok mnie
- Wiesz, że nie powinieneś, a mimo to, powiedziałeś.
- Wiem, ale...
- Mo jakie ale? Czy ty jej naprawdę nie lubisz?
- Nie to, że jej nie lubię, ale po prostu dla mnie jest jakaś dziwna.
- Dla ciebie. Jakoś inni nie narzekają.
- Okey, już nie będę.- objął mnie ramieniem, a ja przytuliłam się do niego
- Obiecujesz?- zapytałam podnosząc lekko głowę do góry.
- Obiecuję.- uśmiechnął się.
- Ykhm... Mogę na chwile?- usłyszałam Marco
- Ta, okey. To ja pójdę.- odparł Mo, po czym zostawił nas samych
- Zimno ci?- wyczuł opierając się o barierkę. Troszkę zimno mi się robiło, ale nie chciałam mu mówić.
- Nie.- skłamałam.
- Widzę.- powiedział, a po chwili poczułam Marco za sobą. Objął mnie w pasie, czym spowodował, że przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Wiedziałam, że zrobił to specjalnie. Przecież jakby chciał to dałby mi swoją marynarkę.- Lepiej?- zapytał opierając głowę na moim ramieniu.
- Yhm...- mruknęłam
- Masz jakieś plany na jutro?- zapytał po chwili ciszy
- Nie..?- odpowiedziałam niepewnie.
- Wpadnę po ciebie przed 9.
- Żartujesz?- zapytałam ze śmiechem
- Nie.
- Chyba sobie ze mnie żartujesz. Do takich rzeczy zdolna nie jestem.
- Wstaniesz, zobaczysz!- wyszczerzył się
- No okey.
- Mogłabyś być nieco wyższa.- podsumował przyglądając mi się badawczo
- Ooo, dzięki. Chociaż... 170 cm. wzrostu to nie wiele!- przyznałam
- Ale ja lubię niskie dziewczyny...
- Tak wiem. I Twoja wymarzona dziewczyna musi mieć 175 cm. wzrostu i musi być brunetką. Ja taka nie jestem.
- Wiele o mnie wiesz..- przyznał
- W końcu fanka.- wyszczerzyłam się
*Następnego dnia*
Obudził mnie okropny dźwięk budzika, którego tak strasznie nienawidzę. Widniała na nim godzina 8:30. Serio ludzie? Serio? O tej godzinie mam wstać po imprezie? Żart! Wyłączyłam dzwoniące urządzenie i przewróciłam się na drugi bok. Jednak nie było dane mi ponownie usnąć, bo usłyszałam dźwięk wydobywający się z mojego telefonu, informujący o tym, ze dostałam sms-a. Sięgnęłam po telefon i ujrzałam zdjęcie blondyna z napisem: Marco ;** Odczytałam: "Wstawaj śpioszku! ;*", a za chwilę przyszła mi jeszcze jedna wiadomość. Również od Reus'a. "Za chwilę u ciebie. :D" Ta... Yhm... Już to widzę! Po chwili do mojego pokoju wparował Reus. Nie spodziewałam się tego i zakryłam kołdrą do same usta. Powoli podszedł do mojego łóżka i będąc już wystarczająco blisko rzucił się na mnie. Dosłownie.
- Marco grubasie, złaź!- warknęłam
- Możemy jechać.- uśmiechnęłam się
- No w końcu.- odparł Kuba unosząc ręce do góry, po czym wstał
- Nie zapomnij, że to ja weszłam ostatnia do łazienki...- upomniałam go
- A kto ci nie dał?
- Ty!? Wlazłeś do mojej bałwanie!
Jakieś pół godziny później byliśmy pod domem państwa Sahin'ów. Wysiadłam z samochodu i ujrzałam piękny dom. Naprawdę robił wrażenie. Osobiście mi bardzo się podobał. Nie wiem jak innym, ale mi bardzo... Kuba, jak to Kuba zadzwonił dzwonkiem i chwilę później otworzyła nam Tugba.
- Hej. W końcu jesteście!- uśmiechnęła się i wpuściła nas do środka
- Hej.- jako jedyna odpowiedziałam im
U Sahin'ów bawiłam się świetnie. Muszę przyznać... U nich bawiłam się najlepiej. Wcześniej była impreza u Roberta, ale tutaj o wiele lepiej się czułam mimo, iż z Lewandowskim przyjaźniłam się kiedyś. Tańczyłam właśnie z głównym tematem moich obecnych myśli, kiedy odbijanego zrobił Moritz.
- Odbijamy!- o dziwo powiedział dobrze... Po polsku. Nie był jakoś bardzo pijany, jak niektórzy tutaj panowie i trzymał się na nogach. Uśmiechnęłam się do niego, a ten spojrzał w innym kierunku. Odwróciłam głowę w tą stronę i ujrzałam Sophie. Gadała z Jonasem.- Marcela...- zaczął niepewnie
- Yhm...
- Nie zrozum mnie źle, ale...- zawahał się
- No mów.- poganiałam go
- ... Nie sądzisz, że... Sophie przyjaźni się z tobą tylko dlatego, że jesteś siostrą piłkarza..?- zapytał. Kompletnie się tego po nim nie spodziewałam. Myślałam, ze dogaduje się z Sophie i nic do niej nie ma, ale najwyraźniej pomyliłam się.
- Co, proszę? Przesłyszałam się, prawda? Słyszysz siebie, Mo!?- wybuchnęłam
- Ale uspokój się...- próbował mnie uciszyć
- Nie. Znam ją i nie... Nie sądzę, że przyjaźni się ze mną tylko dlatego, że jestem siostrą piłkarza.- odpowiedziałam i wyszłam na balkon. Czułam na sobie spojrzenia wszystkich obecnych, ale w tym momencie jakoś szczególnie nie interesowało mnie to. Jak on może? Przecież Sophie pomogła mi z Patrick'iem. To nie może być prawda. Przecież... W sumie sama nie wiem... Boże, o czym ja w ogóle myślę! Nie powinnam myśleć tak o Sophie. Myślałam, że Mo nie ma nic do Sophie. Że ją lubi i...
- Marcela...- usłyszałam głos szatyna
- Zostaw mnie!- burknęłam
- Przepraszam, nie powinienem.- stanął obok mnie
- Wiesz, że nie powinieneś, a mimo to, powiedziałeś.
- Wiem, ale...
- Mo jakie ale? Czy ty jej naprawdę nie lubisz?
- Nie to, że jej nie lubię, ale po prostu dla mnie jest jakaś dziwna.
- Dla ciebie. Jakoś inni nie narzekają.
- Okey, już nie będę.- objął mnie ramieniem, a ja przytuliłam się do niego
- Obiecujesz?- zapytałam podnosząc lekko głowę do góry.
- Obiecuję.- uśmiechnął się.
- Ykhm... Mogę na chwile?- usłyszałam Marco
- Ta, okey. To ja pójdę.- odparł Mo, po czym zostawił nas samych
- Zimno ci?- wyczuł opierając się o barierkę. Troszkę zimno mi się robiło, ale nie chciałam mu mówić.
- Nie.- skłamałam.
- Widzę.- powiedział, a po chwili poczułam Marco za sobą. Objął mnie w pasie, czym spowodował, że przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Wiedziałam, że zrobił to specjalnie. Przecież jakby chciał to dałby mi swoją marynarkę.- Lepiej?- zapytał opierając głowę na moim ramieniu.
- Yhm...- mruknęłam
- Masz jakieś plany na jutro?- zapytał po chwili ciszy
- Nie..?- odpowiedziałam niepewnie.
- Wpadnę po ciebie przed 9.
- Żartujesz?- zapytałam ze śmiechem
- Nie.
- Chyba sobie ze mnie żartujesz. Do takich rzeczy zdolna nie jestem.
- Wstaniesz, zobaczysz!- wyszczerzył się
- No okey.
- Mogłabyś być nieco wyższa.- podsumował przyglądając mi się badawczo
- Ooo, dzięki. Chociaż... 170 cm. wzrostu to nie wiele!- przyznałam
- Ale ja lubię niskie dziewczyny...
- Tak wiem. I Twoja wymarzona dziewczyna musi mieć 175 cm. wzrostu i musi być brunetką. Ja taka nie jestem.
- Wiele o mnie wiesz..- przyznał
- W końcu fanka.- wyszczerzyłam się
*Następnego dnia*
Obudził mnie okropny dźwięk budzika, którego tak strasznie nienawidzę. Widniała na nim godzina 8:30. Serio ludzie? Serio? O tej godzinie mam wstać po imprezie? Żart! Wyłączyłam dzwoniące urządzenie i przewróciłam się na drugi bok. Jednak nie było dane mi ponownie usnąć, bo usłyszałam dźwięk wydobywający się z mojego telefonu, informujący o tym, ze dostałam sms-a. Sięgnęłam po telefon i ujrzałam zdjęcie blondyna z napisem: Marco ;** Odczytałam: "Wstawaj śpioszku! ;*", a za chwilę przyszła mi jeszcze jedna wiadomość. Również od Reus'a. "Za chwilę u ciebie. :D" Ta... Yhm... Już to widzę! Po chwili do mojego pokoju wparował Reus. Nie spodziewałam się tego i zakryłam kołdrą do same usta. Powoli podszedł do mojego łóżka i będąc już wystarczająco blisko rzucił się na mnie. Dosłownie.
- Marco grubasie, złaź!- warknęłam
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejo... ;*
Zostawiam Was z tym oto powyżej.
Jakoś szczególnie nie podoba mi się i jest o niczym.
Ale to już do Waszej oceny.
Rozdział tak mi się wydaje trochę dłuższy niż ostatni. ;D
A no i takie pytanko...
Jest w ogóle sens, abym pisała kolejne rozdziały!?
Wakacje się zbliżają i myślę, że połowa z Was wyjedzie i nie będzie czytać mojego bloga.
Ja oczywiście mogę pisać, ale czy Wy będziecie czytać.
Bo jak nie to jest sens?
Ja będę dodawać, a pod rozdziałami po 5 komentarzy..?
Jakoś mi się to nie uśmiecha...
Tak, więc..
Do następnego. :D
Buziaki.. Reusowa Malina ;**
No Ty moja Malinko!
OdpowiedzUsuńNie gadaj głupot, że rozdział jest o niczym bo jest naprawdę fajny i bardzo wciągający! :))
Co do Mo to się nie spodziewałam, że tak spostrzega Sophie.. Mam nadzieje, że to tak nie wygląda jak mówił to szatyn!
Jestem bardzo ciekawa gdzie Reus zabierze Marcelę na tą swoją wycieczkę! :)) Po imprezie wstać o 9 ? W moim wykonaniu to było by możliwe bo nie jestem jakiś tam śpiochem, a co do Marceli to ona jest podobna do Ciebie z tym spanie! ^^
Czekam na nn <33
Buziaczki ;**
jak przestaniesz pisać to moge Ci zagwarantować ( ! ) ZAGWARANTOWAĆ, nie będę miała co robić, co czytać! Tylko spróbuj ... :C
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, czekam na dalsze wydarzenia <3
Ooo ty musisz pisać :D ja będę czytała :3
OdpowiedzUsuńOoosz kurde oby to nie była prawda o Sophie :o
Rozdział cudowny *_* nie wiem co co ty od tego rozdziału chcesz :D
Z niecierpliwością czekam na nn<3
Buziaki :*
Super rozdział ♥♥ Nie przejmuj się ja będę czytała:* czekam na następny rozdział z niecierpliwością ♡♥♡
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ! *-*
OdpowiedzUsuńJa będę czytała te Twoje cuda ! *-* Nigdzie się nie wybieram. :))
Czekam na następny ! <3
Buziaki. :*
ja czytam Twojego bloga od zawsze i tak zostanie do końca :)
OdpowiedzUsuńrozdział świetny <33
Pisz! Bo ja i tak nie będę miała co robić w wakacje, więc z wielką chęcią będę czytać :) Nie będzie mnie tylko przez dwa tygodnie, ale i tak nadrobię zaległości :)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, to nie gadaj głupot! Rozdział jest świetny i bardzo ciekawy. Ahh ten Marco taki słodki <3 I ja również nie lubię wstawać tak wcześnie, a po imprezie tym bardziej! Czekam na dalszy los wydarzeń!
Pozdrawiam! ;*
Serdecznie zapraszam na nowy rozdział na http://l-amor-con-amor-se-paga.blogspot.com/2014/06/chapter-3.html
UsuńPozdrawiam! ;*
Plosee nie rób mi tego ! Ten blog jest cudowny kilka razy na dzień wchodzę z nadzieją, że jest nowy rozdział a w wakacje nie będziemy miały co robić to tym bardziej będziemy wchodzić i czytać :-) Co do rozdziału to przecudowny czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuńPisz bo będę miała co czytać w wakacje ;*
OdpowiedzUsuńA rozdział ja zawsze cudowny ;* A MArco jaki słodziak ;3
Czekam na kolejny ;)
Nie wiem gzie mieszkasz ani jak się nazywasz ale jak przestaniesz pisać bloga to wiedz, że cię znajdę i to nie będzie miła wizyta ! XD
OdpowiedzUsuńNie no dobra na poważnie pisz dalej bo ma talent ale częściej ! Ja w wakacje pilnuję internetu i mam zamiar przeczytać wszystkie fajne blogi więc masz pisać :D
Ochh a Marco taki słodziak *.* Na balkonie i u Marceli w domu ^^ ciekawi mnie gdzie ja wyciągnie ? No i na dodatek Mo taki opiekuńczy jest świetny
Pozdrawiam, czekam niecierpliwie na kolejny rozdział i zapraszam do siebie ;)
http://miloscwdortmundzie.blogspot.com/