- Mi pasuje. Z taką pięknością cały dzień...- rozmarzył się Marcel
- I tak nie poru...!- chciał dokończyć, ale ja nie pozwoliłam mu na to uderzając w ramie!- No co? Miałem dać mu tą satysfakcję!?
- Jajco!- odpowiedziałam chamsko- Lepiej samemu ją mieć!- odparłam oburzona, ale Marco moje zdenerwowanie puścił obok uszu...
- To jak?- zapytał blondyn zmieniając temat
- Mam jakieś wyjście?- zapytałam głosem męczennika
- Yyy... Nie.- odpowiedział krótko Marco- Wsiadaj!- dodał
- Że ja?- zapytałam wskazując palcem na swoją osobę
- Tak.- znów krótka odpowiedź. Wsiadłam do samochodu.- Zapnij pas!- rozkazał i sam zapiął
- Pff...
- Okey, żeby nie było. Ostrzegałem.- powiedział i chwilę później usłyszałam ryk silnika "sąsiedniego" samochodu. Marco odsunął szyby i przybliżył się do mnie, iż Marcel stał po mojej stronie. Brunet postąpił podobnie.- Na trzy. Marcela odlicza!- krzyknął blondyn
- Ok!- odkrzyknął
- Raz...- zaczęłam- Dwa... Trzy!- ostatnie słowo krzyknęłam. Obaj gwałtownie ruszyli. Musze przyznać, że troszkę się przestraszyłam, kiedy na liczniku zobaczyłam 120 km/h.
- Ja jednak zapnę ten pas.- oznajmiłam i pośpiesznie się zapięłam, na co Marco zaśmiał się.
Niestety wygrał Marco. Podkreślam. NIESTETY! Bosh... Kolejny dzień z nim! Jak ja to "wytrzymie" !? Nie to, że nie chcę się z nim spotykać czy coś, ale czasami działa mi na nerwy. Tak, że mam ochotę mu przywalić. Ciekawe jakby o tym brukowce pisały!? "Marco Reus pobity!?" Albo lepiej! "Marco Reus ofiarą kobiety!" Ale bym się uśmiała! Na samą myśl wyszczerzyłam się do siebie.
Kiedy zatrzymaliśmy się pośpiesznie wysiadłam z samochodu i oparłam się o czarnego Astona blondyna. Serce dudniło mi jak oszalałe. Nigdy nie czułam takiej adrenaliny. Jeden dzień, a "najadłam" się jej jak przez całe życie.
- Nigdy więcej!- powiedziałam do siebie. Marcel wyszedł z samochodu trzaskając drzwiami, a Marco postąpił podobnie.
- To nie fair! Oszukiwałeś!- wydarł się Marcel do blondyna
- Nie płacz. Mamusia kredki kupi.- zaśmiał się Marco podchodząc do mnie
- Wszystko okey?- zapytał widząc moją minę. Nic mu nie odpowiedziałam.- Jezu, Marcela. Weź coś powiedz.- odparł z troską. Zrobiło mi się go trochę żal, ale nie zamierzałam się odzywać. Niech on się przestraszy tak jak ja.- Kuba mnie zabije!- podsumował
- Zamknęła się w sobie bidulka.- pokręcił głową brunet, na co ja prychnęłam śmiechem.
- Teraz wiem skąd ty masz tyle energii w sobie.- powiedziałam zwracając swoje słowa do Reus'a.
- Nigdy więcej!- powiedziałam do siebie. Marcel wyszedł z samochodu trzaskając drzwiami, a Marco postąpił podobnie.
- To nie fair! Oszukiwałeś!- wydarł się Marcel do blondyna
- Nie płacz. Mamusia kredki kupi.- zaśmiał się Marco podchodząc do mnie
- Wszystko okey?- zapytał widząc moją minę. Nic mu nie odpowiedziałam.- Jezu, Marcela. Weź coś powiedz.- odparł z troską. Zrobiło mi się go trochę żal, ale nie zamierzałam się odzywać. Niech on się przestraszy tak jak ja.- Kuba mnie zabije!- podsumował
- Zamknęła się w sobie bidulka.- pokręcił głową brunet, na co ja prychnęłam śmiechem.
- Teraz wiem skąd ty masz tyle energii w sobie.- powiedziałam zwracając swoje słowa do Reus'a.
***
- Jesteś bardzo pewny siebie.- podsumowałam zachowanie blondyna
- Tak wiem, wiem.- powiedział dumnie
- A o skromności to nie wspomnę...- dodałam i wywróciłam oczami
- Za chwilę będziemy.- oznajmił, zmieniając temat jak to on ma w zwyczaju.- Nie, nie musisz zakrywać oczu.- uprzedził moje pytanie.
- Czytasz mi w myślach.- powiedziałam spoglądając na piłkarza. Ten szybko przerzucił wzrok na mnie.- Cholercia, Reus. Ile razy mam ci mówić, żebyś patrzył na drogę!?- uniosłam ton głosu
- Ale... Ty jesteś taka piękna.- spojrzał na mnie maślanymi oczkami, a ja poczułam jak się czerwienię. Odwróciłam głowę w stronę szyby, aby chodź trochę uniknąć wzroku blondyna.- Kocham, kiedy się rumienisz...- wyznał nagle. Zastanawiałam się czy on w ogóle rozumie co mówi!? W sumie... Po nim mogę się wszystkiego spodziewać. Po chwili piłkarz zatrzymał samochód i wyszedł. Ja postąpiłam podobnie. Zdążyłam wyjść, a blondyn stał już przy mnie.
- Szybki jesteś.- odparłam uśmiechając się. Przy nim... Nie da się smucić. Każdy jego nawet najmniejszy ruch powoduje, że na mojej twarzy mimowolnie pojawia się uśmiech. Nie wiem jak on to robi, ale jakoś musi. Albo po prostu ma to "coś" w sobie..?
- W końcu piłkarz.- wyszczerzył się- Chodź!- złapał mnie za rękę i pociągnął. Dosłownie chwilę później zatrzymał się przed jakimś wieżowcem.
- Łoo... Potrafisz zaskakiwać!- powiedziałam patrząc na sam szczyt wieżowca.
- Ktoś mi już to mówił.
- Ooo... Jakoś dla mnie to nie zagadka. Niech zgadnę!? Carolin Bohs! Jak ja nie trawię tej plastikowej blondi!- odparłam z grymasem na twarzy, po czym spojrzałam blondyna. Zaczęło mi się kręcić w głowie i upadłabym, gdyby nie Marco i jego niezły refleks. Blondyn złapał mnie.
- Wszystko okey?- zapytał cały czas trzymając mnie
- .... Tak, trochę zakręciło mi się w głowie.- odpowiedziałam dopiero po chwili, kiedy "wirowania" ustały.- Mógłbyś postawić mnie już... Tak normalnie.?- zapytałam, na co chłopak postawił mnie, przyciągając do siebie.
- Lepiej?- odpowiedział pytaniem.
- Głupek.- odparłam i prychnęłam śmiechem
- O mój Boże. Marco Reus!- oczywiście napalone fanki Marco. Blondyn spojrzał na mnie wzrokiem, mówiącym: "Kilka autografów. Sorry..." Uśmiechnęłam się do niego promiennie i usiadłam na pobliskiej ławce. Patrzyłam ile radości daje Marco tym dziewczynom samą swoją obecnością. Też kiedyś chciałam go zobaczyć, spotkać, a nawet zamienić słowo. Wtedy to były tylko szczeniackie marzenia. Wiedziałam, że one mogą się nigdy nie spełnić, ale wolałam myśleć o tym pozytywnie. I mimo, iż jestem siostrą piłkarza, nigdy tak o tym nie myślałam. Wyjechałam do Londynu i nawet mi się nie śniło, aby przyjeżdżać do brata. Jednak życie napisało inny, może lepszy scenariusz i zmieniało swój bieg...
- Kierunek- wieżowiec!- zaśmiał się, tym samym wyrywając mnie z zamyśleń.
- A o skromności to nie wspomnę...- dodałam i wywróciłam oczami
- Za chwilę będziemy.- oznajmił, zmieniając temat jak to on ma w zwyczaju.- Nie, nie musisz zakrywać oczu.- uprzedził moje pytanie.
- Czytasz mi w myślach.- powiedziałam spoglądając na piłkarza. Ten szybko przerzucił wzrok na mnie.- Cholercia, Reus. Ile razy mam ci mówić, żebyś patrzył na drogę!?- uniosłam ton głosu
- Ale... Ty jesteś taka piękna.- spojrzał na mnie maślanymi oczkami, a ja poczułam jak się czerwienię. Odwróciłam głowę w stronę szyby, aby chodź trochę uniknąć wzroku blondyna.- Kocham, kiedy się rumienisz...- wyznał nagle. Zastanawiałam się czy on w ogóle rozumie co mówi!? W sumie... Po nim mogę się wszystkiego spodziewać. Po chwili piłkarz zatrzymał samochód i wyszedł. Ja postąpiłam podobnie. Zdążyłam wyjść, a blondyn stał już przy mnie.
- Szybki jesteś.- odparłam uśmiechając się. Przy nim... Nie da się smucić. Każdy jego nawet najmniejszy ruch powoduje, że na mojej twarzy mimowolnie pojawia się uśmiech. Nie wiem jak on to robi, ale jakoś musi. Albo po prostu ma to "coś" w sobie..?
- W końcu piłkarz.- wyszczerzył się- Chodź!- złapał mnie za rękę i pociągnął. Dosłownie chwilę później zatrzymał się przed jakimś wieżowcem.
- Łoo... Potrafisz zaskakiwać!- powiedziałam patrząc na sam szczyt wieżowca.
- Ktoś mi już to mówił.
- Ooo... Jakoś dla mnie to nie zagadka. Niech zgadnę!? Carolin Bohs! Jak ja nie trawię tej plastikowej blondi!- odparłam z grymasem na twarzy, po czym spojrzałam blondyna. Zaczęło mi się kręcić w głowie i upadłabym, gdyby nie Marco i jego niezły refleks. Blondyn złapał mnie.
- Wszystko okey?- zapytał cały czas trzymając mnie
- .... Tak, trochę zakręciło mi się w głowie.- odpowiedziałam dopiero po chwili, kiedy "wirowania" ustały.- Mógłbyś postawić mnie już... Tak normalnie.?- zapytałam, na co chłopak postawił mnie, przyciągając do siebie.
- Lepiej?- odpowiedział pytaniem.
- Głupek.- odparłam i prychnęłam śmiechem
- O mój Boże. Marco Reus!- oczywiście napalone fanki Marco. Blondyn spojrzał na mnie wzrokiem, mówiącym: "Kilka autografów. Sorry..." Uśmiechnęłam się do niego promiennie i usiadłam na pobliskiej ławce. Patrzyłam ile radości daje Marco tym dziewczynom samą swoją obecnością. Też kiedyś chciałam go zobaczyć, spotkać, a nawet zamienić słowo. Wtedy to były tylko szczeniackie marzenia. Wiedziałam, że one mogą się nigdy nie spełnić, ale wolałam myśleć o tym pozytywnie. I mimo, iż jestem siostrą piłkarza, nigdy tak o tym nie myślałam. Wyjechałam do Londynu i nawet mi się nie śniło, aby przyjeżdżać do brata. Jednak życie napisało inny, może lepszy scenariusz i zmieniało swój bieg...
- Kierunek- wieżowiec!- zaśmiał się, tym samym wyrywając mnie z zamyśleń.
***
- Pięknie tutaj!- powiedziałam z uśmiechem stojąc na dachu wieżowca. Chwilę późnej poczułam czyjeś ręce na moich biodrach. Oczywiście Marco.
- Wiedziałem, że ci się spodoba.- cmoknął mnie w polik. Kocham, kiedy to robi! <3 Odwróciłam się w jego stronę.
- W takim razie... Dużo o mnie wiesz.- uśmiechnęłam się
- Za mało...
- Dowiesz się w swoim czasie..- powiedziałam uśmiechając się tajemniczo, siadając
- Ja chce teraz!- tupnął noga jak małe dziecko, czym spowodował u mnie śmiech.- Oj, grabisz sobie kochanie!- położył się na mnie. Tzn. nie dosłownie. Między nami była niewielka odległość. Trochę krępowała mnie ta sytuacja. Piłkarz oparł ręce na wysokości mojej głowy i przyglądał mi się badawczo.
- Coo.? Brudna gdzieś jestem?- zapytałam przerywając tę cholerną ciszę panującą między nami.
- Nie.- krótka odpowiedź. Odwróciłam głowę, tak aby nie patrzeć na niego, ale to nic nie dało. Cały czas czułam ten jego wzrok na sobie. To mnie już zaczynało irytować. Pomiędzy nami znów zapanowałam głucha cisza. Po jakimś czasie spojrzałam na chłopaka, a dokładniej w jego piękne, zielone paczadełka. Kocham je! Są takie tajemnicze. Wcześniej zastanawiałam się jakiego są koloru. Trudno było to rozszyfrować. Brązowe? Piwne? Niebieskie? Nie wiedziałam. Chodź już kilka razy byłam blisko blondyna, trudno było mi rozszyfrować ten kolor.
- Reus!- wydarłam się. Zdenerwował mnie.
- Okey, już. Chciałem cię trochę podenerwować!- zaśmiał się
- Udało ci się.- mruknęłam
- Kotek nie denerwuj się!- przejechał opuszkiem palca po moim policzku
- Nie mów tak do mnie.- postanowiłam się z nim troszkę podroczyć. On ze mną może, to czemu ja z nim nie!?
- No, przepraszam...- odparł zasmucony.
- ....
- Ej, misiek!- próbował coś wskórać, jednak jeszcze bardziej komplikował swoją sytuację.
- ...
- Okey, już nic nie mówię.- powiedział zrezygnowany, na co ja zrzuciłam go z siebie i stanęłam na krawędzi dachu. Nie minęła minuta, a poczułam ręce Marco na mojej talii. Podbiegł do mnie i przyciągnął do siebie.
- Debilu! Chcesz, żebyśmy spadli i się zabili!?- wrzasnęłam na niego
- Coo.? Brudna gdzieś jestem?- zapytałam przerywając tę cholerną ciszę panującą między nami.
- Nie.- krótka odpowiedź. Odwróciłam głowę, tak aby nie patrzeć na niego, ale to nic nie dało. Cały czas czułam ten jego wzrok na sobie. To mnie już zaczynało irytować. Pomiędzy nami znów zapanowałam głucha cisza. Po jakimś czasie spojrzałam na chłopaka, a dokładniej w jego piękne, zielone paczadełka. Kocham je! Są takie tajemnicze. Wcześniej zastanawiałam się jakiego są koloru. Trudno było to rozszyfrować. Brązowe? Piwne? Niebieskie? Nie wiedziałam. Chodź już kilka razy byłam blisko blondyna, trudno było mi rozszyfrować ten kolor.
- Reus!- wydarłam się. Zdenerwował mnie.
- Okey, już. Chciałem cię trochę podenerwować!- zaśmiał się
- Udało ci się.- mruknęłam
- Kotek nie denerwuj się!- przejechał opuszkiem palca po moim policzku
- Nie mów tak do mnie.- postanowiłam się z nim troszkę podroczyć. On ze mną może, to czemu ja z nim nie!?
- No, przepraszam...- odparł zasmucony.
- ....
- Ej, misiek!- próbował coś wskórać, jednak jeszcze bardziej komplikował swoją sytuację.
- ...
- Okey, już nic nie mówię.- powiedział zrezygnowany, na co ja zrzuciłam go z siebie i stanęłam na krawędzi dachu. Nie minęła minuta, a poczułam ręce Marco na mojej talii. Podbiegł do mnie i przyciągnął do siebie.
- Debilu! Chcesz, żebyśmy spadli i się zabili!?- wrzasnęłam na niego
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejoszki..!
Tak wiem rozdział nie powala! Szczególnie treścią!
Tak bardzo zmotywowałyście mnie tymi komentarzami, że postanowiłam dodać dzisiaj.
Zaktywowałyście nowy rekord!
Aktualnie Wasz rekord wynosi: 20 komentarzy.
Chciałabym podziękować kilku paniom za komentarze...
Weroooo... Twój komentarz mnie rozwalił. "..ścigają się jak o jakieś mięso.."
Reusowa ;* Rozwalasz! Tak... Marco chyba ma ADHD, albo jest niedorobiony. Jak kto woli.!
Co do Marcela... Wpadnie pod samochód? Zobaczymy, pożyjemy...
Komoncikowa Kali Po raz setny piszę, że nie masz za co dziękować. Po prostu napisałam to co myślałam. Czysta prawda..!
Tym dwóm paniom powyżej bardzo dziękuję, bo bardzo się uśmiałam czytając Wasze komentarze. Co do trzeciej osóbki... Co nieco wytłumaczyłam.
Oczywiście wszystkim Wam dziękuję za komentarze, bo one bardzo motywują. Wszystkie są wspaniałe, ale te dwa po prostu sprawiły, że troszkę się pośmiałam!
Tak bardzo zmotywowałyście mnie tymi komentarzami, że postanowiłam dodać dzisiaj.
Zaktywowałyście nowy rekord!
Aktualnie Wasz rekord wynosi: 20 komentarzy.
Chciałabym podziękować kilku paniom za komentarze...
Weroooo... Twój komentarz mnie rozwalił. "..ścigają się jak o jakieś mięso.."
Reusowa ;* Rozwalasz! Tak... Marco chyba ma ADHD, albo jest niedorobiony. Jak kto woli.!
Co do Marcela... Wpadnie pod samochód? Zobaczymy, pożyjemy...
Komoncikowa Kali Po raz setny piszę, że nie masz za co dziękować. Po prostu napisałam to co myślałam. Czysta prawda..!
Tym dwóm paniom powyżej bardzo dziękuję, bo bardzo się uśmiałam czytając Wasze komentarze. Co do trzeciej osóbki... Co nieco wytłumaczyłam.
Oczywiście wszystkim Wam dziękuję za komentarze, bo one bardzo motywują. Wszystkie są wspaniałe, ale te dwa po prostu sprawiły, że troszkę się pośmiałam!
I to chyba na tyle..!
Buziaki Reusowa ;** <3
No, więc..to..no nie wiem jak ten kurde rozdział skomentować! :/ Ale jakoś spróbuje, chociaż nie wiem czy mi się to uda, ale spróbuje! :))
OdpowiedzUsuńTaak więc...
Rozdział jest cudoooowny! Mi się on bardzo podoba, ale Ty i tak będziesz ględziła mi, że jest nudny bla bla blaaa....Muszę się do Ciebie tam przejść i wbić Ci to tej blond główki, że piszesz cudowne rozdziały! :))
Co do wyścigu to wiedziałam, że Marco wygra ! Nie było mowy o innej opcji ! :)
"Marco Reus ofiarą kobiety" już sobie to wyobraziłam jak Marcela bije nam Reus'a, a dziennikarze robią im zdjęcia! :))
Nie wiem co mam napisać, więcej więc kończę pisać! Czekam na nn <3
Buziaki, Mamba :**
Marco jest śmieszny :D i wgl przeciesz widać, że między nimi iskrzy, ciekawe kto zrobi pierwszy krok :D tymczasemnowy rozdział u mnie, zapraszam http://walcz99.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńPowiedz mi ze nie spadną z tego dachu i bedą razem?! <3 liczę ma Ciebie!
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny rozdziaaaaal :3
Czyli wyścig się skończy, no ja skromnie( no bo jak inaczej) muszę przyznać że chciałabym żeby Marcel wygrał, no ale cóż, ale jakbym Marco nie wygrał to by nie było "O boże Marco Reus, o jezu" ja wszystkie dziewczyny oczywiście rozumiem, naprawdę i nie było by leżenia na sobie a raczej Marco na Marceli jakby nie miał miejsca do położenia się, całą podłogę miał wolną, a jakby ją zgniótł to by dopiero było. Główna bohaterka zgnieciona w 27 rozdziale.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i całuje
Weroooo....
Ps. Serdecznie zapraszam na nadzien-dobry.blogspot.com
Matko Marco jest słodki jak ją tak denerwuje :v kurde oni muszą być razem (tupie nogą jak Marco)
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny *_*
Z niecierpliwością czekam na nn<3
Buziaki :*
,,Debilu" :D Co do rozdziału jak zawsze zajebisty :* Juuuż nie mogę się doczekać kolejnego :D Pozdrawiam ♥
OdpowiedzUsuńNo tak nie było innej opcji niż ta że Marco wygrywa wyścig. To nie jest typ człowieka, który umie przegrywać ;D
OdpowiedzUsuńTa dwójka jest taka słodka jak sobie nawzajem dogryza ;D
Czekam na kolejny
Zbierają się i zbierają żeby się tak czule pocałować i wyznać co czują,bo myślę,że Marco kocha Marcele i wgl. No ale zobaczymy co tam wymyślisz i w którym rozdziale będą razem. Może podpowiesz w którym? :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział ! ;* Czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńSzczerze, to nie wiem czemu, ale miałam cichą nadzieje, że wygra Marcel xd
OdpowiedzUsuńNo, a co do fanek - przyznawać się, my też byśmy wrzeszczały ,,Mój Boże, Maarco Reus`` xdd Takie podsumowanie ;D
Czekam na kolejny ;)
Jak ja uwielbiam jak oni się tak droczą *-*
OdpowiedzUsuńRozdział cudny ! <3 Przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, ale miałam „urwanie głowy” :// Mam nadzieję, że mi wybaczysz :* :(
Pozdrawiam.<3
Rozdział powala, zwłaszcza treścią. :D A jego autorka to chyba czegoś się najadła i gada głupoty !!! Cudowny rozdział <3 Hahahaha. Chciałabym widzieć jak Marcela bije biednego Marco. I bardzo dobrze że Reus to wygrał. Tak miało być <3 ;) Jezu, Marcela jak nic się w nim zakochała. To Widać, Słychać i Czuć z kilometra :D Ciekawe co będzie dalej. Może jakieś buzi buzi ?! :D hahaha
OdpowiedzUsuńPisz szybko kolejny rozdział ;****
Pozdrawiam, Marta <3
Dobrze, że wygrał Marco, a nie Marcel :D I dobrze, że się nie pozabijali na tym wyścigu.
OdpowiedzUsuńJeeju kiedy oni się ogarną, pocałują i stwierdzą, że są dla siebie stworzeni i świata poza sobą nie widzą? Robią podchody jak dzieci w przedszkolu :D
Rozdział super :)
Czekam na następny :)
Pozdrawiam ;*
Co ten Marco?! Niech spina dupsko i mówi Marceli co czuje a nie bawi się w podchody .....:-D widać że ich do sb ciągnie . Ty weź ich połącz w parę co?
OdpowiedzUsuńuh dobrze że Marco wygrał wyścig . :-D
Słodziaki są z nich takie że......ahhhh <3
Marcela też by mogła dać Reusowi znak.......hahaha dobra bo się zbytnio zapędzam xd :-D
Także ten.....rozdZiał mistrzostwo świata<3
Buziaki :**
zajebisty <3 zapraszam do mnie http://zatraceniwsobie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń