- Reus!- wydarłam się. Zdenerwował mnie.
- Okey, już. Chciałem cię trochę podenerwować!- zaśmiał się
- Udało ci się.- mruknęłam
- Kotek nie denerwuj się!- przejechał opuszkiem palca po moim policzku
- Nie mów tak do mnie.- postanowiłam się z nim troszkę podroczyć. On ze mną może, to czemu ja z nim nie!?
- No, przepraszam...- odparł zasmucony.
- ....
- Ej, misiek!- próbował coś wskórać, jednak jeszcze bardziej komplikował swoją sytuację.
- ...
- Okey, już nic nie mówię.- powiedział zrezygnowany, na co ja zrzuciłam go z siebie i stanęłam na krawędzi dachu. Nie minęła minuta, a poczułam ręce Marco na mojej talii. Podbiegł do mnie i przyciągnął do siebie.
- Debilu! Chcesz, żebyśmy spadli i się zabili!?- wrzasnęłam na niego
- Nie pozwoliłbym na to.- wyszczerzył się
- Wiesz, że w ogóle nie jesteś śmieszny?- próbowałam zachować powagę, jednak zbytnio mi to nie wychodziło.
- I tak wiem, że cię to śmieszy!- znów ten jego uśmiech, który jak tak bardzo słodki. No nie potrafię się na niego gniewać! Czemu? Jessuuu.... Czemu mi to robisz?
- Dobra, już! Wygrałeś!- westchnęłam uśmiechając się lekko
- Ha! Wiedziałem!- uniósł ton głosu, tym samym prawie krzycząc. Jeszcze bardziej zbliżył się do mnie, a ja po raz kolejny nie wiedziałam co zrobić. Kompletne zaćmienie.
- Ymm... Marco?- próbowałam coś zrobić, aby uniknąć jeszcze bliższego kontaktu z nim.
- No...?- zawył.- Musisz zawsze przerywać tą fajną chwilę?
- Reus... Ona chyba tylko dla ciebie jest fajna. Ja niekomfortowo się czuję.- wyznałam
- Aha!- odparł wyraźnie zaskoczony i odszedł. Nie chciałam, żeby źle mnie zrozumiał. Po prostu nie chcę, aby to co jest pomiędzy nami działo się za szybko.
- Marco...- podeszłam do niego, łapiąc za ramie.- Źle mnie zrozumiałeś!- odparłam kładąc głowę na mojej ręce. Ten szybko odwrócił się w moją stronę, położył ręce na mojej talii, zbliżył swoją twarz do mojej i musnął moje usta. To działo się tak szybko, a jednocześnie wolno... Nie potrafiłam odsunąć się od blondyna. Czułam, że w moim brzuchu wiruje stado motyli. Czułam się jak w jakiejś bajce. Że niby ten Marco Reus pocałował mnie? Nie, to nie możliwe...
- Marco...- oderwałam się od piłkarza
- Ja... Przepraszam. Nie wiem, dlaczego to zrobiłem...- zaczął się tłumaczyć.
- Jest okey. Tylko... Wiesz, że my nie powinniśmy..?- uśmiechnęłam się i przytuliłam do blondyna.
- Zależy mi na tobie. Nie chcę, żebyś myślała, że chciałem cię wykorzystać...- trochę zaskoczył mnie tą wypowiedzią
- A chciałeś?- zapytałam unosząc głowę do góry
- Nie. Oczywiście, że nie.- uśmiechnął się. Po chwili "zobaczyłam" błysk flesza aparatu. Równocześnie z Marco odwróciliśmy głowę w stronę źródła błysku i co ujrzałam!? Dziennikarzy! Ale jak oni tutaj..?
- Oni nawet tutaj wejdą!?- zapytałam szeptem blondyna
- Chodź!- chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.- Tutaj jest drugie wyjście.- ponownie szepnął.
Będąc już na zewnątrz postanowiłam zacząć.
- Masz tak cały czas? Gdzie byś się nie ruszył oni lezą za tobą? Jessuu... Ja bym zwariowała..!- zasypywałam go pytaniami
- Może nie zawsze, ale często..- odpowiedział.
- To co teraz? Koniec na dziś!?- kolejne pytania padały z moich ust
- W sumie tylko to miałem zaplanowane. Myślałem, że trochę tam posiedzimy...- rozmarzył się
*Następny dzień*
Spało mi się niewiarygodnie dobrze. Przebudziłam się i pierwsze o czym, a raczej o kim pomyślałam to Marco i nasz wczorajszy pocałunek... Usiadłam na łóżku i przeciągnęłam się. Nadal nie dowierzałam, że mnie pocałował. Wczorajszy dzień był jednym z najlepszych w moim życiu...
Pośpiesznie zwlekłam się z łóżka i podeszłam do szafy, z której wyjęłam ubrania. Szybko popędziłam do łazienki, gdzie wykonałam wszystkie ranne czynności, przeczesałam rzęsy tuszem i ubrałam się. Jak na mój gust to ciuchy były fajne i do tego wygodne. Właśnie o to mi chodziło. Zeszłam na dół, gdzie nikogo nie było. Przecież jest... Spojrzałam na zegarek i dostałam szoku. Widniała na nim godzina 11:46. Nieźle... Pospałam sobie trochę. No nic. Agata i Oliwka pewnie pojechali na trening z Kubą. Zrobiłam sobie, więc śniadanko, a kiedy zjadłam, posprzątałam po sobie.
Weszłam na Idunę i pierwsze co zobaczyłam to oczywiście wygłupiających się chłopaków. Znów to samo... Czy oni choć raz nie mogą skupić się na treningu!? No cholera! Przecież chyba chodzą na te treningi, aby się podszkolić. Z każdym treningiem umieć więcej i więcej. A ci idioci bawią się jak małe dzieci w piaskownicy! Poza tym za dwa dni mają mecz. I to nie z byle jakim przeciwnikiem, bo z Barceloną.
- Zbiórka!- wydarłam się
- Co?- zapytał ze śmiechem Robert
- To co słyszałeś Lewandowski! Zbiórka!- krzyknęłam
- O co chodzi panno Błaszczykowska?- zapytał Łukasz, kiedy już wszyscy stali w szeregu
- O ten tramwaj co nie chodzi, Piszczu!- wyszczerzyłam się sztucznie
- A tak serio?- zapytał wywracając oczami Erik
- Ericzku ty też!?- zapytałam miło
- Nie. Okey, mów!- uniósł ręce w geście obrony
- Chodzi o to, że za dwa dni. Powtarzam DWA dni, gracie mecz z Barceloną, a wy zamiast trenować bawicie się jak jakieś rozwydrzone dzieciaki. No po co chodzicie na te treningi?...- wciął mi się w pół wypowiedzi Marco
- No, żeby trenować!
- Jesuu... A trenujecie? Jakoś tego specjalnie nie widać! Może wreszcie się ogarniecie i zaczniecie ćwiczyć!? Trener na chwile wyszedł, a wy już leniuchujecie. A bardzo dobrze wiecie, że Barca to nie jest słaby przeciwnik. Więc może tak ruszycie swoje zgrabne zadki i zaczniecie ćwiczyć!?- wybuchnęłam, choć nie krzyczałam.
- No okey, okey. Musimy przyznać jej racje.- wtrącił się Großkreutz
- No! Chociaż jeden!
- W sumie, ma racje.- dołączył się Durm
- No.. Dawać chłopaki, nie obijamy się!- Łukasz już chciał zaczynać biegać, ale odezwałam się.
- Chwila, chwila!- odparłam, a wszyscy spojrzeli na mnie niedowierzająco- 20 kółeczek dziewczynki.- wyszczerzyłam się
- Co? Nie, no weź!- Götze, który jak na razie siedział cicho, odezwał się
- 25?
- Nie..
- 30?- drążyłam. Chłopaki widząc, że tylko pogarszają swoją sytuację nie odzywali się już i zaczęli biegać. Odwróciłam się na pięcie i podeszłam do ławki rezerwowych, gdzie siedziała Ania, Ewa z Sarą, Agata z Oliwką i Tugba z Omerkiem.
- No nieźle, dziewczyno!- jako pierwsza odezwała się Tugba. Z każdą przybiłam żółwika.
- W końcu ktoś przemówił im do rozsądku.- dołączyła się Ania, na co ja prychnęłam śmiechem
- Witam panie!- usłyszałam głos trenera- Im coś się stało?- zapytał wskazując palcem na biegających chłopaków i niedowierzającym wzrokiem patrzył na nich.
- Marcela trochę ich przycisnęła!- wyszczerzyła się Ania, a p. Klopp przeniósł wzrok na mnie. Ten jego wzrok zabijał, naprawdę!
CZYTASZ~KOMENTUJ!
Dla Ciebie to tylko chwila. Dla mnie to motywacja do dalszego pisania :D
Pośpiesznie zwlekłam się z łóżka i podeszłam do szafy, z której wyjęłam ubrania. Szybko popędziłam do łazienki, gdzie wykonałam wszystkie ranne czynności, przeczesałam rzęsy tuszem i ubrałam się. Jak na mój gust to ciuchy były fajne i do tego wygodne. Właśnie o to mi chodziło. Zeszłam na dół, gdzie nikogo nie było. Przecież jest... Spojrzałam na zegarek i dostałam szoku. Widniała na nim godzina 11:46. Nieźle... Pospałam sobie trochę. No nic. Agata i Oliwka pewnie pojechali na trening z Kubą. Zrobiłam sobie, więc śniadanko, a kiedy zjadłam, posprzątałam po sobie.
Weszłam na Idunę i pierwsze co zobaczyłam to oczywiście wygłupiających się chłopaków. Znów to samo... Czy oni choć raz nie mogą skupić się na treningu!? No cholera! Przecież chyba chodzą na te treningi, aby się podszkolić. Z każdym treningiem umieć więcej i więcej. A ci idioci bawią się jak małe dzieci w piaskownicy! Poza tym za dwa dni mają mecz. I to nie z byle jakim przeciwnikiem, bo z Barceloną.
- Zbiórka!- wydarłam się
- Co?- zapytał ze śmiechem Robert
- To co słyszałeś Lewandowski! Zbiórka!- krzyknęłam
- O co chodzi panno Błaszczykowska?- zapytał Łukasz, kiedy już wszyscy stali w szeregu
- O ten tramwaj co nie chodzi, Piszczu!- wyszczerzyłam się sztucznie
- A tak serio?- zapytał wywracając oczami Erik
- Ericzku ty też!?- zapytałam miło
- Nie. Okey, mów!- uniósł ręce w geście obrony
- Chodzi o to, że za dwa dni. Powtarzam DWA dni, gracie mecz z Barceloną, a wy zamiast trenować bawicie się jak jakieś rozwydrzone dzieciaki. No po co chodzicie na te treningi?...- wciął mi się w pół wypowiedzi Marco
- No, żeby trenować!
- Jesuu... A trenujecie? Jakoś tego specjalnie nie widać! Może wreszcie się ogarniecie i zaczniecie ćwiczyć!? Trener na chwile wyszedł, a wy już leniuchujecie. A bardzo dobrze wiecie, że Barca to nie jest słaby przeciwnik. Więc może tak ruszycie swoje zgrabne zadki i zaczniecie ćwiczyć!?- wybuchnęłam, choć nie krzyczałam.
- No okey, okey. Musimy przyznać jej racje.- wtrącił się Großkreutz
- No! Chociaż jeden!
- W sumie, ma racje.- dołączył się Durm
- No.. Dawać chłopaki, nie obijamy się!- Łukasz już chciał zaczynać biegać, ale odezwałam się.
- Chwila, chwila!- odparłam, a wszyscy spojrzeli na mnie niedowierzająco- 20 kółeczek dziewczynki.- wyszczerzyłam się
- Co? Nie, no weź!- Götze, który jak na razie siedział cicho, odezwał się
- 25?
- Nie..
- 30?- drążyłam. Chłopaki widząc, że tylko pogarszają swoją sytuację nie odzywali się już i zaczęli biegać. Odwróciłam się na pięcie i podeszłam do ławki rezerwowych, gdzie siedziała Ania, Ewa z Sarą, Agata z Oliwką i Tugba z Omerkiem.
- No nieźle, dziewczyno!- jako pierwsza odezwała się Tugba. Z każdą przybiłam żółwika.
- W końcu ktoś przemówił im do rozsądku.- dołączyła się Ania, na co ja prychnęłam śmiechem
- Witam panie!- usłyszałam głos trenera- Im coś się stało?- zapytał wskazując palcem na biegających chłopaków i niedowierzającym wzrokiem patrzył na nich.
- Marcela trochę ich przycisnęła!- wyszczerzyła się Ania, a p. Klopp przeniósł wzrok na mnie. Ten jego wzrok zabijał, naprawdę!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejo... Kolejny dzień wakacji mija...
Mam nadzieję, że choć troszkę, choć w małym stopniu zaskoczyłam Was tym rozdziałem.
Jestem bardzo ciekawa, która z Was spodziewała się tego... !?
Jestem prawie przekonana, że żadna. :D
Ale nie cieszcie się tak...
W kolejnych rozdziałach nie będzie tak wesoło...
Zła ja! :P
CZYTASZ~KOMENTUJ!
Dla Ciebie to tylko chwila. Dla mnie to motywacja do dalszego pisania :D
Buziaczki... ;** <3
Wreszcie się doczekaliśmy! *___*
OdpowiedzUsuńTa dwójka pasuje do siebie i niech oni wreszcie to zrozumieją no ;D
Ahh ta Marcela wie jak zmotywować chłopaków do treningu ;P
Czekam na kolejny rozdział :*
Kurde ja aż się boję co ty jeszcze wymyślisz :D
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny,oni tak do siebie pasują :3
A Marcela...ta to dopiero ma gadane :v
Z niecierpliwością czekam na nn<3
Buziaki :*
Ej nie waż nam się tego robić, ty zła kobieto ! :D
OdpowiedzUsuńDopiero co się pocałowali, szczerze mówiąc niezłe zaskoczenie :)
A ty już im tam chcesz mieszać... No tylko spróbuj ;****
Haha, ale ich Marcela ustawiła. Bardzo dobrze !!
Czekam na kolejny <3
Pozdrawiam ;**
Hahahahaha, jestem meddium, wiedziałam hahaha!
OdpowiedzUsuńTak coś przeczuwałam xd Wróżbitka Jula o.o
Co jak co, ale Marcela to gadkę ma dobrą xd Jaka motywacja tak nagle ;D
Czekam <3
Rozdział cudny czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńRozdział przecudowny :)
OdpowiedzUsuńwreszcie do czegoś między nimi doszło! Nie bądz taka zła, to tylko jeden pocałunke a może coś więcej??? :D z ciekawością czekam na nexta, aż się boje co wymyślisz, pozdrawiam :* http://walcz99.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJak ich pokłócisz to chyba zatłuke ! Super rozdział ♥
OdpowiedzUsuńNo, no Marcela to ma siłę! :))
OdpowiedzUsuńOgarnęła chłopaków, po prostu nie wieżę!
Z racji tego, że wiem co mniej więcej planujesz zrobić to wiedz, że będziesz martwa!
Czekam na nn <3 :))
Buziaki ;**
Ps. Przepraszam, że krótki kom, ale muszę nadrobić pozostałe blogi! :)
Na początku chciałam przeprosić za tak długą nieobecność. Dzisiaj obiecałam sobie, że choćby się waliło i paliło to przeczytam i spełniam swoje postanowienie.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to jak zwykle genialny.
Jak ja kocham po prostu tą dwójkę to normalnie sobie nie wyobrażasz:) Paczcie na Marco jaki dowcipniś <3
Jak to nie wie dlaczego Ją pocałował? Przecież iskrzy między nimi na kilometr, no:)
Czekam na nn i zapraszam do siebie: http://kochac-nie-znaczy-miec.blogspot.com/
+ nominowałam Cie do Liebster Award:) Szczegóły u mnie:)
<3
jaki cudowny..:*******
OdpowiedzUsuńja chce więcej takich..
pozdrawiam..:*
No z lekkim opóźnieniem ale jestem :)
OdpowiedzUsuńNo ja sie nie spodziewałam.
No proszę. Pokusa była tak silna że musiało kiedyś do tego dojść. Liczę, że wkrótce zostaną parą i nie będziesz taka zła.
Tak lubię tych gołąbeczków no ♥
Czekam na nn :)
Buziaki:**
Oo jak fajnie, że się w końcu pocałowali <3 :D
OdpowiedzUsuńWeź no nie bądź taka zła i daj im chwilę szczęścia :D Nie komplikuj im tego :D
Łoo Marcela to gorzej niż Klopp :D Nie chciałabym być w skórze chłopaków wtedy :D
Rozdział super :)
Czekam na następny :)
Pozdrawiam ;**
Przepraszam za zaległości ale prawie zawsze nie ma mnie w domu. Nie wspominając już o siedzeniu przy komputerze.
OdpowiedzUsuńW końcu ! Pocałowali się *.* Reus jest słodki ale wredni paparazzi nie dają im chwili spokoju. To jest straszne . Nie możesz wyjść spokojnie do sklepu po bułki po będziesz na pierwszej stronie jakiegoś brukowca.Grr -.-
Marcela ma charakterek :D Jak krzyknęła to od razy wszyscy ćwiczą. No i dlaczego Klopp spojrzał się na nią zabójczym spojrzeniem ?
Czekam na następny ! Zapraszam do siebie bo nominowałam ciebie do Liebster Award