- Czyli to wszystko... Wszystko co było pomiędzy nami to... To była dla ciebie tylko zabawa?- zapytał z wyrzutem.
- Nie. Marco... To nie jest zabawa...
- A co? No co? Powiedz.- jego wyraz twarzy... Kompletnie inny. W ogóle mi nieznany.
- Nie ważne.- powiedziałam nie łapiąc oddechu i odeszłam.- Wiesz, Marco...- zatrzymałam się.- Ja sama nie wiem co jest pomiędzy nami. Ale wiem na pewno.... Dla mnie to nie jest zabawa.- mówiąc to spojrzałam na niego. Stał oparty o ścianę, na jego twarzy malowały się dezorientacja, smutek i zawiedzenie... Zbiegłam na dół, gdzie w salonie na stoliku leżał mój telefon, który pozostawiłam tutaj wcześniej. Po chwili spoczywał już w mojej kieszeni. Ujrzałam karteczki i długopis na stoliku, więc postanowiłam napisać Reus'owi karteczkę. Nie wiedziałam co mam napisać, ale wiedziałam jedno. Muszę napisać prawdę.
Wzięłam jedną karteczkę i napisałam na niej: "..."
Odłożyłam długopis, a karteczkę pozostawiłam na stoliku, z nadzieją, że Reus przeczyta ją. Wyszłam z jego domu i oparłam się o ścianę. W jednej chwili zabrakło mi siły. Siły na wszystko. Nie miałam ich nawet na to, aby wrócić do domu. Odchodząc spojrzałam na okno łazienki, w którym stał blondyn.
- Przepraszam.- szepnął. Wyczytałam to z ruchu jego warg. Ruszyłam do domu, ale po drodze wpadłam na Marcela. Przyjaciela Marco.
- Ooo, cześć.- uśmiechnął się.
- Hej.- także wysiliłam się na uśmiech.
- Marco u siebie?
- Tak, właśnie od niego wracam.- odpowiedziałam. Próbowałam ukryć swój smutek, co chyba mi wychodziło.- A tobie co się zebrało na spacerki w deszczu?
- A tobie?- odpowiedział pytaniem.
- Nie ważne, paa.- zakończyłam szybko niezbyt przyjemny temat i odeszłam. Deszcz w ogóle mi nie przeszkadzał....
*Marco*
Nic z tego nie rozumiem. Po co było to wszystko? Wszystko pomiędzy nami? Ten cały cyrk!? Zwykła szopka. Myślałem, że Marcela czuje coś do mnie. Że jest inna niż te wszystkie laski. Że nie poleciała tylko na moją kasę i sławę. Po prostu myślałem, że jest wyjątkowa...
Musiałem to zrobić... Po prostu musiałem ją pocałować. Nie mogłem się oprzeć. Ale ona tego nie rozumie. Ja ją kocham. Nie mogłem pozwolić na to, abyśmy byli TYLKO przyjaciółmi. A teraz wszystko zepsułem. Po jaką cholerę ja krzyczałem!? No po co? Boże... Nie rozumiem sam siebie! Już było tyle okazji na powiedzenie Marceli co do niej czuję, a ja? Za każdym razem tchórzyłem...
Zeszedłem na dół do salonu i rzuciłem się na kanapę. Włączyłem telewizor i zacząłem skakać po kanałach, z nadzieją, że będzie coś fajnego. Po chwili spostrzegłem, że na stoliku leży jakaś karteczka, a na niej:
"Marco... Nie znałam Cię z tej strony. Rozumiem, że się zdenerwowałeś, ale nie musiałeś od razu krzyczeć. To prawda. Nie wiem co jest pomiędzy nami, ale dla mnie na pewno to nie jest zabawa. Cholernie mi na Tobie zależy i nie chcę mieć do Ciebie żalu o to co miało miejsce, bo wiem, ze po części to też moja wina. Ale chyba będzie lepiej, dla wszystkich... Jeżeli przestaniemy się spotykać.
Całuje, Marcela <3"
Nie... To nie jest prawda. Głupi żart! Ona tego nie napisała. To niemożliwe. Zależy jej na mnie? Rozumie mnie? Nie chce mieć do mnie żalu? Przestaniemy się spotykać!? Co ona sobie do cholerny myśli!? Że tak po prostu odpuszczę!? Nie... A może? Może tak będzie lepiej? Dla wszystkich?
Zerwałem się z kanapy i chciałem pójść do domu Błaszczykowskich, jednak wychodząc wpadłem na Marcela.
- Co ty tu robisz?- burknąłem.
- Liczyłem na inne powitanie.- wyszczerzył się i przepchnął kierując się do salonu.- Widziałem twoją dziewczynę!
- Boże, ludzie! Czemu wy wszyscy bierzecie nas za parę!?- uniosłem ton głosu.
- Ejj, uspokój się.- uciszył mnie, a ja usiadłem.- To wy nie jesteście razem?
- Nie.
- To wygląda zupełnie inaczej.- stwierdził.
- Dała mi kosza, pasuje!? To chciałeś usłyszeć!?- spojrzałem na przyjaciela.
- Czyli byliście razem!?
- Nie!
- Nie rozumiem cię.
- Pocałowałem ją i chciałem powiedzieć co do niej czuje. A jeszcze wcześniej obiecaliśmy sobie, że nie będziemy się całować. Kiedy ona powiedziała, że nie, to ja wrzasnąłem na nią. No i jeszcze zostawiła mi karteczkę.- wyjaśniłem pokrótce i podałem mu kawałek zapisanego papieru.
- Grubo.- podsumował, kiedy przeczytał.
- Co ja się użalam nad sobą!? Nie będę się przejmował jakąś laską.! Dzisiaj o 20 u mnie. Idziemy do klubu.- oznajmiłem jednym tchem.
- Marco... Zależy ci na niej. Kochasz ją. Przecież to widać na kilometr. Nie spi*prz tego co jest pomiędzy wami.
- Sam widziałeś. Napisała, że lepiej będzie jak przestaniemy się spotykać. Nie mam zamiaru do końca życia być sam.
- Cholera, Reus! Walcz o nią. Stary, nie poddawaj się tak łatwo.- namawiał mnie, ale ja wiedziałem swoje. Muszę zapomnieć o Błaszczykowskiej. Poznam jakąś laskę i zapomnę o niej. Muszę...
- Jesteśmy umówieni?- zapytałem, aby się upewnić.
- No okey. Wiesz, że ja zawsze jestem chętny.- wyszczerzył się.
- Muszę odreagować.- dodałem bez większych emocji.
*Wieczór*
*Narracje trzecioosobowa*
Zastanawiał się czy dobrze robi. W końcu zależy mu na niej i nie chce jej skrzywdzić. Ale chce odreagować. Nie może zapomnieć o tym, że ona mu odmówiła. O tym co napisała. Nie wyobrażał sobie dnia bez Błaszczykowskiej. Ale jeżeli ona nie chce się z nim spotykać to on nie będzie jej do niczego zmuszał. Chce dla niej jak najlepiej. Nawet kosztem swojego szczęścia...
Siedziała na swoim łóżku rozmyślając czy dobrze zrobiła. Zależy jej na nim i to jeszcze jak. Ale nie chce, żeby wszystko działo się za szybko. Choć chyba i tak już mu pozwoliła na za dużo. Nie chciała, żeby zrozumiał ją wtedy źle. A tym bardziej, aby krzyczał. Nie znała go z tej strony. Miała go za pewnego siebie, zboczonego do potęgi entej blondyna. Nigdy nie myślała, że będzie krzyczał...
*Marcelina*
Zadzwoniłam do Sophie i umówiłyśmy się na imprezę. Chciałam choć na chwilę zapomnieć o Marco, co nie będzie łatwe. Siedzi w mojej głowie i nie chce wyjść.
Będąc już w klubie na początek zamówiłyśmy po drinku. Wypiłyśmy i ruszyłyśmy na parkiet. Przetańczyłam chyba z pięć piosenek i każdą z innych chłopakiem. W końcu dotarłam do baru, gdzie siedziała Sophie. Zamówiłyśmy kolejnego drinka, kolejnego i jeszcze jednego. I tak chyba z dwa kolejne. Po chwili dosiadł się do mnie jakiś brunet. Siedziałam akurat sama, bo blondynka poszła na parkiet.
- Hej, ślicznotko.- uśmiechnął się.
- Hej.
- Sama jesteś?
- Z przyjaciółką.- odpowiedziałam uśmiechając się lekko.
- Zatańczysz?- zapytał wstając i podał mi rękę.
- Chętnie.
Z tym chłopakiem przetańczyłam kilka piosenek. Serio! Super tańczy.
- Wyjdziemy na chwilę na zewnątrz?- zapytał wskazując na drzwi.
- Jasne.- odparłam i ruszyliśmy. Kiedy byliśmy już na zewnątrz, usiedliśmy na ławce i brunet zaczął rozmowę. Na początku fajnie mi się z nim rozmawiało, ale gdy położył rękę na moim kolenie... Zrozumiałam o co mu chodzi.
- Weź tę rękę.- strzepnęłam jego dłoń.
- Wiem, że tego chcesz...- zaczął się do mnie zbliżać, a ja oddalałam się. Powoli zaczynałam się bać.
- Nie, odejdź.- próbowałam go od siebie odepchnąć, ale ten położył się na mnie.- Nie dotykaj mnie.- powiedziałam, kiedy poczułam jego dłonie na moim ciele.
- Kotku... Wiem, że tylko na to czekałaś.- odparł, po czym wsunął rękę pod moją sukienkę.
- Zostaw mnie. Nie dotykaj.- próbowałam uwolnić się od niego, ale on jeszcze bardziej przycisnął mnie do ławki. Nie mogłam się ruszyć.- Proszę zostaw...- do moich oczu napłynęły łzy, które po chwili spływały ciurkiem po moich policzkach.
*Marco*
Bawiłem się świetnie. Mogłem się rozerwać... Po chwili dosiadła się do nas jakaś blondynka. Piękna blondynka, muszę przyznać. Ale żadna nie pobije Marceli. Fuck! Miałem o niej nie myśleć! Posiedziała trochę, pogadała, napiła się drinka i zaproponowała taniec. Zgodziłem się i ruszyliśmy na parkiet. Ale w pewnym momencie zobaczyłem ją. Co ona do cholery tutaj robi!? Po jej wyrazie twarzy można było wywnioskować, że bawi się świetnie. Nie podobało mi się to jak ten koleś ją dotykał. Jakbym mógł to bym do niego podszedł i przywalił. Nikt nie będzie dotykał Marceli. Mojej Marceli... :( A zwłaszcza jakiś nieznany facet. Po chwili zobaczyłem jak zaczynają się oddalać w stronę wyjścia. Chciałem za nimi iść, ale obiecałem sobie coś. Zapomnę o niej. Będę się bawił i zapomnę o niej. Poderwę jakąś laskę i zapomnę o Marceli.... Ale jak ja mam zapomnieć o osobie, którą kocham!?...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i mamy kolejny!
Mam nadzieję, ze podoba się ten oto rozdział.
Pisałam go chyba z trzy razy i za czwartym mi się udało! :D
Dziękuję, dziękuję za 15 komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Nawet nie musiałam pisać: "Następny rozdział~ 15 komentarzy!"
Jesteście po prostu genialne.
No i prawie 26 tys. wyświetleń.
Nigdy nie myślałam, ze tyle będę miała przy pierwszym swoim blogu.
Jesteście wielkie! Powtarzam! :D
Dzisiaj rozdział dłuuuższy. O wile dłuższy.
Mam nadzieję, że docenicie to. ;))
Do następnego, Kinga ;** <33
Rozdział Genialny. <3
OdpowiedzUsuńAle trochę szkoda mi, że właśnie tak się potoczył. Czemu oni tak po prostu sobie nie wyznali tego co czują. Jeszcze obojgu zebrało się na imprezy. Marcel miał racje, że się kochają i widać to z kilometra. Jezu.!! Co ten facet chce zrobić Marceli no ?! Niech Reus tam pójdzie i coś zrobi, bo przecież na zawał umrę...
Czekam z niecierpliwością na kolejny. :)
Buziaki ;***
Rozdział jak zawsze bardzo bardzo mi się podoba :))))))
OdpowiedzUsuńDlaczego nie przyznali sie do swoich uczuć? Marco ją pocałował, powinna mu powiedzieć co czuje. I dlaczego Marco nie wyszedł za nią kiedy wychodziła z klubu z jakimś kolesiem. Nie rozumiem go.
To najlepsze opowiadanie jakie czytam :* czekam na kolejny ;*
Pozdrawiam, Zuza ♥
Niech on tam idzie!!!!niech on tam biegnie w tym momencie juuuuż!!!!!
OdpowiedzUsuńNiech ona nie przesadza :D oni muszą być razem :3
Rozdział cudowny *,*
Z niecierpliwością czekam na nn<3
Buziaki :*****
Niech Marco walczy o Marcelę a nie wyrywa kolejną laske. Mam nadzieję że ten facet nic jej nie zrobi..Pisz szybko kolejny bo nie wytrzymam tej nie pewności
OdpowiedzUsuńtaki obrót spraw... nie za ostro? :/ Marcela i Marco muszą być razem. Mam nadzieje, że Reus wyjdzie orzed ten klub... zapraszam do mnie, nowy :) http://walcz99.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńRozdział cuudno!
OdpowiedzUsuńKurde, Marco walcz o nią, a nie! Weź Reus masz jaja czy nie ?! Mówi sobie, że zapomni o Marceli, a jak zobaczył faceta, który dotyka Marcele to aż się w nim gotowało! I on chce mi wmówić, że od tak zapomni o Marceli ?! Tsaaa.... już to widzę.
A co do Marceli to jednak powinna mu powiedzieć co czuję do niego!
Mam nadzieje, że tylko ten gościu ją tam nie skrzywdzi i w odpowiednią porę wkroczy Marco!
Czekam na nn <3
Buziaki ;**
Boże..! *_* Niech Marco walczy o Marcelę. To pierwszy z blogów nie o Barcelonie który mnie tak wciągnął. Masz talent :) Jeżeli Marco o nią nie zawalczy to ją straci !! :D
OdpowiedzUsuńPisz szybko następny, nie mogę się doczekać :*
ŚWIETNY NAPRAWDĘ! Nie mogę już się doczekać następnego rozdziału,dodawaj częściej :))) A tak wgl. ile będzie rozdziałów? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKompletnie nie rozumiem Marceli... Sama dobrze wie, że kocha Marco, ale uparła się by mieć go za przyjaciela. A teraz kiedy ją pocałował, to zachowuje się zbyt głupio i naiwnie. Fakt Marco krzyknął na nią raz, ale niech aż tak tego nie przeżywa :/ A Marco w tej chwili to skopię ten zbyt idealny tyłeczek, za to, że nie próbuje o nią walczyć. Awrr... Tak czy inaczej rozdział świetny, czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;*
Aaaaaa Marco ratuj Marcele ! :D Rozdział super :) pozdrawiam ♥ Gabi
OdpowiedzUsuńOby ten chłopak nie zrobił Marceli nic złego, albo niech Marco ją uratuje :) No nie wiem, nie wiem, czy Marco tak szybko zapomni o Marceli mam nadzieję, że się pogodzą i będzie tak jak dawniej :) Rozdział bardzo fajny czekam na nn, a w wolnej chwili zapraszam do siebie na 1 rozdział Buziaczki :*** http://jestesdlamniecalymzyciem.blogspot.com/2014/07/rozdzia-1-nie-wierzysz-w-moje.html?m=1
OdpowiedzUsuńrozdział byył cudowny..:)
OdpowiedzUsuńczekam na więcej.:)
Nie noo! Jak mogłaś :c mam nadzieje że nic się Marceli nie stanie i ze Marco ją uratuje od tego typa :) powinien o nią walczyć a nie od razu oglądać się za innymi dziewczynami :/
OdpowiedzUsuńDlaczego taki krótki?
OdpowiedzUsuńCzytam i czytam a tu koniec :c
Czy Oni jak normalni ludzie nie mogą być razem? Nie rozumiem tego. Zależy im na sobie i nie potrafią sie dogadac.
Jeszcze Marcela z tym typem.
Boję sie co dalej sie wydarzy.
No nic. Musze czekac za kolejnym.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie: http://bvb-mojamilosc.blogspot.com/
Jejku cudowny rozdział. Dlaczego oni nie są razem.? Biedny Marco. Biedną Marcela . Mam nadzieję że Reus ją uratuje od tego znaczenca.
OdpowiedzUsuńBUZIAKI :-*
PS Pozdrowienia znad morza :-(
Dodaj szybko nastepny bo mnie ciekawość zżera! :/ buźka :*
OdpowiedzUsuńZaniedbałam ten blog i źle mi z tym :(
OdpowiedzUsuńAle nadrobiłam juuuuuż!
Jak zwykle rewelacyjny rozdział:)
I jak zwykle rozpaczam nad ich "związkiem".
Czy oni tak po prostu nie mogą być szczśliwi? RAZEM? We dwójkę.?
I jeszcze ten koleś. Nie podoba mi sie to wcale.
Jeeeesu nie wiem czy mowiłam ale będę to mówić non stop do końca zycia!
Uwielbiam jak piszesz! I masz pisac, pisac, i pisac i nigdy nie konczyc!
Czekam na nn a tymczasem zapraszam do siebie: http://kochac-nie-znaczy-miec.blogspot.com/
REWELACJA!!! Marko zostanie bohaterem, kiedy ją uratuje!!! Oni muszą być razem.
OdpowiedzUsuńCZekam na następny i życzę weny ♥
P.S Zapraszam do siebie: http://zycie-w-horrorze.blogspot.com/