- Ciociu...- usłyszałam głos małej Oliwki i jej rączki na moich nogach. Przytuliła się do mnie.
- Przepraszam Wojtuś, ale muszę kończyć. Zadzwonię.
- Okey, narka!- powiedziała i usłyszałam sygnał, co oznaczało, że mój przyjaciel rozłączył się.
- Co się stało skarbie?- przykucnęłam do najmłodszej Błaszczykowskiej.
- Omelek śtlaśy mie potfiorami.- powiedziała robiąc maślane oczka i słodką minkę.
- Chodź. Pokażemy mu kto tu rządzi, tak?- powiedziałam z uśmiechem biorąc 3- latkę za rączkę.
- Dobźe...
***
Siedzieliśmy wszyscy w salonie i rozmawialiśmy o wszystkim i niczym. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Spodziewacie się kogoś?- zapytałam małżeństwo.
- Nie. A ty?- zapytała Agata.
- Nie.- odpowiedziałam z grymasem na twarzy, idąc do drzwi. Otworzyłam i moim oczom ukazała się panna Bohs. Ugh! Jak ta dziewucha działa mi na nerwy!
- Kto to?- usłyszałam ciekawskiego Kubę.
- Nikt ważny.- powiedziałam i wyszłam przed dom, zamykając drzwi.
- Nie mam czasu. Streszczaj się.- burknęłam obojętnie.
- Masz się trzymać od Reus'a z daleka. On jest mój i tylko mój. Jeszcze będziemy razem. I gdyby nie ty to nie rozstalibyśmy się. Masz się trzymać od niego z daleka. Rozumiesz? Dwa razy powtarzać nie będę.
- Ojj... Boję się.- zaśmiałam się sarkastycznie- Po pierwsze... Rozstaliście się nie z mojego powodu. Po drugie... To ty go zdradzałaś i dlatego zerwał z tobą. Po trzecie... Sama jesteś sobie winna. On chciał ci się oświadczyć, bo naprawdę cię kochał, a ty... Dla ciebie liczy się tylko jego kasa i sława. Nie mamy już o czym gadać. Żegnam!- powiedziałam i weszłam do domu, trzaskając drzwiami.
- Kto to był? Reus?- zadawał kolejne pytania Kuba.
- Jeszcze jego by tu brakowało.- odparłam wywracając oczami i usłyszałam dzwonek do drzwi.- Ugh!- mruknęłam i poszłam otworzyć drzwi. Tak jak myślałam... Przed drzwiami stała Carolin.
- Jeszcze z tobą nie skończyłam!- warknęła, a ja popchnęłam drzwi, zamykając je. Miałam już po dziurki w nosie to wszystko.
- Ejj... Jak dalej tak pójdzie będę musiał wymieniać drzwi.- zaśmiał się Kuba.
- Błagam. Nie denerwujcie mnie już dzisiaj lepiej.- poprosiłam składając ręce jak do modlitwy.- Zjadłabym coś. Może... Agata robimy zapiekankę ziemniaczaną?- zapytałam bratowej, ponieważ miałam na tę zapiekankę straszną ochotę.
- No możemy, ale musisz iść do sklepu.- odparła z śmiechem blondynka.
- Okey.
Po kilkunastu minutach byłam już w drodze do sklepu. Będąc już w nim kupiłam najpotrzebniejsze składniki potrzebne do zrobienia mojej ulubionej zapiekanki, zapłaciłam i ruszyłam w drogę powrotną do domu. Mimo, iż była dopiero godzina 18 powoli robiło się zimno. Ale nie miałam w planach nigdzie wyjść, więc ta pogoda zbytnio mi nie przeszkadzała. Tak myślałam... Ja i Sophie oddaliłyśmy się od siebie. Prawie w ogóle się nie spotykamy. Jak już to żeby poimprezować. Czasem się zastanawiam nad słowami Mo. Może on wtedy miał racje? Może Sophie przyjaźni się ze mną tylko ze względu na to, że jestem siostrą Kuby i znam chłopaków z Borussi? Nie. Chyba nie. Sama już nie wiem co mam myśleć.
Nim się obejrzałam byłam już pod domem.
Razem z Agatą rozpakowałyśmy produkty i wzięłyśmy się za naszą robotę. Zapiekankę tą nie robiło się długo. Po pół godzinie stała już w piekarniku. Wróciłyśmy do salonu i rozsiadłyśmy się na kanapie. Jednak ja nie posiedziałam długo, ponieważ rozbrzmiał się dzwonek do drzwi.
- Jeżeli to znowu będzie Carolin to ją wezmę i rozniosę w powietrzu.- burknęłam do siebie idąc w stronę drzwi. Ale ta osoba co stała przed drzwiami... Nie spodziewałabym się go.
- Porozmawiajmy, proszę.- poprosił, a ja wyszłam na zewnątrz i zamknęłam drzwi. Nie miałam już sił kłócić się z Marco.- Chce cię przeprosi za wszystko. Za wszystko co mówiłem. A przede wszystkim za to co mówiłem przed Iduną. Nie myślałem tak. Nigdy tak nie myślałem. To był po prostu impuls. Tak, masz racje. Popełniłem wiele błędów. Ale byłem przy tobie, a ty byłaś w moim sercu. Chcę, żebyś wiedziała, że jesteś dla mnie bardzo ważna. Jesteś dla mnie najważniejszą kobietą na ziemi. Nie potrafię bez ciebie żyć. Nie wiem jak ja wytrzymałem bez ciebie te kilka dni. A kiedy Mario powiedział, że wyjeżdżasz do Londynu na zawsze.... Kiedy uświadomiłem sobie, że mogę stracić cię już na zawsze... Wiedziałem, że muszę tutaj przyjść. Że muszę cię odzyskać. Chcę żebyś wiedziała...- przerwał podchodząc do mnie bliżej. Kiedy był już wystarczająco blisko ujął moją twarz w dłonie i oparł swoje czoło o moje.- Marcela ja ciebie kocham...- powiedział patrząc mi prosto w oczy. Tyle czekałam na te dwa słowa. Patrzyłam w jego oczy przepełnione miłością, szczęściem i niepewnością. Teraz już miałam pewność, że go kocham bezgranicznie i że nie mogę bez niego żyć. Nie zdążyłam powiedzieć tych dwóch ważnych słów, bo Marco najpierw musnął moje usta, a później wbił się w nie z chyba największym oddaniem. Położyłam ręce na jego szyi i odwzajemniałam każdy pocałunek, jak najlepiej tylko umiałam.
Chciałam przeprosić go za to co mówiłam. Za to jak za każdym razem go spławiałam... W ogóle za wszystko. Serce zaczęło bić mi jak oszalałe. Nie potrafiłam oderwać się od blondyna. Nigdy nie czułam się przy żadnym chłopaku tak jak przy Marco. Nawet przy Patrick'u tego nie czułam. Nie potrafię opisać tego uczucia. Dla mnie to było coś nowego. Czułam, że w tej chwili jestem dla niego najważniejsza. Jakby nikt inny się nie liczył. Ten pocałunek wrażał więcej niż tysiąc słów, choć nie trwał on długo. Nie chciałam go kończyć, ale z trudem oderwałam się od piłkarza.
- Kocham cię Marco...- szepnęłam i musnęłam jego wargi.
- Nawet nie wiesz jak długo na to czekałem...- uśmiechnął się łapiąc mnie za obie ręce.
- Ja też...- odparłam z uśmiechem na twarzy.
- Jak to? To po co było to wszystko?..- chciał kontynuować, ale przerwałam mu.
- Bo ja... Marco... Ja po prostu się bałam. Bałam się tego, że możesz zranić mnie tak jak zrobił to Patrick. Że znów będę płakała przez osobę, którą kocham....- wytłumaczyłam, a ten najzwyczajniej w świecie przytulił mnie, całując w czoło.
- Jak mogłaś tak w ogóle pomyśleć? Kocham cię i nigdy w życiu bym cię tak nie zranił. Bardzo dobrze wiem jak się czułaś, kiedy dowiedziałaś się o zdradzie Patricka.- powiedział czule gładząc moje włosy.
- Wiem. Jest jeszcze coś...- nie pozwolił mi dokończyć.
- Cii... Nic nie mów.- uciszył mnie swoimi ustami na moich.
- Ma... Marco...- oderwałam się od kuszących ust blondyna.
- Chodź.- złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.
- Poczekaj. Przebiorę się.- powiedziałam szybko i zniknęłam za drzwiami domu. Czym prędzej pobiegłam do swojego pokoju. Wzięłam pierwsze lepsze ubrania i szybko się przebrałam. Poprawiłam włosy i zbiegając po schodach zakładałam sweterek.
- Marcela, a ty gdzie?- usłyszałam głos Agaty.
- Wychodzę.- oznajmiłam entuzjastycznie.
- A zapiekanka? Już gotowa.- dopytywała.
- Zjem później.- krzyknęłam i zamknęłam drzwi. Pośpiesznie podeszłam do Reus'a, który stał nonszalancko oparty o swój samochód.
- Szybka jesteś.- powiedziałam z szerokim uśmiechem i otworzył mi drzwi.
Chodziliśmy objęci ciemnymi uliczkami pięknego Dortmundu rozmawiając o wszystkim i niczym. Było mi z nim bardzo dobrze. Nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę, że się pogodziliśmy. Rozumieliśmy się jak nigdy. Jednak mnie trapiła jedna rzecz. A raczej dwie. Postanowiłam zacząć od tej prostszej.
- No dobrze. Kiedy wyjeżdżasz?- zapytał z grymasem na twarzy.
- Nie wiem. Jeszcze nie zabukowałam biletu. Ale chyba po meczu z Barcą.- oznajmiłam. Zapadła krępująca cisza. Wpatrywałam się w oświetloną lampami drużkę myśląc jak zapytać Reus'a o kolejną rzecz, która trapiła mnie od dobrych kilkunastu minut. Stanęłam przed nim. Spojrzał na mnie pytająco obejmując w pasie.
- Marco czy my...?- zapytałam nie kończąc pytania.- No wiesz...
- A chcesz?- zapytał patrząc mi prosto w oczy.
- Yhm...- mruknęłam, a ten uniósł mnie do góry i okręcił kilka razy wokół własnej osi. Później "zmusił mnie", abym zaplotła nogi na jego umięśnionych biodrach. Marco czule mnie pocałował, na co ja ujęłam jego twarz w dłonie i pogłębiłam pocałunek.
- Wiesz, że stoimy na samym środku uliczki?- zapytałam odrywając się od blondyna. Zarzuciłam ręce na jego szyi.
- I co w związku z tym? Przecież jest...- spojrzał na zegarek na swoim nadgarstku.- Środek nocy.
- Ccoo? Żartujesz, prawda?- zrobiłam wielkie oczy.
- Nie. W ogóle.- uśmiechnął się.
- Przecież ja muszę do domu...
- Chybaa, że..? Chybaa, że...? Śpisz u mnie? Ze mną?- zapytał, na co ja uśmiechnęłam się lekko, musnęłam jego wargi i zeskoczyłam z piłkarza.
- Nie skorzystam z tej jakże zacnej okazji..
- Ale kochanie...- to słowo... Aww. *_* Sprawiło, że na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.- Wiesz, że taka okazja może się nie powtórzyć?- dokończył.
- Do prawdy?- uniosłam jedną brew ku górze.
- Yhm... Proszę.- złożył ręce w geście modlitwy.
- Nie. Wolę dzisiejszą noc spędzić w swoim łóżeczku.- uśmiechnęłam się lekko.
- No dobrze.- blondyn uśmiechnął się lekko, schylił się do mnie i musnął moje wargi, po czym złapał mnie za rękę i podążyliśmy do jego samochodu. Po 15 min. byliśmy już pod domem mojego brata.
- Dziękuję misiu...- cmoknęłam go w polik i miałam już wyjść, jednak ten złapał mnie za rękę.
- O nie, nie, nie. Takich pożegnań nie będzie.- powiedział i namiętnie mnie pocałował.- Takie pożegnania będą.- wyszczerzył się.
- Głupek.- skwitowałam i wyszłam z samochodu mojego ukochanego. Podążyłam do domu. Kiedy weszłam usłyszałam ryk silnika samochodu Marco, co oznaczało, że czekał, aż wejdę. Kochany... Opiekuńczy... Przystojny... Inteligentny... Po prostu idealny... ♥
- Kocham cię Marco...- szepnęłam i musnęłam jego wargi.
- Nawet nie wiesz jak długo na to czekałem...- uśmiechnął się łapiąc mnie za obie ręce.
- Ja też...- odparłam z uśmiechem na twarzy.
- Jak to? To po co było to wszystko?..- chciał kontynuować, ale przerwałam mu.
- Bo ja... Marco... Ja po prostu się bałam. Bałam się tego, że możesz zranić mnie tak jak zrobił to Patrick. Że znów będę płakała przez osobę, którą kocham....- wytłumaczyłam, a ten najzwyczajniej w świecie przytulił mnie, całując w czoło.
- Jak mogłaś tak w ogóle pomyśleć? Kocham cię i nigdy w życiu bym cię tak nie zranił. Bardzo dobrze wiem jak się czułaś, kiedy dowiedziałaś się o zdradzie Patricka.- powiedział czule gładząc moje włosy.
- Wiem. Jest jeszcze coś...- nie pozwolił mi dokończyć.
- Cii... Nic nie mów.- uciszył mnie swoimi ustami na moich.
- Ma... Marco...- oderwałam się od kuszących ust blondyna.
- Chodź.- złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.
- Poczekaj. Przebiorę się.- powiedziałam szybko i zniknęłam za drzwiami domu. Czym prędzej pobiegłam do swojego pokoju. Wzięłam pierwsze lepsze ubrania i szybko się przebrałam. Poprawiłam włosy i zbiegając po schodach zakładałam sweterek.
- Marcela, a ty gdzie?- usłyszałam głos Agaty.
- Wychodzę.- oznajmiłam entuzjastycznie.
- A zapiekanka? Już gotowa.- dopytywała.
- Zjem później.- krzyknęłam i zamknęłam drzwi. Pośpiesznie podeszłam do Reus'a, który stał nonszalancko oparty o swój samochód.
- Szybka jesteś.- powiedziałam z szerokim uśmiechem i otworzył mi drzwi.
***

- Marco... Kto ci powiedział o tym, że wyjeżdżam?- zapytałam patrząc w jego oczy.
- Mario. Nie wyjedziesz, prawda? Nie zostawisz mnie tutaj samego!?- zapytał robiąc maślane oczka. Prychnęłam śmiechem.
- Nie, tylko... Ja nie wyjeżdżam na zawsze. Nie miałam nawet takiego zamiaru. Chcę wyjechać na jakieś dwa tygodnie. Spotkać się z Wojtkiem i Mariną.- wyjaśniłam.
- Ale jak to? Mario powiedział, że wyjeżdżasz na zawsze. Że już tutaj nie wrócisz.- powiedział z dezorientacją w głosie.
- Nie. Wyjadę na dwa tygodnie.- uśmiechnęłam się.
- Nie, proszę cię. Ledwo co cię odzyskałem, a ty chcesz już wyjeżdżać? Nie rób mi tego...
- Ale... okey. Ograniczę ten wyjazd do tygodnia, dobrze? Chciałabym się w końcu zobaczyć z przyjacielem.- zaproponowałam.- No dobrze. Kiedy wyjeżdżasz?- zapytał z grymasem na twarzy.
- Nie wiem. Jeszcze nie zabukowałam biletu. Ale chyba po meczu z Barcą.- oznajmiłam. Zapadła krępująca cisza. Wpatrywałam się w oświetloną lampami drużkę myśląc jak zapytać Reus'a o kolejną rzecz, która trapiła mnie od dobrych kilkunastu minut. Stanęłam przed nim. Spojrzał na mnie pytająco obejmując w pasie.
- Marco czy my...?- zapytałam nie kończąc pytania.- No wiesz...
- A chcesz?- zapytał patrząc mi prosto w oczy.
- Yhm...- mruknęłam, a ten uniósł mnie do góry i okręcił kilka razy wokół własnej osi. Później "zmusił mnie", abym zaplotła nogi na jego umięśnionych biodrach. Marco czule mnie pocałował, na co ja ujęłam jego twarz w dłonie i pogłębiłam pocałunek.
- Wiesz, że stoimy na samym środku uliczki?- zapytałam odrywając się od blondyna. Zarzuciłam ręce na jego szyi.
- I co w związku z tym? Przecież jest...- spojrzał na zegarek na swoim nadgarstku.- Środek nocy.
- Ccoo? Żartujesz, prawda?- zrobiłam wielkie oczy.
- Nie. W ogóle.- uśmiechnął się.
- Przecież ja muszę do domu...
- Chybaa, że..? Chybaa, że...? Śpisz u mnie? Ze mną?- zapytał, na co ja uśmiechnęłam się lekko, musnęłam jego wargi i zeskoczyłam z piłkarza.
- Nie skorzystam z tej jakże zacnej okazji..
- Ale kochanie...- to słowo... Aww. *_* Sprawiło, że na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.- Wiesz, że taka okazja może się nie powtórzyć?- dokończył.
- Do prawdy?- uniosłam jedną brew ku górze.
- Yhm... Proszę.- złożył ręce w geście modlitwy.
- Nie. Wolę dzisiejszą noc spędzić w swoim łóżeczku.- uśmiechnęłam się lekko.
- No dobrze.- blondyn uśmiechnął się lekko, schylił się do mnie i musnął moje wargi, po czym złapał mnie za rękę i podążyliśmy do jego samochodu. Po 15 min. byliśmy już pod domem mojego brata.
- Dziękuję misiu...- cmoknęłam go w polik i miałam już wyjść, jednak ten złapał mnie za rękę.
- O nie, nie, nie. Takich pożegnań nie będzie.- powiedział i namiętnie mnie pocałował.- Takie pożegnania będą.- wyszczerzył się.
- Głupek.- skwitowałam i wyszłam z samochodu mojego ukochanego. Podążyłam do domu. Kiedy weszłam usłyszałam ryk silnika samochodu Marco, co oznaczało, że czekał, aż wejdę. Kochany... Opiekuńczy... Przystojny... Inteligentny... Po prostu idealny... ♥
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejo...
Przybywam do Was z nowym rozdziałem.
Spodziewał się ktoś takiego obrotu spraw?
Myślę, że nie.
No... Postanowiłam ich pogodzić, bo ten blog nie miał być taki.
Znudziły mi się już już te humorki Marceli jak i Marco.
Więc są razem.
No i dzisiaj mecz...
Juhuuu! Pszczółki wygraj.
Jestem tego pewna w 100%.
Jestem bardzo ciekawa czy Robert strzeli w dzisiejszym meczu gola.
Cóż... Okaże się niebawem.
Buźka, Kinga... ;***
Nareszcieeeee , czekałam na to <3
OdpowiedzUsuńO matko tyle na to czekałam :3 aaaaaa!
OdpowiedzUsuńRozdział cudo *,* nic dodać nic ująć <3
Tylko ta Carolin...ech tylko tej tu brakowało -_-
Z niecierpliwością czekam na nn<3
Buziaki :*****
Awwww... :D Nareszcie się doczekałam ;D Jestem pewna, że Marco nie będzie taki jak Patrick i nie zdradzi jej ! :**
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ! :D
Czekam na kolejny ! ;*
W wolnej chwili zapraszam do mnie dlugi-sen-diany.blogspot.com
Pozdrawiam.<3
Awww w końcu razem, tak dlugo na to czekałam <3
OdpowiedzUsuńNo wreszcie!
OdpowiedzUsuńTyle na to czekałam i chciałam ci już truć tyłek żebyś nich pogodziła, ale jednak... jupii ^^
Teraz tylko czekać na małego Reuska hahahaha xdd
Czekam <3
jeeej wreszcie *.* genialny rozdział, szkoda mi zapiekanki xdd również czekam na meczyk :D właśnie kurier dowiózł koszulkę, będzie sie działo :D wolałabym żeby Lewy nie strzelił nam bramki, Mario też. Bo będe ryczeć :/ czekam na zwycięstwo BVB, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJejuuu wreszcie !! świetnie !
OdpowiedzUsuńHyhyhyhyh ! *.*
OdpowiedzUsuńKochana dziękuje, że ich w końcu pogodziłaś ! :) Bo, tak jakoś dziwnie było jak oni się do siebie wcale nie odzywali.. xd A teraz oficjalnie można powiedzieć, że są już parą ! Marcela i Marco Reus . Aww *.* Jak to ładnie brzmi.. ^^ Teraz czekam na Reusiątko ! :**
A co do Caro, to jak mi się jeszcze raz pokaże,to ja pokaże jaj moje karate 'uliczne', więc niech ma się na baczności ! :))
Czekam na nn <3
Buziaczki, Hooope ! ;*
Ojj :* Jak słodko <3
OdpowiedzUsuńTeraz tylko oświadczyny, ślub i malutkie Reusiaczki. :)
Oby w drodze do ich szczęścia nie stanęła Carolin i będzie wszystko dobrze.
Ciekawe, jak cała reszta zareaguje na nowy związek
Jestem bardzo ciekawa następnego rozdziału.
Buziaczki....:*****
Ojej, widzę, że mam u Ciebie wiele do nadrobienia. Aż 37 rozdziałów, ale jeśli pójdzie jak ten rozdział, to właściwie samo się przeczyta. :)
OdpowiedzUsuńJestem u Ciebie pierwszy raz, ale szczerze mówiąc, urzekł mnie ten rozdział. :) Wierzę, że tak samo będzie z resztą rozdziałów, które przygotujesz dla nas, swoich czytelników. :D
Czekam na nexta, jednocześnie nadrabiając zaległości. :)
P.S.: Gdybyś miała ochotę, to zapraszam na http://wiaze-z-toba-codziennosc.blogspot.com/
Byłoby miło, gdybyś wpadła. ♥
Pozdrawiam. ♥
Awww.. *.* nareszcie Marcela i Marco są razem!! <3 Wkońcu się doczekałam.
OdpowiedzUsuńCaro.. Ugh.. -,- bosze niech się ona odczepi od Marco i Marceli. Niech zrozumie, że Reus jej już nie kocha.
Rozdział suuuuuper.
Czekam na kolejny.
Pozdrawiam, buziaki. Ola ;**
No w końcu są razem! :D Ahh tak słodko się między nimi zrobiło :)
OdpowiedzUsuńTylko ta Carolin mnie niepokoi -.- Niech ona się odczepi i od Marco i od Marceli...
I Superpuchar jest nasz! :D Roberta, że tak powiem nie było w tym meczu :D Sokratis się spisał na medal! :D
Czekam na następny rozdział :)
Buźka ;*
Awwwww super rozdział ♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńmoje kochane słoneczka..
OdpowiedzUsuńoch oni są tacy kochani..
a rozdział cudowny..:**
BVB najlepsze Superpuchar nasz awwww uwielbiam ich..:**
fantastyczny mecz Durma i Sokratisa..<3
Jestem teraz najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem ^^
OdpowiedzUsuńW końcu są razem.
Marco mój człowiek w końcu poszedł po rozum do głowy i wyjaśnił wszystko.
Ja mam tylko nadzieję, że teraz bedzie wszystko ok. Ta osoba Carolin jakoś mnie przeraża ale mam nadzieje, że to tylko moje chore wizje.
Czekam na nn
Buziaki:*
Fuck yeah ! Kocham cię dziewczyno! ;)
OdpowiedzUsuńNareszcie się doczekałam i są razem. MARCO I MARCELA jak to pięknie brzmi.
Rozdział to mistrzostwo świata. :)
Co do meczu:
Zawiodłam się na Lewym. Nie okazał zbytnio szacunku dla BvB .....
Szkoda że Marco nie może jeszcze grać meczy, ale......BvB i tak jest najlepsze na całym świecie. Xd
Nasi kochani Borussen pokazali Robertowi że BvB i bez niego jest naprawdę wspaniałym zespołem. Nawet jeśli brakowało Reusa Humelsa i Gundolana (nwm jak się to pisało. Xd)
W tym spotkaniu krótko mówiąc : Bayern dał dupy .
BUZIAKI :********
Wreszcie są razem! I plan Mario się powiódł :) Teraz tylko sprawa z Panną Bohs. Ohh jak mnie ta baba wnerwia! Rozdział wspaniały, czekam na więcej! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;*
Wymiaaaaaaaaaaaaaaatasz! <3 nareszcie! Nareszcie są razem!
OdpowiedzUsuńKocham cie za to :3 mam nadzieje ze Carolin juz nic nie pokreci, a Marco i Marxela beda najszczesliwisi na świecie! <3 dawaj szybciutko kolejnyyyyy!
Dziś pewnie jako ostatnia z czytelniczek zostawiam komentarz ale to dobrze bo będzie długi.
OdpowiedzUsuńPierwsze Oliwka moja mała imienniczka jest słodka i boska*.*
Drugie Carolin to skończona egoistka, franca menda niedo.. dobra na tym skończę ją opisywać bo posunę się za daleko.
Wojtek jak tam pojedzie ma trzymać łapy przy sobie ona jest Reusa !
:D Kuba jest superr.. bratem a drzwi może wymieniać przez taką siostrę ze sto razy !
Agata to boska *.* Bratowa <3
Po prostu magiczna.
A co do naszych gołąbków :) Ajajajaj...
Aw.. romantyczny Marco, Kochany i taki szczęśliwi wraz z nią <33333
A ten tekst:
Popełniłem wiele błędów...
A ty byłaś w moim sercu !
Nie napisałam całego bo do końca nie pamiętam słów. Ale są z mojej ukochanej piosenki dalej jest chyba coś takiego
"No i za to że byłaś nie do zdobycia"
Ale nie jestem pewna bez piosenki nie powiem czy to tak szło <3333
Kocham i jeszcze część mojego rapu.
Boskiiiiiiiii... ja chcę dziś nexta.
Buziaki.. na następny raz będę pierwsza :***
Zapraszam http://marcbartraandmarcoreus-cinderella.blogspot.com/?m=1, to nowy blog o Marcu jak i Marco. BVB i FCB !
OdpowiedzUsuńJest już Prolog, w postaci pierwszego rozdziału. =) :*