- To prawda, ale jeżeli ci na nim zależy. A wiem to na bank to musisz walczyć o tę miłość. I jestem pewien na 100%, że on cię też kocha. A to przed Iduną było z zazdrości. Kiedy zobaczył ciebie z... jak mu tam? Mo? Jak razem się śmialiście to poczuł się tak jakby zdradzony...
- Ale przecież on wie, że ja i Mo jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nic więcej...- powiedziałam i chwilę później usłyszałam dzwonek do drzwi.- Poczekaj chwilkę. Zobaczę kto to.- uśmiechnęłam się i podążyłam na dół. Nie miałam zielonego pojęcia kto to może być. Może Agata i Kuba? Nie. Przecież jest dopiero 22.
Będąc już przy drzwiach otworzyłam i... Najmniej spodziewana osoba...
- Proszę nie zamykaj tych drzwi. Daj mi się wytłumaczyć... Wiem, że źle robiłem. A to dzisiaj przed Iduną to już w ogóle. Ale kiedy zobaczyłem ciebie z Mo nie wiem co we mnie wstąpiło. To było z zazdrości. Wiem, że jesteście tylko przyjaciółmi i nic poza tym was nie łączy, ale nie mogłem na to patrzeć. Proszę porozmawiajmy...- zakończył stojąc w moich drzwiach. Widziałam, że był pijany i że jutro już nie będzie tego pamiętał. To trochę mnie dobijało. Ale... Cieszyłam się, że tutaj przyszedł.
- Nie Marco. My nie mamy już o czym rozmawiać. Bardzo dobrze wiesz co jest pomiędzy mną, a Mo. Nie powinieneś tego mówić.- powiedziałam i ujrzałam samochód Ani. Czyli przyjechał tutaj z nią.- Jedź do domu. Impreza czeka.- dodałam i zamknęłam mu drzwi przed nosem. Oparłam się o nie i zsunęłam. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Było mi przykro, że tak spławiłam Reus'a, ale należało mu się to. Zasłużył. I choć nie było to dla mnie łatwe, spławiłam go. Wróciłam do swojego pokoju. Do Wojtka.
- Kto to?- zapytał jak zawsze ciekawski Wojtek.
- Nie ważne.- uśmiechnęłam się sztucznie i powróciliśmy do rozmowy.
- A może... Przyleciałabyś do Londynu na jakiś tydzień, dwa? Tak odpocząć, przemyśleć kilka spraw w spokoju? No i w końcu zobaczylibyśmy się na żywo.- uśmiechnął się.
- No w sumie czemu nie... Przemyślę to i dam ci znać jutro.- powiedziałam z uśmiechem...
*Następny dzień*
Obudziłam się wcześnie rano. Nie chciało mi się już spać, więc stwierdziłam, że pobiegam. Zwlekłam się z łóżka i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej ubrania przeznaczone do biegania i na odpowiednią pogodę. Ostatnio w Dortmundzie bardzo dopisuje. Lecz mogę się założyć, że długo ciepło nie będzie. Pewnie jutro lub pojutrze spadnie deszcz. Będąc już w łazience przebrałam się, przemyłam twarz wodą i włosy związałam w koka.
Po niecałej godzinie biegu wracałam już do domu. Odechciało mi się biegania. Dzisiaj to najchętniej cały dzień przesiedziałabym w domu i tak zrobię. Nie no. Pójdę na zakupy do centrum handlowego. Taa... Sama. Sophie dzisiaj spotyka się ze swoim chłopakiem, który przyjechał do Dortmundu od swoich rodziców.
Biegnąc poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Podskoczyłam z przerażenia. Odwróciłam się i ujrzałam.... Nie było czego się bać. Chociaż...
- Czego chcesz?- warknęłam.
- Nie, nie nie. Czego ty chcesz? Od Marco? On jest mój. Tylko mój, rozumiesz? Masz się trzymać od niego z daleka, bo inaczej...- nie pozwoliłam jej dokończyć. Nie mogłam znieść tego jej piskliwego głosiku. Ugh!
- Bo inaczej, co? Nie możesz mi niczego zabronić. A poza tym nie jesteście razem. Marco może robić co mu się tylko podoba. Nie będziesz mu niczego dyktować. Jest dorosły i wie co robi. Żegnam!- zakończyłam "rozmowę" z Carolin i odbiegłam wkładając słuchawki do uszu.
Po kilku minutach byłam już w domu. Weszłam po cichutku i od razu poszłam do łazienki. Wyszłam z niej po godzinie. Owinięta ręcznikiem wyszłam z wcześniej wspomnianego pomieszczenia i ruszyłam do swojego pokoju. Stanęłam przed szafą zastanawiając się co założyć. Ostatecznie wybór padł na takie ubrania. Ubrałam się i zeszłam na dół. Zrobiłam sobie gorącą herbatę, a z racji tego, że nie chciało mi się jeść od razu podążyłam do salonu. Usiadłam wygodnie na kanapie i włączyłam telewizor. Skakałam po kanałach, aż w końcu trafiłam na przegląd sportowy. Mówili akurat o Arsenalu. Jak ja dawno nie oglądałam ich meczy. I serio. Porządnie zastanawiam się nad propozycją Szczęsnego. Może lepiej byłoby jakbym wyjechała na jakieś dwa tygodnie? Odpocznę. Przemyślę kilka spraw. A przede wszystkim spotkam się z najbliższymi. Chyba tak zrobię. Polecę do Londynu. Postanowiłam, że przy śniadaniu powiem o tym Kubie i Agacie. A właśnie jeżeli już o nich mowa to Kuba właśnie schodził po schodach.
- Hej, braciszku.- przywitałam brata uśmiechem.
- Hej.- powiedział niemrawo.
- Jak było?- zapytałam ze śmiechem. Kuba nie wyglądał za dobrze.
- I ty się mnie jeszcze pytasz?- odpowiedział pytaniem.- Łeb mi pęka.- powiedział, po czym wziął łyk zimnej wody.
- Kac morderca nie ma serca.- zaśmiałam się. Miałam niezły ubaw z brata.
- Więcej tyle nie wypije.- odparł rzucając się obok mnie na kanapie
- Tak samo mówiłeś po ostatniej imprezie.- znów się zaśmiałam.- O której wróciliście?
- Bo ja wiem...- złapał się za głowę.
- Dobra, już cię nie męczę. Idę zrobić śniadanie.- powiedziałam i ruszyłam do kuchni.
*Kilka godzin później*
W centrum handlowym spędziłam kilka godzin. Kupiłam sobie dwie pary spodenek. (1,2), Sukienkę, która od razu wpadła mi w oko. Szpilki, converse i sweterek, który od od razu mi się spodobał.
Postanowiłam, że zostawię wszystko w domu i wezmę Oliwkę na trening chłopaków, co obiecałam Agacie. Nie miałam ochoty iść na ten trening, ale czego nie robi się dla rodziny.
Po jakiejś godzinie spacerku byłybyśmy już na SIP. Chłopaki akurat biegali, czyli trening zaczął się niedawno. Zauważyłam Marco biegnącego samemu, ale kiedy mnie zobaczył... Odwrócił wzrok. Zabolało mnie to i to cholernie. Czyli, że pamiętał to co mówił wczoraj wieczorem?
- Ciociu, ciociu... Choć do Sajci.- zawołała Oliwka ciągnąc mnie za rękę.
- Już, już kochanie. Idziemy.- uśmiechnęłam się do 3- latki i ruszyliśmy do Wag's.
*Mario*
Kiedy Kuba powiedział nam o tym, że Marcela wyjeżdża do Londynu na jakieś dwa tygodnie od razu wiedziałem, że muszę to jakoś wykorzystać. Przecież wszyscy bardzo dobrze wiemy, że Błaszczykowska wyjeżdża z powodu Reus'a. Od kiedy pokłócili się nic nie jest takie samo. Reus cały czas chodzi nieobecny i nie da się z nim normalnie pogadać. A Marcela... Dokładnie tak samo jak Marco.
Widząc jak Marcela wchodzi na boisko z córką Kuby podbiegłem do Reus'a, który o dziwo biegł sam. Widzicie? Kolejny powód na to, abym mógł go okłamać. Podbiegłem do niego.
- Słyszałeś?
- Ale co?- zapytał zdezorientowany.
- No Marcela wyjeżdża.- powiedziałem tajemniczo.
- Co? Gdzie?- zadawał kolejne pytania. Wiedziałem, że tak zareaguje.
- No do Londynu. Podobno już tutaj nie wróci.- powiedziałem, okłamując swojego przyjaciela. Wiedziałem, ze nie powinienem, ale jeszcze mi za to podziękuje.
- Że co?- krzyknął.- Żartujesz, prawda?- powiedział już normalnym tonem głosu wpatrując się w Błaszczykowską. Mam nadzieję, że mój plan zeswatania tej dwójki uda się...
- Nie. Nie żartuję. Co zamierzasz?
- Nie mam zielonego pojęcia.- odparł nadal nie odrywając wzroku od swojej ukochanej.- Chyba muszę z nią pogadać. I to na serio. Dzisiaj.- powiedział, a ja wyszczerzyłem się. Tak! Będą razem! W końcu! Chyba...
*Marcelina*
Siedząc i rozmawiając z Ania usłyszałam krzyk Marco. Odruchowo przerzuciłam wzrok na niego. Nasze spojrzenia spotkały się na dłużej. Patrzył na mnie... Tak.... Tak, inaczej. Tak, błagalnie.
W tej samej chwili rozdzwonił się mój telefon. Wstałam i odeszłam kawałek. Na ekranie pojawiło się zdjęcie Wojtka. Odebrałam:
- Hej, miśku...- przywitałam przyjaciela z uśmiechem.
- No siemka. Masz czas?
- Tak. Znaczy.. Jestem na treningu, ale możemy rozmawiać.- wyjaśniłam.
- Aha, okey. I jak? Przemyślałaś moją propozycję.?- zapytał poważnie.
- Ej, wyluzuj.- zaśmiałam się- Tak, przemyślałam.- odpowiedziałam.
- Iii..?- przeciągnął.
- Zgadzam się. Dzisiaj zabukuję bilet i zadzwonię do ciebie.- oznajmiłam.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. Tęsknię...- zawył.
- Ja też głuptasie. Spotkamy się niebawem.- odparłam z uśmiechem.
- Ciociu...- usłyszałam głos małej Oliwki i jej rączki na moich nogach. Przytuliła się do mnie.
- Przepraszam Wojtuś, ale muszę kończyć. Zadzwonię.
- Okey, narka!- powiedziała i usłyszałam sygnał, co oznaczało, że mój przyjaciel rozłączył się.
- Co się stało skarbie?- przykucnęłam do najmłodszej Błaszczykowskiej.
- Omelek śtlaśy mie potfiorami.- powiedziała robiąc maślane oczka i słodką minkę.
- Chodź. Pokażemy mu kto tu rządzi, tak?- powiedziałam z uśmiechem biorąc 3- latkę za rączkę.
- Dobźe...

- Kto to?- zapytał jak zawsze ciekawski Wojtek.
- Nie ważne.- uśmiechnęłam się sztucznie i powróciliśmy do rozmowy.
- A może... Przyleciałabyś do Londynu na jakiś tydzień, dwa? Tak odpocząć, przemyśleć kilka spraw w spokoju? No i w końcu zobaczylibyśmy się na żywo.- uśmiechnął się.
- No w sumie czemu nie... Przemyślę to i dam ci znać jutro.- powiedziałam z uśmiechem...
*Następny dzień*
Obudziłam się wcześnie rano. Nie chciało mi się już spać, więc stwierdziłam, że pobiegam. Zwlekłam się z łóżka i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej ubrania przeznaczone do biegania i na odpowiednią pogodę. Ostatnio w Dortmundzie bardzo dopisuje. Lecz mogę się założyć, że długo ciepło nie będzie. Pewnie jutro lub pojutrze spadnie deszcz. Będąc już w łazience przebrałam się, przemyłam twarz wodą i włosy związałam w koka.
Po niecałej godzinie biegu wracałam już do domu. Odechciało mi się biegania. Dzisiaj to najchętniej cały dzień przesiedziałabym w domu i tak zrobię. Nie no. Pójdę na zakupy do centrum handlowego. Taa... Sama. Sophie dzisiaj spotyka się ze swoim chłopakiem, który przyjechał do Dortmundu od swoich rodziców.
Biegnąc poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Podskoczyłam z przerażenia. Odwróciłam się i ujrzałam.... Nie było czego się bać. Chociaż...
- Czego chcesz?- warknęłam.
- Nie, nie nie. Czego ty chcesz? Od Marco? On jest mój. Tylko mój, rozumiesz? Masz się trzymać od niego z daleka, bo inaczej...- nie pozwoliłam jej dokończyć. Nie mogłam znieść tego jej piskliwego głosiku. Ugh!
- Bo inaczej, co? Nie możesz mi niczego zabronić. A poza tym nie jesteście razem. Marco może robić co mu się tylko podoba. Nie będziesz mu niczego dyktować. Jest dorosły i wie co robi. Żegnam!- zakończyłam "rozmowę" z Carolin i odbiegłam wkładając słuchawki do uszu.
Po kilku minutach byłam już w domu. Weszłam po cichutku i od razu poszłam do łazienki. Wyszłam z niej po godzinie. Owinięta ręcznikiem wyszłam z wcześniej wspomnianego pomieszczenia i ruszyłam do swojego pokoju. Stanęłam przed szafą zastanawiając się co założyć. Ostatecznie wybór padł na takie ubrania. Ubrałam się i zeszłam na dół. Zrobiłam sobie gorącą herbatę, a z racji tego, że nie chciało mi się jeść od razu podążyłam do salonu. Usiadłam wygodnie na kanapie i włączyłam telewizor. Skakałam po kanałach, aż w końcu trafiłam na przegląd sportowy. Mówili akurat o Arsenalu. Jak ja dawno nie oglądałam ich meczy. I serio. Porządnie zastanawiam się nad propozycją Szczęsnego. Może lepiej byłoby jakbym wyjechała na jakieś dwa tygodnie? Odpocznę. Przemyślę kilka spraw. A przede wszystkim spotkam się z najbliższymi. Chyba tak zrobię. Polecę do Londynu. Postanowiłam, że przy śniadaniu powiem o tym Kubie i Agacie. A właśnie jeżeli już o nich mowa to Kuba właśnie schodził po schodach.
- Hej, braciszku.- przywitałam brata uśmiechem.
- Hej.- powiedział niemrawo.
- Jak było?- zapytałam ze śmiechem. Kuba nie wyglądał za dobrze.
- I ty się mnie jeszcze pytasz?- odpowiedział pytaniem.- Łeb mi pęka.- powiedział, po czym wziął łyk zimnej wody.
- Kac morderca nie ma serca.- zaśmiałam się. Miałam niezły ubaw z brata.
- Więcej tyle nie wypije.- odparł rzucając się obok mnie na kanapie
- Tak samo mówiłeś po ostatniej imprezie.- znów się zaśmiałam.- O której wróciliście?
- Bo ja wiem...- złapał się za głowę.
- Dobra, już cię nie męczę. Idę zrobić śniadanie.- powiedziałam i ruszyłam do kuchni.
*Kilka godzin później*
W centrum handlowym spędziłam kilka godzin. Kupiłam sobie dwie pary spodenek. (1,2), Sukienkę, która od razu wpadła mi w oko. Szpilki, converse i sweterek, który od od razu mi się spodobał.
Postanowiłam, że zostawię wszystko w domu i wezmę Oliwkę na trening chłopaków, co obiecałam Agacie. Nie miałam ochoty iść na ten trening, ale czego nie robi się dla rodziny.

- Ciociu, ciociu... Choć do Sajci.- zawołała Oliwka ciągnąc mnie za rękę.
- Już, już kochanie. Idziemy.- uśmiechnęłam się do 3- latki i ruszyliśmy do Wag's.
*Mario*
Kiedy Kuba powiedział nam o tym, że Marcela wyjeżdża do Londynu na jakieś dwa tygodnie od razu wiedziałem, że muszę to jakoś wykorzystać. Przecież wszyscy bardzo dobrze wiemy, że Błaszczykowska wyjeżdża z powodu Reus'a. Od kiedy pokłócili się nic nie jest takie samo. Reus cały czas chodzi nieobecny i nie da się z nim normalnie pogadać. A Marcela... Dokładnie tak samo jak Marco.
Widząc jak Marcela wchodzi na boisko z córką Kuby podbiegłem do Reus'a, który o dziwo biegł sam. Widzicie? Kolejny powód na to, abym mógł go okłamać. Podbiegłem do niego.
- Słyszałeś?
- Ale co?- zapytał zdezorientowany.
- No Marcela wyjeżdża.- powiedziałem tajemniczo.
- Co? Gdzie?- zadawał kolejne pytania. Wiedziałem, że tak zareaguje.
- No do Londynu. Podobno już tutaj nie wróci.- powiedziałem, okłamując swojego przyjaciela. Wiedziałem, ze nie powinienem, ale jeszcze mi za to podziękuje.
- Że co?- krzyknął.- Żartujesz, prawda?- powiedział już normalnym tonem głosu wpatrując się w Błaszczykowską. Mam nadzieję, że mój plan zeswatania tej dwójki uda się...
- Nie. Nie żartuję. Co zamierzasz?
- Nie mam zielonego pojęcia.- odparł nadal nie odrywając wzroku od swojej ukochanej.- Chyba muszę z nią pogadać. I to na serio. Dzisiaj.- powiedział, a ja wyszczerzyłem się. Tak! Będą razem! W końcu! Chyba...
*Marcelina*
Siedząc i rozmawiając z Ania usłyszałam krzyk Marco. Odruchowo przerzuciłam wzrok na niego. Nasze spojrzenia spotkały się na dłużej. Patrzył na mnie... Tak.... Tak, inaczej. Tak, błagalnie.
W tej samej chwili rozdzwonił się mój telefon. Wstałam i odeszłam kawałek. Na ekranie pojawiło się zdjęcie Wojtka. Odebrałam:
- Hej, miśku...- przywitałam przyjaciela z uśmiechem.
- No siemka. Masz czas?
- Tak. Znaczy.. Jestem na treningu, ale możemy rozmawiać.- wyjaśniłam.
- Aha, okey. I jak? Przemyślałaś moją propozycję.?- zapytał poważnie.
- Ej, wyluzuj.- zaśmiałam się- Tak, przemyślałam.- odpowiedziałam.
- Iii..?- przeciągnął.
- Zgadzam się. Dzisiaj zabukuję bilet i zadzwonię do ciebie.- oznajmiłam.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. Tęsknię...- zawył.
- Ja też głuptasie. Spotkamy się niebawem.- odparłam z uśmiechem.
- Ciociu...- usłyszałam głos małej Oliwki i jej rączki na moich nogach. Przytuliła się do mnie.
- Przepraszam Wojtuś, ale muszę kończyć. Zadzwonię.
- Okey, narka!- powiedziała i usłyszałam sygnał, co oznaczało, że mój przyjaciel rozłączył się.
- Co się stało skarbie?- przykucnęłam do najmłodszej Błaszczykowskiej.
- Omelek śtlaśy mie potfiorami.- powiedziała robiąc maślane oczka i słodką minkę.
- Chodź. Pokażemy mu kto tu rządzi, tak?- powiedziałam z uśmiechem biorąc 3- latkę za rączkę.
- Dobźe...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Na początku chciałabym Was bardzo, ale to bardzo przeprosić.
Miałam dodać od razu jak było 15 komentarzy, ale zwyczajnie nie miałam czasu.
Miałam dodać wczoraj, ale Malinowa Mamba wyciągnęła mnie na dwór i nie dokończyłam.
Możecie podziękować jej! =D
A Marika... Tylko się nie bulwersuj, bo złość piękności szkodzi i Mario cie jeszcze nie zechce. =D
Obiecałam i dodaję dzisiaj.
Chciałam, aby ten rozdział był dłuższy, ale wyszło tak.
Nie było sensu ciągnąc go dalej.
Dziękuję Wam bardzo za 21 komentarzy pod ostatnim postem.
To dla mnie bardzo dużo znaczy.
Jak myślcie? Marco zawalczy o Marcelę? Zrozumiał, że naprawdę ją kocha?
Zostawiam Was z tym powyżej. :/
Buziaki, Kinga ;**
Cudo *,*
OdpowiedzUsuńRzeczywiście kac morderca nie ma serca :D biedny Kuba :v
Cwany Mario :D mam nadzieję że jego plan wypali :D
Z niecierpliwością czekam na nn<3
Buziaki :****
Chwila !
OdpowiedzUsuńWięc nie na mnie tu proszę ! Ja dzwoniłam do Ciebie o 16 ! Pytałam grzecznie czy idziesz się przejść, to powiedziałaś, że nie bo oglądasz film.. Więc, to nie do mnie ! Mogłaś napisać wtedy, a nie durnowaty film oglądać. -,- A później dzwoniłam o 19 , więc kurde do tej godziny ja bym napisała rozdział ! Więc z daleka odemnie z tymi pretensjami !
Co do rozdziału:
Ehh.. taki do dupy ! Mówię Ci całkiem serio ! Gorszego już napisać nie umiałaś ?! Weź już moja kuzynka trzy letnia potrafiła, by napisać lepszy niż Ty ! Tsaa.. wiem myślisz teraz sobie "co ona ćpała", ale powiem Ci, że nic... ;))
A mówiąc całkiem serio to rozdział mi się cholernie podobał ! :) Nie, mogłaś napisać dłuższego ?! Co do Marceli, to moim zdaniem bardzo dobrze robi wyjeżdżając do Londynu. Tam przynajmniej odpocznie i przemyśli kilka spraw....dotyczących Marco.
Sam sobie na, to zasłużył.. Mógł nie wygadywać takich bredni przy Cyście ! Ale on uważał inaczej... Wtedy Mo dobrze mu powiedział ! Powinien za to dostać ! Mam tylko nadzieje, że ten wyjazd dobrze jej zrobi i poukłada sobie wszystkie myśli oraz plany oraz myśli...
Co do Marco to ehhh... nie mógł przyjść do niej trzeźwy ?! A nie kurde pijany ! Mimo, iż pamiętał co wczoraj mówił Marceli, to i tak moim zdaniem Marco powinien przyjść trzeźwy, a nie pijany ! Jestem ciekawa co on teraz zrobi... Teraz może się wykazać, w końcu to wszystko jest przez niego !
Wow ! Rozpisałam się troszeczkę, ale okej... :) Czekam kotecku na następny rozdział !
Buziaczki ;**
myśle, że zawalczy. Mam nadzieję. Kiedy ta dwójak będzie w końcu razem?! Czekam :) Mario jest geniuszem, pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńTen wyjazd bardzo dobrze jej zrobi. Ta Caro niech się odpierdoli tak za przeproszeniem. A Marco to tylko kopa w tyłek dać! Ughrr... W tym rozdziale tyle emocji, że sama widzisz co się ze mną dzieje xd Oliwcia słodziutka dziewczynka <3 No i oczywiście mój cwany Mario <3 Oby mu się udało :D Czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
No nie myślałam, że nasz Mario wymyśli taki plan. *o* Mam nadzieję, że Marco zawalczy o Marcelę i nie da jej wyjechać. Rozdział genialny. Po prostu brak słów. ;3 Tylko krótki. :(
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny. Pozdrawiam, buziaki. Ola ;** :*
Po pierwsze ta Carolin mnie wkurza. Co ona ma w ogóle i do Marco i do Marceli... ugh co za głupie babsko. -,- Mario i jego plany. Hahaha nie mogę. <3 Dobrze że okłamał Marco, bo może to mu uświadomi że musi w końcu ruszyć ten swój piękny tyłek i walczyć o Błaszczykowską. A Marcela, z jednej strony pewnie by jej to pomogło gdyby wyjechała do Londynu, ale z drugiej strony niech nie wyjeżdża. Haha. :D Mam wrażenie że Reus w końcu zrozumiał że albo teraz albo wcale i zawalczy o Marcele. Czekam z niecierpliwością na kolejny. <3
OdpowiedzUsuńBuziaki ;****
Mario= geniusz :D Musisz Marcele i Marco w końcu pogodzić ;) Co do Carolin ma się więcej nie pojawiać w żadnym rozdziale :D ( tak ładnie proszę ;**) Rozdział jak zawsze zwalił mnie z nóg i jest po prostu niesamowity ! ♥ Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :) Pozdrawiam ! Gabi :3
OdpowiedzUsuńświetny o jeju nie mogę już się doczekać następnego :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję ze wkońcu to sobie wyjaśnią :) czekam na następnyy :D
OdpowiedzUsuńOooo... :**** Jaki piękny :)
OdpowiedzUsuńJa chcę nexta teraz już !
Marco.. wez się kurde ogarnij chłopie.
Oliwka.. słodkie dziecko..
Kuba.. kac napij się mleka przejdzie.
Wojtek.. ona jest REUSA!
Mario dobrze kombinujesz..
Marcelina.. smutna sprawa :(((
No to ja życze wenny..
Buziaki.. i ta jakaś była Marco nie widzę jej po dostanie prostego i zobaczy
Brawo dla Mario za pomysł! :D Może teraz Marco się ruszy i zacznie działać :D
OdpowiedzUsuńBo po pijaku to tak nie bardzo :D
W sumie Marceli dobrze zrobi ten wyjazd do Wojtka :) Przemyśli sobie to wszystko wszystko na spokojnie i jakoś się to zacznie układać :)
Rozdział super :)
Czekam na następny :)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;*
Oby plan Mario wypalił :-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Marco zrozumiał swój błąd i dalej będzie walczył o Marcelę.
Ugh..Carolin..Jak ona w ogóle może ?
Nie mogę doczekać się następnego, świetny rozdział.
Buziaczki....:*
Przeciez oni musza byc razem! Nie ładnie tak mieszać kochana , nie ładnie. . .
OdpowiedzUsuńCzekam szybko na następnyyyy! <3
MARIO JEST MISTRZEM. ;D
OdpowiedzUsuńBIEDNY KUBUŚ....IMPREZA NIE SŁUŻY. XD Kiedy oni bd razem?? No plose ....niech będą już razem.
Przecież się kochają , noooo .
Rozdział niesamowity. Kocham .
Czekam na następny i pamiętaj...........................
Oni muszą być razem <3
Buziaki ;****
O żesz w mordę!
OdpowiedzUsuńOn nie może się poddać, musi walczyć. W końcu to Marco Reus nie? Mój człowiek!
Jak tego nie zrobi to sama pojadę do Dortmundu i Go znajdę:D
Kurczę no, smutno mi trochę, że się dogadać nie potrafią!
To wszystko przecież Marco zrobił w złości...Kocha Ją przecież. Teraz musi tylko Jej to udowodnić!
Czekam na nn:)
Buziaki:*
Rozdział jest Cudowny ! :*
OdpowiedzUsuńMarcela według mnie bardzo dobrze robi, że wyjeżdża do Londynu ! :))
Czekam na następny ! :**
Zapraszam w wolnej chwili do mnie na trzeci rozdział http://dlugi-sen-diany.blogspot.com/
Pozdrawiam. <3