*Marco*
Byłem zaskoczony. Okey, chciałem zrobić jej na złość, mówiąc o tej imprezie i dziewczynach, ale... Takiej reakcji z jej strony się nie spodziewałem. To ostatnie zdanie. "Dla mnie już nie istniejesz!" Naprawdę tak myślała? Czy może tylko powiedziała tak, aby się odgryźć.
- Zadowolony jesteś z siebie, idioto!?- poczułem szturchnięcie i głos Moritza. Powinienem ją przeprosić...
- Okey. Wiem. Nie powinienem.- uniosłem ręce w geście obrony.
- Ale powiedziałeś. To było chamskie. Powinieneś dostać w mordę.- ochrzanił mnie.
*Marcelina*
Usiadłam na pomoście, zdjęłam trampki i zamoczyłam nogi w ciepłej wodzie. Cały czas myślałam nad tym co mówił Marco. Dzisiaj i tego dnia, którego się pokłóciliśmy. Zabolało mnie to. Naprawdę tyle dla niego znaczę? Zabawa? Jak on mógł powiedzieć, że to co jest pomiędzy nami to dla mnie zabawa!? To on cały czas się mną bawi. Gdyby naprawdę mu na mnie zależało nie mówiłby tego.
Siedziałam i przyglądałam się temu pięknemu widokowi. Cały czas kojarzy mi się właśnie z nim. Ale co się dziwić!? To on pokazał mi to miejsce. Wszystko wróciło. To jak się śmialiśmy. Rozmawialiśmy. Rozmawialiśmy o piłce nożnej. Pamiętam to.. To jak opowiadałam mu jak wiele znaczy dla mnie Borussia. Że jest dla mnie jak druga rodzina. Iduna jak drugi dom. Oni, piłkarze jak starsi bracia. A piłka nożna miłością. Że przez nią nigdy nie będziesz płakał. No prawie... Po moich policzkach zaczęły lecieć łzy. To jak... Jak mnie słuchał. To jak mu powiedziałam, iż niektórzy mówią, że nie można wybrać sobie rodziny, a ja jedną już wybrałam. Jego reakcja... "Ja również" A później odwiózł mnie do domu. Nie wiedziałam co powiedzieć. Żadne z nas się nie odzywało. W końcu podziękowałam mu za miśka, a on... "Samo dziękuję nie wystarczy." Pocałowałam go w oba policzki i wskazał jeszcze na swoje usta. Już go nie pocałowałam. Obraził się, a ja po prostu wyszłam. Kiedy wchodziłam do domu zapytał czy się jeszcze spotkamy. Odpowiedziałam, że na pewno. Pamiętam to bardzo dobrze. Jakby działo się to wczoraj. Uśmiechałam się, kiedy to sobie przypominałam. Tak zabiegał... Podobało mi się to. Ale dla niego to tylko zabawa. Mogę się założyć, że jutro na imprezie pocieszy się. Nikt się nie spodziewał, że to wszystko tak się potoczy. A na pewno nie ja...
Nie wiem ile tak siedziałam. Może godzinę. Dwie. Wyjęłam nogi z wody, aby trochę mi wyschły. Po niecałych 10 min. był już suche. Wtedy rozbrzmiał się mój telefon. Na wyświetlaczu widniał napis "Marco ;**" i jego zdjęcie. Odrzuciłam połączenie. Przypomniał sobie o mnie? Czy może chciał zaprosić na imprezę? Abym mogła popatrzeć jak to on świetnie bawi się ze swoimi "laseczkami"? Dzwonił jeszcze kilka razy. Za każdym odrzucałam. W końcu mój telefon znów wydał dźwięk, informujący, że ktoś dzwoni. Nie patrząc na wyświetlacz odebrałam:
- Odwal się, okey? Powiedziałeś co miałeś powiedzieć. Nie chcę niczego już słuchać.- warknęłam na powitanie.
- Ejj, to ja.- usłyszałam głos Kuby.
- Przepraszam.
- Gdzie ty jesteś? Martwimy się.
- Nie ważne. Nie martwcie się. Nie macie o co. Nic mi nie jest. Tak w ogóle kto się martwi?- byłam cholernie ciekawa. Musiałam zapytać.
- No ja. Moritz. Agata. Jeżeli chodzi ci o niego to pojechał do siebie. Nie mógł znieść zabijającego wzroku Mo.- zaśmiał się, a ja razem z nim.
- To dobrze. Daj mi go.- powiedziałam cały czas szczerząc się.
- Kogo?- zapytał z dezorientacją w głosie.
- No Mooo.- zawyłam.
- Eee... Dupo. Cyśka do ciebie.- krzyknął. Boże... Jakiego ja mam zrytego brata.
- Gdzie ty jesteś!? Wiesz jak ja się martwię!? Od zmysłów odchodzę.- usłyszałam jego zmartwiony głos. Chyba na serio się martwił.
- W takim jednym miejscu. Nie martw się. Nic mi nie jest. Jedź do siebie i się nie zamartwiaj.- uśmiechnęłam się.
- Nie. Dopóki nie zobaczę cię całej i zdrowej nigdzie się nie ruszam.- powiedział stanowczo.
- No to sobie poczekasz.- mruknęłam.- No i dzięki za pozbycie się Reus'a. Jesteś wielki.
- Dobra, dobra. Przed 20 w domu, zrozumiano?- jego... Jakby to nazwać... Pytanie?... Raczej rozkaz... Spowodował, że wybuchłam niepohamowanym śmiechem.
- Tak jest tatusiu.- zasalutowałam, po czym rozłączyłam się. Spowodował, że na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Kolejny raz... I kolejny raz dzięki niemu.
Założyłam trampki i ruszyłam do domu. Nie miałam co tu robić. A wszystko przypominało mi o blondynie. Nie miałam już ochoty o nim myśleć. Najchętniej to wymazałabym go z mojej pamięci na najbliższe kilka godzin.
*Następny dzień*
*Po meczu*
Niestety... Przegraliśmy... Przynajmniej... Przynajmniej przegraliśmy z honorem i klasą. Lewandowski strzelił bramkę po podaniu Reus'a. Chłopaki zaprosili nas na murawę. Mówiąc "nas" mam na myśli Wag's, dzieciaki i mnie.
No cóż... Jeszcze mecz rewanżowy... Mam nadzieję, że go wygramy... Bo jeśli nie... Bo jeśli nie to nie będziemy nadal walczyć o Puchar Ligi Mistrzów. Mimo, iż jest ten mecz rewanżowy, łzy same cisnęły mi się do oczu.
Powoli schodziłam z trybun, podobnie jak partnerki i dzieci piłkarzy. Podeszłam do Moritza, który wstawał właśnie z ławki rezerwowych.
- Nie przejmuj się.- przytuliłam go.- Wygracie ten mecz. Jestem tego pewna.- próbowałam go pocieszyć, jednak sama najpierw powinnam doprowadzić się do normalnego stanu.
- Czemu płaczesz?- zapytał ocierając moje policzki z łez. Wzruszyłem ramionami.- Idź do niego.- spojrzał na Marco leżącego na murawie. Chciałam już do niego podejść, ale podeszła do niego... No właśnie... Podeszła do niego Carolin. Wiedziałam... Spojrzałam na nich niedowierzająco.
- Już znalazł sobie pocieszenie.- burknęłam spoglądając na ciemnego blondyna.
- Nie. Na pewno nie. Reus taki nie jest. Znów się do niego przyczepiła jak zobaczyła was na okładkach. Mogę się o to założyć.- uśmiechnął się w moją stronę. "Żeby to była jeszcze prawa."- pomyślałam.
*Wieczór*
Siedziałam w swoim pokoju rozmawiając na Skype z Wojtkiem. Już dawno razem nie rozmawialiśmy, a przecież obiecaliśmy sobie, że nasza przyjaźń przetrwa. Jednak... Jednak ludzie się mylą. Mylą się mówiąc, że przyjaźń damsko-męska nie ma szans na przetrwanie. Zazwyczaj rodzą się z tego związki, ale nie w naszym przypadku. Ja na prawdę traktuję Wojtka jak przyjaciela. Jak najlepszego pod słońcem faceta, który nigdy mnie nie zrani. Wiem to. Jest dla mnie jak bratnia dusza. Jak brat, któremu mogę powiedzieć wszystko. Nawet do Sophie nie mam takiego zaufania. W końcu to Szczęsny był przy mnie, kiedy najbardziej potrzebowałam jego pomocy, bliskości, wsparcia...
Wojtek jak to Wojtek zauważył, że coś jest nie tak jak powinno i od razu zareagował.
- Ej, młoda co jest?- zapytał z troską w głosie.
- Co? Nie, nic. A co ma być?- próbowałam się jakoś wykręcić.
- Widzę przecież. Mnie nie okłamiesz...- pokręcił głową.
- Okey. Jest coś co sprawiło, że jest mi cholernie smutno i źle, ale nie będę obarczać cię swoimi problemami. Masz swoje życie.- mówiłam gestykulując rękoma.
- Pamiętaj, że jesteś częścią mojego życia.- uśmiechnął się.
- Wiem. Pamiętam.- odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Gadaj. To i teraz. W tej chwili.- zakazał.- Biegusiem...- poganiał mnie. Nie miałam innego wyjścia i opowiedziałam wszystko dokładnie brunetowi, co zajęło trochę czasu.
- Jak go tylko zobaczę to nie ręczę za siebie.- burknął, kiedy skończyłam.
- Nie Wojtek. Nie warto.- machnęłam ręką.
- Ale nie szkoda ci? Przecież... Czujesz coś do niego, nie? W innym wypadku nie byłabyś smutna.
- Czuję, ale... To nie ma sensu. On mnie tak potraktował... Już nawet nie chodzi o tę sytuację w jego domu.- mówiąc to odwróciłam głowę w inną stronę. Moje oczy zaszkliły się od łez.- Chodzi o to, że... Tutaj nie ma już co ratować. Między nami już nigdy nie będzie tak jak było kiedyś. Może i uda nam się to uratować, ale już nigdy nie będzie tak jak dawniej...- spojrzałam na jego zmartwionym wyrazem twarzy.
- To prawda, ale jeżeli ci na nim zależy. A wiem to na bank to musisz walczyć o tę miłość. I jestem pewien na 100%, że on cię też kocha. A to przed Iduną było z zazdrości. Kiedy zobaczył ciebie z... jak mu tam? Mo? Jak razem się śmialiście to poczuł się tak jakby zdradzony...
- Ale przecież on wie, że ja i Mo jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nic więcej...- powiedziałam i chwilę później usłyszałam dzwonek do drzwi.- Poczekaj chwilkę. Zobaczę kto to.- uśmiechnęłam się i podążyłam na dół. Nie miałam zielonego pojęcia kto to może być. Może Agata i Kuba? Nie. Przecież jest dopiero 22.
Będąc już przy drzwiach otworzyłam i... Najmniej spodziewana osoba...
15 KOMENTARZY~ NASTĘPNY ROZDZIAŁ
Wiem, że potraficie.
Założyłam trampki i ruszyłam do domu. Nie miałam co tu robić. A wszystko przypominało mi o blondynie. Nie miałam już ochoty o nim myśleć. Najchętniej to wymazałabym go z mojej pamięci na najbliższe kilka godzin.
*Następny dzień*
*Po meczu*
Niestety... Przegraliśmy... Przynajmniej... Przynajmniej przegraliśmy z honorem i klasą. Lewandowski strzelił bramkę po podaniu Reus'a. Chłopaki zaprosili nas na murawę. Mówiąc "nas" mam na myśli Wag's, dzieciaki i mnie.
No cóż... Jeszcze mecz rewanżowy... Mam nadzieję, że go wygramy... Bo jeśli nie... Bo jeśli nie to nie będziemy nadal walczyć o Puchar Ligi Mistrzów. Mimo, iż jest ten mecz rewanżowy, łzy same cisnęły mi się do oczu.
Powoli schodziłam z trybun, podobnie jak partnerki i dzieci piłkarzy. Podeszłam do Moritza, który wstawał właśnie z ławki rezerwowych.
- Nie przejmuj się.- przytuliłam go.- Wygracie ten mecz. Jestem tego pewna.- próbowałam go pocieszyć, jednak sama najpierw powinnam doprowadzić się do normalnego stanu.
- Czemu płaczesz?- zapytał ocierając moje policzki z łez. Wzruszyłem ramionami.- Idź do niego.- spojrzał na Marco leżącego na murawie. Chciałam już do niego podejść, ale podeszła do niego... No właśnie... Podeszła do niego Carolin. Wiedziałam... Spojrzałam na nich niedowierzająco.
- Już znalazł sobie pocieszenie.- burknęłam spoglądając na ciemnego blondyna.
- Nie. Na pewno nie. Reus taki nie jest. Znów się do niego przyczepiła jak zobaczyła was na okładkach. Mogę się o to założyć.- uśmiechnął się w moją stronę. "Żeby to była jeszcze prawa."- pomyślałam.
*Wieczór*
Siedziałam w swoim pokoju rozmawiając na Skype z Wojtkiem. Już dawno razem nie rozmawialiśmy, a przecież obiecaliśmy sobie, że nasza przyjaźń przetrwa. Jednak... Jednak ludzie się mylą. Mylą się mówiąc, że przyjaźń damsko-męska nie ma szans na przetrwanie. Zazwyczaj rodzą się z tego związki, ale nie w naszym przypadku. Ja na prawdę traktuję Wojtka jak przyjaciela. Jak najlepszego pod słońcem faceta, który nigdy mnie nie zrani. Wiem to. Jest dla mnie jak bratnia dusza. Jak brat, któremu mogę powiedzieć wszystko. Nawet do Sophie nie mam takiego zaufania. W końcu to Szczęsny był przy mnie, kiedy najbardziej potrzebowałam jego pomocy, bliskości, wsparcia...
Wojtek jak to Wojtek zauważył, że coś jest nie tak jak powinno i od razu zareagował.
- Ej, młoda co jest?- zapytał z troską w głosie.
- Co? Nie, nic. A co ma być?- próbowałam się jakoś wykręcić.
- Widzę przecież. Mnie nie okłamiesz...- pokręcił głową.
- Okey. Jest coś co sprawiło, że jest mi cholernie smutno i źle, ale nie będę obarczać cię swoimi problemami. Masz swoje życie.- mówiłam gestykulując rękoma.
- Pamiętaj, że jesteś częścią mojego życia.- uśmiechnął się.
- Wiem. Pamiętam.- odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Gadaj. To i teraz. W tej chwili.- zakazał.- Biegusiem...- poganiał mnie. Nie miałam innego wyjścia i opowiedziałam wszystko dokładnie brunetowi, co zajęło trochę czasu.
- Jak go tylko zobaczę to nie ręczę za siebie.- burknął, kiedy skończyłam.
- Nie Wojtek. Nie warto.- machnęłam ręką.

- Czuję, ale... To nie ma sensu. On mnie tak potraktował... Już nawet nie chodzi o tę sytuację w jego domu.- mówiąc to odwróciłam głowę w inną stronę. Moje oczy zaszkliły się od łez.- Chodzi o to, że... Tutaj nie ma już co ratować. Między nami już nigdy nie będzie tak jak było kiedyś. Może i uda nam się to uratować, ale już nigdy nie będzie tak jak dawniej...- spojrzałam na jego zmartwionym wyrazem twarzy.
- To prawda, ale jeżeli ci na nim zależy. A wiem to na bank to musisz walczyć o tę miłość. I jestem pewien na 100%, że on cię też kocha. A to przed Iduną było z zazdrości. Kiedy zobaczył ciebie z... jak mu tam? Mo? Jak razem się śmialiście to poczuł się tak jakby zdradzony...
- Ale przecież on wie, że ja i Mo jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nic więcej...- powiedziałam i chwilę później usłyszałam dzwonek do drzwi.- Poczekaj chwilkę. Zobaczę kto to.- uśmiechnęłam się i podążyłam na dół. Nie miałam zielonego pojęcia kto to może być. Może Agata i Kuba? Nie. Przecież jest dopiero 22.
Będąc już przy drzwiach otworzyłam i... Najmniej spodziewana osoba...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejj...
I mamy już 35.
Dziękuję Wam bardzo, bardzo....
Dziękuję za 30 tys. wyświetleń. :D
Co do rozdziału...
Ehh.... Może nie jest do końca taki jakbym chciała, ale jest.
Mam nadzieję, że chociaż Wam przypadnie do gustu.
I jeszcze jedno...
Chciałabym bardzo podziękować anonimkowi/om na ask'u, który tak ubiega się o nowe rozdziały.
To jest bardzo miłe i daje mi motywację.
Dziękuję... <33
I mamy już 35.
Dziękuję Wam bardzo, bardzo....
Dziękuję za 30 tys. wyświetleń. :D
Co do rozdziału...
Ehh.... Może nie jest do końca taki jakbym chciała, ale jest.
Mam nadzieję, że chociaż Wam przypadnie do gustu.
I jeszcze jedno...
Chciałabym bardzo podziękować anonimkowi/om na ask'u, który tak ubiega się o nowe rozdziały.
To jest bardzo miłe i daje mi motywację.
Dziękuję... <33
15 KOMENTARZY~ NASTĘPNY ROZDZIAŁ
Wiem, że potraficie.
Buziaki... Kinga <33 ;**
Ej, to będzie Patrick czy Marco ?
OdpowiedzUsuńWolę jednak żeby była to ta druga osoba ! Niż były Marceli. -,- Albo chociaż.. ? Ej, dobra lepiej nie !
Grr -,- Głupia jesteś !
Ja, miałam taaką dużą nadzieje, że Marco przyjdzie na ten pomost ! A tu kurde nie.. ;c Ehh... A ta Caro ? To co ona robi ? Łapy przecz mi od Reus'a ! On ma być z Marcelą ! Nie, ma innego wyjścia.. Mam nadzieje, że Marco spławi swoją byłą i nic głupiego nie zrobi !
Ja chcę już następny !
Buziaczki ;**
A może to będzie Carolin?po tobie można się wszystkiego spodziewać :D
OdpowiedzUsuńTylko co ona tam kurde robiła ja się pytam? :o
Rozdział cudo :)
Z niecierpliwością czekam na nn<3
Buziaki :*******
Bożeeee... :**** Jaki piękny *.*
OdpowiedzUsuńMoże i Reus nie ale Marcela bardzo dobrze się trzyma i Mo.. Umie ją pocieszyć i rozbawić :D
Kuba.. i Wojtek.. jak zawsze opiekuńczy ale nie nadopiekuńczy <3
Bardzo mi się podoba. Ale jak Marco się nie ogarnie.. heh.. szkoda pisać :)
Czekam na nexta. Chce go jutrooooo... =D A jak długi pojutrze :)
Buziaki..
Pozdrawiam i Pa.
Ps. informój mnie na moim asku
http://ask.fm/blaugranaFcBarcelona
:) Z góry dzięki :*
Aaaa... W takim momencie przerwać.. Grr.. Ja chcę następny, bo zwarjuje z tej nie wiedzy.. :D Rozdział jak zawsze świetny. ;* Nie zgaduje kto to będzie, bo znając Ciebie to nas zaskoczysz. Ale jak już bym miała to myślę, że to może być Caro. :D Marco.. Eh.. -,-Wojtuś, Mo <3 zawsze pomogą, poradzą, pocieszą. Zazdroszczę Marceli takich przyjaciół. *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny. Pozdrawiam, buziaki. Ola ;**
Ech ten Reus.
OdpowiedzUsuńTeż jestem pewna, że Ją kocha i to tylko głupia scena zazdrości. No co zrobić? Faceci już tak mają.
Mam nadzieję, że za drzwiami stoi Marco z przeprosinami.
Dobrze, że Marcela ma Wojtka- wspaniały przyjaciel:)
Czekam na nn
Buziaki:*
Kurde. Ich zachowanie jest dziecinne.
OdpowiedzUsuńMarcela kocha Reusa, a on ją.
Strasznie szkoda jest mi Marceli. :/
Ale całe szczęście że ma Wojtusia. :)
Czekam na nn i zapraszam do siebie. ;) <3
Buziaki. ; ***
Jejusiu:-) weź ich wreszcie pogódź, plissssss:-)
OdpowiedzUsuńDodaj szybko nowy :-)
Pozdrawiam Natalia ;-*
... a to bedzie Marco ;3
OdpowiedzUsuńAle musisz ich w koncu pogodzic i zeswatac jakos ;C Chociaż czasami odnoszę wrażenie, że lepiej byloby jej z Moritzem ;/
Czekam na kolejny :)
Pozdrawiam ;**
A ja jestem przeciwko i dupa </3 Marcela zaczyna mnie irytować. Tak, tak. Teraz się posypią na mnie hejty, ale to tylko moje zdanie, więc proszę o uszanowanie...
OdpowiedzUsuńWojtek i Mo są straszliwie kochani! Zazdroszczę Cysi takich przyjaciół!
Co do końcówki - wiesz, że nie cierpię, gdy kończysz w takich momentach xd - znając Ciebie na pewno nas zaskoczysz. Chociaż już się chyba domyślam kto stoi za tymi drzwiami :) Czekam na więcej!
Całusy! ;*
cudowne :) szkoda że wtedy na stadionie Marcela nie mogła pogadać z Marco, ale czuję że nic straconego :D mam przeczucie że tym niespodziewanym gościem będzie Marco :D
OdpowiedzUsuńZgadzam się co do tego że Marcela ma wspaniałych przyjaciół, którzy zawsze są przy niej :D
czekam na next'a dodawaj szybciutko :* /Paula
Boskie, mam nadzieję że to Marco do niej przyszedł. Szkoda mi ich jej, ale widać że oboje są uparci
OdpowiedzUsuńBoziuuuu dawaj mi szybko kolejny!
OdpowiedzUsuńGłupia Carolin -.- gdyby nie ona marcela prwnie poszła by na ta murawę i wszystko byłoby pieknie! Ty to zawsze cos namieszasz :/
Kochana dawaj już nastepnyyy
WREDNA ! Nie denwrwuj mnie paskudo i dodawaj nowy rozdział !
OdpowiedzUsuńJak możesz przerwać w takim momencie ? Jak ?
Jestem pewne, że to nie Marco. Bo to było by zbyt łatwe. Liczę na kogoś takiego, że będę się patrzyć w ekran 10 min i nie będę mogła z zaskoczenia dalej czytać. Obstawiam Caro ^^
Mnie również Marcela irytuje. Hmm chyba nie mogę do końca nazwać tego irytacją a raczej rozczarowaniem. Bo tyle czasu o nią zabiega i traci ją przed samą metą.
Dawaj tutaj następny rozdział ! Zapraszam do siebie ;)
http://miloscwdortmundzie.blogspot.com/
Ugh kochana. Jak mogłaś ? W takim momencie? NO BŁAGAM.:*
OdpowiedzUsuńWojtuś to taki kochany przyjaciel. Zawsze pomoże. Kubuś brat na medal
Zgadzam sue z dziewczynami powyżej.
Marcela trochę mnie wkurza.Nie może się zdecydować. A Marco.....pf. Lama głupia :-D
Weź ich jakoś bardziej rozdziel,co?
Może zrozumieją w końcu że nie mogą bez sb żyć?
Rozdział jest.. Boże !....cudowny!
Buziaki :***
PS
Dziękuje za kom u mnie. Wiem dzięki temu że naprawdę czytasz. :)
jeju zajebisty :* czekam na kolejny Maja
OdpowiedzUsuńO matko, żeby to tylko nie była Carolin... Oby to był Marco z przeprosinami i może być nawet z pierścionkiem zaręczynowym! :D
OdpowiedzUsuńPisz szybko nowy, bo mnie ciekawość zeżre :D
Buźka ;**
Super ♥·♥♡♥
OdpowiedzUsuńRozdzial cudowny :)
OdpowiedzUsuńPochwale się wam że bylam dzisiaj na meczu Śląsk Wrocław - Borussia Dortmund :D
I nawet mam autograf Kloppa
Cudooo :* myśle, że w drzwiach będzie albo Marco albo Caro, ale obstawiam ją :) co do meczu ze Śląskiem, marzenie spełnione bez autografów ale nie miałam nawet takiej możliwości... no właśnie... o reszcie wypowiem aię i siebie pod nowym rozdziałem może w tym tygodniu :) powiem jedynie,że cieszę się, że wróciłam cała :D bo w środe SuperPuchar *.* http://walcz99.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńzapraszam na rozdzial nr 6 :D
UsuńCiekawe kto będzie stał w drzwiach.Mam wielką nadzieję,że będzie to Marco.Chociaż pewnie się mylę.:) Nie ładnie się zachował i powinien ją przeprosić.No ale mam nadzieję,że wszystko się ułoży i będzie dobrze :) Ale ona kocha jego a on ją a zachowują się jak jakieś przedszkolaki no sorry :D Czekam na następny bo chcę się dowiedzieć kto stoi w tych drzwiach.Zapaszam również do mnie http://marco-lena-story.blogspot.com/ http://przezprzypadekzmienilasmojezycie.blogspot.com/ mile widziane komy :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3
Prześwietne!
OdpowiedzUsuńKolejny poproszę Hahaha :D