[Marcelina]
- Naraszki.-powiedział Łukasz
- Naraszki.-powiedział Łukasz
- Naraszki? Swój własny słownik tworzysz?- zapytałam ze śmiechem
- Spadaj!!
- Będzie podwójna śmierć!- skwitowałam, kiedy Kuba i Łukasz wyszli.
- Oj, będzie.- powiedział Jonas
- A wy się tak nie cieszcie, bo Kloppo was ukatrupi, po tym jak się dowie, że pizzą się obżeracie. I zostanę tylko ja. Taka sobie Marcelinka.- pokazałam im język
- Jaka skromna!- skwitował Kevin
- Nie znasz mnie jeszcze. Okeey, ja już lecę. Pa!- odparłam i wyszłam- Znów samotny wieczór przed telewizorem!- powiedziałam sama do siebie będąc już na zewnątrz.
Przeszłam kawałek i usłyszałam jak ktoś mnie woła. Odruchowo odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego w moją stronę Marco.
- Hej!- uśmiechnął się, kładą ręce na swoje kolana
- Hej...!?- zaśmiałam się widząc jego minę- Kondycja to podstawa Reus!- poklepałam blondyna po plecach
- Co ty masz do mojej kondycji??- momentalnie się ożywił
- Nic, nic. Jest przecież taka jaka powinna być.- ponownie zaśmiałam się- Po co mnie gonisz? Zrobiłam ci coś? Tylko nie mów, że coś z twoimi kolanami.- powiedziałam udając przerażenie
- Ha ha ha. Bardzo śmieszne. Słyszałem, że będziesz sama w domu, więc pomyślałem...- trzymał mnie w niepewności. Przewróciłam oczami i spojrzałam na niego piorunującym wzrokiem.- Dałabyś zaprosić się na jakąś kawę, spacer czy coś w tym stylu?
- Hm... zastanówmy się..
- Proszę.
- No dobrze. To gdzie idziemy?- zapytałam podekscytowana na samą myśl o tym, że mogę spędzić trochę czasu z Marco.
- Myślałem, że ty mi powiesz.
- Haloo, miasta jeszcze nie znam!
- To może oprowadzę cię!
- Dobrze.- uśmiechnęłam się- Tylko przebiorę się, bo to nie jest najwygodniejszy strój do zwiedzania miasta.- spojrzałam na swój ubiór.
- Okey. Pojedziemy moim samochodem.- powiedział
Kiedy dojechaliśmy na miejsce wyskoczyłam z samochodu i pobiegłam do swojego pokoju. Wzięłam pierwsze lepsze ubrania i szybkim krokiem poszłam do łazienki. włosy zostawiłam rozpuszczone i kilka minut później byłam na zewnątrz, gdzie czekał na mnie Reus.
- Szybko i ładnie. Pójdziemy na pieszo, jeśli nie masz nic przeciwko!?- zapytał cały czas patrząc na mnie
- Nie, możemy iść.- odparłam. Kiedy szliśmy rozmawiając o wszystkim zadzwonił mój telefon. Wyjęłam dzwoniące urządzenie z kieszeni moich spodni i zobaczyłam: numer zastrzeżony. Wiedziałam kto to, dlatego rozłączyłam się i włożyłam telefon do kieszeni. Kontynuowaliśmy rozmowę, ale w tym czasie telefon zadzwonił jeszcze kilka razy.
- Odbierz.- odezwał się w końcu Marco.
Niechętnie, ale odebrałam.
- Halo?
- Hej, Marcelinko. Co tam u ciebie kotku?- zapytał po angielsku
- Czego?- zapytałam chamsko, tym samym językiem co Patrick. Tak, to on. Wiedziałam, ze Marco w pełni rozumie naszą rozmowę i czułam jego wzrok na sobie, ale w tym momencie nie przeszkadzało mi to.
-Czemu jesteś taka wobec mnie?
- Czemu taka jestem? Jestem dokładnie taka sama jak ty! A nie, czekaj! Przecież ja nie ranię osób, na których mi zależy tak jak robisz to ty!- powiedziałam to co leżało mi na myśli. Nie miałam najmniejszego zamiaru ukrywać tego.
- Zrozumiesz, że nie chciałem tego?? Ja ciebie nadal kocham.- powiedziałam, a ja się zaśmiałam.
- A wiesz.. W du*ie mam co ty chciałeś, a czego nie! Zrobiłeś to i mam gdzieś co teraz myślisz i czego chcesz. Łaskawie odpieprz się ode mnie!- wykrzyczałam do słuchawki telefonu, żeby dokładnie usłyszał i rozłączyłam się.
- Wszystko okey?- zapytał niemal natychmiastowo Marco
- Nie, nic nie jest okey. Przepraszam nie powinieneś tego słuchać.- posmutniałam
- Nie przepraszaj. Mogę ci jakoś pomóc?
- Po prostu przytul..- powiedziałam cicho, ale piłkarz i tak usłyszał i wykonał moją prośbę...
Niechętnie, ale odebrałam.
- Halo?
- Hej, Marcelinko. Co tam u ciebie kotku?- zapytał po angielsku
- Czego?- zapytałam chamsko, tym samym językiem co Patrick. Tak, to on. Wiedziałam, ze Marco w pełni rozumie naszą rozmowę i czułam jego wzrok na sobie, ale w tym momencie nie przeszkadzało mi to.
-Czemu jesteś taka wobec mnie?
- Czemu taka jestem? Jestem dokładnie taka sama jak ty! A nie, czekaj! Przecież ja nie ranię osób, na których mi zależy tak jak robisz to ty!- powiedziałam to co leżało mi na myśli. Nie miałam najmniejszego zamiaru ukrywać tego.
- Zrozumiesz, że nie chciałem tego?? Ja ciebie nadal kocham.- powiedziałam, a ja się zaśmiałam.
- A wiesz.. W du*ie mam co ty chciałeś, a czego nie! Zrobiłeś to i mam gdzieś co teraz myślisz i czego chcesz. Łaskawie odpieprz się ode mnie!- wykrzyczałam do słuchawki telefonu, żeby dokładnie usłyszał i rozłączyłam się.
- Wszystko okey?- zapytał niemal natychmiastowo Marco
- Nie, nic nie jest okey. Przepraszam nie powinieneś tego słuchać.- posmutniałam
- Nie przepraszaj. Mogę ci jakoś pomóc?
- Po prostu przytul..- powiedziałam cicho, ale piłkarz i tak usłyszał i wykonał moją prośbę...
***
Marco pokazał mi prawie wszystkie zakątki Dortmundu, dzięki czemu poznałam nieco to piękne miasto. Przy nim zapomniałam o wszystkich problemach. Cały czas śmiałam się z jego dowcipów, co naprawdę poprawiło mi humor. Nie powiem, przy Reus'ie nie można się nudzić. Wychodziliśmy własnie z Wesołego Miasteczka, kiedy Marco stanął przede mną, tym samym zagradzając mi drogę.
- Chcesz misia?- zapytała. Jego pytanie trochę zbiło mnie z tropu. Posłałam piłkarzowi pytające spojrzenie- Co ja się pytam!?- pociągnął mnie za sobą do stoiska z miśkami.
- Którego chcesz?- zapytał.
- Em... Tego!- wskazałam na misiaka. Marco z lekkimi trudnościami wygrał dla mnie dużego pluszowego misia, którego od razu przytuliłam. Z racji tego, że był duży, to też przytulaśny.
- Słodko wyglądasz z tym misiakiem!- powiedział Marco, a ja poczułam jak się rumienię. Bez słowa ruszyliśmy w dalszą część zwiedzania.
- Gdzie mnie prowadzisz?- zapytałam w końcu. Ta cisz była tak strasznie krępująca...
- Niespodzianka!- powiedział dumnie
- Mam się bać?- zaśmiałam się
- Nie masz czego.- także się zaśmiał
- Okeeey.
Po jakimś czasie ukradkiem spojrzałam na Marco, który patrzył akurat na mnie. Szybko odwróciłam głowę w drugą stronę i udawałam, że z zaciekawieniem podziwiam widoki. Z chwili na chwile robiło się coraz bardziej zimno. Zaczęłam pocierać ręką o drugą, co nie uszło uwadze piłkarza. Po chwili poczułam jak kładzie na moich ramionach swoją bluzę.
- Nie musiałeś. Teraz tobie będzie zimno.- uśmiechnęłam się patrząc na niego
- Nie przesadzajmy. Mi jest ciepło, a tobie nie. Jakbyś zachorowała to Kuba, by mnie zabił i nie zobaczyłabyś już więcej mojej zacnej buźki!- nagadał się
- Ahh, tak!- zaśmiałam się- Ale jak tobie zrobi się zimno to mi powiesz, dobrze??
- No okey!- uśmiechnął się.- To tutaj!- wskazał na... co za widok! Piękny. Weszłam na pomost i usiadłam na nim. W jezioro mogłabym wpatrywać się godzinami i nikt ani nic nie byłoby w stanie tego przerwać.
- Pięknie!- tylko tyle zdołałam z siebie wydusić.
- Ja też tak myślałem, kiedy pierwszy raz tutaj byłem. Mało kto tutaj przychodzi, a to naprawdę cudowne miejsce.- uśmiechnął się siadając obok mnie.
- To będzie moje miejsce do rozmyśleń w Dortmundzie.
- A o czym będziesz myślała?- zapytał z tym swoim łobuzerskim uśmieszkiem, a ja spojrzałam na piękne jezioro.
- O wszystkim. O rodzinie, Londynie, Wojtku i Marinie, Dortmundzie, piłce nożnej, fotografii, o was!- wymieniałam
- O nas?- zapytał zdziwiony
- Yhm... Borussia jest dla mnie jak druga rodzina. Iduna jak drugi dom. Wy, piłkarze jak starsi bracia. A piłka nożna to miłość, przez nią nigdy nie będziesz płakał!- spojrzałam na blondyna.
- Wow!- tylko tyle powiedział.
- Takk, czasami jak się rozgadam to trudno mnie powstrzymać!
- Nie o to mi chodzi. To co powiedziałaś to...- nie pozwoliłam mu dokończyć
- To prawda. Niektórzy mówią, że nie można wybrać sobie rodziny. Ja już jedną wybrałam.- uśmiechnęłam się
- Ja również.
- Wiem.- zapanowała cisza. Oboje patrzyliśmy na jezioro. W pewnym momencie przytuliłam się do Marco. Nie wiem czym to było spowodowane, ale jakoś tak wyszło. Kiedy zorientowałam się co przed chwilą zrobiłam, szybko oderwałam się od blondyna.
- Przepraszam. Nie powinnam.- zarumieniłam się
- Nic się nie...- nie dane było mi dokończyć, ponieważ zadzwonił mój telefon.
- Kuba.- oznajmiłam i odebrałam.
- Co tam?- zapytałam
- Gdzieś ty jesteś?- zapytał. W jego głosie czuć było zdenerwowanie
- Nic mi nie jest. Jestem z Marco.
- Aaa, to nie przeszkadzam.- zaśmiał się
- Głupek!- skwitowałam i rozłączyłam się.
- Chyba musimy już wracać!- zwróciłam się do blondyna.
- Okey.- powiedział i wstał. Pomógł mi podnieść się, a ja wzięłam misiaka i ruszyliśmy w drogę powrotną.
Drogę do domu Kuby przebyliśmy tak samo wesoło jak do Wesołego Miasteczka. Mimo tego co zrobiłam nad jeziorem dobrze czułam się w towarzystwie Marco. Znam go dopiero od kilku dni, a czuję jakbym znała kilka lat.
- Dziękuję, dzisiejszy dzień był wspaniały.- powiedziałam, kiedy byliśmy pod domem.
- Nie ma za co. I tak bym siedział sam w domu.
- Ahaa.- nastała niezręczna cisza. Każde z nas patrzyło w inną stronę.- Aaa, dziękuję za misia. Jest strasznie przytulaśny..- uśmiechnęłam się patrząc na niego. Czułam, że coś wykombinuje. Jego wzrok. Nie myliłam się.
- Samo dziękuję nie wystarczy.- wskazał na swój policzek. Przybliżyłam się do blondyna i delikatnie pocałowałam w policzek.
- Pasuje?
- Jeszcze tu.- wskazał na drugi. Ponownie zbliżyłam się do piłkarza i cmoknęłam w policzek.- I jeszcze tutaj!- tym razem wskazał na usta. Spojrzałam na niego wzrokiem: "Ty się dobrze czujesz?"
- Wystarczy ci!- machnęłam ręką
- No to nie.- założył ręce na krzyż
- Blondasku ty mój kochany nie fochaj się, no!
- .....
- Okey, pa!- pocałowałam piłkarza w policzek i ruszyłam do domu.
- Ej, Marcela!- krzyknął, kiedy kładłam rękę na klamce.
- Tak?- odwróciłam się w jego stronę
- Spotkamy się jeszcze??- zapytał wyczekująco
- Na pewno.- uśmiechnęłam się i weszłam do domu. Po wejściu do salonu od razu rzuciłam się na kanapę. Jednak przypomniało mi się, że mam bluzę Marco. Zerwałam się z kanapy i pośpiesznie pobiegłam w stronę drzwi. Otworzyłam i....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej, kochani!
Rozdział z dedykacją dla Mariki.
Marcelina pocałowała Marco w policzek i to nie raz, więc mam nadzieję, że nie zawiodłam.
CZYTASZ~KOMENTUJ
To strasznie motywuje!
CZYTASZ~KOMENTUJ
To strasznie motywuje!
Pozdrawiam Kinga ;))
Buziaczki ♥
A w życiu mnie nie zawiodłaś ! :P Wreszcie ten 'pierwszy pocałunek', nieważne, że z lekkiego przymusu xd G E N I A L N E ! :* Buziaki <3
OdpowiedzUsuńOoo jak suodko :3 Też bym chciała takiego misia <3
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny z niecierpliwością czekam na nn <3
Pozdrawiam :*
Jejku dziękuje :**
OdpowiedzUsuńA słyszałam takie tekst od Ciebie "Ja nie dodam przez miesąc" Wiedziałam kicia, że nie wytrzymasz. :p A co do rozdziału to jest cudowny! Całus zawsze musi być w końcu coś za coś. ;D
Ja też chcę takiego misia jak dostała Marcela nie wiem skąd go weźmiesz, ale ja chcę go mieć!
Czekam na nn <33
Buziaczki <33
Jaki słodki misiu *___* Prawie tak słodki jak Reus ;D
OdpowiedzUsuńRozdział super ;D CZekam na kolejny z niecierpliwością ;D
Ulalala jak się romantycznie zrobiło :D
OdpowiedzUsuńWidok super [znajomy jakiś taki xD haha ;D] plus wygrany misio superaśny :D
Rozdział jak najbardziej nie zawiódł :)
Czekam na nowy i pozdrawiam ;*