piątek, 28 sierpnia 2015

Rozdział 81 ~ Muszę to wiedzieć.

- Marco..- mruknęłam. Czułam jak kąciki jego ust unoszą się do góry, by po chwili znów cmoknąć mnie w szyję.
- Wiem jak mam na imię.- zachichotał.
- Jesteś niemożliwy.- stwierdziłam. Czułam  bijącą od niego woń alkoholu. Bez wątpienia dużo wypił, jednak on ma mocną głowę. 
- To też wiem.- zacisnął palce na moim biodrze.- Chcę cię pocałować.- powiedział po chwili. Odwróciłam się przodem do niego, nie wiedząc co powiedzieć. Zbliżył swoje usta do moich, chcąc je złączyć..
- Nie.- powiedziałam stanowczo, po czym odepchnęłam go od siebie dłonią, na co ten przejechał kciukiem po moich wargach. Nic już mi nie odpowiedział, tylko wyszedł z mojej sypialni. Co to miało znaczyć? Teraz wyobrażam sobie, jak bardzo chciał mnie pocałować. Cholera! Zamknęłam oczy, by przypomnieć sobie smak jego cudownych, malinowych ust. Przygryzłam wargę. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko otworzyłam oczy i ujrzałam Mo w drzwiach.
- Cały czas mi gdzieś uciekasz.- zaśmiał się, wyciągając do mnie swoją dłoń.- Zatańczysz?- zapytał, a ja podałam mu swoją dłoń.
- Mhm.- przytaknęłam.- Ooo, moja piosenka. Chodź.- pociągnęłam go za rękę, schodząc po schodach i prawie się na nich potykając. Nie zwracając na to większej uwagi, dalej nuciłam piosenkę. 
Szalałam z Mo, zajmując połowę salonu, a reszta pokładała się ze śmiechu. 

*Marco* 
Cholera jasna! Tak bardzo chciałem ją pocałować, przytulić i powiedzieć, że nigdy nikogo nie kochałem tak bardzo jak jej, wiedząc, że nie będzie mieć nic przeciwko. Walczyłem i nadal chcę o nią wakczyć.. Ale nie wiem czy mam jakiekolwiek szanse z nim. Ewidentnie z kimś jest. Wiem to. To już nie jest ta Marcela. To już nie jest moja Marcela. Kurwa! Szaleję za nią! Kocham ją tak bardzo mocno, że aż mnie to boli. Boli to, że mnie odrzuca...

*Następnego dnia*
*Marcelina*
Obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Przewróciłam się na prawy bok i ujrzałam na szafce nocnej szklankę z wodą,a obok niej jakąś białą tabletkę. Stawiałam, że to przeciwbólowa. Głowa po prostu mi pękała. Już sobie wyobrażałam co czeka mnie, kiedy wyjdę z sypialni. Powoli zwlekłam się z łóżka i spostrzegłam, że nie mam na sobie sukienki. Tylko jakaś większa koszulka. Heh... Koszulka Marco. Co ja do cholery zrobiłam? Połknęłam lek, popijając go wodą mineralną. Wyszłam ze swojej sypialni, schodząc schodami na dół. Czekała tam na mnie niezbyt miła niespodzianka. Złapałam się za głowę, spoglądając na naścienny zegarek. Wskazywał godzinę 13:28. Impreza ostatecznie zakończyła się o godzinie piątej rano. Ruszyłam do salonu, żeby doprowadzić to mieszkanie do stanu używalności. Wiedziałam, że zajmie mi to sporo czasu.

*Marco*
Obudziłem się dość wcześnie. Zegarek wskazywał godzinę 12:34. Nie miałem większych planów na dzisiejszy dzień, dlatego poleżałem jeszcze pół godziny, po czym zwlekłem się z łóżka, wkładając na siebie szare spodnie dresowe. Zszedłem  na dół, prawie potykając się o swoją marynarkę, która leżała na schodach. Zakląłem cicho pod nosem, zabierając górną część garderoby. Wszedłem do kuchni, z lodówki wyjmując sok pomarańczowy. Strasznie chciało mi się pić. Postanowiłem, że jeżeli Marcela nie chce powiedzieć mi o co chodzi to może Kuba bądź Agata powiedzą mi cokolwiek na ten temat. Byłem przygotowany nawet na okropną prawdę. Byłem nawet wstanie znieść wiadomość, że zostawiła mnie dla innego faceta. Jednak gdzieś w głębi serca wierzyłem, że kocha mnie tak jak ja ją. 

Zaparkowałem pod domem Błaszczykowskich, czując jak moje serce przyśpiesza swój rytm. Wysiadłem, po czym zamknąłem swój samochód. Chwile później już słyszałem kroki, któregoś z domowników. Drzwi otworzyła mi Agata.
- Proszę, wejdź.- otworzyła szerzej drzwi, a ja wszedłem. Od razu przywitała mnie mała Oliwka. 
- Wujku, a pobawis sie ze mną dzisiaj?- zapytała, zarzucając ręce na moją szyję. 
- Może kawy?- usłyszałem głos Agaty, która podążała do kuchni. Poszedł w jej ślady. 
- Nie, nie. Ja przyszedłem w sprawie Marceli..- podrapałem się po głowie. 
- Wujek!- krzyknęła blondynka.
- Oliwia, nie krzycz.- skarciła swoją córkę Agata. 
- No dobźe.. Ide do swojego pokoiku, dobźe?
- Dobrze idź.- powiedziała Błaszczykowska, by po chwili zwrócić się do mnie.
- Słuchaj Marco...- oparła się o wyspę kuchenną.- To nie są moje sprawy. Musicie to sobie wyjaśnić sami. Ja nie mam zamiaru się wtrącać.- postawiła sprawę jasno. 
- Widzisz... W tym jest problem, że ona nie chce ze mną rozmawiać.
- Ymm...
- Twój problem, tak?- zaśmiałem się głupio.
- Nie tylko... Musisz to uszanować, Marco. To jej decyzja. Nie chce być z tobą i k...- nie pozwoliłem jej dokończyć. 
- Nie. Nie odpuszczę. Albo dowiem się tego od ciebie albo od Marceli.. Od kogokolwiek, ale się dowiem... Muszę to wiedzieć.- mówiłem stanowczo. Byłem zdeterminowany.. Patrzyłem jeszcze chwile na blondynkę, mając nadzieję, że powie mi cokolwiek, jednak przeliczyłem się. Ruszyłem do wyjścia, wiedząc już, że nie zdołam nic wyciągnąć od Agaty.
- Ona tyko martwi się o ciebie.- powiedziała, kiedy miałem już wychodzić. Stanąłem, jakbym zobaczył ducha. Jak to? Odwróciłem się, nie wiedząc co mam powiedzieć. Liczyłem, że powie mi więcej.- Marcela robi to dla ciebie.- dodała.
- Dla mnie? Proszę cię.- pokręciłem głową.
- Tak dla ciebie. To wszystko przez tego faceta, który wysyłał je te karteczki.- mówiła z grymasem na twarzy.
- Jak przez niego?- zapytałem.
- Nie mogę powiedzieć ci więcej. I tak źle zrobiłam mówiąc ci cokolwiek.- powiedziała.
- Dzięki.- pocałowałem ją w policzek, po czym wybiegłem z domu Błaszczykowskich. Szybko wsiadłem do swojego samochodu, kierując się stronę mieszkania Marceli. Miałem nadzieję, że zastanę ją. Musiałem to wyjaśnić. Dzisiaj. Teraz. Po 20 minutach byłem już na miejscu. Ruszyłem do wejścia i już po kilku minutach naciskałem dzwonek, stojąc pod drzwiami z numerem 15.

*Marcelina*
Kończyłam już sprzątać, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Idę!- krzyknęłam.- Kogo tu znowu niesie?- mówiłam do siebie. Przez ostatnie dwie godziny chyba z 15 osób przeszkadzało mi w sprzątaniu mieszkania po imprezie. Miałam już dość. Postawiłam worek ze śmieciami pod ścianą, który i tak po chwili przewrócił się, tym samym wysypując połowę swojej zawartości.- Cholera!- warknęłam. Otworzyłam drzwi, nie wierząc własnym oczom. Cofnęłam się o krok, czując jak moje ręce zaczynają drżeć, a nogi odmawiają mi posłuszeństwa.
- Co ty tutaj robisz?- zapytałam cicho.
- Zamierzałaś mi powiedzieć?- zignorował moje pytanie.
- O czym mówisz?- nie rozumiałam go.
- Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi.- warknął. Taa.. Już wiem.
- To moja decyzja.- chciałam zamknąć mu drzwi przed nosem, jednak ten włożył nogę pomiędzy framugę, a drzwi.
- Wydaje mi się, że należą mi się jakieś wyjaśnienia, nie sądzisz?- wszedł do środka. Cofnęłam się.
- Nie, nie sądzę.- syknęłam.
- Marcela, nie rób ze mnie idioty..- chciał kontynuować, jednak mu przerwałam.
- Wyjdź.
- Słucham?- zaśmiał się.
- Wyjdź.- powtórzyłam.
- Nie wyjdę dopóki nie dowiem się o co chodzi.- oparł się nonszalancko o drzwi. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Proszę bardzo.- powiedziałam, odwracając się na pięcie i podchodząc do worka. Ukucnęłam przy nim, by pozbierać śmieci, które się wydostały. Kątem oka zerknęłam w lustro, wiszące na ścianie. Podniosłam się i zobaczyłam chytry uśmieszek Reusa, Dupek! Przygryzł wargę, dokładnie lustrując wzrokiem moją osobę.
- Ładnie ci w mojej koszulce.- zaśmiał się, na co ja wywróciłam oczami. Irytował mnie.
- Jeżeli masz zamiar tylko gapić się na moją dupę to nie widzę sensu, żebyś tutaj dalej stał. Drzwi masz za sobą.- powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy.
- Nie gapię się na twój tyłek.- zaprzeczył.
- Taa, z pewnością.- sarknęłam.
- Marcela, porozmawiaj ze mną, do cholery!- złapał mnie za rękę i pchnął na ścianę.
- Puść, to boli.- syknęłam.
- Powiedz mi czy to ma związek z tym facetem, który cię zgwałcił..- ściszył głos.
- Tak, kurwa! To wszystko przez niego! To co stało się z nami to też jego wina. To chciałeś usłyszeć?- wykrzyczałam mu prosto w twarz, czując jak w moich oczach zbierają się łzy. Nie chciałam, by blondyn je zobaczył, dlatego spuściłam głowę w dół.
- Marcela, kocham cię. Przejdziemy przez to razem...- złapał opuszkami palców za mój podbródek, po czym uniósł go. Spojrzałam mu w oczy, próbując coś z nich wyczytać. Przymknęłam oczy, kiedy jego usta spotkały się z moimi w delikatnym pocałunku. Położył dłoń na mojej talii, mocno ją ściskając i przyciągając mnie do siebie. Czułam się tak bardzo bezpiecznie. Jak jeszcze nigdy. Uwierzyłam, że będzie dobrze. Brakowało mi go. Brakowało mi osoby, która przytuli i powie to głupie 'będzie dobrze'. Nie chciałam, żeby kończył pocałunek i wypuszczał mnie ze swoich ramion, dlatego położyłam dłoń  na jego karku, nie pozwalając jego ustom uciec od moich. Nim się obejrzałam byłam już przyparta do szafy, która stała na przeciw ściany, o którą jeszcze chwile temu się opierałam. Drugą dłoń przeniósł na moje udo, podciągając je i zahaczając o swoje biodro. Nadal zachłannie mnie całował. Nie chciałam tego przerywać. Byłam tak bardzo spragniona jego bliskości, że aż zapomniałam o tym co sobie obiecałam. Gdzieś w głębi serca byłam zła na siebie, że mu uległam. Blondyn złapał za oba moje uda, podciągając mnie na odpowiednią wysokość i zaplatając sobie moje nogi wokół jego bioder. Mruknęłam cicho, odrywając się na chwilę od Marco, by złapać oddech. Tym razem to ja złączyłam nasze wargi w namiętnym i równie gorącym pocałunku. Ruszył do salonu, po czym usiadł na kanapie, sadzając mnie sobie na kolanach. Zgarnęłam moje długie blond włosy na lewe ramie, po czym zarzuciłam dłonie na jego szyję. Po chwili poczułam jego dłonie na moich pośladkach, na co zaśmiałam się. Spojrzałam w jego oczy, w których tańczyły te dobrze znane mi iskierki i wtedy dopiero uświadomiłam sobie co ja robię...


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Na początku chciałam Was przeprosić za to, że rozdział pojawia się dopiero teraz. 
Wakacje już się kończą, a ja chciałabym korzystać z nich jak tylko mogę. Za kilka dni zacznie się rok szkolny i będzie sporo nauki.
I jeszcze jedna ważna rzecz... Do końca zostało tylko kilka rozdziałów.. 

Pozdrawiam! ☺

4 komentarze:

  1. Cudo..... No nie powiem sprawiłaś mi tym rozdziałem wielką radość 😁

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział, czekam na kolejny, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko nareszcie!nareszcie się dowiedział alleluja
    Jak to dobrze że Agata mu powiedziała,mimo że nie wszystko to jednak zawsze coś
    Rozdział to strzał w dziesiątkę,idealny
    Z niecierpliwością czekam na nn
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Akurat musiałaś skończyć w takim momencie :D
    Ej no niech sie w końcu pogodzą <3
    Kocham, kocham ;3
    Cmok ;*

    OdpowiedzUsuń