niedziela, 18 stycznia 2015

Rozdział 56 ~ Cyśka, miszcz ciętej riposty.

Kiedy weszłam do pokoju, usłyszałam głosy dobiegające z łazienki. Przystawiłam ucho do drzwi i nasłuchiwałam. Nie uwierzycie. Marco śpiewający piosenki Justina Biebera po prysznicem.
Baby, baby, baby, oh
Like
Baby, baby, baby, no
Like
Baby, baby, baby, oh
I thought you'd always be mine (mine)- głos Reusa roznosił się po całym pomieszczeniu. Prychnęłam śmiechem, kręcąc głową.
- Kochanie to ty?- usłyszałam jego głos, kiedy zakręcił kurki. Nic nie odpowiedziałam, tylko usiadłam na łóżku i znów usłyszałam jego wycie. Chyba mnie nie usłyszał i pomyślał, że nikogo nie ma..
- Błagam!- jęknęłam przeciągle, przykrywając się poduszką.
But I'm losing you 
I'll buy you anything 
I'll buy you any ring!
I'm in pieces
Baby, fix me... 

Po chwili do głowy wpadł mi bardzo, ale to bardzo szatański pomysł. Po cichu wyszłam z pokoju i zapukałam do drzwi obok. Otworzył mi Leo.
- Siemka, Leoś. Mam sprawę. Zgarnij Mo, Roberta, Anię i za 5 min widzimy się tutaj okey? Ja pójdę po Piszczków, Błaszczykowskich i Mario.
- Okeeey.- przeciągnął.- Trochę to dziwne.- zaśmiał się.
- Dzięki.- uśmiechnęłam się i podążyłam do najbliższego pokoju czyli Mario. Jak kultura nakazuje tak grzecznie zapukałam i czekałam aż ktoś mi otworzy. Już po chwili w drzwiach stał Mario.
- Za chwilę pod moim pokojem. Z Ann..- oświadczyłam.
- Ale..
- Powiedziałam.- zaśmiałam się i zapukałam do pokoju na przeciwko.
- Za chwilę pod moim pokojem. Wszyscy.- powiedziałam to co kilka chwil wcześniej.
- Marcela co ty znowu zrobiłaś?- westchnął Piszczek.
- Nic. Chyba, że nie chcesz zobaczyć bardzo śmiesznej scenki to nie przychodź.- wzruszyłam ramionami, uśmiechając się szyderczo przy tym. <od autorki: niestety nie znalazłam odpowiedniego gifa :(>
Przeszłam do pokoju obok, nawet nie pukając, bo tam tymczasowo 'mieszka' Kuba... Weszłam jak gdyby nigdy nic i oświadczyłam, że mają być za chwilę pod moim pokojem, jeżeli chcą zobaczyć ciekawą scenkę. Chyba już domyślacie się co mam na myśli, hm..? Nie minęły nawet 3 minuty, a wszyscy byli już pod moim pokojem. Zaprosiłam ich do środka, by mogli wysłuchać darmowego koncert nowego wokalisty Marcinho.
- Uwaga, uwaga! Macie państwo okazję wysłuchać darmowego koncertu dopiero co startującego wokalisty Marcinho w piosence Justina Biebera 'Baby'.- wprowadziłam mojego chłopaka, a wszyscy obecni wybuchnęli śmiechem.
- Okrutna jesteś!- szepnął mi do ucha Mo, kiedy reszta prowadziła pomiędzy sobą ciche dyskusje na temat Marco.
- Wiem, ale bez tego nie byłabym sobą.- prychnęłam. W tym samym momencie z łazienki wyszedł Reus,a widząc nas, zmierzył mnie morderczym spojrzeniem.
- Nie żyjesz!- zwrócił się d mnie.
- Ale to nie moja wina.- uniosłam ręce do góry, w geście obrony.- Moja wina, że tak nagle przyszli, kiedy ty dawałeś swój wspaniały koncert?- spytałam, zakładając ręce na piersi. Marco miał już coś powiedzieć, jednak Leo przerwał mu.
- To kiedy następny koncert?- prychnął.
- Ha ha. Ale śmieszne.- sarknął, a jego usta wykrzywiły się w słodkim uśmiechu. Spojrzał na mnie.
- Masz bardzo wyjątkowy głos.- zakpił Mario.
- I ty stary przeciwko mnie?- zapytał z wyrzutem blondyn.
- Oj kochanie nie gniewaj się.- Mario podszedł do przyjaciela i pogłaskał go po ramieniu, po czym oblizał swoją dolną wargę, co wyglądało komicznie.
- Na ciebie nigdy.- cmoknął do niego ustami.
- Geje.- stwierdziłam, wywracając oczami.
- Ejj kotek, masz coś do nas?- spytał mnie Marco.
- Ooo bi widzę.- uniosłam jedną brew ku górze ze zdziwieniem.
- No. Co ty nie wiedziałaś?- spytał zdziwiony Gotze.
- A od kiedy my na 'ty' jesteśmy?- moja mina w ogóle się nie zmieniła.
- Cyśka, miszcz ciętej riposty.- powiedział ze śmiechem Leoś.
- Oj tak!- przytaknął Mo.- Mój miszcz!- wydarł się i podniósł mnie do góry, dociskając do swojego ciała, tak że brakowało mi powietrza.
- Tak wiem, wiem... Ale zaraz mnie udusisz.- jęknęłam, ledwo słyszalnie.
- Dobra wypad mi z pokoju. Chyba za pół godziny widzimy się na dole, nie?- upomniał nas Marco.
- A tak jasne.- powiedział Mo i wszyscy jak na zawołanie wyszli z naszego pokoju.
- Walnięta jesteś!- zaśmiał się Marco, dociskając mnie do ściany.
- Gra wstępna, powiadasz?- uniosłam jedną brew ku górze.
- Wariatka.- prychnął, kręcąc niedowierzająca głową..

*Impreza*
W klubie bawiłam się świetnie. Tańczyłam ze wszystkimi, z którymi się tutaj zabrałam. A nawet... Nawet z Dj'em.  Mmm.. Dj Star. Nawet niezły jest na parkiecie. Później tańczyłam jeszcze z jakimś chłopakiem. Ma na imię Roberto i super tańczy. Trochę nie podobało mi się to jak mnie dotyka, ale starałam się nie zwracać na to większej uwagi. Chyba dlatego, że trochę już wypiłam, ale nie miałam zamiaru zaprzestać. Miałam zamiar świetnie się bawić. Chłopak podał mi swój numer telefonu, jednak nie myślałam nawet, żeby kiedykolwiek wybrać jego numer i zadzwonić. Wróciłam do Marco, który siedział przy naszym stoliku i bacznie mi się przyglądał. Mnie jak i temu chłopakowi. Ja powiedziałam, że się przygląda? W takim razie zmieniam zdanie. On go zżerał wzrokiem.
- Zazdrosny jesteś.- stwierdziłam.
- Nie.- prychnął, patrząc na mnie wymownie.
- Tak, jesteś. I nie patrz się tak na niego, bo przecież za chwile zapadnie się pod ziemie.- zaśmiałam się, widząc że owy brunet nie ma gdzie podziać swojego wzroku i widocznie się krępuje.
- I bardzo dobrze.- syknął.
- Marco!
- Nie podoba mi się to jak na ciebie patrzył i jak cię dotykał.- powiedział zły.
- Nie jestem twoją własnością.- warknęłam.
- Ale dziewczyną.- uśmiechnął się zalotnie, łapiąc mnie za rękę. Wstałam i ruszyłam do toalety, chcąc pokazać Reusowi, moją złość.
- Misiek!- krzyknął za mną. Kiedy miałam wchodzić do damskiej toalety, poczułam czyjąś dłoń na moim nadgarstku i szarpnięcie. Odwróciłam się i ujrzałam przed sobą szczerzącego się blondyna.
- Moja czika.- uśmiechnął się docisnął mnie do ściany i pocałował, napierając swoim ciałem na moje. 
- Umm...- oderwałam się od niego, a po chwili byliśmy już na parkiecie.

*Następny dzień*
Obudziłam się pierwsza. Spojrzałam na zegarem, na którym widniała godzina 10:30. Podniosłam się do pozycji siedzącej i poczułam pulsujący ból w skroni. Chyba trochę za dużo wypiłam. Impreza, taniec z... Roberto? Aha, okey. Numer telefonu, Reus, złość, pocałunek przy drzwiach toalety, później bar. Jeden drink, drugi, trzeci, czwarty. Reakcja Reusa. Był widocznie zły, za to, że tyle wypiłam. Olałam go, jakiś facet i... I pustka. Urwał mi się film. Już nic, kompletnie nie pamiętam.
W tej samej chwili obudził się Marco. Oparł się na łokciu, przetarł oczy i spojrzał na mnie. Byłam przerażona. Nie miałam zielonego pojęcia co zrobiłam, ale wiedziałam jedno. To nie było dobre zachowanie. Spojrzał na mnie, jakby nie dowierzając, że leżę obok niego.
- Co ja zrobiłam?- spytałam przerażona. Ten tylko, opadł na plecy, głośno wzdychając...   


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hm, hm, hm... Rozdział dodaję dzisiaj bez komentarza z mojej strony.
Nie ma co pisać... 

A tutaj mamy takiego Mario. Jeszcze w Borussii :D ;')
Bitch, please! 
Hahaha ;p ;d


12 komentarzy:

  1. Uhuuu.. może dziś dodam pierwsza komentarz :)
    Cyśka coś ty zrobiła.
    Ale chyba nie było źle bo jest w łóżku z Marco nie jakimś innym facetem. :)
    Fiu...
    Koncert Marco..hahaha... jaki dojebany *.*
    Czekam na nexta kochana ahha.. jakby co wiesz że zawsze ci pomogę.
    Papa.. :***
    Wenny.. dużoooo.. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cyśka debilko jedna what are you doing? :o
    Jak?zaraz?czemu?kto to jest Roberto? :o
    Jestem w takim szoku że chyba z niego się przez całe ferie nie otrząsnę !
    Rozdział cudowny *,*
    Z niecierpliwością czekam na nn<3
    Buziaki :****

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha... O matko... :D Okrutna jest Marcela! :D Aczkolwiek pomysł z zaproszeniem ich przyjaciół do pokoju na "koncert" w wykonaniu Marco godny uznania, Gratulacje! <3 Nie podoba mi się ten Roberto, bo mam dziwne wrażenie, że końcówka nawiązuje do niego. ;/ Mam nadzieję, że się mylę. ^^ A właśnie końcówka jest boska. Jeżeli szybko nie dodasz nowego rozdziału to będziesz mnie mieć na sumieniu, bo chyba umrę z ciekawości. :)
    Rozdział suuuuuuuuuuuuperaśny! <3
    Czekam na następny. Pozdrawiam, buziaki. Ola :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Marcela super to wymyśliła :-)
    Marco i piosenka bibera - to musialo być mega :-D :-D :-D
    Życzę duuużo weny i czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  5. Coooo onaaaaa narooooobila?!?
    O kochana szybko mi tu kolejny rozdział! W takich momentach nie można kończyć No :/
    Eh, weny życzę i cierpliwie czekam :*
    Lena ;>

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku ... Super ❤❤❤
    Koncert Marco ... ;D;D;D
    Dodawaj szybko następny rozdział bo jestem bardzo ale to bardzo ciekawa co się stało 8-)
    Czekam z wieeeelką niecierpliwością na następny ♡.♡
    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tu przepraszam, już na kolanach.. Przepraszam, że nie skomentowałam wcześniej, ale nie miałam żadnego sensownego pomysłu, by móc jakoś w szczególny sposób skomentować Ci rozdział, ale Ty już zapewnię wiesz, że każdy rozdział mi się bardzo podoba. :)
    Także, co do niego, to jest cudowny! Tylko czemu, taki krótki, nooo? Ja tu miałam nadzieje, że do czegoś dojdzie między Marceliną i Marco, a tu? Zawiodłaś mnie, misia.. Oj, zawiodłaś.
    Marcelina poszła w grubą bibę, skoro nawet nie pamięta co robiła, to naprawdę było grubo, ale chyba źle, tak nie było. W końcu, a raczej na całe szczęście wróciła do swojego pokoju i leży koło Marco, także podwód do zdrady chyba nie ma. Mam nadzieje, że nic nie wykombinujesz z tym Roberto czy coś, bo zapewnię mogę Ci powiedzieć, że byś nie żyła.
    Tak, Marco w 100% jest zazdrosny o Marcelę, JEGO Marcelę. Jak, to słodko wygląda. Chłopka zazdrosny o swoją dziewczynę.
    Oh.. jestem bardzo ciekawa czy ona coś wywinęła czy też nie? „Ten tylko, opadł na plecy, głośno wzdychając.'' - co to ma być? Co, to ma oznaczać? Co ona zrobiła? Misia, no! Nie, wiem dlaczego Ty mi to robisz? W takim momencie przerwać? Nie, masz naprawdę serca dla mnie i dla reszty twoich czytelniczek.
    Ehh... czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością! :)

    Buziaczki. :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział cudowny ! Miałam cichą nadzieje, ze między Marco i Marcelą coś dojdzie, a tu nic.... Tsaa Reusu zazdrosny na całej lini !! Szkoda, ze taki krótki, ale cóż :) Pozdrawiam :) czekam na nexta :) Zapraszam do mnie na dwa blogi :) mile widzany komentarz, szczery komentarz ! Informuj mnie na fb o nowościach :)

    Tylko Ciebie chcę - http://ogromnie-cie-potrzebuje.blogspot.com/
    Dortmundzka Konstelacja - http://nasza-dortmundzka-konstelacja.blogspot.com/

    Zapraszam :) !

    OdpowiedzUsuń
  9. Zazdrosny Marco ^^ Dziwię sie, że nie przywalił temu całemu Roberto... Ja bym tak zrobiła:)
    Hmmmm końcówka......co Ona zrobiła? Teraz to dopiero mam powody do rozmyślań...ohoho.
    Czekam na nn i zapraszam do siebie:*
    http://milosc-bez-konca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Marcela nie ma serca za tego psikusa podczas śpiewu Marco! :D Teraz chłopak zamknie się w sobie i już nie zaśpiewa nic :( :D
    Łoo ale zazdrośnik... Aż się bałam, że jakąś awanturę zrobi temu kolesiowi :D
    W takim momencie?! Musiałaś kończyć akurat w takim momencie?!

    No to teraz nie masz wyjścia i musisz szybko pisać następny rozdział :D
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo fajny rozdział ;) Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału hehe :*
    Zapraszam do mnie:
    droga-do-milowci.blogspot.com
    Dopiero zaczynam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Oo.. ale Marcela jest wredna! Haha no jak ona mogła zaprosić wszystkich na jego "koncert" bez jego wiedzy.? (Hihi i tak ty dałaś lepszy xd). Hmm.. zazdrosny Marco. Cieszę się, że nie zrobił, żadnej awantury. A tak w ogóle to bardzo nieładnie kończyć w takim momencie! Bardzo nieładnie!!
    Rozdział bardzo, bardzo mi się podoba i nie mogę doczekać się następnego..
    Buziaki, Zoey..!

    OdpowiedzUsuń