sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 53 ~ Czego nie rozumiesz w słowach nie wiem!?

Ważna notka pod rozdziałem! ;/

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Weszłam do pokoju i wtedy akurat z łazienki wyszedł Reus.
- Kto to był?- zapytał wycierając swoje przemoczone włosy ręcznikiem, a ja szybko schowałam wizytówkę do tylnej kieszeni moich spodenek.
- Yyy... Sprzątaczka.- wymyśliłam szybko.
- Marcela..- skarcił mnie wzrokiem.
- No dobra.. Musimy pogadać.- powiedziałam z rezygnacją w głosie.- Poważnie...- dodałam siadając.
- Więc..?- powiedział Marco.
- To tak. To nie będzie miła rozmowa..- zaczęłam.- więc może najpierw coś zjemy, hm..?- spytałam powoli podnosząc się.
- Siadaj.- nakazał.- Mów o co chodzi, bo za chwilę oszaleję.- uniósł ton głosu. W zupełności go rozumiałam.
- Tak jak już mówiłam to nie będzie przyjemna rozmowa.
- Marcela, proszę cię.- westchnął.
- Iñez Ruiz, kojarzysz?- zapytałam prosto z mostu.- Ivo, to twoje dziecko..?- podałam mu karteczkę. Pytając? Ja spytałam czy raczej stwierdziłam? Sama nie wiem. Mój głos bardzo drżał.
- Ja...- zawahał się.- Pamiętam ją, ale..
- Marco to twoje dziecko?- uniosłam ton głosu.
- Nie wiem.
- Jak to nie wiesz, do cholery!?- wstałam.- Powiedz mi czy to twoje dziecko.- powiedziałam poważnie.
- Czego nie rozumiesz w słowach nie wiem!?- prawie krzyknął.- Tak spałem z nią, ale nie wiem czy to moje dziecko, pasuje?- również wstał, po czym wyszedł.
- Pieprz się!- burknęłam sama do siebie i wyszłam na balkon, by się przewietrzyć. W dłoni cały czas miałam wizytówkę Pablo. 
- Co to jest?- usłyszałam głos Reus'a za mną.
- Tak nagle zacząłeś się przejmować?- rzekłam nawet się nie odwracając. 
- Kurde, zrozum też mnie. Dowiedziałem się, że mam dziecko i co ja mam niby o tym myśleć!?- oburzył się.
- Aha, czyli przyznajesz się. To twoje dziecko.- stwierdziłam.
- Nie, nie przyznaję się, bo tego nie wiem. Nie jestem pewien.- podszedł bliżej mnie, po czym złapał za wizytówkę.- Mogę?- spytał, spoglądając na mnie, a ja wywróciłam tylko oczami, po czym puściłam kawałek papieru.
- Kogo to numer?- zapytał po chwili, wpatrywania się bezczynnie w kartkę.
- Numer do Pablo.- odpowiedziałam beznamiętnie, a Marco nagle spojrzał na mnie, unosząc jedną brew ku górze.- Były narzeczony tej całej Iñez. Był tutaj jak się kąpałeś. "Sprzątaczka"- zaakcentowałam, w górze gestykulując dłońmi.
- Iii..?- przeciągnął pytająco.
- Powiedział, że ona może kłamać, bo kłamała, kiedy byli razem i w ogóle.- powiedziałam obojętnie.
- I w ogóle?- spytał zaciekawiony.
- No co?- zapytałam, wywracając oczami.
- Mogłabyś nie być taka obojętna?- zapytał, łapiąc mnie za rękę.- Tutaj chodzi o nas.
- Chodzi o nas? Słyszysz siebie? Tu chodzi o ciebie, o tą laskę i to dziecko. Być może twoje dziecko.- wybuchnęłam, gestykulując rękoma.
- Co wam?- nagle odezwał się Leo, wychodząc na swój balkon. Nic dziwnego, że nas słyszał. Przecież miał pokój obok nas.
- Zamknij się.- warknęłam zdenerwowana. Leo tylko uniósł rękę do góry w geście obrony, po czym wszedł do środka.
- To mu się oberwało.- mruknął Marco pod nosem.
- Tobie też może.- syknęłam i weszłam do pokoju.
- Możesz przestać?- wrzasnął. Po co być cicho? Chust z tym, że jest przed 20 i niektórzy chcą odpocząć. Lepiej jest krzyczeć.- Po co ci to dał?- zapytał, rzucając wizytówkę na łóżko. 
- Gdybym miała jakąś sprawę do niego. Jakieś pytania.- powiedziałam obojętnie.
- Gdybym miała?- spytał, powtarzając po mnie i unosząc brew ku górze.
- Gdybyśmy mieli, pasuje?- poprawiłam się, wywracając oczami, po czym położyłam się na łóżku. Myślałam, że Reus nadal będzie drążyć owy problem, jednak nie. Jak bardzo się pomyliłam? Niewyobrażalnie. Nagle położył się obok mnie. Leżałam na prawym boku, tyłem do niego. 
- Jesteś zazdrosna.- stwierdził, jeżdżąc palcem po mojej talli. 
- Wcale nie.
- Tak.- zaśmiał się.
- Nie wkurwiaj mnie.- syknęłam.
- Myślałem, że bardziej być już nie możesz.- odparł tak jakby, dogryzając mi i nie przerywając swojej czynności.
- Nie mam nastroju na żarty.- powiedziałam beznamiętnie.
- Zadzwonimy?- spytał, biorąc kawałek papieru, po czym pocałował mnie w szyję.
- Przestań.
- Kochanie..
- Czy ty nie rozumiesz powagi sytuacji? To może być twoje dziecko.- podniosłam się.
- Jesteś zazdrosna.- powtórzył.
- Nie.
- Tak. Boisz się, że jeżeli to dziecko okaże się moim nie będę miał dla ciebie czasu. Boisz się, że więcej czasu będę poświęcał maluchowi.
- Może i tak, ale co z tego?- założyłam ręce na piersi.
- To z tego, że cię kocham. Najbardziej na świecie, rozumiesz?- ujął moją twarz w dłonie tak, abym patrzyła prosto w jego oczy.
- I co z tego?
- Marcela! Nawet jeżeli to dziecko okaże się moim to będzie tak samo ważne jak ty.
- I co z tego?- zapytałam beznamiętnie.
- Zadzwonimy do niego?- odpowiedział pytaniem, rezygnując z dalszej rozmowy ze mną. Wiedziałam, że go zirytowałam, ale tak miało być.
- Tak.
Marco zadzwonił do tego Pablo, a ja w międzyczasie poszłam pod prysznic. Od razu całe napięcie zeszło ze mnie. Odprężyłam się. Czułam jak nowo narodzona. 
Kiedy wyszłam Marco już leżał na łóżku, pod kołdrą oglądając TV. Podeszłam do mojej walizki, z której wyjęłam książkę 'Pięćdziesiąt twarzy Greya'. Położyłam się na swojej połowie, zaświeciłam lampkę i przykryłam się. Otworzyłam książkę i zaczęłam czytać. Co chwilę czułam wzrok Marco ma sobie. Po jakimś czasie wyłączył telewizor i odłożył pilot na szafkę nocną ze swojej strony, po czym przysunął się do mnie. Delikatnie zaczął zsuwać ramiączko mojej koszuli nocnej w dół i zaczął całować moje ramie. Wzdrygnęłam, pokazując mu, że nie mam ochoty na gierki. Powoli zaczął zjeżdżać dłońmi na mój brzuch, po czym zaczął kreślić na nim różne wzory. Zdjęłam jego rękę z mojego brzucha, dając mu do zrozumienia, że nie chcę.. Jednak i to nic nie dało. Marco nie zwracając uwagi na mój.. Jakby to powiedzieć? Opór. Może. Nie wiem jak mam to określić.. Złapał za książke, wyjmując ją z moich rąk i odkładając ją na szafkę.
- Odpuść sobie.- powiedziałam biorąc książkę. Marco spojrzał tylko na mnie.. Niedowierzająco? Z obrzydzeniem? Nie wiem co to było, ale było straszne. Okropne. Odwrócił się tyłem do mnie i zgasił swoją lampkę. Patrzyłam na niego ze smutkiem. Zrobiło mi się głupio, że odprawiłam blondyna z kwitkiem. Odłożyłam książkę, zgasiłam lampkę, przytuliłam się do poduszki i próbowałam usnąć... 

*Następny dzień*
*Marco*
Obudziłem się pierwszy i co spostrzegłem? Marcelę wtuloną we mnie. Mimo tego co wczoraj zrobiła, nie potrafiłem nie odwzajemnić jej żelaznego uścisku. Wczoraj wieczorem chciałem tylko ją pocałować i rozluźnić tę napiętą atmosferę, a ona? Spławiła mnie. Jak jakiegoś debila z imprezy. Głupio się poczułem.. A teraz leży wtulona we mnie, jak gdyby nigdy nic. 
Leżeliśmy tak chwilę, kiedy blondynka obudziła się. Podniosła głowę do góry i spojrzała mi w oczy.
- Gniewasz się?- spytała, jeżdżąc palcami po moim torsie.
- Trochę.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą. 
- Mogę cię jakoś przeprosić i wynagrodzić to?- zapytała, zbliżając się do mojej twarzy. 
- Zapomnijmy, okey?- odpowiedziałem pytaniem.
- No okey.- musnęła moje usta.- A tak w ogóle to o której widzimy się z tym Pablo?
- Na ty już jesteście?- zapytałem zaskoczony. Oczywiście żartowałem z Marceli.
- Nie bądź zazdrosny.- wywróciła oczami.
- Nie jestem. Tak tylko pytam.
- Tak mi się tylko powiedziało.- rzekła lekko zdenerwowana. 
- Ale jak wyjaśnimy tą sytuację to nie będziecie się spotykać, nie?
- A co? Martwisz się, że cię zostawię, hm..?- zapytała, kładąc się na plecach o wpatrując w sufit.
- Nie. Przecież on nie dorównuje mi do pięt.- prychnąłem. 
- Nie no wcale. Młodszy, przystojniejszy, Hiszpan mmm.- przygryzła swoją dolną wargę.
- Prowokujesz mnie. I on wcale nie jest przystojniejszy.- znalazłem się nad nią. 
- Niby czym cię mogę prowokować, hm..?- spytała, znów przygryzając wargę. 
- Właśnie tym.- powiedziałem i wpiłem się w jej usta, dając soczystego buziaka. Miałem zamiar kontynuować czułości, lecz usłyszałem pukanie do drzwi. Niechętnie oderwałem się od kuszących ust Polki, wstałem i udałem się do drzwi.
- Znowu ty Götze..?- westchnąłem.
- Znów przeszkodziłem?- zapytał, drapiąc się po karku.
- O co chodzi?- odparłem, opierając się o futrynę drzwi. 
- Spoko możecie wejść. Słyszałam waszą wczorajszą rozmowę.- usłyszałem głos Marceli.
- Jak to słyszałaś?- spytałem zaskoczony, odwracając się w stronę blondynki.
- Właśnie.- poparł mnie Mario.
- Rozmawialiście tak głośno, że w pokoju na przeciwko was słyszeli, ale nie ja. No co wy..- zakpiła z nas.
- Sorry. Nie chciałem, żeby tak wyszło. Tylko jak sobie wyobraziłem Kubę zamiast mnie to miałbyś przejebane. W końcu siostra. Mała siostrzyczka Blas.. No Kuby.- wywrócił oczami.
- Nie jestem taka mała!- oburzyła się moja ukochana.
- Już cii kochanie.- przytuliłem ją.- Widzisz? Jesteś mi do ramienia.
- Wcale nie taka mała.- dodał Götze kpiąco.
- Gdyby mój wzrok zabijał już dawno bylibyście martwi.- spiorunowała nas wzrokiem.
- Za godzinę śniadanie zakochańce. A o 20 idziemy do klubu.- oznajmił nam i już go nie było.
- To może dokończymy to co zaczęliśmy, hm..?- przyparłem blondynkę do szafy i zacząłem całować po szyi.
- A może tak się ogarniemy..?- zapytała, odpychając mnie lekko od siebie. 
- Nie trzymaj mnie tak na dystans, proszę cię.- rzekłem, lekko podirytowany.
- Nie trzymam.
- Właśnie, że tak.
- To co ty liczysz na to, że od tak wskoczę ci do łóżka?- założyła ręce na piersi
- Nie, nie liczę na to.
- To czasem zastanów się co mówisz, bo ja jak każdy człowiek mam uczucia i niektóre słowa bolą.- powiedziała poważnie, wzięła jakieś ubrania ze swojej walizki, po czym weszła do łazienki.
- Kurwa.- przekląłem, rzucając się na łóżko.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heyy.
Ten rozdział cały pisałam z serducha ❤
Rozdział z dedykacją dla mojej Oliwii, która za każdym razem motywuje mnie do dalszego pisania. 
Dziękuję kochana ❤

Mam dla kogo jeszcze pisać??
Pod ostatnimi postami ledwo uzbieraliście 7 komentarzy.
Przykre jest to dla mnie, bo wcześniej czytałam super motywujące komentarze. Potrafiliście uzbierać w jeden dzień 20 komentarzy, a teraz 7 w ponad tydzień?
Jak tak dalej pójdzie to kończę z tym blogiem.
Przykro mi, bo chciałam dotrwać z tym blogiem do końca.. 
Tyle na dzisiaj w tym temacie :(



18 komentarzy:

  1. Super rozdział z niecierpliwością czekam na nexta. Ja systematycznie czytam twojego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja droga ten blog jest świetny co oznacza, że na pewno dużo osób go czyta. Nie przejmuj się ilością komentarzy, bo to sie na pewno poprawi :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej hej :) wpadłam na tego bloga całkiem przypadkiem... No dobra, nie tam całkiem całkiem przypadkiem. Ale wpadłam i jestem zachwycona :)
    Świetnie piszesz i proszę, zakończ bloga tak, jak masz zakończyć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No kurde whyyyy. :( a tacy oni słodcy a teraz co?
    Proszę cię tylko nie kończ tego blogaaaa plisss :3
    Wiem jak to jest jak komentarze maleją ale pliiis nie kończ
    Z niecierpliwością czekam na nn <3
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochanie moje tłumacze ci jak jakaś ostatnia kretynka od czwartku o co chodzi z tymi komentarzami i jak to bywa że czasem jest ich mniej a czasem więcej.
    A ty do dziś byłaś uparta jak cholera !
    Normalnie drugi taki mój uparty osiołek!
    No nic.. co ja mam ci pisać
    Rozdział dorąbany.
    Boję się tylko że to dziecko będzie Marco, ale chyba po to ten Pablo żeby to było kłamstwo?
    Sama nwm twoja robota nie moja.. :*
    Kocham ten rozdział jak wszystkie pozostałe ma w sobie to CO$ co w nie każdym blogu jest.
    Dajesz tu serce swoje i dlatego to tak brzmi.. i wgl *.*
    Czekam na nexta i mam nadzieje że zrozumiesz jak i WSZYSCY WSZECH OBECNI że komentarze motywują.
    A ona ma taki upór że jak nie będzie komentarzy następnego rozdziału nie zobaczymy :c
    A jestem pewna że jest was tu wiecej niż 40! :D
    Weny. ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział, jak i cały blog. Nie przejmuj się taką ilością komentarzy, czasem tak jest :) Bloga nie kończ! Życzę duuużo weny i więcej takich cudownych rozdziałów :)
    Pozdrowionka :* ~ C&B

    OdpowiedzUsuń
  7. Nadrabilam rozdizy wiec pisze.
    Rozdział mega i jak mi go skończysz to znajde cie i zabije :( Marco faktycznie mógł sie pochamowac na koniec...niektóre słowa tez by mnie oewnie uraziły. Ale ja lubie Marcele! I masz mi ich szybko pogodzić :D
    Co do Ciebie kochana...piszesz tak swietne opowiadanie ze szkoda gadac. Nie przeżyje bez twojego bloga :( pisz dalej prosze ;<
    Lena :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Sorki nie obraz sie ale niektorzy przestali czytac dlatego ze sa rzadko dodawane rodzdziały ale ja czekam zawxsze na nie i jestem z toba :D A co do rozdziału to mega ZAJEBISTY i niech okaze sie to dziecko nie reusa :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Szczerze mówiąc, to nawet nie wiem jak mam zacząć pisać ten komentarz.. więc z góry już przepraszam, jeżeli mi on nie wyjdzie. Po raz kolejny mnie zaskakujesz.
    Nowe tajemnice, intrygi... Marco ma dziecko? Nie chce mi się w to wierzyć, ale.. w końcu znał Iñez i był z nią, ale czemu ona teraz się odzywa do Marco jak jest z Marcelą? Przecież jak urodził się Ivo, to mogła mu wtedy powiedzieć, ale ona tego nie zrobiła. Cóż.. można ona faktycznie kłamie i chcę niszczyć związek Marco i Marceli, bo jest zazdrosna o nią? Mam jednak nadzieje, że Marcela będzie stała za Marco i nie będzie dążyć tego tematu dalej skoro nie ma pewności, że czy Marco jest ojcem czy też nie jest.
    Jestem bardzo ciekawa, co powie Pablo jak się z nim spotkają. Mam nadzieje, że dowiedzą się prawdy o niej i będzie znów wszystko dobrze.

    Buziaki.. :**
    Zapraszam do siebie!

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny blog <3
    Nie możesz tak zakończyć tego bloga ;c
    Mam nadzieję, że pomiędzy Marcelą, a Marco wszystko się ułoży i to nie będzie jego dziecko. Wyczuwam w tym podstęp Caro ;c


    Zapraszam do mnie ;D
    http://jednospotkaniemozezmieniczycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Szczerze nie rozumiem wybuchu Marceli na początku ich rozmowy... Powinni porozmawiać o tym na spokojnie, a nie skakać sobie do gardeł. Nie wiadomo czy to na 100 % dziecko Marco. Jeśli okażę się, że tak to jestem pewna, że Marco nie zaniedba ani Marceli, ani dziecka. On ją kocha, a tamta dziewczyna to tylko przelotny romans dawno temu...

    Rozdział super! :)
    I proszę nie przejmuj się tym, że masz mniej czy więcej komentarzy :)
    Moje zdanie jest takie, że lepiej jeśli jest ich mniej, ale pisane są z serca i wiesz, że ktoś przeczytał rozdział niż mieć ich dużo, ale co drugi jest typu "Super rozdział. Czekam na nexta.".

    Czekam na następny rozdział :)
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  12. Oo.. Rozdział jest fantastyczny. Oby te dziecko nie było Marco. Ale może Pablo będzie coś więcej wiedział i ta sprawa się wyjaśni.. No i niech oni się nie kłócą, albo.. niech się kłócą.? Przecież jak cały czas będzię dobrze i tak słodko to się znudzi.
    A co do komentarzy to teraz były święta, sylwester, każdy miał mało czasu, bo musiał w czymś pomagać.. może to dlatego tak mało ostatnio miałaś. Ale jestem pewna, że niedługo wszystko wróci do normy.
    Życzę duuużo weny i już nie mogę się doczekać następnego, Zoey.! xx

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział *_* ciekawe jak przebiegnie rozmowa z Pablo ?

    OdpowiedzUsuń
  14. Blog jest super, nie rezygnuj z niego!
    Uwielbiam to w jaki sposób obrazujesz Marco <3 <3
    Błagam pisz dalej!!!!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej, jestem tu całkiem nowa, dzisiaj dodałam swój pierwszy wpis i to w pewny sposób dzięki tobie. Szukałam jakiś ciekawych opowiadań i znalazłam twojego bloga, zakochałam się :) Uwielbiam czytać twoje opowiadania. Planuje nadrabiać poprzednie notki. Jestem zachwycona. Buziaki :))

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem tutaj pierwszy raz i muszę powiedzieć, że żałuję, iż wcześniej nie natrafiłam na tego bloga :( Ale teraz zostanę i będę czytać! Obiecuję :)

    Zapraszam do mnie: jestemtylkoszarymczlowiekiem-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Kłótnie Marco i Marceli.. :c Nie lubię.. :c Mam nadzieję, że to ich pierwsza i ostania taka "ostra" kłótnia. Liczę na to, że wszystko się wyjaśni i będzie heppy end'zik (ja i mój angielski xd) i już nic nie zakłóci ich szczęścia. Rozdział jest cudowny, niesamowity, genialny, najlepszy. ❤ Pozdrawiam, buziaki. Ola :**

    PS. Cieszę się, że będziesz dalej pisać ❤
    A jeżeli znowu postanowisz wystraszyć mnie na śmierć, przyprawić o zawal serca, skok ciśnienia i reszte tych wszystkich dolegliwości, chorób ((?) nie wiem jak to określić xD) i napisać, że myślisz o zakończeniu bloga to polecam Ci przeczytać naszą rozmowę na fb (Sobota, godz. 23:37 ) ❤

    OdpowiedzUsuń
  18. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń