środa, 7 stycznia 2015

Rozdział 54 ~ Pokaż kotku co masz w środku.

- To może dokończymy to co zaczęliśmy, hm..?- przyparłem blondynkę do szafy i zacząłem całować po szyi.
- A może tak się ogarniemy..?- zapytała, odpychając mnie lekko od siebie. 
- Nie trzymaj mnie tak na dystans, proszę cię.- rzekłem, lekko podirytowany.
- Nie trzymam.
- Właśnie, że tak.
- To co ty liczysz na to, że od tak wskoczę ci do łóżka?- założyła ręce na piersi
- Nie, nie liczę na to.
- To czasem zastanów się co mówisz, bo ja jak każdy człowiek mam uczucia i niektóre słowa bolą.- powiedziała poważnie, wzięła jakieś ubrania ze swojej walizki, po czym weszła do łazienki.
- Kurwa.- przekląłem, rzucając się na łóżko.

*Marcelina*
Weszłam do łazienki, by wykonać wszystkie ranne czynności. Szybko umyłam zęby, przemyłam twarz chłodną wodą, nałożyłam krem na twarz i przeciągnęłam lekko rzęsy czarna maskarą, by były bardziej widoczne. Ubrałam jeszcze uszykowane wcześniej ubrania, po czym przeglądając się w lustrze ostatni raz, wyszłam z łazienki.
- Wolna. Możesz wejść.- poinformowałam Marco.
- Przepraszam.- powiedział i wszedł do łazienki.
Czy akurat teraz musi być tak trudno? Jesteśmy na wakacjach i chciałabym, żeby było spokojnie i miło, a jak zawsze wychodzi inaczej. Chciałabym, żeby te wakacje były najpiękniejsze w moim dotychczasowym życiu. Najpierw ta cała Inez, Pablo i to dziecko. Ugh! A jak to będzie dziecko Reus'a? Oczywiście nie zerwę z nim, bo go kocham, ale to będzie o wiele trudniejsze. On będzie miał treningi, a ja pracę w Borussii miejmy nadzieję. Później on będzie widywał się z małym i wyjdzie na to, że widzieć będziemy się tylko na SIP. Bo przecież wiecznie siedzieć u Marco nie mogę. Mam swój dom...
Albo przejdzie do Barcelony lub Realu i będzie mieszkał w Hiszpanii. A tego chyba nie przeżyłabym. Bardzo go kocham, ale do Barcelony czy Madrytu raczej nie dałabym rady wyjechać z nim. W Dortmundzie mam rodzinę, bliżej do Polski i Wojtka, a w Hiszpanii byłoby to o wiele trudniejsze. A nasz związek chyba nie przetrwałby takiej rozłąki.
Moje rozmyślenia przerwał Marco, który wyszedł z łazienki.
- Idziemy?- spytał mnie blondyn.
- Cco? A tak, tak.- ocknęłam się.
- Weź kartę.- powiedział, a ja złapałam za kartę do pokoju i mój telefon, który włożyłam do kieszeni

*Plaża*
Leżałam na leżaku, przypatrując się tym dzieciakom. No inaczej nazwać się ich nie da. Jakby nigdy basenu wypełnionego wodą nie widzieli. Ehh..
- Jak dzieci..- westchnęła Ann, leżąca obok mnie.
- Dokładnie.- zaśmiałam się, widząc bardzo ciekawą sytuację. Robert podtapiał Marco. A ten bidulek nie mógł się wydostać. Oj..- Dobrze mu tak.- wybuchnęłam śmiechem, a za mną Ann.
- Robert!- krzyknęłam, a ten momentalnie spojrzał na mnie.- Good!- zaśmiałam się, pokazując mu kciuka w górze (y). Jednak w tym momencie to Marco był nad Robertem, a brunet w wodzie. Reus szybko wydostał się z wody i podbiegł do mnie.
- Nie waż się!- krzyknęłam.- Ann! Robert!- krzyczałam wniebogłosy, wołając o pomoc. Jakby to miało w czymś pomóc.
- I ty przeciwko mnie kochanie?- zapytał, a ja spostrzegłam, że stoimy na krawędzi basenu.
- Tylko ją wrzucisz to nie żyjesz!- w mojej obronie stanął Robert.
- Dzięki Robert.- uśmiechnęłam się do niego.
- Chyba nie mam innego wyjścia.- westchnął Marco stawiając mnie na stałym gruncie. W tym momencie ja i Robert wymieniliśmy się spojrzeniami. Znaczącymi spojrzeniami..
- Papa..- pchnęłam Marco tak, że wpadł do basenu. Ale niestety zdążył złapać mnie za nadgarstek, ciągnąc za sobą. I w taki oto sposób oboje byliśmy w wodzie.
- Zajebie cię Reus!- wrzasnęłam.
- Pokaż kotku co masz w środku.- zaśmiał się, poruszając znacząco brwiami.
- Zboczeniec!- rzuciłam się na niego, podtapiając.
- Nie ze mną takie numery, kotek.- zaśmiał się. Spostrzegłam, że w basenie jesteśmy tylko my.
- Widzisz? Wszyscy pouciekali. Boją się ciebie.- wybuchnęłam śmiechem.- Troool!
- Nie żyjesz!
- Troool!- wydostałam się z basenu i podbiegłam do mojego leżaka, z którego zerwałam ręcznik i okryłam się nim. Wszyscy wokół nas pokładali się ze śmiechu. W ułamku sekundy przy mnie pojawił się Reus. Myślałam, że znów będzie chciał mi coś zrobić. Wrzucić do basenu, cokolwiek. Jak bardzo się przeliczyłam? Złapał za swój telefon i spojrzał na mnie znacząco.
- Za pół godziny mamy spotkać się z tym Pablo.- rzekł poważnie.
- To my się zbieramy już.- poinformowałam obecnych.
- Spoko. Widzimy się na holu o 20?- dopytał jeszcze Gotze.
- Tak.- odpowiedziałam krótko i ruszyliśmy z Marco do hotelu. Będąc już w naszym pokoju, jak burza wpadłam do łazienki, by móc się wykąpać jako pierwsza. Wyszłam po 20 min w samym ręczniku. Marco leżał na łóżku z tabletem w dłoni. Pokręciłam tylko głową, podchodząc do walizki, która jest jeszcze nierozpakowana i chyba nie będzie. No bo kto później się za mnie spakuje? Podejrzewam, że nikt.
- Idziemy do jakiejś restauracji, nie?- spytałam retorycznie.
- Nom.- odpowiedział nie odrywając wzroku od urządzenia. Westchnęłam, po czym wybrałam w miarę odpowiednie ubrania. No bo skąd mogłam wiedzieć, że będziemy szli do restauracji, by pogadać z jakimś Pablo, który jest byłym  narzeczonym jakiejś Iñez, która prawdopodobnie ma dziecko z Reusem. To jest po prostu chore. Ponownie weszłam do łazienki, by wyszykować się. Wyszłam po kolejnych 10 min, a Marco ciągle leżał w takiej samej pozycji, bez zmian. Podeszłam bliżej niego i rzuciłam się na blondyna.
- Ałł.- jęknął.
- Łazienka wolna.- zaśmiałam się.
- Zacznij biegać!- powiedział i rzucił się do ucieczki. Jednak szybko go dogoniłam i kiedy chciałam sprzedać mu kuksańca w tyłek, ten niespodziewanie złapał mnie w talii i docisnął do ściany, by po chwili składać na moich ustach gorące pocałunki. To działo się tak szybko, że nawet nie zdążyłam się sprzeciwić. Całowaliśmy się tak dłuuugo, do momentu..
- Umm...- odepchnęłam go lekko od siebie, by złapać trochę powietrza. Najzwyczajniej w świecie zabrakło mi tchu. Blondyn oparł swoje czoło o moje, zawzięcie patrząc mi w oczy.
- Kocham cię, mój głuptasie.- cmoknął mnie w nosek.
- Ja ciebie też, głuptasku.- uśmiechnęłam się szeroko, przygryzając lekko dolną wargę.- Idź do tej łazienki już. Nie chcemy się chyba spóźnić, nie?- zapytałam retorycznie. Ten pocałował mnie tylko przelotnie i wszedł do wcześniej wspomnianego pomieszczenia. Usiadłam na łóżku i zastanawiałam się co mam teraz robić. Marco pewnie będzie siedział w łazience pół godziny, a ja będę się nudzić. Do głowy wpadł mi pomysł, żeby pójść do Lewandowskiej, ale przecież ona jest wraz z resztą na basenie. Postanowiłam zadzwonić do Wojtka. Wybrałam jego numer telefonu i czekałam, aż odbierze. Kilka sygnałów, kilkanaście sekund i usłyszałam głos przyjaciela.
- No w końcu!- jęknęłam.
- Coś nie tak?- spytał ze śmiechem.
- Nawet nie wiesz jak mi się nudzi.- westchnęłam kładąc się na brzuchu.
- Jesteś na Ibizie i tobie się nudzi dziewczyno?- zapytał zaskoczony.
- No... Reus w łazience, reszta na basenie..- miałam zamiar dokończyć, ale mi przerwał.
- To nie możesz iść do nich? Na basen. Fuck logic!*- wybuchł śmiechem.
- Ejj... Nie klnij.- ochrzaniłam go.- A poza tym muszę czekać na tego bałwana..- nie było dane mi dokończyć. Po raz kolejny dziś.
- Słyszałem!- krzyknął Marco.
- No muszę na niego czekać, bo idziemy spotkać się z tym Pablo. Byłym tej laski.- westchnęłam.
- A no fakt.- może i go nie widziałam, ale czułam, że się szczerzy.
- Nie szczerz się tak.- prychnęłam.
- Skąd wiesz?
- Zbyt długo cię znam.- uśmiechnęłam się i w tym momencie poczułam na sobie coś bardzo dużego i ciężkiego. To coś jest tu zupełnie zbędne, ponieważ był to Marco.
- Grubasie złaź!- jęknęłam.
- To ja nie przeszkadzam.- usłyszałam głos Szczęsnego w słuchawce telefonu.
- Oddzwonię później.- dodałam, zanim się rozłączył...

* ostatnio bardzo często mówimy tak z Mariką ♥


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kurde... Chyba zawaliłam. 
Taki monotonny.
Chyba za bardzo chciałam coś dodać.
Nie rozpisuje się już, bo to nie ma sensu.
Nastepny rozdział postaram się dodać jak najszybciej. :/

12 komentarzy:

  1. Dziewczyno chyba cię zamorduję!!!
    Niczego nie zawaliłaś :D rozdział jest cudowny :3 niby ta tajemnica a jednak śmiałam się do ekranu jak głupia :D
    Z niecierpliwością czekam na nn<3
    Buziaki :****
    Ps : zapraszam do siebie na nowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zawaliłaś ! ;p mi się bardzo podoba ;) no nic.. nie zostaje mi nic jak nie przespać nocy i nnadrobić poprzednie rozdziały xd ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejujejujejujeju....*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*
    Czekam na nowy już teraz zaraz.
    Spróbuj napisać że to jego dziecko a nie żyjesz!
    Bo po cholere inaczej byłby ten Pablo, jest dziecko trzeba się nim zając.. ale on tu coś gra więc ma być NIE !
    ale zresztą to twój dojebany blog i twoje dojebane pomysły... nie mogę aw.....
    To nad basenem.
    Wszyscy za nią murem :D
    Czekam na nowy ma być w weekend.
    Kocham cię pysiu...
    I życzę dużo weny...
    Szczęsny przewidywalny.. =D

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha... ale co mu na to poradzimy? Professional English. xd
    Rozdział mi się podoba, ale to zapewnię wiesz, bo tylko ja potrafię truć ci zacznę litry o stawienie rozdziału. :)
    Hahaha... dzieci.. Wyrośnięte dzieci, którym zabawy nadal jest mało! Ale w końcu są na wakacjach, więc "jak się bawić, tak się bawić!"
    Bardzo ciekawi mnie spotkanie z Pablo.. cóż.. co on mi powie? chcę już, to wiedzieć!
    Nie, wyszedł mi komentarz :/

    Buźka! ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahah.. Pokaż kotku co masz w środku.- ten tekst mnie rozwalił.! Jestem ciekawa tego spotkania z Pablo. A. JESZCZE JEDNO. TE DZIECKO MA NIE BYĆ MARCO!
    Kocham twojego bloga!! Pisz szybko dalej..! Czekam na następny, Zoey..! xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak ja uwielbiam Marco na tym blogu *_____* chyba piszę to co każdy komentarz haha, ale zrobiłaś z nich cudowną parę <3
    Jestem strasznie ciekawa co Pablo im powie więc pisz szybciej!!!! :*
    Czekam nn :]
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Haha...Bosze... Jak ja uwielbiam Twojego bloga! <3 Marco z Marcelą są tacy cuuuuuudowni *___* Po prostu najlepsi. ^^ Boje się co wyniknie z ich spotkania z Pablo, ale mam, że Marco jednak nie będzie ojcem małego Ivo.
    Pozdrawiam, buziaki. Ola :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział i wcale nie monotonny!
    Oby wszystko się wyjaśniło, że Reus nie jest ojcem ! ;>
    Czekamy na następny ;)

    Pozdrowionka ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej nominowałam cię do LA.! xx
    Wiecej na http://never-toogether.blogspot.com/2015/01/liebster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Bożee Marco i te jego zabawy nad basenem... :D No dziecko... Dorosłe dziecko xD I jak tu przy takim być normalnym? :D
    Jestem ciekawa czego dowiedzą się podczas tego spotkania z Pablo... Oby czegoś dla nich dobrego...

    Rozdział super! :)
    Czekam na kolejny :)
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  11. Hejoo... 😊
    Dawno mnie tutaj nie było ale nadrobiłam wszystko i teraz będę na bierząco :)
    Rozdziały jak zawsze super hiper ekstra :D
    Muszę przyznać ... masz dziewczyno talent do pisania tego typu rzeczy :*
    Jestem bardzo ciekawa jak potoczy się dalej ta sprawa z rzekomym dzieckiem Marco ... ^.^
    Czekam na następny rozdział z niecierpliwością =.=
    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział przecudownyy :) Nie mogę się doczekać, co wyniknie z rozmowy z Pablo;)
    czekam z niecierpliwością na następny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń