niedziela, 1 lutego 2015

Rozdział 57 ~ I kto tutaj cyrki odstawia?

*Następny dzień*
Obudziłam się pierwsza. Spojrzałam na zegarek, na którym widniała godzina 10:30. Podniosłam się do pozycji siedzącej i poczułam pulsujący ból w skroni. Chyba trochę za dużo wypiłam. Impreza, taniec z... Roberto? Aha, okey. Numer telefonu, Reus, złość, pocałunek przy drzwiach toalety, później bar. Jeden drink, drugi, trzeci, czwarty. Reakcja Reusa. Był widocznie zły, za to, że tyle wypiłam. Olałam go, jakiś facet i... I pustka. Urwał mi się film. Już nic, kompletnie nie pamiętam.
W tej samej chwili obudził się Marco. Oparł się na łokciu, przetarł oczy i spojrzał na mnie. Byłam przerażona. Nie miałam zielonego pojęcia co zrobiłam, ale wiedziałam jedno. To nie było dobre zachowanie. Spojrzał na mnie, jakby nie dowierzając, że leżę obok niego.
- Co ja zrobiłam?- spytałam przerażona. Ten tylko, opadł na plecy, głośno wzdychając...- Marco.- przełknęłam gule, stojącą w moim gardle.
- Nie pamiętasz?- zapytał.. Ze śmiechem?
- No raczej nie pytałabym, gdybym pamiętała.- powiedziałam.
- Catym Roberto.- zaakcentował imię chłopaka.
- Coo?- krzyknęłam, krztusząc się wodą, którą właśnie piłam.
- No tak. Przeliterować?- krzyknął.
- Nie krzycz. Nie musi od razu wiedzieć cały hotel.- powiedziałam cicho.
- Marcela, słyszysz siebie? Wiesz jak ja się poczułem? Na moich oczach całowałaś się z nim. Ty go pocałowałaś. Rozumiesz? Ty, tak ty. Co innego, jakby to on. Ale ty- stał nade mną. Krzyczał. Wiedziałam, że źle zrobiłam, ale byłam pijana. Nie wiedziałam co robię. Było mi z tym cholernie źle. Wstałam i podeszłam do walizki. Do moich oczu napłynęły łzy, ale za nic nie chciałam aby ujrzały światło dzienne.
- Możesz mnie nie olewać?- stanął nade mną. Cały czas krzyczał.- Marcela..- kucnął przy mnie.
- Zostaw mnie.- warknęłam, odepchnęłam chłopaka tak, że poleciał na łóżko, wzięłam swoje ubrania i weszłam do łazienki, zamykając się w niej. Miałam dość tych wakacji. Chciałam już wrócić do Dortmundu. Chciałam, żeby te wakacje okazały się złym snem. Chciałam, żeby było jak wcześniej. Czym prędzej wzięłam prysznic, ogarnęłam się i ubrałam. Włosy związałam w kucyka i wyszłam z łazienki. Od razu podszedł do mnie Reus.
- Porozmawiamy?- spytał, łapiąc mnie za nadgarstek i zjeżdżając na zewnętrzną stronę mojej dłoni.
- Po co ty w ogóle ze mną jesteś?
- Bo cię kocham.- chciał mnie przytulić.
- Zostaw mnie.- syknęłam.
- Nie mogę nawet przytulić swojej dziewczyny?- spytał z tym swoim firmowym uśmieszkiem. 
- Nie o to mi chodzi.- odwróciłam twarz w drugą stronę.- Nie widzisz tego, że ten związek nie ma przyszłości? Cały czas się kłócimy praktycznie o nic.- wiedziałam co chce powiedzieć, dlatego szybko dodałam.- Wiem, że to co zrobiłam nie jest niczym, ale.. Dla mnie to też nie jest łatwe. I nie chciałam, byłam pijana, a ty powinieneś to zrozumieć, bo nawet kiedy jesteś trzeźwy robisz głupstwa.- mówiłam tak szybko, że zabrakło mi powietrza.
- Cii...- przyłożył mi palec do ust, widząc że znów chcę coś powiedzieć.- Kocham cię, tak? I choćby nie wiem co się działo będziemy razem. Przezwyciężymy wszystko.. Razem.- mówił bardzo przekonująco. Zbliżył się do mnie, kładąc rękę na szyi, po czym namiętnie, a jednocześnie zachłannie. Kiedy oderwałam się od niego, oparłam głowę o jego tors i mocno przytuliłam. Miałam serdecznie dość tegorocznych wakacji. Były po prostu do dupy. Gorszych sobie wyśnić nie mogłam.. Gdybyśmy zostali w Dortmundzie wszystko pozostałoby w jak najlepszym stanie. Nic by się nie zmieniło. Nie byłoby Ińez, Pablo, Roberto, małego Ivo...
- Nasz związek ma sens. Wiesz dlaczego?- spytał nagle. Uniosłam głowę, spoglądając w jego tęczówki.- Bo kochamy się i nie potrafimy bez siebie żyć, tak?- spytał retorycznie. 
- Mhm..- mruknęłam.- Muszę sobie to przemyśleć Marco.- powiedziałam i odeszłam.
- Gdzie idziesz?- spytał, kiedy kładłam rękę na klamce.
- Nie wiem jeszcze.- wyszłam. Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. Głośno westchnęłam. Ruszyłam do pokoju mojego brata. Kiedy byłam już prawie przy drzwiach, usłyszałam jak ktoś krzyczy moje imię. Odwróciłam się i zobaczyłam Moritza.
- Gdzie idziesz?- zapytał, będąc już przy mnie.
- Do brata.- wskazałam na drzwi, odwracając się lekko.
- Tyy?- zapytał zdziwiony.
- Taaaak. Co w tym dziwnego?- zapytałam ze śmiechem.
- Nic, nic. To ja idę na plaże.- powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy, po czym poszedł. A ja ruszyłam do Kuby. Weszłam do pokoju, nawet nie pukając. Zastałam Oliwkę siedzącą na łóżku i oglądającą bajki. W tej samej chwili do pokoju wszedł Kuba, a z łazienki wyszła Agata. 
- Co tutaj robisz?- zapytał Kuba.
- Nie mogę przyjść?- zapytałam, wywalając mu język. 
- Nie, nie możesz.- również wywalił mi język.
- Krowa ma dłuższy i się nie chwali.- odgryzłam się.
- Po kim ona jest taka pyskata..- westchnął. Usiadłam na łóżku i przyglądałam się małej Oliwce.
W towarzystwie rodziny spędziłam jeszcze godzinę, po czym ruszyłam na spotkanie z tym Pablo. Chciałam być tam trochę wcześniej, a dojście do restauracji zajmie mi jeszcze trochę czasu. 
20 minut później byłam już na miejscu. Wchodząc od razu w oczy rzucił mi się Marco, siedzący w rogu sali. Siedział bokiem do mnie, więc miałam większe szanse, na to by zaskoczyć go, choć miałam nadzieję, że będę miała chwile czasu dla siebie.
Będąc już wystarczająco blisko niego, położyłam dłoń na jego ramieniu.
- Długo tutaj jesteś?- zapytałam.
- Godzinę.- odpowiedział beznamiętnie. Usiadłam obok niego, tępo patrząc w ścianę.
- A jeśli to twoje dziecko? Co zrobisz?- spytałam, bawiąc się palcami.
- Nie wiem.- odparł obojętnie. Między nami zapanowała głucha cisza, która nigdy między nami nie panowała.- A ty co zrobisz?- spojrzał na mnie. Ja tylko wzruszyłam ramionami.
- Mam nadzieję, że to tylko głupie kłamstwo.- spojrzałam na niego.
- Przemyślałaś to o czym rozmawialiśmy w pokoju?- nic mu nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam co. No bo.. Kocham go i nie wyobrażam sobie życia bez niego, nawet jednego dnia, ale.. Ten związek, ta sytuacja coraz bardziej mnie męczy.
- Ta sytuacja coraz bardziej mnie męczy.- powiedziałam, spoglądając na niego kątem oka.
- Myślisz, że mnie nie?- spytał z wyrzutem.
- Nie mówię tak.- odrzekłam patrząc w inną stronę. Ten nic już nie odpowiedział, tylko złapał opuszkami palcy mój podbródek, odwrócił moją twarz w swoją stronę i subtelnie pocałował...

***

Iñez na początku nie chciała zgodzić się na testy, ale w końcu po długich namowach zgodziła się, twierdząc że nie na nic do ukrycia. Jednak mnie tutaj coś śmierdziało, ale postanowiłam dać już sobie spokój. Pablo patrzył jakoś dziwnie na Iñez. Tak wymownie. Jakby chciał jej coś powiedzieć. Coś takiego, co chciał ukryć przede mną i Marco. No ale ostatecznie odpuściłam sobie. 
Teraz pozostało już tylko czekać na wyniki badań, które będą za 4 dni. Tutaj w Hiszpanii są o wiele szybciej wykonywane, niż w Polsce, co mnie bardzo cieszy. 
Wyszliśmy z domu Hiszpanki we dwójkę. Ja i Marco. Pablo miał jeszcze 'do pogadania' z Iñez jak to on powiedział. Nie drążyłam tego tematu, nie mając na to nawet najmniejszej ochoty.
- W końcu będziemy mieć to za sobą.- westchnęłam, uśmiechając się lekko. Marco nic nie odpowiedział, tylko uśmiechnął się szeroko, ukazując rząd swoich śnieżnobiałych ząbków.
- To gdzie teraz idziemy?- dodałam po jakimś czasie.
- Plaża?- spytał.
- Jestem trochę głodna.- odparłam z grymasem na twarzy.
- Ty to tylko byś jadła.- pokręcił głową.
- Ejj! Nie prawda!- uderzyłam go pięścią w ramie, najmocniej jak tylko potrafiłam.
- I tylko byś biła niewinnych ludzi.- prychnął rozbawiony.
- Oooo ty małpo jedna!- założyłam ręce na piersi, obrażona.
- Oj, kochanie.- zaśmiał się, podnosząc mnie do góry.
- Idioto postaw mnie. Ludzie patrzą.- uderzyłam go w ramie.
- Obrażona?
- Nie. I postaw!- wrzasnęłam czego od razu pożałowałam, bo ludzie przechodzący obok nas, momentalnie swoją uwagę przenieśli na nas.
- I kto tutaj cyrki odstawia?- zapytał rozbawiony, wywalając mi język i stawiając na stałym gruncie. Bez słowa ruszyłam przed siebie.
- Umm... Kochanie?- rzekł, śmiejąc się pod nosem.
- Tak?- sztucznie się uśmiechnęłam, odwracając w jego stronę.
- Powinniśmy iść w tą stronę.- wskazał za siebie.
- Wiem, przecież. Sprawdzałam cię tylko.- rzekłam poważnie, idąc w jego stronę.
- Tak, jasne.- mruknął do siebie pod nosem.
- Mówiłeś coś skarbie?- spojrzałam na niego.
- Że cię bardzo kocham.- wyszczerzył się.
- To dobrze, ale tamto i tak słyszałam.- powiedziałam, przytulając się do niego mocno.
- Czy ja robię za misia? Czy może poduszkę?- zaśmiał się, na co ja wybuchnęłam śmiechem.
- No ten... Przytyło ci się trochę, więc...- poklepałam go po brzuchu, uśmiechając głupio.
- Że niby mi? Przytyło się?- wybuchł śmiechem.- Śmieszne. Bardzo!- sarknął.
- Aż taka dobra jestem?- 'złapałam' się za serce.
- Normalnie lepsza niż kabareciarze.- poruszył zabawnie brwiami.
- Nie zachwycaj się mną tak... Bo się jeszcze zarumienię.- zrobiłam maślane oczka, uśmiechając się przy tym słodko.
- Podlizujesz się.- skwitował.
- Wiesz... Podlizać to ja się dopiero mogę.- powiedziałam, przysuwając się do niego na nietypową odległość i przejeżdżając palcem po jego wargach...


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam :(
Wiem, że ponad tydzień nie dodawałam rozdziału, ale po prostu nie szło mi to pisanie.
Postaram się dodać następny jak najszybciej, ale nie wiem kiedy się pojawi.
Jeszcze raz przepraszam :'(

7 komentarzy:

  1. A już się bałam że może to być coś o wiele wiele wieeeele gorszego od pocałunku (oczywiście ten pocałunek był naganny wg.mnie)
    Rozdział cudowny *,*
    Czuję że mały Ivo nie będzie dzieckiem Reusa(czytaj nam nadzieję :D )
    Z niecierpliwością czekam na nn<3
    Buziaki :*****

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę. Co raz bardziej nie podoba mi się Inez i Pablo. Czuję, że oni coś kręcą i chcą wrobić Marco. I nie jestem pewna czy te testy będą do końca takie prawdziwe. Mam wrażenie, że Ivo jest dzieckiem Pablo, a oni tą całą szopkę odstawiają tylko dlatego, żeby wyłudzić kasę od Marco. ;/
    Chciałabym nie mieć racji. Kurczę kolejna kłótnia pomiędzy Cyśką, a blondynem. :( Nie lubię. ;( Ale pod koniec już było gitesik, co mnie baaardzo cieszy. ^^
    Rozdział boski. Aczkolwiek jak dla mnie krótki. :D Czekam na następny. Pozdrawiam, buziaki. Ola :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskiiii... *.*
    A mówiłaś że ci nie idzie. Nieprawda!
    Jesteś taka jak Cyśka identyczna.
    Tylko oby nie było to dziecko Reusa.
    Niech ta Ines okaże się psychiczna.
    Ivo to nie jest jego dziecko nie wierzę.
    To będzie tego Pablo i on da swoją ślinę, ale się wyda. Nwm cokolwiek byle nie było to Marco dziecko.
    Końcówka boska płacze ze śmiechu.
    Jaka pyskata i uparta ;D
    Czeka, na nextaaa...
    To co że rozdział opóźniony ważne że jest i to jaki...
    Kocham tego bloga.
    Weny *.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże kochany!
    Czy ta dwójka nawet spokoju nie może mieć na wakacjach? Chociaż tu.. Ech. Mam nadzieje, że test na ojcostwo wyjdzie niewlatywanie i Marco nie będzie ojcem jej syna, bo naprawdę tego nie chcę, no!
    To wszystko, co się teraz dzieje niszczy związek Marceli i Marco. To już nie te same osoby, co były wcześniej. Nie, ma tyle czułości, śmiechu czy coś. Teraz o każdą błahostkę się kłócą.
    Fakt, faktem Marcelina źle zrobiła całując tam tego kolesia na imprezie, ale była pod wpływem alkoholu, więc też nie miała świadomości co robi, a Marco nie musiał od razu na nią krzyczeć.
    Mam nadzieje, że pod koniec ich pobytu będzie jak najlepiej i nie będzie żadnych kłótni, ani nic!
    Czekam na nn!

    Buziaki ;*
    Zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Noooo głupio wyszło z tym całym Roberto. Ale trzeba Jej wybaczyć w końcu alkohol robi swoje, ważne że nic poważniejszego się nie stało.
    Jestem mega ciekawa czy Marco będzie ojcem czy też nie. Mam nadzieje, że nie.
    Nie lubię jak Oni się kłócą, to jest okropne więc niech się wszystko wyjaśni i będzie jak dawniej!
    Czekam na nn i zapraszam do siebie:*

    OdpowiedzUsuń
  6. WoW ... :o
    Ale akcja !
    Mam nadzieje że to nie będzie dziecko Marco ... i Inez się wreszcie odczepi od nich raz na zawsze :]
    Czekam na ciąg dalszy ^^
    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział!! Wszystko czytam z opóźnieniem hahah ;')
    Oni tworzą idealną parę <3 To było take cudowne jak Marco mówił, że wszystko razem przezwyciężą ♥
    Kocham Twojego bloga! ♥ ♥ ♥
    Czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń