niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 59 ~ Musi być ładna i zgrabna tak jak ty.

- Jestem wykończona.- opadłam bezwładnie na piasek, wzdychając ciężko.
- W końcu. Myślałem, że już tego nie powiesz.- powiedział Marco. Mimo, iż go nie widziałam, bo miałam zamknięte oczy, to wiedziałam, że się szczerzy.
- A idź...- prychnęłam rozbawiona i poczułam jak Reus kładzie się obok mnie i splata nasze dłonie, na co uśmiechnęłam się lekko...

- Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia.- szepnął mi do ucha blondyn, lekko drażniąc moją skórę kilkudniowym zarostem.

- A jeśli odrzucę?- spytałam tajemniczo.
- Zapewniam, że nie odrzucisz.- uśmiechnął się.
- W takim razie słucham.- powiedziałam, uśmiechając się lekko. 
- Zabieram cię pewne miejsce, ale musisz założyć sexi sukienkę.- musnął przelotnie moje wargi.
- Okey. Przyjmuję propozycje.
- Mówiłem, że nie odmówisz.- zaśmiał się, wstając.
- Ale.. To teraz idziemy?- spytałam zdezorientowana.
- A kiedy? Raz, raz.- pośpieszał mnie.- My idziemy.- poinformował naszych znajomych.
- Czekaj torba.- zaśmiałam się i pośpiesznie złapałam swoją torbę.
- Biegniemy?- spojrzał na mnie.
- Jesteś głupi, ale zgoda.- powiedziałam rozbawiona, po czym ruszyłam. Próbowałam wyścignąć Marco, no ale nie oszukujmy się.. I tak nie wygram, on jest piłkarzem.. Ale... Jakimś cudem wygrałam. Tsa.. Wszyscy bardzo dobrze wiemy, że mi odpuścił.
- Dałeś mi fory.- poklepałam go po ramieniu. 
- Co? Nie prawda. Jesteś po prostu dobra.- powiedział, obejmując mnie w talii. 
- Tsa.. Jak mi wmówisz, że jesteś Brad Pitt, to może uwierzę.- wywróciłam oczami.
- No a nie jestem? Popatrz tylko na te włosy.- przeczesał włosy jak aktor po prostu. Prychnęłam śmiechem.- Te oczy.- zmrużył.- Ta sylwetka.- wygiął się... No tego nie można opisać, to trzeba po prostu na własne oczy.
- Błagam skończ.- wybuchnęłam śmiechem, próbując go uspokoić.
- Ten głos.- zamruczał mi do ucha, przygryzając jego płatek, po czym cmoknął mnie w polik.
- Reus, ogar.- zaśmiałam się cicho.
- Ale ja jestem Brad Pitt, a nie jakiś tam Reus.- 'oburzył się'.
- Nie. Jesteś Marco Reus, mój wariat.- uśmiechnęłam się, cmokając go w policzek.
- Oo, a ty jesteś Angelina Jolie.- klasnął w ręce.
- Marco błagam.- złożyłam ręce jak do modlitwy.
- Jesteśmy tak zgranym małżeństwem.- rozmarzył się.
- Małżeństwem?- prychnęłam śmiechem.
- Dokładnie pani Reus.- ponownie objął mnie w talii.
- Nie wiedziałam, że nazwisko zmieniłam..- wzruszyłam ramionami.
- To ty kochanie nie wiesz, że jak zawiera się związek małżeński, kobieta przyjmuje nazwisko męża?- spytał patrząc na mnie jak na idiotkę.
- Jaki ty jesteś przemądrzały.- westchnęłam.
- Ale kochasz mnie, prawda?- zapytał, opierając mnie o drzwi naszego pokoju, ponieważ akurat do niego weszliśmy.
- Prawda.- odparłam i pocałowałam go namiętnie, na co on cicho mruknął.
- Tak się zastanawiam czy tobie jest czasem nie za dobrze ze mną, hmm..?- przejechałam palcem wskazującym po jego policzku.

- Idealnie.- uśmiechnął się niebiańsko. Rozpływałam się pod wpływem jego oczu.

- Nie patrz tak na mnie.- powiedziałam, spuszczając głowę w dół, ponieważ czułam, że się czerwienię.
- Ale jak?
- Właśnie tak.- odparłam spoglądając na niego przelotnie.
- Wiem, że mam cudne paczadełka.
- W takim razie, współczuję twoim oczom.- prychnęłam śmiechem, wydostając się z objęć chłopaka i podchodząc do swojej walizki.
- No ale ja nie mam żadnej sexi sukienki.- westchnęłam, siadając przy łóżku i opierając się o nie.
- Dobra. Nie musi być taka bardzo sexi. Musi być ładna i zgrabna tak jak ty.- wyszczerzył się, siadając obok mnie. Nagle zaczął grzebać w mojej walizce, widziałam, że czegoś szuka. Zmrużyłam oczy, zdziwiona. 
- Hmm... Może ta?- spytał wyjmując, piękną czarną sukienkę. <bez szpilek>
- Ty ją tu włożyłeś!- przejrzałam go.
- Torebka?- zapytał, spoglądając na mnie ukradkiem.- Buty?- podał mi czarne buty na platformie.- Ooo, szminka nawet się znalazła.
- Ubiję cię, zobaczysz.- zaśmiałam się.
- Nie ma za co, kochanie. Drobiazg.- sam sobie odpowiedział, po czym zbliżył się do mnie i namiętnie pocałował. Położyłam dłoń na jego policzku i odwzajemniłam pocałunek najlepiej jak tylko potrafiłam.
- Idź się szykuj. Masz godzinę.- powiedział, a ja wstałam, cmoknęłam go jeszcze w polik, zabrałam wszystkie rzeczy i weszłam do łazienki, zamykając się w niej. Stanęłam przed lustrem i patrzyłam chwile w swoje odbicie. Po chwili zaśmiałam się cicho, kręcąc głową.
- Co on znowu wymyślił...?- zapytałam samą siebie...

***

- Mmm... Marco w muszce?- zaśmiałam się unosząc jedną brew ku górze, widząc mojego chłopaka, wychodzącego z łazienki. <widać na zdjęciu, że już trochę wypił ;p>
- Nie mogłem poradzić sobie z krawatem.- uśmiechnął się. Usiadłam na łóżku i założyłam szpilki, które wybrał mi Marco. 
- Jak się zabije w tych szpilkach to będzie twoja wina, zobaczysz...- wstałam, a ten podszedł do mnie, obejmując w talii. Natomiast ja zarzuciłam ręce na jego szyję. Byłam już praaawie, praaawie taka jak Reus. 
- Jak moja? Kotek, to ty w nich chodzisz.- wyszczerzył się.
- Mam zdjąć i założyć trampki?- uniosłam jedną brew ku gorze.
- Nie, nie. Tak wyglądasz pięknie.- przygryzł dolną wargę.
- Powiesz mi w końcu gdzie mnie zabierasz?- spytałam, patrząc mu w oczy.
- Nie. To niespodzianka.- wyszczerzył się, muskając przelotnie moje wargi.
- Patrząc na twój garniak i moją sukienkę, wnioskuję, iż będzie to coś eleganckiego. Restauracja?- uniosłam brew ku gorze.
- Może.- odpowiedział tajemniczo.
- Ha! Zgadłam!- wybuchnęłam śmiechem.- Gratki dla mnie!- dodałam, widząc minę Reusa.
- Zmień dilera, kotek...- westchnął kręcąc głową z politowaniem. Wzięłam swoją torebkę i wyszliśmy.

*Narracja trzecioosobowa*
Weszli do jednej z najlepszych restauracji w Hiszpanii. Weszła za piłkarzem, z wielkim zdziwieniem na twarzy.
- Ty na prawdę masz za dużo kasy.- odparła, karcąc wzrokiem chłopaka.
- Ja mam wystarczająco kasy. Po prostu zabieram swoją kobietę w idealne miejsce.- powiedział, szczerząc się. Blondynka nie zdołała nawet pokręcić głową, ponieważ podszedł do nich kelner. Zaprowadził do stolika, wybranego przez Marco, po czym odszedł, zostawiając parę.
- Co zrobisz jeżeli Ivo okaże się twoim synem? Wyprzesz się go? Zamieszkasz tutaj?- spytała, patrząc na mężczyznę, siedzącego naprzeciw niej.
- Musiałaś? Było tak pięknie..- westchnął.
- Spytałam tylko..
- Swoim niewyparzonym językiem zepsułaś nastrój..- uniósł lekko ton głosu.
- O co ci chodzi? Chcę wiedzieć co będzie dalej. Tak trudno ci odpowiedzieć?
Ten jak gdyby nigdy nic wstał, łapiąc dziewczynę za rękę. Wstała, a już po chwili szła za Reusem. Niespodziewanie przyparł ją do ściany...


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział dzisiaj :/
Miał pojawić się w piątek przed meczem, jednak nie dałam rady.
Wczoraj też nie dałam rady.
Przepraszam :(
W następnym rozdziale wyniki badań.. Lub w jeszcze następnym... 
Będziecie ze mną? xd

Buziaki, Kinga :D ;**

5 komentarzy:

  1. Do momentu krótkiej sprzeczki w restauracji rozdzial był cud, miód i orzeszki. Krótką sprzeczka nie fajnie. Końcówka rozdziału... aww.. *-* Ja ich tak bardzo kocham. <3 Dawaj jak najszybciej te wyniki... Boje się ich, ale jak żyje w niewiedzy to jest jeszcze gorzej. ;/
    Rozdział boski! ^^ Czekam na następny. ;3 Pozdrawiam, buziaki, Ola ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. A miało być tak pięknie, ale oczywiście Marcela musiała poruszać ten drażliwy temat :P Ehh z nami kobietami :D Zawsze wybieramy odpowiednie momenty :D
    Reakcja Marco wcale mnie nie zdziwiła... Każdy by chyba tak zareagował na jego miejscu.

    Rozdział super! :)
    Czekam na kolejny :)
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, ty jednak w tej swojej blond czuprynie, nie masz masz wszystkiego poukładanego po kolei..
    Wszystko pięknie, ładnie.. romantycznie.. :)
    Marco stara się zaimponować znów swojej Marcelinie, a ta wyjeżdża mu z tekstem; ''Co zrobisz jeżeli Ivo okaże się twoim synem? Wyprzesz się go? Zamieszkasz tutaj?'' serio.. ona, to ma wyczucie czasu, żeby o takie coś się zapytać Marco. Nie, dziwie się, że zareagował takim, a nie innym tonem.. zapienię każdy postąpiłby, tak samo jak Reus.
    Jednak mam nadzieje, że Marco nie obrazi się, za to na Marcelę, bo przecież wie, że ona najpierw mówi, a później myśli, co powiedziała. :)

    Czekam na następny rozdział.
    Buziaczki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Oni są tacy słodcy ❤❤❤
    Te buziaki, czułości i ta milość ❤❤❤
    Oh ... po prostu ... cudaśne ❤
    Ta akcja z Brad'em Pitt'em ... uhuhu ^.^
    Marco ma gust co do sukienki i butów ⌒.⌒
    A ta restauracja to wisienka na torcie ... tylko ta kłótnia na samym końcu *_*
    Ale ostatnie zdanie może wiele znaczyć ♡.♡
    Ciekawa jestem wyników badań ... oh ... już nie mogę się doczekać kiedy będzie nowy rozdział 8-) Szybko dodawaj (~.^)
    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny,pisz częściej :)

    OdpowiedzUsuń