wtorek, 20 maja 2014

Rozdział 17 ~ "Tak się to nie skończy!"

*Marcelina*
- Śmieszna jesteś!- zaśmiał się brunet- Nie będziesz mówić mi co mam robić!
- Ostrzegam!- powiedziała pewna siebie. Patrick podszedł do niej i chwycił za rękę.
- Ałł... Boli.- syknęła z bólu.
- Zostaw ją! Nic ci nie zrobiła!- krzyknęłam podchodząc do nich, a chłopak popchnął ją tak, że upadła. Dziewczyna szybko podniosła się i odbiegła.  Uśmiechnęłam się sama do siebie. Ile ona ma odwagi, żeby podejść do takiego chłopaka jakim jest Patrick i powiedzieć to co ona!? Podziwiam ją!
- A ty z czego się śmiejesz?- usłyszałam Patricka, przewróciłam oczami...
- Spi**rzaj!- warknęłam. Patrick złapał za mój nadgarstek i mocno ścisnął. Zaczął ciągnąć mnie za sobą, a ja próbowałam się wyrwać, lecz bezskutecznie.
- Puść mnie!- krzyknęłam
- To oni!- usłyszałam głos dziewczyny. Odwróciłam głowę w jej stronę i zobaczyłam Reusa. Mojego Marco. No... może nie mojego, ale Marco. Wszystkimi siłami wyrwałam się z uścisku bruneta i podbiegłam do Marco. Od razu przytuliłam go najmocniej jak tylko potrafiłam, a on również mnie objął
- Marcela!? To... To ty!?- nie dowierzał. Piłkarz spojrzał na Patricka i zwolnił uścisk. Spojrzałam jeszcze na niego błagalnie... Boziuu... Jak ja się o niego bałam! Widziałam jak Marco "szykuje" pięść. Strasznie się bałam. O niego i o to co może się za chwilę wydarzyć! Stałam jak słup i czekałam na reakcje Marco. Byłam niemalże pewna, ze uderzy Patricka. Tak też się stało!
- Zapamiętaj! Kobiet się nie bije!- krzyknął
- A to co!? Wielki wybawiciel się znalazł! Idź lepiej pograj w piłkę!- zaśmiał się wycierając z twarzy krew, która kapała z nosa. Marco znów uderzył go w twarz. Zaczęli się bić, a ja podbiegłam do nich próbując rozdzielić.
- Marco nie warto. Chodź!- mówiłam przez łzy.
- Nie idź do tej dziewczyny. Muszę coś jeszcze z nim załatwić!- odparł blondyn przestając na chwilę. Mówił to z takim obrzydzeniem... 
- Właśnie laleczko. Idź do swojej nowej koleżaneczki za pół grosza. Ja z tym lowelaskiem musimy sobie pogadać!- powiedział Patrick coraz bardziej prowokując Reusa. Widziałam na twarzy blondyna złość...
- Jeszcze raz powiesz do niej laleczko to będziesz miał pysk obity tak, że twoja własna matka cię nie pozna!- odparł blondyn
- Ty!?- zaśmiał się- Ty mi najwięcej możesz zrobić!
- Marco...- powiedziałam szeptem, a blondyn spojrzał na mnie. Posłałam mu błagające spojrzenie, ale ten chyba nie miał zamiaru odpuszczać.
- Jeżeli jeszcze raz się do niej zbliżysz to obiecuję, że tak się to nie skończy!- powiedział groźnie i podszedł do mnie. Objął w pasie i przytulił do siebie baaardzo mocno. Przy nim czułam się tak bardzo bezpieczna. Wiedziałam, że przy tym blondynie, że przy tym chłopaku nic mi nie grozi..
- Dziękuję...- powiedziałam siadając na ławce, chwilę później obok mnie siedział Marco. Wtuliłam się w jego umięśniony tors i zaczęłam cicho szlochać. Piłkarz objął mnie i oparł głowę o moją. W tym momencie nie liczyło się nic. Nic poza Marco i tym co jest w tej chwili.
- Ykhm..- chrząknęła blondynka, a ja oderwałam się od piłkarza. Spojrzałam na nią- Nie chciałabym przeszkadzać, bo widzę, że się znacie... Ja już pójdę!- dokończyła uśmiechając się lekko
- Poczekaj. Ja nawet nie wiem jak się nazywasz...
- Jestem Sophie. Tutaj masz mój numer.- wręczyła mi karteczkę, na której widniało kilka cyferek- Jeśli będziesz chciała to po prostu zadzwoń i spotkamy się.- uśmiechnęła się i odeszła.
- Dziękuję!- powiedziałam jeszcze do odchodzącej dziewczyny. Spostrzegłam, że Marco cały czas na mnie patrzy.
- Boże, Marco...- kiedy zobaczyłam jego zakrwawioną twarz... Przeraziłam się.- Chodź do domu.- wstałam i pociągnęłam go za rękę... Marco posłusznie wstał i ruszyliśmy.
- Boli cię jeszcze ten policzek?
- Trochę.- odpowiedziałam, a Marco nachylił się nade mną i pocałował w polik, na co ja uśmiechnęłam się.- A jak się tutaj w ogóle znalazłeś? Przecież wczoraj była impreza i nie wydaje mi się, żebyś wstał o tak wczesnej godzinie pobiegać!
- Zwykle śpię dłużej, ale nie dzisiaj. Jakoś nie mogłem spać, więc jestem tutaj.- uśmiechnęła się
- Przypadek!?
- Nie sądzę.- powiedział i oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Humor znów mi wrócił, jednak w głębi serca coś czułam, że Patrick jeszcze nie odpuścił. Oby były to tylko moje błędne przeczucia...
- Dziękuję mój bohaterze...- przytuliłam się do niego
- Żaden ze mnie bohater. Nie będę patrzył jak jakiś "pedancik" bije mi tu taką wspaniałą dziewczynę jak ty.
- Pedancik!?- zaśmiałam się odrywając od blondyna
- A jak go inaczej nazwać!?
- Okey, może być pedancik!- powiedziałam ze śmiechem
- No co?- dalej drążył
- Nic, nic... Ej, chwila... Wspaniałą?- zacytowałam jego słowo
- No tak.
- Nie, ja taka nie jestem. 
- Jesteś!- wyszczerzył się
- Nie.
- Wiesz, że ze mną i tak nie wygrasz!?
- Ugh!
Resztę drogi do domu mojego brata przebyliśmy w ciszy. Co prawda nie było daleko, ale jakoś nie było tematów do rozmowy. Będąc już w domu, Marco poszedł do kuchni, a ja popędziłam do łazienki, gdzie z jednej z półek wzięłam apteczkę i szybkim krokiem poszłam do miejsca w którym przebywa "poszkodowany". 
- Jestem!- poinformowałam Marco siedzącego na krześle. Stanęłam przed nim i zaczęłam delikatnie wycierać jego twarz z krwi. Nie chciałam zrobić mu krzywdy, choć w pewnym sensie już zrobiłam...
- Aii...- syknął, na co ja aż podskoczyłam z przerażenia.
- Boże... Marco. Przepraszam, nie chciałam. Naprawdę, nie chciałam. Przepraszam...- miałam zamiar kontynuować, ale Marco przerwał mi swoim nagłym, wybuchem śmiechu.
- Żartowałem!- powiedział między napadami śmiechu
- To nie jest śmieszne!- walnęłam go w ramie- Wiesz jak ja się przestraszyłam!?
- Oj, przepraszam. Byłem po prostu ciekawy jak zareagujesz...
- Głupek!- po chwili sama się zaśmiałam. Kiedy już skończyłam, zamknęłam apteczkę i poczułam ręce Marco na mojej talii. Przyciągnął mnie do siebie i zbliżył się jeszcze bardziej do mnie. Ale to co zrobił, powiem szczerze... Zaskoczył mnie!
Chwilę później poczułam jego usta na moim policzku, czym wywołał przyjemny dreszcz.
- Dziękuję.- szepnął mi do ucha
- Nie ma za co.- także szepnęłam i pocałowałam go w polik. Ale chyba Marco źle mnie zrozumiał....


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej! Witam Was znów.
Hmm... Co tu powiedzieć... ;)
Rozdział... No jakoś szczególnie mi do gustu nie przypadł, ale jest taki jaki jest.
Tak wiem, niektórym może się nie spodobać postawa Marco jak i Marceli... w parku. :/
Szczerze powiedziawszy mi też się nie podoba. Ale trzeba też ukazać trochę inną stronę postaci.

Co do meczu...
Kompletnie nie zgadzam się z wynikiem!
Co za sędzia! No ja cie nie mogę!
Jak można być tak ślepym...
Zdecydowanie Borussia powinna zdobyć Puchar Niemiec... :D
Ale wierzę, a nawet wiem, że za rok Puchar będzie nasz... Tylko, że już bez Roberta :/

I jak tu zapomnieć widząc te zawiedzione wyrazy twarzy... :/




Sokratis ma racje. Chyba zainwestuje temu sędzi w okulary...





Buźka, Kinga ♥ ;**










6 komentarzy:

  1. Kicia, no rozdział cudowny! ;D
    Aww *.* Mój..znaczy mój i Twój Marco uratował Marcelę! ;D Szczerze ? To Patryka wcale mi nie szkoda, sama bym mu pokazała co ja potrafię! ;)) Zresztą jak bym mu zasadziła "kopola w dupola" z mojego kochanego trampka to by się z bólu skinął! ;)
    A co postawy Marco to mi pasuję jak najbardziej widać, że potrafi pokazać drugie obliczę i nie jest jakimś facetem, który się boi czegoś! :))
    No, ja już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału! ;D Mam nadzieje, że dodasz go szybko!

    Buziaczki :**
    Twoja Mamba <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogólnie... to jest genialne, genialne, genialne!
    Cała akcja z Marcelą i Marco tak mi się spodobała, że czytałam cały rozdział kilka razy i tym razem naprawdę mówię prawdę. :D Wiesz, już się nie mogę doczekać nowego rozdziału i co się w nim wydarzy. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do finału : Jak to Sokratis świetnie ujął
    Rozdział genialny,szczerze powiem że nie mogłam się od niego oderwać :3
    Z niecierpliwością czekam na nn<3
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział ♥ czekam na nn ; 3

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się postawa Marco jak i Marceli :) A temu Patrickowi to takiego kopa w dupę bym mu zasoliła, że przez miesiąc na tyłku by nie usiedział! Rozdział ciekawy, z niecierpliwością czekam na więcej :)
    Zapraszam również w wolnej chwili do mnie na prolog nowego opowiadania :)
    http://l-amor-con-amor-se-paga.blogspot.com/2014/05/prologo.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham kocham kocham !!! <3
    Jak dla mnie postawa Marco jak najbardziej słuszna.! :D
    Dobrze że mu przywalił, należało się mu i tyle. Biedna Marcela. ;c
    Musi się nacierpieć, ale jest coraz bliżej z Reusem... :D
    " Przypadek nie sądzę ! " :D hahah.
    Czekam na nn. ;***

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie. ;** :D

    OdpowiedzUsuń