Malinowa Mamba! Proszę przeczytaj notkę pod rozdziałem ;*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Jaki on opiekuńczy...- podsumował swoją rozmowę z... Kimś
- Kto?- Reus!
- A idź ty do diabła!- machnęłam ręką
- Wiesz... Bylem u niego. Całkiem spoko gościu...- zaśmiał się
- Aleś ty "śmiechowy"! A jest Lisa?
- Nie, pojechała do siostry (od autorki: zmyślone)
-Ooo, szkoda!
- Aha, czyli wolisz spędzać czas z nią niż ze mną? - odparł wstając i założył rękę na rękę.
- Niee, no co ty! Czy mi się wydaje czy ty jesteś zazdrosny?
- Co? Ja? Niee... Przecież wiem, ze mnie wielbisz!
- Skąd ta pewność!?- zapytałam podejrzliwie
- Aaa... Po prostu wiem i to wystarczy!- uśmiechnął się
- Kocham twój uśmiech...
- Wiem, bo to ja!- poruszył zabawnie brwiami
- Nie rób tak więcej!- powiedziałam poważnie
Moritza bawiłam się... Świetnie, genialnie, nie do opisania. Śmialiśmy się, wygłupialiśmy, oglądaliśmy rożnego rodzaju filmy i nawet tak nam odbiło, że śpiewaliśmy! Wyglądało to komicznie! Mo ze szczotka w reku, udający, że gra na gitarze i śpiewa. Rozmawialiśmy. Opowiedziałam Mo o moim życiu, życiu w Polsce i Londynie. Oczywiście on też musiał powiedzieć jakie to jest "zajefajne" życie piłkarza.
- Koniec! Poddaje się!- powiedziałam z wielka trudnością leżąc na trawie w ogrodzie. Ganialiśmy się! Tak dla wyjaśnienia.
- Już ? Myślałem, że sobie jeszcze pobiegamy...- odparł kładąc się obok mnie
- Aut! Wypadam!
- Ahh...- nastała chwila ciszy- Kuba wspominał ci coś o wakacjach?
- Nie, nic nie mówił. A ty co już o wakacjach myślisz? O ile się nie mylę finał LM was czeka, nie!?- nagadałam się, a Mo głośno westchnął
- Noo... z Bayernem!- powiedział ciężko
- Nienawidzę tego klubu...- rzekłam z grymasem na twarzy
- Az tak!?
- I jeszcze ta "Zbrzydła Morda Robbena!"* (bez obrazy dla fanów FCB)- powiedziałam, na co Mo wybuchł niepohamowanym śmiechem
- Co? "Morda Robbena"?- zacytował moje słowa, powstrzymując śmiech
- Nie. To "coś" to "Zbrzydła Morda Robbena"!- poprawiłam go
- "Łysa pala"**!- zaśmialiśmy się- Skończmy temat Robbena...- położył się na mnie. Tzn.nie dosłownie. Miedzy nami była niewielka odległość
- Jeżeli chcesz... Ale wiesz jakbyś chciał pohejtować Arjela Robbena to ja jestem pierwsza w kolejce!- mówiąc zaakcentowałam imię i nazwisko "czegoś" o czym rozmawiamy
- Arjena, Cyśka. Arjena!- tym razem to on mnie poprawił
- Cichoo... Przecież mówię!- zaśmiałam się
- To co robimy? Nie mam ochoty gadać o naszym dotychczasowym temacie.
- Taa, ja też. Która godzina?
- Dochodzi 23. - Już?- zrzuciłam go z siebie
- Noo, pomożesz?- zapytał leząc "plackiem" na trawie. Podałam rękę Mo i zaraz po tym leżałam na nim.
- Serio?
- No nie mów, że ci się nie podoba!
- Nie no jest super. Mam taka puszysta podusie...- zaśmiałam się
- Nie jestem puszysty!- "oburzył się"- Patrz tylko na ten kaloryfer!- odparł zrzucając mnie z siebie i wstał. Podciągnął koszulkę, a ja ujrzałam idealnie wyrzeźbiony tors szatyna.
- Wiedziałem, że ci się spodoba...- poruszył znacząco brwiami, na co ja wybuchnęłam śmiechem
- Nie rób tak więcej!- powiedziałam z wielkim trudem i po chwili Moritz już leżał na mnie
- Że tak?- znów to zrobił
- Tak, właśnie tak!
- Okeeey mam na ciebie sposób!
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Nie.
- Tak. Ugh! Zawsze przegram!- zaśmiałam się, choć nie wiem co było w tym takiego śmiesznego
- Idę!- zrzuciłam go z siebie i podążyłam do wyjścia
- Odprowadzę cie!- zaproponował idąc za mną
- Nie będziesz wracał sam!- zaprotestowałam
- No to odwiozę cie. Po problemie.- uśmiechnął się
- Uparciuch!
Po 15 min. byliśmy po domem Błaszczykowskich.
- Dziękuję...- uśmiechnęłam się lekko
- Spoko loko luzik!
- Wariat!- ucałowałam Mo w policzek- Paa.- i wyszłam z samochodu.
Chwile później byłam w domu. Stwierdziłam, że nie będę się kapać, iż nie mam "mocy" na takie "wyczyny". Przebrałam się w piżamę i położyłam pod zimna kołdra, która chwile potem była już cieplutka. Z myślami o dzisiejszym dniu zasnęłam...
*- słowa Malinowa Mamba. Za zgoda korzystam. Tylko dodałam jeszcze "Zbrzydła"
**- moje slowa ;)
- Koniec! Poddaje się!- powiedziałam z wielka trudnością leżąc na trawie w ogrodzie. Ganialiśmy się! Tak dla wyjaśnienia.
- Już ? Myślałem, że sobie jeszcze pobiegamy...- odparł kładąc się obok mnie
- Aut! Wypadam!
- Ahh...- nastała chwila ciszy- Kuba wspominał ci coś o wakacjach?
- Nie, nic nie mówił. A ty co już o wakacjach myślisz? O ile się nie mylę finał LM was czeka, nie!?- nagadałam się, a Mo głośno westchnął
- Noo... z Bayernem!- powiedział ciężko
- Nienawidzę tego klubu...- rzekłam z grymasem na twarzy
- Az tak!?
- I jeszcze ta "Zbrzydła Morda Robbena!"* (bez obrazy dla fanów FCB)- powiedziałam, na co Mo wybuchł niepohamowanym śmiechem
- Co? "Morda Robbena"?- zacytował moje słowa, powstrzymując śmiech
- Nie. To "coś" to "Zbrzydła Morda Robbena"!- poprawiłam go
- "Łysa pala"**!- zaśmialiśmy się- Skończmy temat Robbena...- położył się na mnie. Tzn.nie dosłownie. Miedzy nami była niewielka odległość
- Jeżeli chcesz... Ale wiesz jakbyś chciał pohejtować Arjela Robbena to ja jestem pierwsza w kolejce!- mówiąc zaakcentowałam imię i nazwisko "czegoś" o czym rozmawiamy
- Arjena, Cyśka. Arjena!- tym razem to on mnie poprawił
- Cichoo... Przecież mówię!- zaśmiałam się
- To co robimy? Nie mam ochoty gadać o naszym dotychczasowym temacie.
- Taa, ja też. Która godzina?
- Dochodzi 23. - Już?- zrzuciłam go z siebie
- Noo, pomożesz?- zapytał leząc "plackiem" na trawie. Podałam rękę Mo i zaraz po tym leżałam na nim.
- Serio?
- No nie mów, że ci się nie podoba!
- Nie no jest super. Mam taka puszysta podusie...- zaśmiałam się
- Nie jestem puszysty!- "oburzył się"- Patrz tylko na ten kaloryfer!- odparł zrzucając mnie z siebie i wstał. Podciągnął koszulkę, a ja ujrzałam idealnie wyrzeźbiony tors szatyna.
- Wiedziałem, że ci się spodoba...- poruszył znacząco brwiami, na co ja wybuchnęłam śmiechem
- Nie rób tak więcej!- powiedziałam z wielkim trudem i po chwili Moritz już leżał na mnie
- Że tak?- znów to zrobił
- Tak, właśnie tak!
- Okeeey mam na ciebie sposób!
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Nie.
- Tak. Ugh! Zawsze przegram!- zaśmiałam się, choć nie wiem co było w tym takiego śmiesznego
- Idę!- zrzuciłam go z siebie i podążyłam do wyjścia
- Odprowadzę cie!- zaproponował idąc za mną
- Nie będziesz wracał sam!- zaprotestowałam
- No to odwiozę cie. Po problemie.- uśmiechnął się
- Uparciuch!
Po 15 min. byliśmy po domem Błaszczykowskich.
- Dziękuję...- uśmiechnęłam się lekko
- Spoko loko luzik!
- Wariat!- ucałowałam Mo w policzek- Paa.- i wyszłam z samochodu.
Chwile później byłam w domu. Stwierdziłam, że nie będę się kapać, iż nie mam "mocy" na takie "wyczyny". Przebrałam się w piżamę i położyłam pod zimna kołdra, która chwile potem była już cieplutka. Z myślami o dzisiejszym dniu zasnęłam...
*- słowa Malinowa Mamba. Za zgoda korzystam. Tylko dodałam jeszcze "Zbrzydła"
**- moje slowa ;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Doberek!
Dzisiejszy rozdział taki na "śmiechowo". Mam nadzieje, ze podoba się.
Kolejny rozdział nie mam pojęcia, kiedy się pojawi. Słonce do nas przyszło i jest cieplutko.
Postaram się dodać jak najszybciej...
Ten rozdział z dedykacja dla Malinowa Mamba.
Lewizno dziękuję, że "odrzywiłaś" Roberta w swoim blogu.
Jeszcze raz wielkie THANK YOU!
A tak w ogóle kibicuje ktoś Chelsea? Podobał się Wam wczorajszy mecz?
Dla mnie rewelacja. Co prawda przegrali, ale starali się. To było widać!
CZYTASZ~KOMENTUJ!
Motywacja do dalszego pisania ;))
Buziaczki Kinia ;**
Super rozdział, czekam z niecierpliwością na następny! ;-)
OdpowiedzUsuńZapraszam: bvb09story.blogspot.com
Hahahahaha kocham "hejty o Robbenie" :D Rozdział cudny jak zawsze oczywiście i zabawny hahahaha :D
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na kolejny <3
Buziaki :*
Hahah leże ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z podłogi mówię Ci, że jest bardzo wygoda! :D
I bardzo, ale to bardzo dziękuję Ci prawizno, że rozdział był dedykowany dla mnie. <3 A co do mojego bloga to skąd ta pewność, że go nie uśmiertelnie za kilka rozdziałów ?!
Rozdział jak zawsze cudowny! "Morda Robbena" - moja sławne słowo haha ;D
Czekam kochana na nn <33
Buziaczki kicia :*
Oo hahaha uwielbiam Cię! :D Te hejty o Robbenie boskie! :D
OdpowiedzUsuńRozdział genialny! :)
Czekam na nowy :)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;*
Pozdro z podłogi... :D Jeśli masz zamiar jeszcze kiedyś pisać takie śmiechowe rozdziały, to proszę, kup mi miękki dywan. XD
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze się czyta, wręcz wspaniale. <3
http://pisarkabvb.blogspot.com/
Hahahaahaha. xD
OdpowiedzUsuńNo nie mogę. Cudownie opisałaś Robenna :D
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :* <3
http://miloscjestwnaszychsercach.blogspot.com/
Hej :3 nominowałam Cię do Liebster Award :3
OdpowiedzUsuńhttp://alex-and-mario.blogspot.com/p/liebster-award.html
Napisz tak aby Reus był z Marcelina ^.^
OdpowiedzUsuńPisz, pisz bo się niecierpliwimy ;)
Twój Blog jest niesamowity !! ♥ Czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńHahaha uśmiałam się... Mo mistrz... <3 Czekam na nn,
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńPiszesz tak "lekko" ;)
Genialny! <3
Pozdrawiam. :*
http://kolorowa-biel.blogspot.com/
hahahahahahahahhaha leże i nie wstaje hahahahahha xd Genialny rozdział ;D ta dwójka mnie po prostu rozwala ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i zapraszam na nowy rozdział u mnie ;*
Świetne opowiadanie i genialny rozdział!:) z niecierpliwością czekam na kolejny i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHahahahahahahahaha ;D
OdpowiedzUsuńHejty o Robbenie chyba powinny być na każdym blogu xd
Nie no kocham... hahaha <3 Nareszcie się uśmiechnęłam, już dawno się tak nie śmiałam =D
Dopiero zaczęłam czytać Twojego bloga i wiem, że nie przestanę! <3
W wolnej chwili wpadaj do mnie :)