Pospiesznie wstałam i pobiegłam w stronę schodów. Dobiegłam i zobaczyłam Kubę i resztę chłopaków normalnie, najzwyczajniej w świecie kręcących się o salonie.
- Uff...- odetchnęłam z ulga i przetarłam czoło ręka.- Weź idź!- machnęłam ręką, odwróciłam się na pięcie i odeszłam, kierując swoje kroki do mojego pokoju.
- A ty gdzie!??- zapytał Marco, a po chwili poczułam jak obejmuje mnie w pasie. Przyciągnął do siebie i zaczął zbiegać ze schodów. Nie wydawało mi się, żeby byłoby mu wygodnie, bo byłam odwrócona do blondyna tyłem... Ale to już jego sprawa.
- Reus, idioto! Postaw mnie, no!- wydarłam się
- A co będę z tego miał?- zatrzymał się na chwile
- Kopa w dupę, co najwyżej! Więc jak, chcesz!? Chętna jestem. Mogę nawet tu i teraz!
- A powiedział ci już ktoś czasem, że jesteś wredna!?- stanął przede mną
- No... Już nie raz! Kubaaa, Wojteek, Marinaa...- liczyłam na palcach, na co piłkarz pokręcił tylko głową.
- Dziwna jesteś, Marcela!- skwitował, posłałam chłopakowi złowieszcze spojrzenie, a on wyszczerzył się
- No to jak... Bawimy się czy jak!??- podszedł do nas Robert wraz z Pierre, którzy byli już nieźle wstawieni. Nie wiem jak oni to zrobili, ale podziwiam ich!
- Wy się bawicie!- poprawiłam bruneta- Ja idę do siebie!
- Nie..- nie pozwoliłam mu dokończyć. Poszłam do salonu i rozwaliłam się na całej kanapie i włączyłam TV.
- Weź się przesuń!- stanął nade mną Reusiu...
- Nie-e!?
- Ta-ak!?
- Nie umiesz tak!- skwitował Mario, podchodząc do nas
- Ooo, inteligent się znalazł! Przeliterować hipopotam nie potrafi,. a się wielce mądrzy!- odparł z ironią w głosie blondyn. Chwile później obok zjawili się wszyscy obecni.
- Właśnie, że umiem!- wyparł się młodszy piłkarz
- No to dawaj! Literuj!- powiedział blondyn siadając na moich nogach
- Auu, grubasie. Nogi mi miażdżysz!- wydarłam się, na co reszta wybuchnęła gromkim śmiechem
- Nie jestem gruby!- "oburzył się"
- Tylko puszysty!- zaśmiał się Mario poruszając zabawnie brwiami
- FOCH!- założył rękę na rękę- Literuj!- rozkazał
- Okey. H... I... P... O... T... A... M...- przeliterował, a ja już zwijałam się ze śmiechu, podobnie jak reszta
- Co?? Źle??- zapytał zdezorientowany Mario, a ja wybuchnęłam jeszcze większym śmiechem
- Źle! Słuchaj!- zaczął Marco- H... I... P... O... T... A... M...- powiedział pewny siebie, a mnie już bolał brzuch ze śmiechu. Chłopaki zwijali się ze śmiech, z wyjątkiem Marco i Mario, którzy stali wryci w podłogę i patrzyli na nas wzrokiem: "No brali coś!"
- U... U..- próbowałam powstrzymać śmiech, a w rezultacie spadłam z kanapy i po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Płakałam ze śmiechu, oczywiście.- Ciumy! Kto was ze szkoły wypuścił!?- powoli powstrzymywałam się
- Co? Ja też źle!?- zapytał Marco
- No... Ten sam błąd!... Ludzie to jednak mają racje. Wy to jak bracia!- dołączył się do naszej jakże interesującej "konwersacji" Jonas
- No, jak jesteś taki mądry to przeliteruj!- powiedział Mario wymachując rękoma
- Okeeey! Jak przeliteruje dobrze to stawiacie mi po piwie!- zaproponował
- No, okey! I tak wiem, że powiesz źle!- mówił pewny siebie Gotze
- Słuchajcie ciumcie!- zaśmiał się brunet
- Ejjj, to moje!- krzyknęłam
- Przykro...- pokazał mi język- H... I... P... O... P... O... T... A... M...- zakończył i ukłonił się.
- Rzeczywiście! Dobrze!- powiedział Marco szturchając przy tym swojego przyjaciela
- No... Hardkor!- pokręcił niedowierzająco głową Mario- Cholera! Przegraliśmy!- zaklął
- Tak, tak... Dziękuję, dziękuję!- zaczął się kłaniać zwycięzca- Jutro dla mnie po piwku..- wyszczerzył się. Posiedzieliśmy tak jeszcze jakąś godzinkę, może dwie i chłopaki wreszcie pozwolili mi odejść.
*Następny dzień*
Przebudziłam się wczesnego ranka i pierwsze co zrobiłam to wyszłam na balkon. Powietrze było świeże i nie było za ciepło jak na początek maja. Pogoda nie dopisywała w ostatnich kilku dniach. Stałam tak i myślałam nad moim życiem. Tutaj w Dortmundzie mam wszystko czego mi tylko potrzeba... Rodzinę, przyjaciół... Tylko Wojtek! Muszę znaleźć sobie jeszcze tylko mieszkanie i pracę. Znając Kubusia, pewnie nie będzie chciał mnie wypuścić, bo jak to on zawsze mówi: "Jesteś moją siostrą i możesz na mnie zawsze liczyć!" Cieszę się, że mam takiego brata, jakim jest Kuba, no ale... Ja mam 20 lat! Muszę wyprowadzić się nawet jeśli Kubie będzie to nie pasowało... Po krótkich przemyśleniach weszłam do środka zamykając za sobą drzwi balkonowe i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej taki tam zestaw do biegania, po czym skierowałam się do łazienki. Po wykonaniu porannych czynności ubrałam się i zeszłam na dół. Nikogo nie było w salonie, kuchni ani przedpokoju, czyli wszyscy jeszcze śpią. No tak ósma rano i to jeszcze po imprezie. Nie dziwię się! W salonie panował totalny "rozpizdziel" lekko mówiąc. "No to Kubuś będzie robił za sprzątaczkę!"- pomyślałam i zaśmiałam wyobrażając sobie sprzątającego. Trasa ta sama co wczoraj i jeszcze wcześniej. Kiedy dobiegłam już do parku, rozgrzałam się, wykonałam kilka ćwiczeń. Między innymi zalecane przez Anię- przyszłą Lewandowską. Biegałam całe trzy godziny. Miałam taką straszną ochotę na to... Chyba jeszcze nigdy tak nie miałam. Chciałam odżyć, a bieganie pozwala mi na to... Wracając już do domu miałam takie dziwne wrażenie, że ktoś mnie śledzi. Ale kiedy za każdym razem odwracałam się nikogo nie było. "Bozee, co się ze mną dzieje!? Zwidy mam!"- skarciłam siebie w myślach. Postanowiłam już nie myśleć o tym, ale nie dawało mi to spokoju.
- Nóżka już nie boli!?- usłyszałam bardzo dobrze znany mi głos. Aż za dobrze! Odwróciłam się i zobaczyłam jego... Tego, którego już nie chciałam nigdy widzieć. Ten, który tak mnie zranił!
- To ty!? To byłeś ty!? Wtedy w parku!- zapytałam (mówimy o "wypadku" Marceli z prologu)
- Co?? W jakim parku!?- udawał głupiego
- To byłeś ty!- uniosłam głos. Jaka ja byłam głupia. Przecież tylko jemu zależało na tym, żeby zrobić mi krzywdę. Nie mógł ścierpieć tego, że odeszłam od niego.
- Złość piękności szkodzi!- zaśmiał się
- Tobie już nie zaszkodzi...!- odpowiedziałam chamsko
- Nie pyskuj, gówniaro!
- A co ty mój ojciec!? Jesteś starszy tylko, podkreślam TYLKO o dwa lata!- zdenerwowałam się
- Ktoś ważniejszy!- podszedł do mnie na niebezpieczną, jak dla mnie odległość.
- Ty już nie jesteś dla mnie ważny! Wręcz przeciwnie... Jesteś dla mnie nikim!- powiedziałam bez większych emocji- Wiesz... Mam dla ciebie radę. Zacznij się leczyć psychicznie!- odparłam i miałam już odchodzić, kiedy Patrick zrobił coś czego nigdy bym się po nim nie spodziewała. Pozory tak cholernie mylą! Był dla mnie tak strasznie ważny, a teraz... Teraz stracił już tą "ważność"!... Uderzył mnie... Uderzył w policzek. Momentalnie moja ręka znalazła się na bolącej części twarzy.
- Nie będziesz mnie obrażać, suko!- powiedział, a po moim policzku zaczęły spływać łzy.
- Nie bij jej!- usłyszałam kompletnie nieznany mi głos... Damski głos. Odwróciłam się i zobaczyłam dziewczynę o blond włosach. Na oko w moim wieku.
- Śmieszna jesteś!- zaśmiał się brunet- Nie będziesz mówić mi co mam robić!
- Ostrzegam!- powiedziała pewna siebie. Patrick podszedł do niej i chwycił za rękę.
- Ałł... Boli.- syknęła z bólu.
- Zostaw ją! Nic ci nie zrobiła!- krzyknęłam podchodząc do nich, a chłopak popchnął ją tak, że upadła. Dziewczyna szybko podniosła się i odbiegła. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Ile ona ma odwagi, żeby podejść do takiego chłopaka jakim jest Patrick i powiedzieć to co ona!? Podziwiam ją!
- A ty z czego się śmiejesz?- usłyszałam Patricka, przewróciłam oczami...
*Marco*
Po wczorajszej imprezie u Błaszczykowskiego nie mogłem rano spać. Wstałem rano, ubrałem się i postanowiłem pobiegać. Będąc już w parku, rozgrzałem się i zacząłem bieg. W pewnym momencie zatrzymała mnie jakaś blondynka. Była bardzo ładna, ale nie pobije Marceliny. Mówiła coś, żebym jej pomógł, ale nie mogłem jej zrozumieć.
- Uspokój się i powiedz wyraźnie!- uśmiechnąłem się, a dziewczyna wzięła głęboki wdech
- Tam... Jakiś chłopak uderzył taką blondynkę. Ona coś powiedziała do niego, żeby leczył się psychicznie, a on.. On ją uderzył...- powiedziała przerażona. Poprowadziłam\ mnie do jakiejś uliczki i zobaczyłem niską blondynkę i bruneta. Trzymał ją za rękę i próbował ciągnął. Próbowała się wydostać z jego uścisku, ale widać było, że jest silniejszy od niej. Kiedy dziewczyna stojąca obok mnie powiedziała, że to oni... Blondynka wyrwała się z uścisku bruneta i podbiegła do mnie, przytulając się. Nie mogłem uwierzyć... To była Marcela, moja Marcela... No może nie moja, ale Marcela! A tamten... Tamten to zapewne Patrick...
- A ty gdzie!??- zapytał Marco, a po chwili poczułam jak obejmuje mnie w pasie. Przyciągnął do siebie i zaczął zbiegać ze schodów. Nie wydawało mi się, żeby byłoby mu wygodnie, bo byłam odwrócona do blondyna tyłem... Ale to już jego sprawa.
- Reus, idioto! Postaw mnie, no!- wydarłam się
- A co będę z tego miał?- zatrzymał się na chwile
- Kopa w dupę, co najwyżej! Więc jak, chcesz!? Chętna jestem. Mogę nawet tu i teraz!
- A powiedział ci już ktoś czasem, że jesteś wredna!?- stanął przede mną
- No... Już nie raz! Kubaaa, Wojteek, Marinaa...- liczyłam na palcach, na co piłkarz pokręcił tylko głową.
- Dziwna jesteś, Marcela!- skwitował, posłałam chłopakowi złowieszcze spojrzenie, a on wyszczerzył się
- No to jak... Bawimy się czy jak!??- podszedł do nas Robert wraz z Pierre, którzy byli już nieźle wstawieni. Nie wiem jak oni to zrobili, ale podziwiam ich!
- Wy się bawicie!- poprawiłam bruneta- Ja idę do siebie!
- Nie..- nie pozwoliłam mu dokończyć. Poszłam do salonu i rozwaliłam się na całej kanapie i włączyłam TV.
- Weź się przesuń!- stanął nade mną Reusiu...
- Nie-e!?
- Ta-ak!?
- Nie umiesz tak!- skwitował Mario, podchodząc do nas
- Ooo, inteligent się znalazł! Przeliterować hipopotam nie potrafi,. a się wielce mądrzy!- odparł z ironią w głosie blondyn. Chwile później obok zjawili się wszyscy obecni.
- Właśnie, że umiem!- wyparł się młodszy piłkarz
- No to dawaj! Literuj!- powiedział blondyn siadając na moich nogach
- Auu, grubasie. Nogi mi miażdżysz!- wydarłam się, na co reszta wybuchnęła gromkim śmiechem
- Nie jestem gruby!- "oburzył się"
- Tylko puszysty!- zaśmiał się Mario poruszając zabawnie brwiami
- FOCH!- założył rękę na rękę- Literuj!- rozkazał
- Okey. H... I... P... O... T... A... M...- przeliterował, a ja już zwijałam się ze śmiechu, podobnie jak reszta
- Co?? Źle??- zapytał zdezorientowany Mario, a ja wybuchnęłam jeszcze większym śmiechem
- Źle! Słuchaj!- zaczął Marco- H... I... P... O... T... A... M...- powiedział pewny siebie, a mnie już bolał brzuch ze śmiechu. Chłopaki zwijali się ze śmiech, z wyjątkiem Marco i Mario, którzy stali wryci w podłogę i patrzyli na nas wzrokiem: "No brali coś!"
- U... U..- próbowałam powstrzymać śmiech, a w rezultacie spadłam z kanapy i po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Płakałam ze śmiechu, oczywiście.- Ciumy! Kto was ze szkoły wypuścił!?- powoli powstrzymywałam się
- Co? Ja też źle!?- zapytał Marco
- No... Ten sam błąd!... Ludzie to jednak mają racje. Wy to jak bracia!- dołączył się do naszej jakże interesującej "konwersacji" Jonas
- No, jak jesteś taki mądry to przeliteruj!- powiedział Mario wymachując rękoma
- Okeeey! Jak przeliteruje dobrze to stawiacie mi po piwie!- zaproponował
- No, okey! I tak wiem, że powiesz źle!- mówił pewny siebie Gotze
- Słuchajcie ciumcie!- zaśmiał się brunet
- Ejjj, to moje!- krzyknęłam
- Przykro...- pokazał mi język- H... I... P... O... P... O... T... A... M...- zakończył i ukłonił się.
- Rzeczywiście! Dobrze!- powiedział Marco szturchając przy tym swojego przyjaciela
- No... Hardkor!- pokręcił niedowierzająco głową Mario- Cholera! Przegraliśmy!- zaklął
- Tak, tak... Dziękuję, dziękuję!- zaczął się kłaniać zwycięzca- Jutro dla mnie po piwku..- wyszczerzył się. Posiedzieliśmy tak jeszcze jakąś godzinkę, może dwie i chłopaki wreszcie pozwolili mi odejść.
*Następny dzień*
Przebudziłam się wczesnego ranka i pierwsze co zrobiłam to wyszłam na balkon. Powietrze było świeże i nie było za ciepło jak na początek maja. Pogoda nie dopisywała w ostatnich kilku dniach. Stałam tak i myślałam nad moim życiem. Tutaj w Dortmundzie mam wszystko czego mi tylko potrzeba... Rodzinę, przyjaciół... Tylko Wojtek! Muszę znaleźć sobie jeszcze tylko mieszkanie i pracę. Znając Kubusia, pewnie nie będzie chciał mnie wypuścić, bo jak to on zawsze mówi: "Jesteś moją siostrą i możesz na mnie zawsze liczyć!" Cieszę się, że mam takiego brata, jakim jest Kuba, no ale... Ja mam 20 lat! Muszę wyprowadzić się nawet jeśli Kubie będzie to nie pasowało... Po krótkich przemyśleniach weszłam do środka zamykając za sobą drzwi balkonowe i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej taki tam zestaw do biegania, po czym skierowałam się do łazienki. Po wykonaniu porannych czynności ubrałam się i zeszłam na dół. Nikogo nie było w salonie, kuchni ani przedpokoju, czyli wszyscy jeszcze śpią. No tak ósma rano i to jeszcze po imprezie. Nie dziwię się! W salonie panował totalny "rozpizdziel" lekko mówiąc. "No to Kubuś będzie robił za sprzątaczkę!"- pomyślałam i zaśmiałam wyobrażając sobie sprzątającego. Trasa ta sama co wczoraj i jeszcze wcześniej. Kiedy dobiegłam już do parku, rozgrzałam się, wykonałam kilka ćwiczeń. Między innymi zalecane przez Anię- przyszłą Lewandowską. Biegałam całe trzy godziny. Miałam taką straszną ochotę na to... Chyba jeszcze nigdy tak nie miałam. Chciałam odżyć, a bieganie pozwala mi na to... Wracając już do domu miałam takie dziwne wrażenie, że ktoś mnie śledzi. Ale kiedy za każdym razem odwracałam się nikogo nie było. "Bozee, co się ze mną dzieje!? Zwidy mam!"- skarciłam siebie w myślach. Postanowiłam już nie myśleć o tym, ale nie dawało mi to spokoju.
- Nóżka już nie boli!?- usłyszałam bardzo dobrze znany mi głos. Aż za dobrze! Odwróciłam się i zobaczyłam jego... Tego, którego już nie chciałam nigdy widzieć. Ten, który tak mnie zranił!
- To ty!? To byłeś ty!? Wtedy w parku!- zapytałam (mówimy o "wypadku" Marceli z prologu)
- Co?? W jakim parku!?- udawał głupiego
- To byłeś ty!- uniosłam głos. Jaka ja byłam głupia. Przecież tylko jemu zależało na tym, żeby zrobić mi krzywdę. Nie mógł ścierpieć tego, że odeszłam od niego.
- Złość piękności szkodzi!- zaśmiał się
- Tobie już nie zaszkodzi...!- odpowiedziałam chamsko
- Nie pyskuj, gówniaro!
- A co ty mój ojciec!? Jesteś starszy tylko, podkreślam TYLKO o dwa lata!- zdenerwowałam się
- Ktoś ważniejszy!- podszedł do mnie na niebezpieczną, jak dla mnie odległość.
- Ty już nie jesteś dla mnie ważny! Wręcz przeciwnie... Jesteś dla mnie nikim!- powiedziałam bez większych emocji- Wiesz... Mam dla ciebie radę. Zacznij się leczyć psychicznie!- odparłam i miałam już odchodzić, kiedy Patrick zrobił coś czego nigdy bym się po nim nie spodziewała. Pozory tak cholernie mylą! Był dla mnie tak strasznie ważny, a teraz... Teraz stracił już tą "ważność"!... Uderzył mnie... Uderzył w policzek. Momentalnie moja ręka znalazła się na bolącej części twarzy.
- Nie będziesz mnie obrażać, suko!- powiedział, a po moim policzku zaczęły spływać łzy.
- Nie bij jej!- usłyszałam kompletnie nieznany mi głos... Damski głos. Odwróciłam się i zobaczyłam dziewczynę o blond włosach. Na oko w moim wieku.
- Śmieszna jesteś!- zaśmiał się brunet- Nie będziesz mówić mi co mam robić!
- Ostrzegam!- powiedziała pewna siebie. Patrick podszedł do niej i chwycił za rękę.
- Ałł... Boli.- syknęła z bólu.
- Zostaw ją! Nic ci nie zrobiła!- krzyknęłam podchodząc do nich, a chłopak popchnął ją tak, że upadła. Dziewczyna szybko podniosła się i odbiegła. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Ile ona ma odwagi, żeby podejść do takiego chłopaka jakim jest Patrick i powiedzieć to co ona!? Podziwiam ją!
- A ty z czego się śmiejesz?- usłyszałam Patricka, przewróciłam oczami...
*Marco*
Po wczorajszej imprezie u Błaszczykowskiego nie mogłem rano spać. Wstałem rano, ubrałem się i postanowiłem pobiegać. Będąc już w parku, rozgrzałem się i zacząłem bieg. W pewnym momencie zatrzymała mnie jakaś blondynka. Była bardzo ładna, ale nie pobije Marceliny. Mówiła coś, żebym jej pomógł, ale nie mogłem jej zrozumieć.
- Uspokój się i powiedz wyraźnie!- uśmiechnąłem się, a dziewczyna wzięła głęboki wdech
- Tam... Jakiś chłopak uderzył taką blondynkę. Ona coś powiedziała do niego, żeby leczył się psychicznie, a on.. On ją uderzył...- powiedziała przerażona. Poprowadziłam\ mnie do jakiejś uliczki i zobaczyłem niską blondynkę i bruneta. Trzymał ją za rękę i próbował ciągnął. Próbowała się wydostać z jego uścisku, ale widać było, że jest silniejszy od niej. Kiedy dziewczyna stojąca obok mnie powiedziała, że to oni... Blondynka wyrwała się z uścisku bruneta i podbiegła do mnie, przytulając się. Nie mogłem uwierzyć... To była Marcela, moja Marcela... No może nie moja, ale Marcela! A tamten... Tamten to zapewne Patrick...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam tych, którzy jeszcze czytają mojego bloga! ;*
Wiem, że poprzedni rozdział był straaaasznie, ale to straaasznie krótki, dlatego ten jego NIECO dłuższy.
Mam nadzieję, że spodoba się i wyrazicie swoje opinie w postaci komentarzy.
A i jeszcze jedno...
Jedna czytelniczka, zwróciła uwagę na to, że Patrick powiedział, iż nie odpuści...
Tak, więc ma rację!...
Buziak Kinga ♥ ;*
Grr! Masz szczęście, że w niedziele masz komunie brata tak to byś była już martwa!
OdpowiedzUsuńGrr Patrick -,- Obiecuje, że go powiesze za te...... na słupku! Na szczęście bohater Marco się pojawił! I mam nadzieje, że Patrick się wreście odczepi od Marceli! Bo przecież on chyba mna nie pokolei w tej swojej głowie!
Rozdział cudowny! Jak zawsze :)) Czekam na nn <3
Buziaczki <33
Ooo nie Patrick -_- skur.... przepraszam nie będę przeklinać :) rozdział genialny *_* jak to dobrze że Marco się tam pojawił :3 uff :3
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na nn<3
Buziaki :*
jeju jak ty świetnie piszesz!;) rozdział genialny:D czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńHahaha. Ale mi się śmiać chciało jak chłopcy literowali : Hipopotam .! Uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńA Patrick to cham i skur... -.- Dobrze że Marco jest teraz przy niej.
Rewelacyjny rozdział. Czekam na nexta ! <3
Całuje Marta :*
Hahahahaha oo nie mogę z tego ich literowania! :D No padłam na tym xD
OdpowiedzUsuńGrrr ale mnie ten Patrick wku... On na serio powinien się leczyć -.-
Dobrze, że Marco się pojawił..
Rozdział super! ;*
Czekam na nowy ;*
Buźka <3 ;**
Uffff kamien z serca...Dobrze ze pojawil sie Marco.....Ten Patrick...szkoda gadac...rozdział jest cudowny....H.I.P.O.T.A.M. umarłam ze smiechu... :-D Pozdrawiam ;-)
OdpowiedzUsuń