Po 20 min. byliśmy pod Signal Iduna Park. Po wyjściu samochodu Oliwka od razu pobiegła w stronę wejścia. Ja pobiegłam za nią.
- Oliwka!- krzyknęłam za nią. Dziewczynka nie zważała na mnie i podbiegła do jakichś chłopaków. Zgadywałam, że to koledzy Kuby z klubu. Podeszłam do nich i zobaczyłam... Zobaczyłam Roberta. Boziuuu jak ja go dawno nie widziałam. Nie był sam. Oliwka uwiesiła się na szyi farbowanego blondaska. He, heh.. uwielbiam go tam nazywać!
- Marcela?- zapytał zdziwiony Lewandowski.
- Aż tak bardzo się zmieniłam?- zaśmiałam się przytulając go. Roberta znam od bardzo dawna. Jak jeszcze mieszkałam w Polsce to miałam z nim niezły kontakt. Jednak, kiedy wyjechałam do Londynu z czasem przestaliśmy się kontaktować. Mam tylko nadzieję, że nie będzie tak w przypadku Wojtka.
- No w sumie..- także się zaśmiał
- Wiedziałeś, że przyjadę, a nawet się nie ogoliłeś!- skrytykowałam go
- Kuba nic nie mówił.- powiedział, a ja odkleiłam się od niego. Spojrzałam na bruneta zdziwionym wzrokiem.
- Co ty? Kubuś się nie wygadał? To nie w jego stylu!- chciałam być
- Kuba!- wydarł się Lewy
- Idę już, idee!
- No to w międzyczasie to jest Marco! Powinnaś go znać!- uśmiechnął się wskazując na blondyna z Oliwką uwieszoną na jego szyi.
- Cześć!- uśmiechnął się łobuzersko i rękę
- Hej..- odwzajemniłam gest
- Jestem. Czego chcesz?- zapytał Kuba, który już stał obok nas.
- Czemu mi nie powiedziałeś, że twoja siostra przyjeżdża!?
- A po co Ci to?
- A po jajco!- zaczęli się kłócić.
- Ciociu, ciociu! Choć zie mną na mulawe...- usłyszałam głos małej Oliwki.
- Powiedz Kubie, że idę z Oliwką na stadion.
- Idę z Wami, nie będę patrzeć jak się kłócą o Ciebie. Chociaż szczerze powiedziawszy to mają o kogo!- powiedział i przeleciał mnie wzrokiem od stóp do głów. "Jaki podryw! Na lepszy nie mógł się wysilić!"- pomyślałam.
- Okey!- uśmiechnęłam się sztucznie do niego. Złapałam Oliwkę za rączkę i całą trójką ruszyliśmy do Iduny. Ochroniarz trochę wypytywał kim jestem, ale Marco powiedział, że jestem siostrą Błaszczykowskiego i mogę wchodzić na SIP, kiedy będę miała na to tylko ochotę. Reus poszedł się przebrać, a Oliwka pobiegła do piłek. Ja również wzięłam jedną i zaczęłam podrzucać nogą. Odrobinę później przerzuciłam się na kopanie do bramki ;) Pokopałam trochę, co mi zbytnio nie wychodziło i odwróciłam się, żeby zobaczyć co robi Oliwka. 3-letnia dziewczynka grzecznie bawiła się piłką. Spojrzałam na trybuny i zobaczyłam... Patricka. Co on tutaj do cholery robi? Przecież nie wie gdzie jestem. Nikt nie wie, oprócz Wojtka i Mariny. Najmocniej jak tylko potrafiłam kopnęłam piłkę leżąca obok mojej nogi na trybuny. W stronę tego dupka! Jednak po chwili zorientowałam się, że to tylko i na szczęście "wytwór" mojej wyobraźni. Nie dobrze ze mną. Zwidy mam!
- Spokojnie. Co ta piłka Ci zrobiła?- usłyszałam męski głos. Odwróciłam się i zobaczyłam... szczerzącego się Reus'a.
- Piłka nic.- spojrzałam na trybuny. Nie wiedziałam czy mówić mu prawdę. Z resztą nie znam go, a on mnie to po co mu to do wiadomości.!?- musiałam się na kimś wyżyć, a że piłka była najbliżej, to wypadło na nią.- rozgadałam się. Wzięłam kolejną piłkę i zaczęłam, po raz kolejny dzisiaj próbować trafić nią w bramkę. Piłkarz bez słowa przyglądał się moim wyczynom. Starałam się jednak było to na marne. Tylko kilka piłek wpadło do bramki.
- Cholera!- powiedziałam głośno i usiadłam na murawie.
- Daj pokażę Ci! Jeśli pozwolisz!?- odparł, a ja kiwnęłam twierdząco głową. Ustawił sobie piłkę, wziął taki średni rozbieg i kopnął. Hahahh, dobrze, że nikt tego nie widział. Ho, ho!
- Każdy głupek trafia w słupek!- mówiłam śmiejąc się.
- Każdemu się zdarza..- powiedział i ustawił kolejną piłkę i kopnął.
- Reszta głupków poza słupek!- teraz to już tarzałam się ze śmiechu
- Teraz to już nie żyjesz Błaszczykowska!- pogroził mi idąc w moją stronę. Pośpiesznie wstałam i zaczęłam uciekać ile sił w nogach. Nie oglądałam się za siebie, bo wiedziałam, ze jest tuż za mną. Po chwili poczułam jak Marco łapie mnie w pasie. Nie próbowałam uciekać, bo i tak by mnie złapał. Odwróciłam się w jego stronę.
- I co mi teraz zrobisz?- uśmiechnęła się
- Hm... Miałem za mało czasu na przemyślenia!
- A mimo to, twój malutki "móżdżek" i tak się przegrzał.
- Reus!- krzyknął bardzo dobrze znany mi głos. Wykorzystując nieuwagę Marco podbiegłam do Moritza i schowałam się za jego plecami.
- Pomóż...
- Da się zrobić!- zaśmiał się
- I tak oberwiesz!- podszedł do nas farbowany blondyn.
- Oliwka!- krzyknęłam idąc w stronę dziewczynki. Po chwili poczułam czyjeś ręce na moich biodrach. Pociągnął mnie tak, ze wylądowałam na murawie. No tak, Reus. I tak oberwę. Usiadł na mnie i przyglądał się mi, jakbym była ostatnią osobą jaką zobaczy.
- Złaź!- uniosłam głos
- A co będę z tego miał?- zapytał tajemniczo
- A co byś chciał!?- moja cierpliwość dobiegała końca
- No wiesz...
- Zboczeniec!- skwitowałam
- Za to jaki przystojny...
- Hahahahh, śmieszny jesteś! Że Ty przystojny? Chyba przystojnego człowieka nie widziałeś?- kłamałam. Tak naprawdę jest zabójczo przystojny. Chyba każdy to wie.
- Widzę codziennie w lustrze!
- Tak, tak... Wmawiaj sobie.- zaśmiałam się. Spojrzałam na chłopaków, którzy pokładali się ze śmiechu. Nie wiem co było w tym takiego śmiesznego, no ale ok! Wśród nich zobaczyłam Moritza. "Moje zbawienie!"- pomyślałam.- Mo! Weź ściągnij tego grubasa ze mnie, bo zaraz mnie zgniecie!- z wielkim trudem krzyknęłam.
- Grubasa!? Nie jestem gruby!!- oburzył się i zaczął mnie łaskotać.
- Ma.. Marco.. no!- mówiłam przez śmiech
- Już idę kochanie!- krzyknął Mo, kiedy ja rzucałam się jak idiotka. Chwilę później był już przy nas.- Marco złaź z niej! Odegrasz się, kiedy indziej. Jakbyś nie zauważył teraz mamy trening!- mówił próbując ściągnąć ze mnie Reusa. Niestety blondasek nie miał najmniejszego zamiaru słuchać swojego młodszego przyjaciela. Dalej siedział na mnie i łaskotał.- Ku**a Reus! Albo z niej zejdziesz albo ta twoja grzyweczka będzie "oklapnięta"!- krzyknął. W końcu mogłam odetchnąć z ulgą. Marco raczył ze mnie zejść. Po kilku minutach wstałam.
- Jeżeli jeszcze raz powiesz do mnie kochanie czy coś z tych rzeczy, to nie ręczę za siebie, zrozumiano?- uprzedziłam szatyna stojącego przede mną.
- Powinnaś mi się tu na szyję rzucić i dziękować, ze Ci pomogłem!
- I co jeszcze? Może całować??- zapytałam sarkastycznie, ciekawa co odpowie
- Nie! Wystarczyłoby zwykłe dziękuję.- szczerze przyznam, że zszokował mnie. Ma u mnie DUŻY plus.
- Dziękuję...- szepnęłam mu na ucho i pocałowałam w policzek.
- To za co?- wskazał na swój policzek.
- A tak dla okazji.- uśmiechnęłam się
- Chłopaki na początek 10 kółeczek!!- krzyknął trener, który właśnie pojawił się na boisku.
- Ale trenerze.- burzył się Mario unosząc ręce do góry
- Właśnie.- wstawił się za przyjacielem Marco
- Chcecie gratisowe 5?- zapytał p. Klopp
- Nie, nie!- odparli równocześnie. W tym czasie Oliwka zjawa się przy mnie
- Marcela?- zapytał zdziwiony Lewandowski.
- Aż tak bardzo się zmieniłam?- zaśmiałam się przytulając go. Roberta znam od bardzo dawna. Jak jeszcze mieszkałam w Polsce to miałam z nim niezły kontakt. Jednak, kiedy wyjechałam do Londynu z czasem przestaliśmy się kontaktować. Mam tylko nadzieję, że nie będzie tak w przypadku Wojtka.
- No w sumie..- także się zaśmiał
- Wiedziałeś, że przyjadę, a nawet się nie ogoliłeś!- skrytykowałam go
- Kuba nic nie mówił.- powiedział, a ja odkleiłam się od niego. Spojrzałam na bruneta zdziwionym wzrokiem.
- Co ty? Kubuś się nie wygadał? To nie w jego stylu!- chciałam być
- Kuba!- wydarł się Lewy
- Idę już, idee!
- No to w międzyczasie to jest Marco! Powinnaś go znać!- uśmiechnął się wskazując na blondyna z Oliwką uwieszoną na jego szyi.
- Cześć!- uśmiechnął się łobuzersko i rękę
- Hej..- odwzajemniłam gest
- Jestem. Czego chcesz?- zapytał Kuba, który już stał obok nas.
- Czemu mi nie powiedziałeś, że twoja siostra przyjeżdża!?
- A po co Ci to?
- A po jajco!- zaczęli się kłócić.
- Ciociu, ciociu! Choć zie mną na mulawe...- usłyszałam głos małej Oliwki.
- Powiedz Kubie, że idę z Oliwką na stadion.
- Idę z Wami, nie będę patrzeć jak się kłócą o Ciebie. Chociaż szczerze powiedziawszy to mają o kogo!- powiedział i przeleciał mnie wzrokiem od stóp do głów. "Jaki podryw! Na lepszy nie mógł się wysilić!"- pomyślałam.
- Okey!- uśmiechnęłam się sztucznie do niego. Złapałam Oliwkę za rączkę i całą trójką ruszyliśmy do Iduny. Ochroniarz trochę wypytywał kim jestem, ale Marco powiedział, że jestem siostrą Błaszczykowskiego i mogę wchodzić na SIP, kiedy będę miała na to tylko ochotę. Reus poszedł się przebrać, a Oliwka pobiegła do piłek. Ja również wzięłam jedną i zaczęłam podrzucać nogą. Odrobinę później przerzuciłam się na kopanie do bramki ;) Pokopałam trochę, co mi zbytnio nie wychodziło i odwróciłam się, żeby zobaczyć co robi Oliwka. 3-letnia dziewczynka grzecznie bawiła się piłką. Spojrzałam na trybuny i zobaczyłam... Patricka. Co on tutaj do cholery robi? Przecież nie wie gdzie jestem. Nikt nie wie, oprócz Wojtka i Mariny. Najmocniej jak tylko potrafiłam kopnęłam piłkę leżąca obok mojej nogi na trybuny. W stronę tego dupka! Jednak po chwili zorientowałam się, że to tylko i na szczęście "wytwór" mojej wyobraźni. Nie dobrze ze mną. Zwidy mam!
- Spokojnie. Co ta piłka Ci zrobiła?- usłyszałam męski głos. Odwróciłam się i zobaczyłam... szczerzącego się Reus'a.
- Piłka nic.- spojrzałam na trybuny. Nie wiedziałam czy mówić mu prawdę. Z resztą nie znam go, a on mnie to po co mu to do wiadomości.!?- musiałam się na kimś wyżyć, a że piłka była najbliżej, to wypadło na nią.- rozgadałam się. Wzięłam kolejną piłkę i zaczęłam, po raz kolejny dzisiaj próbować trafić nią w bramkę. Piłkarz bez słowa przyglądał się moim wyczynom. Starałam się jednak było to na marne. Tylko kilka piłek wpadło do bramki.
- Cholera!- powiedziałam głośno i usiadłam na murawie.
- Daj pokażę Ci! Jeśli pozwolisz!?- odparł, a ja kiwnęłam twierdząco głową. Ustawił sobie piłkę, wziął taki średni rozbieg i kopnął. Hahahh, dobrze, że nikt tego nie widział. Ho, ho!
- Każdy głupek trafia w słupek!- mówiłam śmiejąc się.
- Każdemu się zdarza..- powiedział i ustawił kolejną piłkę i kopnął.
- Reszta głupków poza słupek!- teraz to już tarzałam się ze śmiechu
- Teraz to już nie żyjesz Błaszczykowska!- pogroził mi idąc w moją stronę. Pośpiesznie wstałam i zaczęłam uciekać ile sił w nogach. Nie oglądałam się za siebie, bo wiedziałam, ze jest tuż za mną. Po chwili poczułam jak Marco łapie mnie w pasie. Nie próbowałam uciekać, bo i tak by mnie złapał. Odwróciłam się w jego stronę.
- I co mi teraz zrobisz?- uśmiechnęła się
- Hm... Miałem za mało czasu na przemyślenia!
- A mimo to, twój malutki "móżdżek" i tak się przegrzał.
- Reus!- krzyknął bardzo dobrze znany mi głos. Wykorzystując nieuwagę Marco podbiegłam do Moritza i schowałam się za jego plecami.
- Pomóż...
- Da się zrobić!- zaśmiał się
- I tak oberwiesz!- podszedł do nas farbowany blondyn.
- Oliwka!- krzyknęłam idąc w stronę dziewczynki. Po chwili poczułam czyjeś ręce na moich biodrach. Pociągnął mnie tak, ze wylądowałam na murawie. No tak, Reus. I tak oberwę. Usiadł na mnie i przyglądał się mi, jakbym była ostatnią osobą jaką zobaczy.
- Złaź!- uniosłam głos
- A co będę z tego miał?- zapytał tajemniczo
- A co byś chciał!?- moja cierpliwość dobiegała końca
- No wiesz...
- Zboczeniec!- skwitowałam
- Za to jaki przystojny...
- Hahahahh, śmieszny jesteś! Że Ty przystojny? Chyba przystojnego człowieka nie widziałeś?- kłamałam. Tak naprawdę jest zabójczo przystojny. Chyba każdy to wie.
- Widzę codziennie w lustrze!
- Tak, tak... Wmawiaj sobie.- zaśmiałam się. Spojrzałam na chłopaków, którzy pokładali się ze śmiechu. Nie wiem co było w tym takiego śmiesznego, no ale ok! Wśród nich zobaczyłam Moritza. "Moje zbawienie!"- pomyślałam.- Mo! Weź ściągnij tego grubasa ze mnie, bo zaraz mnie zgniecie!- z wielkim trudem krzyknęłam.
- Grubasa!? Nie jestem gruby!!- oburzył się i zaczął mnie łaskotać.
- Ma.. Marco.. no!- mówiłam przez śmiech
- Już idę kochanie!- krzyknął Mo, kiedy ja rzucałam się jak idiotka. Chwilę później był już przy nas.- Marco złaź z niej! Odegrasz się, kiedy indziej. Jakbyś nie zauważył teraz mamy trening!- mówił próbując ściągnąć ze mnie Reusa. Niestety blondasek nie miał najmniejszego zamiaru słuchać swojego młodszego przyjaciela. Dalej siedział na mnie i łaskotał.- Ku**a Reus! Albo z niej zejdziesz albo ta twoja grzyweczka będzie "oklapnięta"!- krzyknął. W końcu mogłam odetchnąć z ulgą. Marco raczył ze mnie zejść. Po kilku minutach wstałam.
- Jeżeli jeszcze raz powiesz do mnie kochanie czy coś z tych rzeczy, to nie ręczę za siebie, zrozumiano?- uprzedziłam szatyna stojącego przede mną.
- Powinnaś mi się tu na szyję rzucić i dziękować, ze Ci pomogłem!
- I co jeszcze? Może całować??- zapytałam sarkastycznie, ciekawa co odpowie
- Nie! Wystarczyłoby zwykłe dziękuję.- szczerze przyznam, że zszokował mnie. Ma u mnie DUŻY plus.
- Dziękuję...- szepnęłam mu na ucho i pocałowałam w policzek.
- To za co?- wskazał na swój policzek.
- A tak dla okazji.- uśmiechnęłam się
- Chłopaki na początek 10 kółeczek!!- krzyknął trener, który właśnie pojawił się na boisku.
- Ale trenerze.- burzył się Mario unosząc ręce do góry
- Właśnie.- wstawił się za przyjacielem Marco
- Chcecie gratisowe 5?- zapytał p. Klopp
- Nie, nie!- odparli równocześnie. W tym czasie Oliwka zjawa się przy mnie
***
- Halo?- usłyszałam głos przyjaciela w słuchawce telefonu
- Hejj, masz może czas?- zapytałam z nadzieją, ze w końcu będę mogła z nim pogadać
- Ooo...Hej. Jasne, dla Ciebie zawsze i wszędzie. Za 5 min. na skype!- zarządził jak to Wojtek ma w zwyczaju.
- Okey- rozłączyłam się. Wzięłam chipsy i pobiegłam do siebie. Kuba, Agata i Oliwka gdzieś "wydarli", więc chata wolna. Nie chcieli mi powiedzieć gdzie jada, jak to oni stwierdzili: To niespodzianka. Nie lubię zbytnio niespodzianek, ale musiałam na tym przystać. Laptopa i miskę z chipsami położyłam na łóżku i "usadowiłam" się wygodnie. Zalogowałam się na facebooku, instagramie i co najważniejsze na skype. Wojtka jeszcze nie było. 5 min. to dla niego jak 15. Postanowiłam, ze wstawię kilka zdjęć z porannego biegania z Mo na fb i instagramie. Dodałam jedną moją fotkę i taki tam komentarz:
" Witaj Dortmund. W końcu w ukochanym mieście. Niestety bez najlepszego przyjaciela. :( :**"
No i jeszcze dwa z Leitnerem. Ten jego zaciesz. "Koment" musi być.:
"Poranne bieganie z nowym kumplem. Taki tam, ucieszony Moritz. Z M. L zawsze spoko :*"
Posiedziałam jeszcze chwilę na facebooku przeglądając nowości W Polsce i Londynie i zadzwonił Wojtek. Odebrałam połączenie i na ekranie pojawiła mi się ucieszona "mordka" Wojtusia.
- Hejoo, młoda!
- Hej. Przepraszam, że teraz. Wiem, ze wieczorem pasowałoby Ci bardziej, ale znając życie nie będę miała czasu.- rozgadałam się
- Okey, spoko. Jak tam W Dortmundzie? Coś nowego?- zasypywał mnie pytaniami. Dla jasności rozmawialiśmy po polsku. No i zaczęło się. Musiałem dokładnie opowiedzieć co działo się przez te 2 dni. Jaki on jest ciekawski! Wszystko chce wiedzieć? Ale z drugiej strony dziwić się! Sama się sobie dziwie.. Jak ja wytrzymałam bez niego te 32 dni? Jak mieszkałam w Londynie spotykaliśmy się codziennie. A teraz... Nasza rozmowa mogłaby ciągnąć się w nieskończoność, gdyby do pokoju nie wparował Kuba.
- Pukać nie umiesz!?- skrytykowałam brata
- Przecież, wiesz, ze nie potrafię.
- To się naucz. A teraz gadaj czego chcesz?
- Niczego!
- Taa, jasne! Ty zawsze jak coś chcesz to mówisz, że nie chcesz!- powiedziałam podirytowana
- No dobra. Za godzinę bądź gotowa. Jedziemy na domówkę do Lewego! Ubierz się jakoś ładnie...- poinformował
- Nie jadę. Zostanę z Oliwką, a poza tym gadam z Wojtkiem.
- Ooo, siema Wojtuś!- podszedł do nas, tzn. do mnie
- Spadaj! Będzie miał koszmary w nocy przez Ciebie!
0 Oliwka jest u babci. Nie ma gadania. Jedziesz!- odparł Kuba i skierował się w stronę wyjścia z mojego pokoju- Nara Wojtek!- krzyknął i już go nie było.
- No nara.- odkrzyknął- A ty moja najdroższa kruszynko idziesz czy jedziesz, nie wiem. Nie będziesz sie "kisić" w "hauipe"- ta nasza polszczyzna
- No dobrze. Zrobię to dla Ciebie...- uśmiechnęłam się
- No i taką Marcelę lubię!- także się uśmiechnął unosząc kciuki go góry.
- Wiem....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć, kochani! :*
Dzisiaj trochę dłuższy, a to z okazji dnia wagarowicza ;)
A właśnie. Wszystkiego najlepszego!
Jestem bardzo ciekawa co myśleliście czytając tytuł rozdziału.
Normalnie zżera mnie od środka.
Nie przedłużam już.
CZYTASZ~KOMENTUJ
Do następnego.
Całuski Kinga :* ♥
Tłusty Marco ? O,o Czo ty z niego za grubasa robisz ? ;D Rozdział genialny, życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No nie spodziewałam się, że rozdział dodasz dziś. :) Nie no jak zawsze świetny!
OdpowiedzUsuń"Twój malutki móżdżek i tak się przegrzał" - nie mogę z tego tekstu chodziarz kilka razy słyszałam to od swojego brata :D
Czekam na nn <33 Buziaki :**
No nareszcie znalazłam czas, aby nadrobić rozdziały :) Blog bardzo fajny :) Jestem ciekawa jak się potoczy dalsza historia bohaterki :) Czekam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :) ;**