niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 4 ~ "...Trójeczkę mam!"

- Osz, ty mendo!- powiedział przybliżają się do mnie. Ja natomiast oddalałam się od niego... Nagle piłkarz zatrzymał się, co mnie bardzo zdziwiło. Nie ukrywałam tego. Moja mina musiała wyglądać co najmniej... dziwnie! Również stanęłam w miejscu, bacznie przyglądając się Moritz'owi. Staliśmy tak dłuższą chwilę, gdy nagle szatyn podbiegł do mnie, przerzucił przez swoje ramie i zaczął zbiegać ze schodów.
- Idioto! Puść mnie!- krzyczałam
- Za chwile wszystkich obudzisz. odpowiedział całkiem spokojnie.
- Moritz, no! Weź puść mnie!
- Jak chcesz...- odparł, a ja zorientowałam się gdzie jesteśmy. "Nie no! Ten to ma pomysły!"- pomyślałam.
- Moritz, nie! No weź! Proszę...
- Po co mnie obudziłaś?- zapytała jak gdyby nigdy nic.
- Chciałam żebyś ze mną pobiegał, bo nie znam jeszcze okolicy..- wyjaśniłam- Ale nie! Ty wolisz Się pobawić nad basenem!- dodałam
- Okey, sama tego chciałaś!
- Proszę...
- Co się mówi?
- Em... Przepraszam!?
- Ładniej!
- To mnie postaw!- powiedział- Na ziemi!- dodałam
- Ok.- posłusznie wykonał moją prośbę
- Przepraszam...- odparłam przewracając oczami- Ale w ogóle za co ja przepraszam?- pytałam samą siebie w myślach
-Ładniej!
- Głupi jesteś, wiesz?
- Ktoś już mi to mówił.
- Będę kolejną osobą. Idziesz?- wyminęłam chłopaka
- Ale gdzie?- dobiegł do mnie
- Czy ty jesteś taki głupi czy tylko udajesz?- odpowiedziałam mu pytaniem
- Ooo... Ktoś tu lewą noga wstał!- skwitował zagradzając mi drogę
- A czy mój kochany "piłkarzyna", nie chciałby mieć tej lewej nogi połamanej?
- Twój? Kochany?- zaczął się śmiać
- Pobiegać, idioto. Pobiegać...- ponownie go wyminęłam przewracając oczami.

***
W domu Moritz'a jest pełno zdjęć Z chłopakami Z Bvb. Najwięcej chyba z Marco i Leo. Niektóre zdjęcia są nawet poważne. Szczerze? Nawet nie myślałam, że na boisku stać ich na powagę. Oczywiście poza meczami. Jest takie jedno zdjęcie przy którym się najwięcej uśmiałam... Miny chłopaków? Powalające!
- Przystojny jestem, prawda?- usłyszałam głos szatyna za sobą
- Taa... A jaki skromny!- odwróciłam się w jego stronę
- No wiesz...- nie pozwoliłam mu dokończyć
- Tak wiem. Głupi jesteś i tyle.
- Ja i tak wiem, ze jestem przystojny...- nadal trzymał się swojego
- Tak, tak. Wmawiaj sobie.- odeszłam od niego kierując się w stronę drzwi.- Idziesz?
- A nie zapomniałaś o czymś?- powiedział pokazując 2 pary okularów i tyle samo czapek
- A no tak. Zapomniałam. Przecież będę biegać z gwiazdą piłki nożnej.- zaśmiałam się biorąc od piłkarza czapkę i okulary.- Ale nie! Tej czapki nie założę!- zaprotestowałam
-Czemu? Przecież jest taka.. Jakby to powiedzieć... Oryginalna!
- Taa... czapka z twoim nazwiskiem? Nie i koniec. Chcesz to sobie zakładaj. Mi wystarczą okulary.- odłożyłam na szafkę czapkę.
- Ok. niech Ci będzie.

Biegaliśmy już niecałą godzinę. Moritz pokazał mi fajną trasę. Biegaliśmy, śmialiśmy się, wygłupialiśmy. Rozbiliśmy sobie nawzajem nawet zdjęcia. Ja nie najlepiej na nich wychodziłam. Znacznie wolę stać po tej drugiej stronie. Naprawdę super bawię się z piłkarzem. Wcześniej uważałam go za całkiem innego chłopaka. Nie wywyższa się tak jak inni. Dużo powiedział mi o sobie. Oczywiście ja też musiałam. 
- Wracamy?- zapytałam przez śmiech
- Ejj! Gdzie Ci się śpieszy? Dzieci Ci płaczą?
- Noo.. Trójeczkę mam!- zaśmiałam się. Moritz przystanął na chwilę by zawiązać buta. Ja nadal biegłam. Odwróciłam się, b zobaczyć czy jeszcze wiąże tego buta. A ten.. usiadł sobie. "Leń patentowany!"- pomyślałam. Nagle poczułam jak ląduje na ziemi. Na całe szczęście upadłam na plecy. Nie wiem jak ja to zrobiłam, ale jakoś musiałam. Na mnie leżał jakiś chłopak. Byliśmy twarzą w twarz.
- Em... Mógłbyś ze mnie zejść?- wypaliłam. Posłusznie wstał i pomógł mi podnieść się.
- Sorry. Nie zauważyłem Cię.- dopiero teraz zobaczyłam jego twarz. Miał okulary przeciwsłoneczne, więc szanse na rozpoznanie go były minimalne. Ale ta grzywka. Tylko jeden chłopak ma taka. Chyba, ze to jego kopia.
- Reus, nie podrywaj mi koleżanki!- usłyszałam głos Moritz'a, który po chwili stał obok mnie.
- Ooo Reus! Nową pannę poderwałeś!- dobiegł jeszcze jeden. Czy Moritz powiedział Reus? Czy ja się tylko przesłyszałam. Ja pierniczę przed chwilą wpadł na nie ten Marco Reus. Zawsze chciałam go spotkać. A tu takie coś.. Chłopaki jeszcze chwilę pobiegali i postanowili że będą się zbierać.
- Do zobaczenia na treningu!- wydarł się Leitner
- Chcesz żebym ogłuchła? Przecież stoją obok Ciebie!- zabrałam głos
- Nie denerwuj się, kochanie!
- Nie mów tak do mnie!
Droga powrotna minęła mam tak samo jak poprzednio. W wyśmienitych humorach. Pod domem Błaszczykowskich Moritz dał mi swój numer i pożegnał się buziakiem w policzek. Nie odpowiedziałam, uśmiechnęłam się tylko i weszłam do domu. Od samego wejścia powitał mnie Kuba z tym jego uśmieszkiem. Coś mi tu nie grało. Ten jego uśmiech mówił sam za siebie. Knuje coś. Jeszcze nie wiem co, ale dowiem się! Bez słowa poszłam do swojego pokoju, wzięłam ubrania i podążyłam do łazienki. Po długiej kąpieli ubrana, uczesana i lekko umalowana zeszłam do kuchni gdzie siedział Kuba.
- Gdzie byłaś?- zapytał
- A co? Martwisz się o mnie braciszku?- odpowiedziałam pytaniem 
- Martwię się, bo jesteś tutaj drugi dzień!
- Byłam pobiegać!- wyjaśniłam. Widząc jego minę dodałam: Z Moritz'em- powiedziałam siadając przy stole z jogurtem w ręku.
- Aaa, to już co innego! Dobra, a tak z innej beczki. Jedziesz ze mną na trening?- nie zdążyłam odpowiedzieć, bo do kuchni weszłam Agata.
- Marcela, jak byś mogła to wzięłabyś ze sobą na trening Oliwkę? Chciałam posprzątać, a ona będzie mi troszeczkę przeszkadzać.
- Dobrze- przytaknęłam z uśmiechem
- Zbieramy się!- zawołał mój brat
- Ciociu. Mogie jechiać z tiobą i tatusiem na tle... tlee...- wbiegła do kuchni blondynka
- Oczywiście księżniczko!- uśmiechnęłam się do dziewczynki- jeszcze tylko skoczę po telefon i możemy jechać.- zwróciłam się do brata. Nie czekając na jego reakcję pobiegłam do pokoju. Złapałam za telefon, który leżał na szafce nocnej i wróciłam do salonu. Po 20 min. byliśmy pod Signal Iduna Park. Po wyjściu samochodu Oliwka od razu pobiegła w stronę wejścia. Ja pobiegłam za nią.
- Oliwka!- krzyknęłam za nią. Dziewczynka nie zważała na mnie i podbiegła do jakichś chłopaków. Zgadywałam, że to koledzy Kuby z klubu. Podeszłam do nich i zobaczyłam...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejjj! Na początek przepraszam, ze tak późno, ale nie miałam zbytnio czasu.
Rozdział oddaję w Wasze ręce. 
Co tu dużo gadać, po prostu rozdział jakoś nie przypadł mi do gustu.
Do następnego!

CZYTASZ~KOMENTUJ
MOTYWACJA DO DALSZEGO PISANIA

Pozdrawiam Kinga ♥











5 komentarzy:

  1. Niech zgadnę zobaczyła Marco ?
    Rozdział świetny, nic ująć nic dodać. Miałam taką nadzieję, że Mo wrzuci ją to tego basenu, a tu nic grzecznie ją postawił na ziemi. Myślę, że kolejny rozdział pojawi się nie bawem. ;) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Co ty gadasz, wcale nie późno :P Dżulka jest nocnym marem XD Rozdział fantastyczny, bardzo miło mi się go czytało :) Pewnie zobaczyłam Moritza :D

    OdpowiedzUsuń
  3. meeega...
    świetny rozdział..
    pozdrawiam i czekam na kolejny..:P

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyżby zobaczyła Marco? ;D
    Oby tak ;*
    Czekam na kolejny ;3

    OdpowiedzUsuń