Rozdział pisany przy piosence!
Całe popołudnie spędziliśmy razem. Zabukowałam bilet do Londynu. Nawet nie wiecie jak źle czułam się widząc zawiedzioną minę mojego chłopaka. Chyba miał nadzieje, że zmienię zdanie. No ale ja też chcę spotkać się z Wojtkiem. No własnie. Zadzwoniłam do niego. Powiedziałam kiedy przyjeżdżam. Mój przyjaciel bardzo się ucieszył z tego powodu. Porozmawialiśmy jeszcze jakiś czas i wróciłam do Reus'a. Siedział w salonie i oglądał jakiś film. Usiadłam obok piłkarza i oparłam głowę o jego ramie. Ten objął mnie ramieniem. Siedzieliśmy tak chwile w ciszy oglądając film.
Całe popołudnie spędziliśmy razem. Zabukowałam bilet do Londynu. Nawet nie wiecie jak źle czułam się widząc zawiedzioną minę mojego chłopaka. Chyba miał nadzieje, że zmienię zdanie. No ale ja też chcę spotkać się z Wojtkiem. No własnie. Zadzwoniłam do niego. Powiedziałam kiedy przyjeżdżam. Mój przyjaciel bardzo się ucieszył z tego powodu. Porozmawialiśmy jeszcze jakiś czas i wróciłam do Reus'a. Siedział w salonie i oglądał jakiś film. Usiadłam obok piłkarza i oparłam głowę o jego ramie. Ten objął mnie ramieniem. Siedzieliśmy tak chwile w ciszy oglądając film.
- Gniewasz się na mnie?- zapytałam unosząc głowę, aby spojrzeć w jego piękne, zielone tęczówki.
- Oczywiście, że nie.- powiedział z wielkim uśmiechem spoglądając w moje oczy. Nasze usta dzieliły milimetry.
- Na pewno?- chciałam się upewnić.
- Tak. Cieszmy się sobą, dobrze?- powiedział jeszcze bardziej zbliżając się do moich ust.
- Yhmm...- mruknęłam. Na nic innego nie było mnie stać. Zahipnotyzowały mnie jego piękne oczy. Marco czule mnie pocałował. Z takim uczuciem... Odwzajemniłam pocałunek.
- Idziemy spać? Jestem trochę zmęczona?- zapytałam chłopaka po jakimś czasie. Uzgodniliśmy, że dzisiejsza noc spędzę u Reus'a. Tak będzie lepiej dla mnie jak i dla niego.
- No okey.- powiedział z ogromnym uśmiechem i ruszyliśmy do sypialni mojego ukochanego.
- Jest jeden mały problem... Nie mam w czym spać. Nie mam ani bielizny ani piżamy.- zauważyłam.
- Przecież możesz spać bez bielizny. Dla mnie lepiej.- no tak. Reus'a żarty trzymają się nawet wieczorem. Spiorunowałam piłkarza wzrokiem.- No okey, okey.
Po chwili blondyn wrócił do mnie z jakaś damską bielizną i za dużą na mnie koszulką.
- Skąd ty masz taką bieliznę? No bo koszulka twoja.- zapytałam.- Nie. Tylko nie mów, że to Carolin.- błagałam samym spojrzeniem. Blondyn wybuchł śmiechem.
- Nie. Mojej siostry. Znaczy.. Kupiłem jej na urodzimy... Ale za mały rozmiar no i została u mnie.- wytłumaczył, a mi " kamień spadł z serca". Wzięłam ubrania od Niemca, sprzedałam mu jeszcze szybkiego całusa i popędziłam do łazienki. Kiedy weszłam do sypialni po kąpieli, Marco nie było. Pewnie poszedł do łazienki na dole. Najprędzej. Ułożyłam się wygodnie na łóżku mojego ukochanego, przykryłam kołdrą do bioder i cierpliwie czekałam na niego. Patrzyłam w biały sufit i zastanawiałam się jak to wszystko się zaczęło. A zaczęło się wcześniej niż mi się wydaje. Najpierw się przyjaźniliśmy, teraz jesteśmy razem. A co później? Nie wiem i chyba nie chce wiedzieć. Musze patrzeć na to co jest tu i teraz, a nie przejmować się przyszłością.
- Nie. Mojej siostry. Znaczy.. Kupiłem jej na urodzimy... Ale za mały rozmiar no i została u mnie.- wytłumaczył, a mi " kamień spadł z serca". Wzięłam ubrania od Niemca, sprzedałam mu jeszcze szybkiego całusa i popędziłam do łazienki. Kiedy weszłam do sypialni po kąpieli, Marco nie było. Pewnie poszedł do łazienki na dole. Najprędzej. Ułożyłam się wygodnie na łóżku mojego ukochanego, przykryłam kołdrą do bioder i cierpliwie czekałam na niego. Patrzyłam w biały sufit i zastanawiałam się jak to wszystko się zaczęło. A zaczęło się wcześniej niż mi się wydaje. Najpierw się przyjaźniliśmy, teraz jesteśmy razem. A co później? Nie wiem i chyba nie chce wiedzieć. Musze patrzeć na to co jest tu i teraz, a nie przejmować się przyszłością.
Nim się obejrzałam, a wrócił już Marco. Od razu położył się obok mnie i wsunął pod kołdrę. Objął mnie ramieniem, a ja położyłam głowę na jego umięśnionym torsie. Dopiero teraz spostrzegłam, że jest w samych bokserkach. Ale czego ja oczekiwałam? Że założy spodnie i do tego gruby sweter? Nie. Przecież to nie normalne. Spojrzałam na niego. Już prawie usypiał. Jego powieki powoli opadały. Uniosłam głowę i czule go pocałowałam. O dziwo odwzajemnił pocałunek.
- Śpij dobrze.- szepnęłam.
- Z tobą inaczej się nie da.- uśmiechnął się.
- Z tobą inaczej się nie da.- uśmiechnął się.
*Następny dzień*
Obudziłam się wczesnym rankiem. Była godzina 8:13. Nie miałam nawet najmniejszej ochoty wstawać, więc poleżałam jeszcze. A poza tym nie chciałam budzić Reus'a, który słodko sobie spał.
Po jakimś czasie bezczynnego leżenia postanowiłam wstać i zrobić śniadanie dla mnie i Reus'ika. Powolutku, po cichutku zwlekłam się z łóżka i poczłapałam do kuchni. Postanowiłam zrobić coś prostego. Kanapki z szynką, jajkiem, szczypiorkiem i sałatą powinny być odpowiednie. I jeszcze do tego cieplutka herbata. Wzielam się, więc za robienie. Po jakimś czasie w kuchni pojawił się zaspany blondyn.
- Czemu mi ociekłaś?- zapytał robiąc słodką minkę. Podszedł do mnie i pocałował kładąc ręce na moich biodrach.
- Nie uciekłam, tylko nie mogłam spać.- poprawiłam go.
- Mogłaś się do mnie przytulić.
- Nie chciałam cię budzić. Tak słodko spałeś.- potargałam mu grzywkę.
Blondyn pomógł mi dokończyć robienie śniadania. Już po kilku minutach mogliśmy zajadać się pysznymi kanapeczkami. Po śniadaniu szybko posprzątaliśmy i położyliśmy się jeszcze chwilkę w salonie na kanapie. Oglądaliśmy jakiś program sportowy, kiedy poczułam rękę Marco na moim brzuchu. Zaczął zataczać.na nim różnych wielkości koła. Spojrzałam na niego. Ten uśmiechnął się i namiętnie mnie pocałował.
- Marco... Na którą masz trening?- zmieniłam temat.
- Na 11. A później jeszcze przed meczem o 16:30.- odpowiedział.- Będziesz?- zapytał mając na myśli mecz.
- A jak inaczej? Przecież muszę widzieć jak gra mój ukochany chłopak.- powiedziałam z uśmiechem siadając na nim okrakiem.
- A jeżeli twój ukochany chłopak nie strzeli bramki? Albo przegramy?- spytał wsuwając swoje ręce pod moją koszulkę.
- Hola, hola!- złapałam za jego ręce.- To, że przegracie nie oznacza, że przestane wam kibicować i kochać.- uśmiechnęłam się promiennie.
- Racja. A mnie kochasz?- zapytał robiąc maślane oczka.
- Głupek! Oczywiście, że nie kocham. Pff...- prychnęłam udając zażenowanie.
- Osz ty! Nie żyjesz!- przewrócił mnie tak, że byłam pod nim. Zaczął mnie łaskotać, gdzie tylko popadnie. Natomiast ja wiłam się po kanapie do chwili, aż spadłam z niej razem z blondynem.
- Debillo la bum bum.- wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem.
- Mam coś dla ciebie.- powiedział zmieniając temat i jednocześnie ignorując moje słowa. Podniósł się i pomógł mi wstać. Byłam bardzo ciekawa co ma dla mnie Marco. Z jednej strony byłam ciekawa, zaś z drugiej nie chciałam od niego, żadnych prezentów. Nie cierpię, kiedy ktoś mi coś kupuje. Po chwili byliśmy w garderobie piłkarza. Podszedł do jednej z szuflad i wyjął z niej swoją klubową koszulkę.
- Proszę.- wręczył mi ją.- Chciałbym, żebyś założyła ją na dzisiejszy mecz.- dodał.
- Oczywiście. Założę.- powiedziałam z uśmiechem i przytuliłam się do blondyna. Ten również mnie objął i pocałował w czoło.
- Kocham cie, myszko...- szepnął mi do ucha, gładząc moje włosy. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Ja ciebie też.- odparłam odrywając się od blondyna.- Chyba musimy się powoli szykować na trening, nie?
- No tak. Jak bym mógł to ten czas spędziłbym z tobą.- uśmiechnął się.
- Marco piłka jest dla ciebie ważna.
- Tak. Jest ważna. Ale ty ważniejsza.- powiał z szerokim uśmiechem. Mówiąc te kilka słów sprawił, że poczułam się naprawdę ważna. Przysunęłam się jeszcze bliżej niego i namiętnie pocałowałam.
- Idę się ubrać. Wejdziemy jeszcze do mnie, żebym mogła się przebrać?- zapytałam, a raczej oznajmiłam i nie czekając na reakcje blondyna weszłam do łazienki.
*Marco*
Boshe jak ona to robi? Kiedy jest przy mnie cały świat wariuje. Nic się nie liczy poza nią. Jest cudowna. 100 razy lepsza od Caro. Dla niej liczyła się tylko moja kasa. Natomiast z Marcelą tak nie jest. I mam nadzieje, że nigdy nie będzie.
Kiedy weszła do łazienki rzuciłem się na łóżko. Ledwo co wyszła, a ja już chce poczuć ją przy sobie. Poczuć jej zapach. Smak jej malinowych ust... Po prostu chcę żeby była przy mnie i już nigdy nie odchodziła. Chce się budzić i zasypiać przy niej codziennie. Chce mieć ją u swojego boku już do końca świata i jeden dzień dłużej. Zrobiłbym wszystko, aby tak było. Po prostu... Nie wyobrażam sobie życia bez Błaszczykowskiej.
Nim się obejrzałem, a Polka już wyszła. Ja też szybko podążyłem do łazienki i w ekspresowym wykonałem w niej wszystkie ranne czynności, ponieważ mieliśmy trochę mało czasu.
Zbiegłem na dół, gdzie w kuchni stała moja dziewczyna opierając się o blat kuchenny i pijąc wodę.
- Możemy jechać.- oznajmiłem.
- A nie zapomniałeś o czymś?- zapytała biorąc kolejny łyk płynu.
- Eee... Spodnie są, klucze też. Chyba wszystko.- zaśmiałem się.
- Na pewno?- zapytała podnosząc do góry moją torbę treningowa.
- Dziękuję. Jesteś kochana.- powiedziałem i pocałowałem ją. - A teraz chodź. Mało czasu mamy.- złapałem ją za rękę i popędziliśmy w stronę mojego samochodu.
Kilka minut później byliśmy pod domem Błaszczykowskich. Blondynka wybiegła z samochodu i już po 5 min. była z powrotem.
Po niecałych 15 min. byliśmy pod stadionem. Wysiadłem i z tylnego siedzenia mojego auta wyciągnąłem torbę treningową. Marcela wyszła zaraz po mnie. Podszedłem do niej, chwyciłem za rękę i ruszyliśmy w stronę chłopaków, którzy już byli. Jak zawsze jestem ostatni. Tyle, że teraz to jesteśmy.
- Ooo patrzcie. Nasze gołąbeczki idą...- usłyszeliśmy z ust Mario...
- Ooo patrzcie. Nasze gołąbeczki idą...- usłyszeliśmy z ust Mario...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I mamy kolejny upragniony przez wielu rozdział!
Podoba się?
Oświadczam, że odzyskałam internet i mogę dodawać rozdziały u ciebie. :D
Zapraszam na bloga koleżanki. Jest on o Mario.
Naprawdę warto przeczytać. Bardzo wciąga! ;))
Jak wamn minęło rozpoczęcie roku szkolnego?
Mnie szybo, ale beznadziejnie.
Mój plan lekcji jest jednym słowem do d*py! :/
I to chyba na tyle.
Kinga... ;**
Awwwwwwww *.* swietnyyyyy! Boziu mam nadzieje że masz napisane juz pare tych rozdziałów i dodasz e tym tygodniu! W takim momencie urwać :| grrrr.
OdpowiedzUsuńRozpoczęcie roku? Zleciało...jakos. Ale plan mi sie podoba! Poza układem paru lekcji. Dożyjemy wakacji!
Jestes w stanie powiedziec kiedy dodasz? *.*
Buziaki:*
Emm... Miałam napisany już rozdział, ale niestety nie zapisałam i mi się usunął. :/
UsuńPostaram się napisać jak najszybciej i może dodam pod koniec tygodnia.
Może wcześniej... ;))
Super, dzieki za odpowiedz! :*
UsuńTrzymaj sie w pierwszym tygodniu szkoły! :)
Hahahaha debillo la bum bum :D dziewczyno rozwalasz :D
OdpowiedzUsuńRozdział taki cudowny *,* tak jakoś super mi się czytało,zwłaszcza akcje Cysi i Marco :D
Z niecierpliwością czekam na nn<3
Buziaki :****
P.s : Dzięki :*
lubie takie sielanki, wreszcie wszyscy szczęśliwi :) Marcela na pewno miło spędzi czas u Wojtka, Marco raczej z tęsknoty nie uschnie :p mój plan również beznadziejny, mam zmiane kilku nauczycieli i aż 5 nowych przymułów klasie! (Boże, ratuj...!!!)
OdpowiedzUsuńNo, wreszcie !
OdpowiedzUsuńDłużej się nie dało ?! Ileż można pisać ?! A idź Ty....
Co do rozdziału, to jest boski ! *o*
"debillo la bum bum'' hahahaha skąd żeś Ty, to wzięła ? Mniejszość z tym, dowiem się jutro na przystanku... xd
Biedaczek z naszego Marco... co on zrobi jak Marcela wjedzie do Wojtka ? Chyba umrze w tym Dortmundzie z tęsknoty z nią ! Chociaż mam nadzieje, że nie.. ;)
Wytrzyma jakoś ten tydzień bez niej.. xd
Dobrze, że w końcu wszyscy są szczęśliwi i zadowoleni ! A nasze gołąbeczki tacy słodcy ! <3 Że ja Cię pierdziele... ;p
Czekam na nn <3
Buziaki ! ;*
Aw....*.* Marco Marco Marco:)
OdpowiedzUsuńKocham cię i tego bloga a piosenka równie boska jak rozdział, ale czego po tb się dziwić <3
Marcela się cieszy z wyjazdu a ja boję:/ ten Wojtek według mnie coś schrzani ! Cholera oby moja podświadomość się myliła :)
Całuje czekam na nn :***
<3
Suuuuuuuuuuper rozdział :* Marcela i Marco są tacy słodcy ^^ Czekam na kolejny rozdział :) Gabi
OdpowiedzUsuńJejku ! Wspaniały rozdział! Uwielbiam tego bloga.
OdpowiedzUsuńMarco taki słodziaczek.... *o*
Cieszę się że jemu i Marceli się układa. <3
Pozdrawiam
PS Przepraszam za krotki kom , ale pisze na telefonie :)
Mmm...co chwila całuski.Lubię to.
OdpowiedzUsuńCiekawe jak te "gołąbeczki wytrzymają bez siebie tyle czasu.
Tak jak marzyłam, teraz wszystko jest szczęśliwie. Mam nadzieję, że czegoś znowu nie wymyślisz ;)
Rozdział rewelacja, czekam na kolejny.
Buziaki :*
Ohh takie słodkie chwilę to ja rozumiem! :D Oby było ich jak najwięcej :D
OdpowiedzUsuńMarco pewnie nie wytrzyma bez Marceli i poleci za nią do Londynu :D
Rozdział super! :)
Czekam na kolejny :)
Buziaki ;**
Kiedy kolejny? ;(((
OdpowiedzUsuńJezu jaki uroczo *_* tak bardzo kocham tergo bloga <3 wiem, że nie komentuje, ale nie mam czasu *_* oj szybko zleci ten jej wyjazd, ale Marco oczywiście będzie tęsknił xd czekam na next :* buziaki <3
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowego bloga:
http://ana-i-robert.blogspot.com/