*Marcelina*
Stałam w przedpokoju, patrząc na blondyna, który zakładał buty.
- Telefon!- odparł tak jakby został oświecony.- Kochanie, przyniesiesz mi go? Nie chce mi się już zdejmować butów.
-
Jasne.- odparłam i pobiegłam do mojego pokoju. Telefon blondyna leżał
na łóżku. Złapałam za niego i wróciłam do piłkarza.- Niedługo to głowę
zgubisz.- zażartowałam, podając chłopakowi komórkę.
- Pewnie czekasz na jakieś dziękuję?- zaśmiał się.
-
Czy ja wiem...- wzruszyłam ramionami, zbliżając się do ukochanego. Ten
położył dłonie na moich biodrach, przyciągając mnie jeszcze bliżej
siebie. Uśmiechnęłam się szeroko, kładąc dłoń na jego szyi. Nie czekałam
na kolejny jego krok, tylko pocałował go.
- Chyba ci się nie śpieszy do domu?- zachichotałam.
- Średnio.- wzruszył ramionami.- Zapomniałbym.- powiedział, kiedy miał już wychodzić.
- Wpadnę po ciebie o 18. Załóż coś seksownego.- wyszeptał mi zmysłowo do ucha. Uśmiechnęłam się. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Przez chwilę nie mogłam nic wydusić z siebie, a kiedy już chciałam coś powiedzieć to blondyna już nie było w domu..
Od czego mam zacząć? Może od tego, że jest godzina 16:23, a ja jestem w totalnym proszku. Nie mam zielonego pojęcia od czego mam zacząć. Do cholery! Marcela! Czego ty się tak obawiasz? Zaczęłam od szybkiego prysznicu. Kiedy zrobiłam wszystkie niezbędne czynności, wyszłam spod prysznica, owijając swoje ciało jedwabnym ręcznikiem, po czym dokładnie je wytarłam. Założyłam bieliznę, podchodząc do lustra. Spojrzałam na swoje odbicie. Nie przypominałam już tej dziewczyny sprzed kilku dni. Teraz uśmiechnięta, wcześniej cały czas smutna. Płakałam, teraz patrzę z optymizmem w przyszłość. Mam u swojego boku faceta, którego kocham i tylko to się liczy. Mam rodzinę, która jest dla mnie najważniejsza. Bo gdyby nie byłoby ich, nie byłoby również mnie. Nie byłabym tą osobą, którą jestem teraz. Jestem inna. Zmieniłam się. Ale na dobre? Oparłam ręce o umywalkę, przyglądając się swojemu odbiciu. Denerwowałam się. Ale czego? Przecież to zwykłe spotkanie. Taa.. Gdyby takie było nie mówiłby Załóż coś seksownego. Może chce mi się oświadczyć? Nie, nie, nie. Na pewno nie. Zdecydowanie za krótko się znamy. Nawet nie wyobrażam sobie, że mógłby przede mną uklęknąć i spytać czy zostanę jego żoną. Szybko odgoniłam te myśli od siebie, sięgając po kosmetyczkę. Postanowiłam zacząć od makijażu. Zajął mi on niecałe 40 minut. Ale chyba opłacało się tyle przy nim siedzieć, bo nie jest aż tak źle, jak wcześniej myślałam. Następnie, podłączyłam suszarkę, by lekko dosuszyć włosy, ponieważ były już prawie suche. Kiedy skończyłam, wzięłam się za ich prostowanie. Najlepiej czułam się w takich. Kiedy skończyłam, weszłam do swojego pokoju, podchodząc do łóżka. Leżała na nim czerwona, lekko kusa sukienka <tylko sukienka>, którą zamierzałam dziś włożyć. Nie była, aż taka zła, nawet podobała mi się. Agacie bardzo się spodobała i jak to ona powiedziała Spodobasz się w niej Reusowi!. Więc co miałam zrobić? Kupiłam ją. Specjalnie na dzisiejszy wieczór. I jeżeli Reus będzie miał do niej coś, to obiecuję, że wyjdę. Założyłam ją na siebie, po czym usiadłam na łóżku. Wzięłam do ręki czarne szpilki, które miałam już kilka razy na nogach, po czym założyłam je. Powiem szczerze, że za bardzo nie lubię chodzić w szpilkach, jednak te są bardzo wygodne i przekonałam się do nich, jakkolwiek by to zabrzmiało. Wstałam, podchodząc do lustra i przeglądając się w nim. Nie wyglądałam, aż tak źle. Chyba odpowiednio.. Do małej czarnej torebki, wrzuciłam niezbędne rzeczy takie jak telefon.
Wygrzebałam z szafy, jakąś czarną większą torbę, by za chwile włożyć do niej najpotrzebniejsze rzeczy na jutrzejszy dzień. Wiedziałam bowiem, że Reus nie pozwoli mi wrócić do domu. Za dobrze go znam. Na koniec zarzuciłam na siebie czarną marynarkę i byłam gotowa. Spojrzałam na zegarek, wiszący na ścianie. Wskazywał godzinę 17:48. Zeszłam na dół, biorąc obie torby. Postawiłam je przy szafce w przedpokoju, po czym skierowałam się do salonu. Usiadłam na fotelu, włączając telewizor. Niedługo potem na kanapę rzucił się Kuba, uśmiechając się głupio. Próbowałam udawać, że tego nie widzę, jednak nie wychodziło mi to.
- Co żeś się tak wystroiła?- zapytał.
- Nie interesuj się tak, braciszku.- cmoknęłam do niego ustami.
- Czyżby szykowała się romantyczna kolacja z Reusem?- poruszył zabawnie brwiami, na co ja nie zareagowałam. Pokręciłam tylko głową z niedowierzaniem.
- Brałeś coś?- spytałam patrząc na niego z politowaniem.
- Ja? No skądże.- prychnął.
- Aa, nie wracam na noc. - oznajmiłam, ponieważ nie chciałam, żeby mój brat miał do mnie jakieś pretensje, że nic mu nie powiedziałam.
- Domyśliłem się. Nie jestem aż takim głupcem za jakiego mnie masz.- sarknął, na co ja już nic mu nie odpowiedziałam, tylko zagłębiłam się w jeden z niemieckich seriali. Nie za bardzo lubiłam je oglądać. Poza tym nie miałam wiele czasu. Niedługo później usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę punkt osiemnastą.
- Będę pierwszy, fujaro.- zaśmiał się mój brat i ruszył do wyjścia. Idiota! Ludzie to naprawdę mój brat?
- Upojnej nocy życzę.- szepnął mi do ucha Kuba, kiedy wychodziłam z domu.
- Ty naprawdę coś brałeś!- rzuciłam, zatrzaskując drzwi.
- Spokojniej.- krzyknął jeszcze do mnie przez drzwi, głupio się śmiejąc, na co pokręciłam głową.
Wsiadłam do samochodu, a chwilę później obok mnie siedział blondyn. Odpalił samochód, nie odzywając się ani słowem.
- Pasy.- odparłam, sama je zapinając.
- Przepisowiec.- rzucił, uśmiechając się głupio. Po chwili ruszyliśmy spod domu mojego brata. Oparłam się o szybę, co chwilę spoglądając na Reusa. Cały czas się uśmiechał. Myślał, że nie widzę, jednak ja jestem spostrzegawcza. Przez dłuższą chwilę lustrowałam go wzrokiem. Miał na sobie białą koszulę, czarną marynarkę zapiętą na dwa guziki, czarne ala rurki oraz zegarek. Zdziwiłabym się gdyby go nie miał. On praktycznie zawsze nosi zegarek na ręce.
- Czemu tak na mnie patrzysz?- zapytał, nie odrywając wzroku od jezdni.
- Jak?
- Tak inaczej.
- To znaczy?- dopytywałam.
- No... Tak dziwnie.- spojrzał na mnie.
- Patrz na drogę.- powiedziałam stanowczo, na co blondyn już mi nie odpowiedział. Uśmiechnęłam się tryumfująco. Miałam ogromną satysfakcje z tego, iż nie wiedział co mi odpowiedzieć. Kiedy zatrzymał samochód, czym prędzej podszedł do mnie, otwierając mi drzwi.
- Założyłaś szpilki, mmm...- zamruczał do mojego ucha, przygryzając swoją dolną wargę.
- Jeżeli chcesz to mogę założyć trampki. Mam w torbie.- chciałam się wyrwać z jego uścisku, jednak ten nawet o tym nie myślał.
- Ani mi się waż.- zakazał, grożąc mi palcem.- Masz tak piękne nogi, a w tych szpilkach wyglądasz obłędnie.- musnął moje wargi.
- Nie pośliń się.- prychnęłam, na co Niemiec głośno się zaśmiał. Nic nie odpowiedział tylko złączył nasze dłonie, prowadząc mnie do jadalni. Chwilę później stał przede mną z białą różą w dłoni.
- Skąd wiedziałeś?- spytałam, przytulając się do niego, bowiem kochałam białe róże.
- Intuicja, kotku.- cmoknął mnie w głowę. Odsunął krzesło, sugerując bym usiadła przy stole. Tak też zrobiłam.
- Pozmywam.- odparłam, wstając od stołu. Wzięłam dwa talerze, idąc w stronę kuchni.
- Marcela! Zwariowałaś? Nawet o tym nie myśl.- podszedł do mnie, zabierając talerze.
- Marco, daj spokój. To nic takiego, nie dramatyzuj. Poza tym nie lubię bałaganu.
Ten nic nie odpowiedział, tylko podgłośnił piosenkę lecącą w tle, po czym złapał mnie w talii, kołysząc w rytm piosenki. Specjalnie to zrobił! Tylko po to, żeby było tak jak on chce. Odwróciłam się w jego stronę, zarzucając ręce na jego szyję. Uśmiechnęłam się do niego. Po jakimś czasie, piosenka zaczęła się zacinać. Odwróciłam głowę w stronę odtwarzacza, jednak niepotrzebnie, ponieważ było to chwilowe. Kiedy z powrotem odwróciłam się twarzą do piłkarza, ten niespodziewanie przywarł swoimi wargami do moich. Odwzajemniałam pocałunek, natomiast Marco złapał za moje uda, podnosząc mnie na odpowiednią wysokość, a ja zaplotłam nogi na jego biodrach, przez co moja sukienka się podwinęła. Widocznie liczył na coś więcej, a ja nie zamierzałam na tym poprzestać. Oderwał się ode mnie, uśmiechając się szyderczo, po czym odsunął wszystko co leżało za mną na blacie. Szklana miska spadła do zlewu, rozbrzmiał się cichy huk. No cóż... Będziemy musieli się wybrać do sklepu, ponieważ owy blondyn wyszczerbił naczynie.
Wygrzebałam z szafy, jakąś czarną większą torbę, by za chwile włożyć do niej najpotrzebniejsze rzeczy na jutrzejszy dzień. Wiedziałam bowiem, że Reus nie pozwoli mi wrócić do domu. Za dobrze go znam. Na koniec zarzuciłam na siebie czarną marynarkę i byłam gotowa. Spojrzałam na zegarek, wiszący na ścianie. Wskazywał godzinę 17:48. Zeszłam na dół, biorąc obie torby. Postawiłam je przy szafce w przedpokoju, po czym skierowałam się do salonu. Usiadłam na fotelu, włączając telewizor. Niedługo potem na kanapę rzucił się Kuba, uśmiechając się głupio. Próbowałam udawać, że tego nie widzę, jednak nie wychodziło mi to.
- Co żeś się tak wystroiła?- zapytał.
- Nie interesuj się tak, braciszku.- cmoknęłam do niego ustami.
- Czyżby szykowała się romantyczna kolacja z Reusem?- poruszył zabawnie brwiami, na co ja nie zareagowałam. Pokręciłam tylko głową z niedowierzaniem.
- Brałeś coś?- spytałam patrząc na niego z politowaniem.
- Ja? No skądże.- prychnął.
- Aa, nie wracam na noc. - oznajmiłam, ponieważ nie chciałam, żeby mój brat miał do mnie jakieś pretensje, że nic mu nie powiedziałam.
- Domyśliłem się. Nie jestem aż takim głupcem za jakiego mnie masz.- sarknął, na co ja już nic mu nie odpowiedziałam, tylko zagłębiłam się w jeden z niemieckich seriali. Nie za bardzo lubiłam je oglądać. Poza tym nie miałam wiele czasu. Niedługo później usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę punkt osiemnastą.
- Będę pierwszy, fujaro.- zaśmiał się mój brat i ruszył do wyjścia. Idiota! Ludzie to naprawdę mój brat?
- Upojnej nocy życzę.- szepnął mi do ucha Kuba, kiedy wychodziłam z domu.
- Ty naprawdę coś brałeś!- rzuciłam, zatrzaskując drzwi.
- Spokojniej.- krzyknął jeszcze do mnie przez drzwi, głupio się śmiejąc, na co pokręciłam głową.
Wsiadłam do samochodu, a chwilę później obok mnie siedział blondyn. Odpalił samochód, nie odzywając się ani słowem.
- Pasy.- odparłam, sama je zapinając.
- Przepisowiec.- rzucił, uśmiechając się głupio. Po chwili ruszyliśmy spod domu mojego brata. Oparłam się o szybę, co chwilę spoglądając na Reusa. Cały czas się uśmiechał. Myślał, że nie widzę, jednak ja jestem spostrzegawcza. Przez dłuższą chwilę lustrowałam go wzrokiem. Miał na sobie białą koszulę, czarną marynarkę zapiętą na dwa guziki, czarne ala rurki oraz zegarek. Zdziwiłabym się gdyby go nie miał. On praktycznie zawsze nosi zegarek na ręce.
- Czemu tak na mnie patrzysz?- zapytał, nie odrywając wzroku od jezdni.
- Jak?
- Tak inaczej.
- To znaczy?- dopytywałam.
- No... Tak dziwnie.- spojrzał na mnie.
- Patrz na drogę.- powiedziałam stanowczo, na co blondyn już mi nie odpowiedział. Uśmiechnęłam się tryumfująco. Miałam ogromną satysfakcje z tego, iż nie wiedział co mi odpowiedzieć. Kiedy zatrzymał samochód, czym prędzej podszedł do mnie, otwierając mi drzwi.
- Założyłaś szpilki, mmm...- zamruczał do mojego ucha, przygryzając swoją dolną wargę.
- Jeżeli chcesz to mogę założyć trampki. Mam w torbie.- chciałam się wyrwać z jego uścisku, jednak ten nawet o tym nie myślał.
- Ani mi się waż.- zakazał, grożąc mi palcem.- Masz tak piękne nogi, a w tych szpilkach wyglądasz obłędnie.- musnął moje wargi.
- Nie pośliń się.- prychnęłam, na co Niemiec głośno się zaśmiał. Nic nie odpowiedział tylko złączył nasze dłonie, prowadząc mnie do jadalni. Chwilę później stał przede mną z białą różą w dłoni.
- Skąd wiedziałeś?- spytałam, przytulając się do niego, bowiem kochałam białe róże.
- Intuicja, kotku.- cmoknął mnie w głowę. Odsunął krzesło, sugerując bym usiadła przy stole. Tak też zrobiłam.
- Pozmywam.- odparłam, wstając od stołu. Wzięłam dwa talerze, idąc w stronę kuchni.
- Marcela! Zwariowałaś? Nawet o tym nie myśl.- podszedł do mnie, zabierając talerze.
- Marco, daj spokój. To nic takiego, nie dramatyzuj. Poza tym nie lubię bałaganu.
Ten nic nie odpowiedział, tylko podgłośnił piosenkę lecącą w tle, po czym złapał mnie w talii, kołysząc w rytm piosenki. Specjalnie to zrobił! Tylko po to, żeby było tak jak on chce. Odwróciłam się w jego stronę, zarzucając ręce na jego szyję. Uśmiechnęłam się do niego. Po jakimś czasie, piosenka zaczęła się zacinać. Odwróciłam głowę w stronę odtwarzacza, jednak niepotrzebnie, ponieważ było to chwilowe. Kiedy z powrotem odwróciłam się twarzą do piłkarza, ten niespodziewanie przywarł swoimi wargami do moich. Odwzajemniałam pocałunek, natomiast Marco złapał za moje uda, podnosząc mnie na odpowiednią wysokość, a ja zaplotłam nogi na jego biodrach, przez co moja sukienka się podwinęła. Widocznie liczył na coś więcej, a ja nie zamierzałam na tym poprzestać. Oderwał się ode mnie, uśmiechając się szyderczo, po czym odsunął wszystko co leżało za mną na blacie. Szklana miska spadła do zlewu, rozbrzmiał się cichy huk. No cóż... Będziemy musieli się wybrać do sklepu, ponieważ owy blondyn wyszczerbił naczynie.
- Ups.- zaśmiał się, na co ja tylko prychnęłam, kręcąc niedowierzająco głową. Jak dziecko... Posadził mnie na blacie, okładając moją szyję gorącymi pocałunkami, na co ja odchyliłam głowę do tyłu. Marco zaczął ssać w jednym miejscu, skórę mojej szyi. Nagle złapał opuszkiem palca mój podbródek i opuścił moją
głowę lekko w dół, wpijając się w moje usta z pełną zachłannością. Kiedy
oderwał się od moich spragnionych warg, zdjął moją marynarkę, rzucając
ją za siebie.
- Zrobiłeś mi malinkę, głupku!- uderzyłam go w ramie, chichocząc.
- Twój głupek.- szepnął mi zmysłowo do ucha, odgarniając kosmyk włosów, który opadł na moją szyję. Delikatnie musnął swoją dłonią, miejsce, które kilka chwil temu pieścił swoimi ustami. Pocałował, po czym dmuchnął w podrażnione miejsce.
- My stupid boyfriend!- krzyknęłam, wybuchając śmiechem.
- My crazy girlfriend!- zawtórował mi.
Zsunął mnie z blatu, zaplatając moje nogi wokół swoich bioder. Ruszył ze mną na górę do swojej sypialni, co jakiś czas dociskając mnie do ściany, by złożyć na mojej szyi równie gorące jak wcześniej pocałunki. Będąc już w sypialni położył mnie na łóżku i chciał mnie pocałować, jednak ja dosłownie dorwałam się do jego marynarki, by kilka chwil później leżała już na podłodze. Desperacko chciałam się pozbyć jego koszuli, na co on tylko zachichotał. Uśmiechnęłam się do niego, a ten pomógł mi zdjąć swoją koszulę. Kiedy ujrzałam jego nagi tors, przejechałam po nim dłonią, praktycznie śliniąc się na jego widok. Piłkarz uśmiechnął się tylko cwaniacko, zachłannie mnie całując. Popchnął mnie na oparcie łóżka, wręcz pozbawiając mnie zmysłów. Nie oderwał się od moich warg, nawet na sekundę. To było niesamowicie podniecające. Złapał za moje uda, przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie. Zaczął całować moją szyję, po czym niespodziewanie wsunąć ręce pod moją sukienkę, by po chwili rzucić ją gdzieś za siebie. Uśmiechnął się szyderczo, powoli zsuwając się w dół na wysokość mojego brzucha, jego dłonie również zjechały na tę wysokość. Zaczął składać na nim mokre i krótkie pocałunki. Znów znalazł się na wysokości mojej twarzy. Pocałował mnie delikatnie. Czułam, że chce pokazać mi ile dla niego znaczę? A ile tak naprawdę znaczę? Może chce mnie tylko wykorzystać? Nie, na pewno nie. Szybko odgoniłam te myśli od siebie, skupiając się na moim ukochanym. Subtelnie wsunął ręce pod moje plecy, znajdując zapięcie od mojego biustonosza, by po chwile zwinnie go odpinając. Widocznie miał w tym niezłą wprawę. Zachichotałam tylko cicho, co od razu wychwycił. Zbliżył się do moich warg, składają na nich subtelny pocałunek. Zjechał dłonią po mojej talii na prawe biodro. Jego palec znalazł się pod cienkim materiałem moich majtek.
- Chcesz tego?- spojrzał mi prosto w oczy, tak jakby próbując coś z nich wyczytać.
- Tak.
- Na pewno?
- Tak.- odpowiedziałam krótko.
- W stu procentach?
- W dwustu.- powoli zaczął mnie denerwować.
- Na pewno?- powtórzył.
- Kurde, Reus...- zirytował mnie.
- Nie chcę na tobie niczego wymuszać.
- Chcę tutaj, teraz, z tobą, jasne?- uśmiechnęłam się lekko.
- Kocham cię, mój głuptasku.- powiedział, zabawnie się uśmiechając..
- Zrobiłeś mi malinkę, głupku!- uderzyłam go w ramie, chichocząc.
- Twój głupek.- szepnął mi zmysłowo do ucha, odgarniając kosmyk włosów, który opadł na moją szyję. Delikatnie musnął swoją dłonią, miejsce, które kilka chwil temu pieścił swoimi ustami. Pocałował, po czym dmuchnął w podrażnione miejsce.
- My stupid boyfriend!- krzyknęłam, wybuchając śmiechem.
- My crazy girlfriend!- zawtórował mi.
Zsunął mnie z blatu, zaplatając moje nogi wokół swoich bioder. Ruszył ze mną na górę do swojej sypialni, co jakiś czas dociskając mnie do ściany, by złożyć na mojej szyi równie gorące jak wcześniej pocałunki. Będąc już w sypialni położył mnie na łóżku i chciał mnie pocałować, jednak ja dosłownie dorwałam się do jego marynarki, by kilka chwil później leżała już na podłodze. Desperacko chciałam się pozbyć jego koszuli, na co on tylko zachichotał. Uśmiechnęłam się do niego, a ten pomógł mi zdjąć swoją koszulę. Kiedy ujrzałam jego nagi tors, przejechałam po nim dłonią, praktycznie śliniąc się na jego widok. Piłkarz uśmiechnął się tylko cwaniacko, zachłannie mnie całując. Popchnął mnie na oparcie łóżka, wręcz pozbawiając mnie zmysłów. Nie oderwał się od moich warg, nawet na sekundę. To było niesamowicie podniecające. Złapał za moje uda, przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie. Zaczął całować moją szyję, po czym niespodziewanie wsunąć ręce pod moją sukienkę, by po chwili rzucić ją gdzieś za siebie. Uśmiechnął się szyderczo, powoli zsuwając się w dół na wysokość mojego brzucha, jego dłonie również zjechały na tę wysokość. Zaczął składać na nim mokre i krótkie pocałunki. Znów znalazł się na wysokości mojej twarzy. Pocałował mnie delikatnie. Czułam, że chce pokazać mi ile dla niego znaczę? A ile tak naprawdę znaczę? Może chce mnie tylko wykorzystać? Nie, na pewno nie. Szybko odgoniłam te myśli od siebie, skupiając się na moim ukochanym. Subtelnie wsunął ręce pod moje plecy, znajdując zapięcie od mojego biustonosza, by po chwile zwinnie go odpinając. Widocznie miał w tym niezłą wprawę. Zachichotałam tylko cicho, co od razu wychwycił. Zbliżył się do moich warg, składają na nich subtelny pocałunek. Zjechał dłonią po mojej talii na prawe biodro. Jego palec znalazł się pod cienkim materiałem moich majtek.
- Chcesz tego?- spojrzał mi prosto w oczy, tak jakby próbując coś z nich wyczytać.
- Tak.
- Na pewno?
- Tak.- odpowiedziałam krótko.
- W stu procentach?
- W dwustu.- powoli zaczął mnie denerwować.
- Na pewno?- powtórzył.
- Kurde, Reus...- zirytował mnie.
- Nie chcę na tobie niczego wymuszać.
- Chcę tutaj, teraz, z tobą, jasne?- uśmiechnęłam się lekko.
- Kocham cię, mój głuptasku.- powiedział, zabawnie się uśmiechając..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ile minęło od moje ostatniego posta?
Dokładnie tydzień.
Miałam zamiar dodać rozdział wcześniej. Zakończyłam go pisać w środę, jednak byłoby zbyt fajnie.
Cały rozdział, dokładnie cały usunął mi się. A tak dokładnie to blogger mi go usunął.
Tak, więc... Mam nadzieję, że nie będziecie na mnie źli i wybaczycie mi to?
Ten rozdział... Jest inny. Zauważyliście? xD A może mi się tak tylko zdaje? Możliwe.
Nie przedłużam... Do zobaczenia kochani! ☺
Powiem ci, że zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem, a szczególnie już pod jego koniec. Jednak miałam nadzieje, że będzie to kolacja w restauracji, ale w domu Marco? Nie przypuszczałam. Jednak Marco chyba wszystko zaplanował jak ma wyglądać wieczór, który spędzi wraz z Marcelą. Zależy mu na niej, bo to widać. Szkoda, że przerwałaś w takim momencie, chciałam wiedzieć co będzie dalej. Może ktoś im przerwie? lepiej nie..
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
Oooo się działo 😁_ dodaj szybko nexta 💞💕
OdpowiedzUsuńCudownie cudownie jeszcze raz cudownie *.* uwielbiam twojego bloga ❤ pare razy dziennie sprawdzam czy dodałaś nowy post ❤
OdpowiedzUsuńuuuuu♥
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ;o
OdpowiedzUsuńKto by się spodziewał takiego zakończenia? :D
Ja również stawiałam na romantyczną kolację w restauracji, ale cóż Marco umie zadbać o swoją kobietę :D
Czekam na nn ;**/D.
<3 dodawaj szybko coś nowego ��
OdpowiedzUsuńNo więc :D
OdpowiedzUsuńBloga znalazłam tak przypadkiem!
Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia <3
Kochana życzę bardzo dużo weny na kolejny na, który czekam z wielką niecierpliwością! ;)
Weny i do następnego <3