sobota, 13 czerwca 2015

Rozdział 71 ~ Załóż coś seksownego.

- Marco, do cholery! Nie rób ze mnie idiotki. Nie ma żadnego drzewa.- zirytował mnie.- Dobra poradzę sobie sama. Śpij sobie.- powiedziałam i chciałam się rozłączyć, jednak usłyszałam jeszcze jego głos. 
- Przyjadę.- powiedział. Usłyszałam huk.- Kurwa!- warknął. Miałam ochotę się śmiać.
- Uważaj na siebie.- odparłam. Bałam się o niego. A jeśli ten ktoś zaatakuje go? Jeśli jest od niego silniejszy? Cieszyłam się, że przyjedzie do mnie. Bo gdyby nie chciał to olałby mnie. Powiedział, że sobie coś ubzdurałam i poszedł dalej spać. Ale nie..
Od razu zeszłam na dół, czekając na blondyna. Miałam nadzieję, że nie będzie tak głupi i nie zadzwoni dzwonkiem. Nie chciałam, żeby obudził Agatę i Kubę, a tym bardziej Oliwię, która śpi u małżeństwa. Minęło może piętnaście minut, a usłyszałam pukanie do drzwi. Pośpiesznie otworzyłam drzwi, a kiedy zobaczyłam, że w drzwiach stoi Marco, złapałam go za rękę i wciągnęłam do domu. 
- Może tak byś się przywitała?- zapytał, przyciągając mnie do siebie.
- Marco przestań.- odsunęłam się od niego.- Witaliśmy się już dzisiaj i to dobitnie.- uśmiechnęłam się lekko.
- Nadal tam jest?- spytał, spoglądając na schody i jednocześnie zmieniając temat.
- Ttak... Chyba tak.- zawahałam się. Piłkarz złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Kiedy byliśmy w moim pokoju, pewnym krokiem podążył do okna balkonowego.
- Marco, nie.- nie chciałam, żeby stała mu się krzywda. Nie wybaczyłabym sobie. Ten tylko zmierzył mnie przerażającym wzrokiem i otworzył drzwi, wychodząc na balkon. Podeszłam do niego. Widziałam jak ktoś ucieka z posesji mojego brata.
- Nie chcę cię tutaj więcej widzieć.- krzyknął Marco.
- Cii..- położyłam dłoń na jego ramieniu. Ten z powrotem wszedł do środka, po czym zamknął drzwi. Odwrócił się w moją stronę, przyciągając do swojego ciała. Objęłam go rękoma, przytulając się do niego.
- Dziękuję, że przyjechałeś.- szepnęłam.- Nawet nie wiesz jak się bałam.- dodałam.
- Chyba należy mi się za to jakaś nagroda?- zapytał z cwaniackim uśmieszkiem.
- Śnisz kochanie.- cmoknęłam ustami.
- Mówisz?- postawił kilka kroków do przodu, tym samym i mnie cofając. Rzucił mnie na łóżko, zawisając nade mną. Już chciał mnie pocałować, jednak ja uciekłam mu na górę łóżka.- Wredota.- mruknął, kręcąc głową, na co zachichotałam.
- Wiem, że mnie kochasz i nie możesz beze mnie żyć.- wywaliłam mu język.
- Kto ci tak powiedział?- przejechał dłonią po mojej talii.
- Gdyby tak nie było to nie przyjechałbyś do mnie.- zaśmiałam się cicho.
- Racja.- udał, że myśli.- Ale teraz... Chodźmy spać, co? Jutro nie wstanę.- prosił spojrzeniem. Zaśmiałam się kolejny raz.
- Oczywiście. Ale chyba nie masz zamiaru spać w ubraniach?- spytałam, wydostając się z jego objęć. 
- Wiem, że dla ciebie to mógłbym spać nawet bez nich.
- Wal się.- prychnęłam.
- Ale wiesz... Tak samemu to dziwnie.- skrzywił się.
- Tak pojebanego człowieka jeszcze w życiu nie widziałam.- wgramoliłam się na łóżko, przykrywając kołdrą.
- Uznam, że tego nie słyszałem.- odrzekł z lekkim uśmiechem na twarzy, zawisając nade mną.- Dobranoc.- złożył na moich ustach czuły pocałunek, po czym położył się obok mnie, przyciągając do siebie.
Nie minęło dziesięć minut, a poczułam dłoń Marco wędrującą pod moją koszulkę. Strzepnęłam ją, żeby w końcu dał mi spać. Już prawie usypiałam, ale ten oczywiście musiał zacząć. Po chwili poczułam jego ciepłe usta na mojej szyi. To tylko jeden pocałunek? ... Tak. Odpuścił sobie.

Następnego dnia pierwsze co zrobiłam po przebudzeniu to przetarłam oczy. Jeszcze z zamkniętymi oczami, wymacałam mój telefon i sprawdziłam godzinę. 9:17. Otworzyłam oczy i spostrzegłam, że leżę przy samym brzegu łóżka. Już chciałam się przesunąć, żeby nie spaść, jednak niespodziewanie Marco przysunął się do mnie i zepchnął mnie z łóżka. Spadłam, uderzając ręką o kant szafki nocnej. Jęknęłam z bólu, przeklinając pod nosem blondyna. Usiadłam opierając się o łóżko i zaczęłam masować dłoń.
- Marcela...- usłyszałam zaspany głos Marco. Nic się nie odezwałam. Piłkarz podniósł się do pozycji siedzącej i spostrzegł, że siedzę na podłodze.- Kochanie co ty tam robisz?- zapytał, przysuwając się do mnie. Odgarnął kosmyk włosów z moich pleców, po czym zaczął składać krótkie pocałunki na moim karku.
- Przestań.- wzdrygnęłam się, jednak było to przyjemne.
- Mhm.- mruknął, ale nie przestał mnie całować.
- Marco!- wstałam ze swojego miejsca.- Zrzuciłeś mnie z łóżka.- odparłam uśmiechając się lekko, chciałam mu pokazać, że się gniewam na niego, choć to nie była prawda. Stałam tyłem do niego.
- Oj, przepraszam.- czułam, że się uśmiecha. Podszedł do mnie, obejmując od tyłu, po czym zaczął mnie kołysać w jakiś nieznany mi rytm. Wydostałam się z jego objęć, podążając w stronę schodów.- Tak bez przywitania? No wiesz...- podbiegł do mnie, obracając przodem do siebie. Zaśmiałam się, próbując mu się wyrwać, jednak ten jeszcze bardziej przyciągnął mnie do siebie, wręcz przywierając swoim ciałem do mojego. Znów się zaśmiałam z mojego chłopaka, zarzucając ręce na jego szyję. Ten tylko pokręcił głową, po czym złożył na moich ustach, pełen namiętności pocałunek.
- Zakochańce!- usłyszałam głos Kuby, na co cicho zachichotałam..

*Jakub*
Marcela i Marco... To para idealna. Może ostatnio nie było pomiędzy nimi najlepiej, ale to jak w każdym związku. Wiem, że nie powinienem mieszać się w ich sprawy, ale wtedy na lotnisku nerwy mi puściły. Na ogół jestem człowiekiem spokojnym... Jednak wtedy po prostu nie mogłem patrzeć na to jak Marcela się męczy. I mam zamiar dzisiaj porozmawiać z Reusem. Na poważnie. Widząc Marcelę taką szczęśliwą, trudno jest się nie uśmiechnąć. Mam nadzieję, że Marco ma co do niej poważne zamiary, bo nie chciałbym być na jego miejscu, gdyby ją zranił. Cyśka zawsze była moją małą siostrzyczką. Była, jest i będzie. Moja mała księżniczka. Mam tylko jedną siostrę. Innej już nie będę miał, wiec muszę o nią dbać jak najlepiej potrafię.
- Zakochańce!- krzyknąłem, rozkładając talerze na stole w jadalni. Uśmiechnąłem się na widok miziającej się pary.- Moglibyście sobie darować.- dodałem, na co Agata puknęła mnie w ramie.- No co?
Zastanawiałem się co Reus tutaj robi. Przecież wczoraj wrócił do swojego domu. Sam go odprowadzałem...
- Tak, tak braciszku.- zaśmiała się blondynka, całując mnie w policzek.
- Za co to?- zdziwiłem się.
- Za ojczyznę.- wywaliła mi język.- W czym mam pomóc?- zapytała, podchodząc do Agaty. W tym samym momencie do kuchni wszedł Marco.
- Właściwie to w niczym.
Po śniadaniu, kobiety zostały w kuchni, natomiast ja z Marco przenieśliśmy się do salonu. Włączyłem telewizor i zastanawiałem się jak zacząć rozmowę z Reusem.
- Właściwie co ty tutaj robisz?- zapytałem 25 latka.
- Siedzę.- sarknął.
- A poważnie?
- Marcela w nocy się bała. Gałąź uderzała w jej okno, a ta ubzdurała sobie, że ktoś tam jest.- powiedział.
- Nieprawda.- oburzyła się moja siostra.- Tam naprawdę ktoś był.- dodała.
- No u Marceli pod oknem nie ma drzewa.- zauważyłem. Zakończyliśmy rozmowę na ten temat, ponieważ 20 latka tak chciała. Nie rozumiałam dlaczego nie chciała o tym rozmawiać, ale postanowiłem odpuścić. Kiedy Marcelina poszła do swojego pokoju, a Agata ubrać naszą córkę, ja zacząłem rozmowę z Marco.
- Co łączy cię z Marcelą?- może i głupio zacząłem, jednak nic innego nie przychodziło mi do głowy. Nie chciałem być też bezpośredni.
- Co?- zaśmiał się.- Przecież wiesz.- spojrzał na mnie z politowaniem.
- Powiedz mi tylko szczerze... Traktujesz ją poważnie?- spytałem prosto z mostu.
- Czuję się jak 12 letnie dziecko.- wywrócił poważnie.
- Marco odpowiedz.
- No jak w ogóle możesz myśleć, że jest inaczej. Oczywiście, że poważnie.- czułem, że mówi prawdę. On chyba naprawdę ją kocha. Nie wiedziałem co powiedzieć, ale uratowała mnie Marcela.
- Co robicie?- weszła do salonu, siadając obok Marco.
- Oglądamy.- odpowiedział Marco.- Ja już będę się zbierał.- dodał, wstając.

*Marcelina*
Stałam w przedpokoju, patrząc na blondyna, który zakładał buty.
- Telefon!- odparł tak jakby został oświecony.- Kochanie, przyniesiesz mi go? Nie chce mi się już zdejmować butów.
- Jasne.- odparłam i pobiegłam do mojego pokoju. Telefon blondyna leżał na łóżku. Złapałam za niego i wróciłam do piłkarza.- Niedługo to głowę zgubisz.- zażartowałam, podając chłopakowi komórkę.
- Pewnie czekasz na jakieś dziękuję?- zaśmiał się. 
- Czy ja wiem...- wzruszyłam ramionami, zbliżając się do ukochanego. Ten położył dłonie na moich biodrach, przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie. Uśmiechnęłam się szeroko, kładąc dłoń na jego szyi. Nie czekałam na kolejny jego krok, tylko pocałował go.
- Chyba ci się nie śpieszy do domu?- zachichotałam.
- Średnio.- wzruszył ramionami.- Zapomniałbym.- powiedział, kiedy miał już wychodzić.
- Wpadnę po ciebie o 18. Załóż coś seksownego.- wyszeptał mi zmysłowo do ucha.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak, więc jestem ☺
Rozdział miał pojawić się już w czwartek. jednak do dzisiaj nie miałam czasu, aby dodać..
Ostatni rozdział? A raczej komentarze? Strasznie mnie zmotywowały i już kończę następny rozdział ☺
Może tak częściej po 16 komentarzy? Wcale bym się nie obraziła. Wręcz przeciwnie. Może rozdziały pojawiałyby się częściej?
To zależy już tylko od Was ;) no i mojej weny! :D

Mecz reprezentacji? Wyśmienity! Cud, miód, malina!
Hattrick Lewego, mmm ☺
 Gratulacje dla Roberta! ♥

11 komentarzy:

  1. Kompletnie zapomniałam ze mecz jest wcześniej i bylam na kajakach z kolegami. Na szczęście na koncert Lewego zdążyłam 4-0 i brawo panowie. A co do rozdziału to cudny jak zawsze. Liczę że Marceli nic sie nie stanie a ktosiek jak najszybciej się ujawni.
    Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny po prostu cudo <3 cieszę się że między nimi w końcu się układa :) ciekawe kto straszy Marcele.
    Bardzo bym się cieszyła gdyby rozdziały pojawiały się częściej :D
    Pozdrawiam, Wero

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowny <3 kocham Twoje opowiadania *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny ;-) dodaj szybko następny ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. ŚWIETNY!!!! <3 czekam na nn ;* życzę weny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu kochany, kobieto nie mieszaj już nic w tym opowiadaniu! Zdecydowanie za dużo tego jest. Skończyła się jedna sprawa, a zaczyna się już druga. Jednak jestem ciekawa, kto to może być? I dlaczego właśnie Marcela, a nie kto inny? Kuba troszczy się o siostrę? Słodkie, to. Widać, że chce żeby była szczęśliwa z Marco i chcę dla niej jak najlepiej. Ciekawi mnie, gdzie Marco zamierza zabrać Marcelę? Czyżby szykowała się jakaś romantyczna kolacja?

    Pozdrawiam, Suuultek ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Omomomomomom.. *.* więcej takich rozdziałów :D Ach ten Marco tylko by się witał ;P Co raz bardziej zżera mnie ciekawość kto to jest? A ty się nie śpieszysz, żeby ujawnić nam tożsamość "ktosia" c'nie? Głupie pytanie. Pewnie, że tak. xD
    Kuba ;3 Troskliwy braciszek ^^ <3
    Rozdział cudo :* Ale Ty o wiesz :3
    Czekam na następny. Pozdrawiam, buziaki. Ola :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudo <3
    Wydaję mi się, że Reus coś kombinuje xd
    Nie zdziwiłabym się gdyby jej się oświadczył czy coś :D
    Czekam na następny
    Doma :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialnie:) Ciekawe co znowu Reus wymyślił... Może chce się o...? A może nie?;d Zobaczymy dalej :) Czekam na nexta !:*
    W wolnej chwili zapraszam do mnie -http://nieryzygnujnigdyzmarzen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja die pytam dlaczego oni cały czas sie całują😂😂

    OdpowiedzUsuń