*Mecz*
To nie możliwe.. Pie**zony Bayern! Pie**zony Dante! Nie.. Nie mogę w to uwierzyć. Przegraliśmy.. Przegraliśmy po dogrywce... Nie byłoby jej, gdyby Dante nie wybił piłki z bramki. Jak to możliwe, że sędzia boczny wskazał środek boiska, a główny arbiter nie uznał gola? No po cholere im te mikrofony czy coś!? Płakałam. Niektórzy z pilkarzy Borussi również. Niektórzy sieodzieli i nie dowierzali w to co się stało. Marco.. Był jednym z nich.
A Bayern? Najzwyczajniej w świecie cieszyli się. Cieszyli się z wygranej, na którą nie zasługiwali. Gdyby grali fair play to powiedzieliby, że piłka wpadła do bramki i gol był. A sędziowie? No tak.. Czego Bayern nie może to sędzie dopomorze..
- Kochanie.. Uspokuj się.- głaskał mnie po głowie blondyn, kiedy staliśmy wszyscy w tunelu. Chłopaki z BVB raz z partnerkami i dzieciakami.
- Jeju.. Co ja przeżywam!? Dokopiecie im w SuperPucharze.- uśmiechnęłam się. Kilkanaście minut później poczułam czyjąś ręke na moim ramieniu. Odwróciłam się, myśląc, że to Marco jednak kogo wtedy zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania i przypuszczenia.
- Jessuu..- złapałam się za serce. Jego zbrzydła morda.. <nie mam tutaj na myśli obrażenia fanów tego kogoś, ale nie będę ukrywać, że go nie lubię>
- Aż taki straszny jestem?- zapytał ironicznie, łapiąc mnie za ręke.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.- mruknęłam, wyrywając ręke z jego.
- Uznam, że tego nie słyszałem.- powiedział tym okropnym głosem, przyciągając mnie do siebie.
- Weź się odpieprz..- odsunęłam się od niego na bezpieczną odległość.
- Chodź poświętować z nami.- uśmiechnął się głupawo.
- Słucham!? Nie widzisz tego!?- zapytałam zbulwersowana łapiąc za koszulkę z nazwiskiem mojego chlopaka.- To, że wygraliście.. Jeszcze niezasłuzenie nie oznacza, że możesz wszystko koleś. Gdybyście grali fair play powiedzielibyście, że gol powinien być uznany, ale wy myślicie tylko o sobie.. I wiesz co ci jeszcze powiem..?- zapytałam retorycznie.
- Że jestem boski?- nadal nie rozumiał tego co mówie.
- Jesteś obleśny..
Powiedziałam na co wszyscy zebrani wokół nas wybuchnęli niepohamowanym śmiechem.
- Jakiś problem?- usłyszałam głos Marco, który właśnie wrócił.. Z nie wiem skąd.
- Zamiast świętować z nami wolisz zadawać się z tymi lamusami. Żaaal..- zawył i miał już odchodzić, ale odezwałam się.
- Żaaal.. Myślisz, że jesteś fajny? Jeżeli chcesz taki być, co ci chyba nigdy nie wyjdzie, przymknij się i idź sobie do swoich lamusów.- burknęłam.
- Dobry pocisk kochanie..- szepnął mi do ucha Marco, kiedy zrezygnowany Mandżukić odszedł.
- Wiem.- zaśmiałam się i cmoknęłam go w usta.
Może jakieś 10/15 minut później mieliśmy się wszyscy zbierać i jechać na bibe do Reus'a. Oczywiście najpierw do swoich domów, ale dopadł nas, a raczej mnie pewnien niespodziewany zawodnik Frajernu <powtórka z rozrywki. Jeżeli jest tutaj jakiś kibic Gejusiów to przepraszam>
- Laska choć ze mną.- znów on.
- Jest ze mną. Jakiś problem?- widać było, że Marco nie jest zadowolony.
- Nie wiedziałem, że masz taką dupe.- przygryzł wargę.
- Jak już coś to nie dupę tylko dziewczynę.- blondyn stanął przede mną. Widziałam jak zaciska pięść
- Marco..- szepnęłam łapiąc go za ramie. Byliśmy już tylko my, bo reszta porozjeżdżała się do swoich domów.
- Odpieprz się od niej. Dobrze ci radze.- burknął. W jego głosie słyszałam złość, ale nie taką zwykłą. Z nutką zazdrości.
- Reus cholera jasna. Odsuń się.- szarpnęłam go za ramie i przepchnęłam do tyłu.
- Jeżeli nie chcesz mieć obitej tej zbrzydłej twarzyczki to lepiej odejdź.- mówiłam gestykulując rękoma.
- Nie bądź taka dzika czika.*- przygryzł dolną wargę, złapał mnie za pośladki i przyciągnął do siebie. W tym momencie poczułam się... Poczułam się jak dziwka.. Jak tania dziwka. W moich oczach zebrały się łzy.
- Nie. Tego już za wiele.- prawie, że krzyknął Marco i odepchnął ode mnie Bawarczyka i zaczął okładać go pięściami.
- Marco proszę cię..- szepnęłam cała zapłakana i o dziwo podziałało.
- Masz szczęście, bo gdyby nie ona już dawno miałbyś mordę obitą tak, że własna matka nie rozpoznałaby cię.- rzekł, po czym podszedł do mnie i przytulił. Takiego Marco kocham...
- Suka.- burknął jeszcze Mario, a blondyn chciał już do niego podejść, ale docisnęłam go do siebie, pokazując jak bardzo go teraz potrzebuję.
***
- Kocham cię rozumiesz? I nie pozwolę, żeby jakiś śmieć cię obrażał i dotykał... Jesteś moją księżniczką. Kocham cię nawet nie wiesz jak bardzo i mógłbym oddać za ciebie życie..- szepnął mi do ucha Marco, kiedy zjechał na pobocze.
- Ja ciebie też kocham i doceniam wszystko co dla mnie robisz, ale musisz zacząć się kontrolować.- powiedziałam cały czas patrząc w szybę.
- Ejj. Spójrz na mnie.- powiedział łapiąc mnie za podbródek, jednak ja nie miałam nawet najmniejszego zamiaru się odwracać.- Słyszysz?- siłą odwrócił moją twarz w swoją stronę. Oparł swoje czoło o moje i delikatnie pocałował. Tak czule i subtelnie..
***
- To co teraz? Zostało nam jeszcze trochę czasu do imprezy..- podszedł do mnie Marco, kiedy stałam oparta o wyspę z kuchni i piłam sok pomarańczowy. Stanął naprzeciw mnie i oparł się rękoma o wyspę.
- Hm.. Może obejrzymy coś?- zapytałam upijając kolejny łyk napoju.
- Za mało czasu..- mruknął z grymasem na twarzy.
- To.. Hm.. Wybierzmy jakąś muzykę..?
- Mam coś innego na myśli.- powiedział przygryzając płatek mojego ucha, tym samym drażniąc skórę mojego policzka, kliku dniowym zarostem.
- Za mało czasu kochanie...- odparłam tym samym tonem co on, czyli upominającym.
- Ale.. Kotku.- musnął moje usta, widocznie niezadowolony.
- Wiem. Pozbędziemy się... Tego tu.- przejechałam palcem po jego zaroście.
- Niech ci będzie..- westchnął.
- Ale jest mały problem.- tym razem to ja westchnęłam
- Jaki?
- Nie chce mi się iść.
- Wskakuj.- odparł, odwracając się do mnie tyłem. Tak jak powiedział tak zrobiłam. Kilka minut później byliśmy w łazience.
- No to do roboty..- klasnęłam w dłonie. Marco podał mi wszystko co potrzebne, a ja wzięłam się do pracy. Znaczy. Nie wzięłam się do niej, ponieważ blondyn jest za wysoki i ja ledwo co do niego dosięgam.
- Chyba ci się to nie uda kochanie..- zaśmiał się diabelsko.
- Zaklad?- zapytałam unosząc jedną brew ku górze.
- Yhm.. O co?- spytał pewny siebie.
- Hm..
- I takiego mega, mega słodkiego całusa.- rozmarzył się.
- Stoi.- wyciągnęłam do niego dłoń, a ten złapał za nią i przyciągnął mnie do siebie, po czym pocałował.- Jeszcze nie wygrałam kochanie.- zaśmiałam się. Nie zważając na mężczyznę stojącego obok mnie, wskoczyłam na pralkę i uśmiechnęłam się złowieszczo.
- I co bejb..?- wywaliłam mu język.
- Rób i nie gadaj.- 'nadstawił mi się'.
-Ojć..- syknęłam, kiedy zobaczyłam ranę na brodzie blondyna.- Chyba troszkę cię zacięłam.- przygryzłam dolną wargę.
- Co?- prawie, że krzyknął Marco dochodząc do lustra.- Utłukę cię.- powiedział 'poważnie', jednak nie wyszło mu to bo zaśmiał się. W tym samym momencie w domu rozbrzmiał się dzwonek dzwonka.
- Otworzę.- zeskoczyłam z pralki i czym prędzej pobiegłam na dół, po czym otworzyłam drzwi pierwszym, przybyłym gościom.
- Siemka.- przywitałam się z Mario i.. Ann? Aha, okey.
- Siem.- odpowiedział mi Gotze i pocałował w polik. Zdążyłam zamknąć drzwi i może po dwóch minutach znów zadzwonił dzwonek. Tym razem za drzwiami zastałam Roberta z Anią i Romana z Lisą.
- Hej.- uśmiechnęłam się i wpuściłam gości.- Dobra wy się rozgośćcie, a ja za chwilę wracam.- dodałam i podążyłam do łazienki pomóc blondynowi. Jednak jak na zawołanie wszyscy ruszyli za mną.
Postanowiłam już nic nie mówić, bo i tak by to nic nie dało. Weszłam do łazienki, a za mną cała 'zgraja' i kiedy zobaczyli co stało się Marco wybuchnęli śmiechem.
- Serio? Musiałaś ich tutaj przyprowadzić?- spytał opatrując sobie malusieńką ranę.
- Sami za mną przyszli.. Jak ogony.- porównałam.
- No dzięki za porównanie.- oburzył się Mario.
- Akurat za Marco to ty wszędzie chodzisz.- powiedziała Ann. Trochę mnie to zdziwiło, ale powoli zaczynam się do niej przekonywać. Od kiedy weszła do domu Reus'a nie przestaje się uśmiechać. Pozytywnie mnie zaskoczyła.
- Ha! I kto tu za kim łazi!?- roześmiał się blondyn.
- I ty przeciwko mnie?- zapytał z udawaną urazą Götze swoją dziewczynę. Ta pokręciła tylko głową...
*tekst Mariki. :D
*tekst Mariki. :D
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jejusiu... Przepraszam, przepraszam, przepraszam.. :(
Kompletnie straciłam poczucie czasu.
Ten czas w szkole i poza nią mija mi tak bardzo szybko, że nim się obejrzę to już kładę się spać.
Nie myślałam, że aż tyle czasu minęło od kiedy dodałam ostatni rozdział.
Ten.. Miał się pojawić w poniedziałek, ale niestety nie dałam rady.. ;c
Jeszcze raz przepraszam... Kinga.. ;**
Kompletnie straciłam poczucie czasu.
Ten czas w szkole i poza nią mija mi tak bardzo szybko, że nim się obejrzę to już kładę się spać.
Nie myślałam, że aż tyle czasu minęło od kiedy dodałam ostatni rozdział.
Ten.. Miał się pojawić w poniedziałek, ale niestety nie dałam rady.. ;c
Jeszcze raz przepraszam... Kinga.. ;**
Piękny piękny rozdział.
OdpowiedzUsuńJaki sku***el ! Ten z Meczy Frajern racja :D
Hahah... czekam na nexta a co do Marco, taki słodki jak jej bronił że jejajeja *.*.*.*.*
Kocham tego bloga jest super..
Wiesz jak to czekam na rozdziały i wgl. Ale na następny to czekam TAK ŻE MASAKRAAA..
Wspanialy poprostu CUDOWNY I NAJLEPSZY !!! *,* Szkoda ze tak szybko przyszli goscie ... :D Nie no zartuje ^^ . Codziennie sprawdzam czy dodałas cos ... sama cie rozumiem ... szkola ,nauka i inne ... sprawy ;C . Marco taki słodki stajac w obronie Cyśku xdd No poprostu genialne <3 <3
OdpowiedzUsuńOjejuś... Nareszcie się doczekałam.. :D Nawet nie wiesz jak ja czekałam na ten rozdział. ;) Marco bohater.. <3 Też nie lubię Mandżukicia... -,-' Z Frajernu lubię tylko Roberta i Mario. ;3 Rozmowa Cyśki i Marco w kuchni boska. ^^ Akcja w łazience najlepsza! ;D Rozdział suuuuuuperaśny. :) Czekam na następny. Pozdrawiam, buziaki. Ola ;**
OdpowiedzUsuńMyślałam, że to będzie Robben :D no ale nic... rozdział pierwsza klasa, imprezka musi być ;) czekam na ciąg dalszy i zapraszam do siebie w wolnej chwili :*
OdpowiedzUsuńSuper ❤❤
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta =)
Buźka:*
Hahahaha dziewczyno uwielbiam Cię za te teksty o Bayernie! :D Ja też ich nie znoszę grrrr -.- :D
OdpowiedzUsuńWięcej takich, bo mi humor poprawiają :D
Biedny Marco skaleczony, a oni się z niego śmieją :( :D
Rozdział super! :)
Czekam na kolejny :)
Buziaki ;**
Wiesz kochana,
OdpowiedzUsuńnadchodzi taki dzień, w którym twoja najlepsza, najcudowniejsza, najukochańsza przyjaciółka komentuje ci rozdział ! To właśnie jest ten dzień ! Zapisz sobie go na kominie, bo pierwszy raz w historia bloga, komentuje tak późno.. xd
Maaarco słodziak.. <3 A za razem biedactwo. :/ Biedy. Tak to jest jak pozwala się na to żeby dziewczyna goliła chłopaka. :)) No, ale cóż. Sam tego chciał. Nie wiem jak oni się mogli z niego nabijać ? On biedy skaleczony, a oni się śmieją. Ehh. :/
Czekam na nn !
Enjoy Bitches ! :***
Ps. Zapraszam do mnie http://de-stiny.blogspot.com/
Marcoooo *.* slodkiiiii <3 najlepszy <3 Boże normalnie chłopak marzenie. Kazda chciałaby takiego miec :c
OdpowiedzUsuńRozkrecasz sie kochana :) super piszesz ;>
Lena :)
Jejuuuuś kocham kocham kocham !!!! :* :* :* :* :* :* Myśle ze to nic powarznego i mala ranka bedzie czekam na nextaaaaa <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3<3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńKiedy next?
OdpowiedzUsuńŚwietny <3 czekam na następny! :*
OdpowiedzUsuń