- Mnie nie okłamiesz.- westchnął, wybierając ubrania z walizki, na dzisiejszy wieczór.- Na pewno nie chcesz iść?- zapytał, znów zawisając nade mną.
- Na pewno. Tylko masz tam być grzeczny. Mo będzie cię pilnował, zobaczysz...- zagroziłam mu palcem, lekko uśmiechając się.
- Tak, tak. Już to widzę jak Moritz mnie pilnuje.- pokręcił głową, kpiąc z moich słów.
- No dobra. Wiem, że to głupie.- zaśmiałam się cicho.
- Obiecuję, że nie wypiję dużo.- przyłożył dłoń do swojego serca, tym samym opierając się na jednej ręce.
- Dużo?
- Będę w miarę trzeźwy, pasuje?- wyszczerzył się.
- Nie to, że ci zakazuje, ale wiesz jaki jutro dzień...- spojrzałam w inną stronę, by tylko nie patrzeć w oczy blondynowi....
- Tak, wiem.- powiedział obojętnie, po czym udał się z powrotem do łazienki, trzymając w dłoni wybrane ubrania na dzisiejszy wieczór.
Kiedy Marco wszedł do łazienki, ja wyjęłam z mojej walizki szare spodnie dresowe i białą koszulkę z nadrukiem Music , założyłam na siebie wybrane ubrania i położyłam się na łóżku, włączając TV. Jednak zbyło się to na marne... Język... Gdybym tylko znałam hiszpański to mogłabym oglądać telewizję... Zastanawiałam się co będę robić przez ten czas, kiedy inni będą w klubie, świetnie się bawiąc. Może poszłabym do Agaty i Kuby? Bingo!
Zerwałam się z łóżka, idąc do pokoju mojego brata. Zapukałam jak przystało i kiedy usłyszałam krótkie Wejść, tak też zrobiłam. Oczywiście powiedział to Kuba, no bo kto inny? Tylko on się tak odzywa. Agata powiedziałaby grzecznie Proszę, a ten... Szkoda gadać.
- Co robicie?- spytałam widząc całą rodzinkę, siedzącą na łóżku.
- W sumie to nic.- odpowiedziała Agata.
- To mam dla was propozycję.- uśmiechnęłam się, siadając na skraju łóżka. Widząc, że para oczekuje mojej wypowiedzi, kontynuowałam:- Mogę zająć się Oliwką, a wy możecie iść z resztą na imprezę.- uśmiechnęłam się lekko.
- Ty nie idziesz?- spytała moja bratowa.
- Nie.- odpowiedziałam krótko.
- Przerażasz mnie, kobieto.- zaśmiał się Kuba.- Ale korzystamy, nie?- zwrócił się do swojej małżonki.
- Jeżeli mamy tylko możliwość.- powiedziała, a ja podeszłam do Oliwki.
- Oliwia, idziesz do mnie? Pobawimy się trochę.
- A Sarcia będze?- spytała radosna.
- Zobaczymy. Idziemy?- spytałam, łapiąc dziewczynkę za rękę i wychodząc z pokoju. Poszłyśmy do pokoju Piszczków i zapytałam ich o to samo. Zgodzili się, a dziewczynki skakały z radości, na wiadomość, że spędzą wieczór ze mną. Wiedziałam jednak, że będzie to tylko kilka godzin, ponieważ dziewczynki prędzej czy później w końcu usną. Mała Piszczek, wzięła jakieś gry, po czym weszłyśmy do pokoju, który dzieliłam z Reusem.
Dziewczynki, kiedy tylko zobaczyły Marco krzątającego się po pokoju, od razu rzuciły mu się w ramion. Ten zaśmiał się tylko, po czym przytulił obie.
- Skoro nie idę do klubu, stwierdziłam, że zrobię coś pożytecznego.- uśmiechnęłam się szeroko do blondyna, przyglądającego mi się uważnie.
- Ujku, a ty tez zostajes z nami?- spytała Sara.
- Nie, ja idę. Ale zobaczymy się rano i obiecuję, że pobawimy się na plaży.- powiedział całując obie w czółko. Wyglądało to bardzo słodko. Wstał, podchodząc do mnie.
- Ja już zmykam.- odparł, obejmując mnie w tali i kładąc swoje ręce na moich biodrach, tak, że jego dłonie powędrowały pod moją koszulkę, gładząc moje plecy.
- Dzieci patrzą.- skarciłam go wzrokiem, po czym spojrzałam na dziewczynki.

- Podobno szedłeś już.- przygryzłam dolną wargę. Ten niespodziewanie czule pocałował mnie, tym samym olewając moje słowa. Jednak to nie był zwykły pocałunek. Widziałam, że włożył w niego wiele uczuć i czułości. Wsunął swój język do moich ust, pieszcząc moje podniebienie.
- Fuuu...- zawyły dziewczynki, przyglądając się naszym poczynaniom. Zaśmialiśmy się praktycznie w tym samym momencie.
- Dobra, idę.- zaśmiał się, przelotnie mnie całując, po czym wyszedł.
- To co robimy?- spytałam, klaszcząc w dłonie...
Kiedy dziewczynki usnęły było przed 23. Zastanawiam się skąd one mają tyle energii w sobie? Przeniosłam je do dodatkowego pomieszczenia, w naszym pokoju, w którym było łóżko. Położyłam Sare i Oliwke, po czym przeszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku, zastanawiając się co mam teraz robić? Wzięłam laptopa blondyna i położyłam się z nim na łóżku. Włączyłam jakąś komedię romantyczną, powoli zatracając się w niej.
Gdy skończyłam oglądać była godzina 00:17. Postanowiłam, że wezmę jeszcze szybki prysznic i pójdę spać. Tak też zrobiłam...
Obudziło mnie natarczywe pukanie do drzwi. Przetarłam oczy, spoglądając na zegarek, na którym widniała godzina 3:42. Wstałam, zarzucając na siebie szlafrok. Otwierając drzwi, usłyszałam jak ktoś śpiewa na cały głos. Otworzyłam, a moim oczom ukazał się pijany, chwiejący się i śpiewający Reus oraz Mario i Robert, którzy podtrzymywali go, aby nie upadł. Zmierzyłam chłopaka, zabijającym wzrokiem.
- Mówiliśmy mu, żeby ni...- nie pozwoliłam dokończyć Robertowi.
- Nie tłumaczcie się.- powiedziałam.- Położycie go na łóżku czy mam sobie sama z nim radzić?- westchnęłam, wpuszczając chłopaków do pokoju.
- Jasne, że pomożemy.- zaśmiał się Mario. Robert z brunetem, położyli Marco na łóżku i wychodząc rzucili krótkie: 'Powodzenia'. Pokręciłam głową z niedowierzaniem, patrząc na mojego chłopaka. Upił się. A przecież obiecał mi coś. Nie to, że jestem przeciwna alkoholowi i imprezom, no ale on upił się praktycznie do nieprzytomności. A to już nie jest zwykła impreza, na której wypiło się kilka drinków.
Zerwałam z łóżka kołdrę i jedną poduszkę, po czym położyłam te rzeczy na mini kanapie w naszym pokoju. Nawet nie rozbierając blondyna z ubrań, przykryłam go kocem i położyłam się na kanapie. Nie miałam najmniejszego zamiaru spać z nim. O nie. Tak, byłam zła. No ale kto by nie był na moim miejscu??
Kanapa była bardzo niewygodna, przez co praktycznie przez całą noc nie zmrużyłam oka. Kiedy obudziłam się w nocy było mi bardzo wygodnie, co mnie zdziwiło, a jednocześnie zaniepokoiło. Usiadłam, rozglądając się. Obok mnie leżał smacznie śpiący Marco, a ja siedziałam na naszym łóżku. Jak ja się tutaj znalazłam do cholery? Czyżby Reus mnie przeniósł? Byłby w stanie? Gdy chciałam wstać, piłkarz mocno przycisnął mnie do swojego ciała, tak, że nie miałam nawet najmniejszych szans by się wydostać.
- Ubiję cię kiedyś Reus, obiecuję. Ubiję na kwaśne jabłko.- mruknęłam do siebie. Usnęłam... O dziwo usnęłam...
*Następny dzień*
- Lepiej będzie jak odejdę!- powiedział, patrząc na mnie z wyrzutem.
- Mo, nie! Nie odchodź! Nie możesz..- podeszłam do niego.
- Czemu? Co mnie tu trzyma?
- A ja? Ja już się nie liczę?- odpowiedziałam pytaniem.
- Dlaczego mam zostać?
- Zależy mi na tobie.- powoli traciłam nadzieję. Nadzieję na to, że zostanie, ale nie mogłam pozwolić, żeby odszedł. Za bardzo mi na nim zależy..
- Mało.- odwrócił się tyłem do mnie.
- Nie chcę cię stracić.
- Wciąż za mało.- uniósł ręce do góry, aby po chwili bezsilnie opadły.
- .. Pocałuj mnie!- wypaliłam. Sama nie wiedziałam co mówię. Blondyn podszedł do mnie i chyba z największym oddaniem wpił się w moje usta, kładąc dłonie na mojej szyi. Na początku nie byłam pewna czy dobrze robię. Czy w ogóle chcę, bo w końcu jestem z Reus'em.
- Tak powinien wyglądać nasz pierwszy pocałunek..- odparł, kiedy oderwał się ode mnie.
- Yhm..- mruknęłam.
- A teraz żegnaj..!
Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo odszedł. Skoczył.. W tę cholerną przepaść. Zaniosłam się płaczem. Odwróciłam się i zobaczyłam Marco.. Jego wyraz twarzy mówił wszystko. Widział. Widział jak całuję się z Mo. I on odszedł...
- Nie!- krzyknęłam zrywając się z łóżka.
- Cii.. Marcela, to tylko sen.- swym krzykiem obudziłam Marco.
- Nie, to niemożliwe.- powiedziałam chodząc w kółko po pokoju i płacząc.- To nie prawda. On nie może.- mówiłam jak opętana.
- Nie płacz. Cicho..- podszedł do mnie i przytulił, kołysząc w prawo i lewo. Wtuliłam się w umięśniony tors 25 latka cicho szlochając.- Nie płacz. To tylko zły sen..- uspokajał mnie. W duchu dziękowałam Bogu, że mam go przy sobie. Blondyn odsunął się ode mnie, spojrzał w oczy i pocałował w czoło.
Pozwoliłam łzom swobodnie spływać po policzkach. Już zapomniałam o tym co stało się w nocy... Kiedy oderwałam się od piłkarza spostrzegłam, że na koszulce Marco jest duża plama.
- Przeze mnie masz całą mokrą koszulkę
- Nic się nie stało. Mam nie jedną taką!- uśmiechnął się, czym spowodował, że również na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
Po chwili razem z Marco leżeliśmy wtuleni w siebie na naszym łóżku. Marco bawił się moimi włosami, a ja z uśmiechem patrzyłam w sufit. Może i miałam uśmiech na twarzy, ale cały czas myślałam o śnie. Miałam takie dziwne wrażenie, że dzisiaj coś się stanie. Że.. Ten sen jest taką.. przestrogą czy uprzedzeniem.. Gdybym tylko wiedziała co stanie się później...
Gdy skończyłam oglądać była godzina 00:17. Postanowiłam, że wezmę jeszcze szybki prysznic i pójdę spać. Tak też zrobiłam...
***
Obudziło mnie natarczywe pukanie do drzwi. Przetarłam oczy, spoglądając na zegarek, na którym widniała godzina 3:42. Wstałam, zarzucając na siebie szlafrok. Otwierając drzwi, usłyszałam jak ktoś śpiewa na cały głos. Otworzyłam, a moim oczom ukazał się pijany, chwiejący się i śpiewający Reus oraz Mario i Robert, którzy podtrzymywali go, aby nie upadł. Zmierzyłam chłopaka, zabijającym wzrokiem.
- Mówiliśmy mu, żeby ni...- nie pozwoliłam dokończyć Robertowi.
- Nie tłumaczcie się.- powiedziałam.- Położycie go na łóżku czy mam sobie sama z nim radzić?- westchnęłam, wpuszczając chłopaków do pokoju.
- Jasne, że pomożemy.- zaśmiał się Mario. Robert z brunetem, położyli Marco na łóżku i wychodząc rzucili krótkie: 'Powodzenia'. Pokręciłam głową z niedowierzaniem, patrząc na mojego chłopaka. Upił się. A przecież obiecał mi coś. Nie to, że jestem przeciwna alkoholowi i imprezom, no ale on upił się praktycznie do nieprzytomności. A to już nie jest zwykła impreza, na której wypiło się kilka drinków.
Zerwałam z łóżka kołdrę i jedną poduszkę, po czym położyłam te rzeczy na mini kanapie w naszym pokoju. Nawet nie rozbierając blondyna z ubrań, przykryłam go kocem i położyłam się na kanapie. Nie miałam najmniejszego zamiaru spać z nim. O nie. Tak, byłam zła. No ale kto by nie był na moim miejscu??
Kanapa była bardzo niewygodna, przez co praktycznie przez całą noc nie zmrużyłam oka. Kiedy obudziłam się w nocy było mi bardzo wygodnie, co mnie zdziwiło, a jednocześnie zaniepokoiło. Usiadłam, rozglądając się. Obok mnie leżał smacznie śpiący Marco, a ja siedziałam na naszym łóżku. Jak ja się tutaj znalazłam do cholery? Czyżby Reus mnie przeniósł? Byłby w stanie? Gdy chciałam wstać, piłkarz mocno przycisnął mnie do swojego ciała, tak, że nie miałam nawet najmniejszych szans by się wydostać.
- Ubiję cię kiedyś Reus, obiecuję. Ubiję na kwaśne jabłko.- mruknęłam do siebie. Usnęłam... O dziwo usnęłam...
*Następny dzień*
- Lepiej będzie jak odejdę!- powiedział, patrząc na mnie z wyrzutem.
- Mo, nie! Nie odchodź! Nie możesz..- podeszłam do niego.
- Czemu? Co mnie tu trzyma?
- A ja? Ja już się nie liczę?- odpowiedziałam pytaniem.
- Dlaczego mam zostać?
- Zależy mi na tobie.- powoli traciłam nadzieję. Nadzieję na to, że zostanie, ale nie mogłam pozwolić, żeby odszedł. Za bardzo mi na nim zależy..
- Mało.- odwrócił się tyłem do mnie.
- Nie chcę cię stracić.
- Wciąż za mało.- uniósł ręce do góry, aby po chwili bezsilnie opadły.
- .. Pocałuj mnie!- wypaliłam. Sama nie wiedziałam co mówię. Blondyn podszedł do mnie i chyba z największym oddaniem wpił się w moje usta, kładąc dłonie na mojej szyi. Na początku nie byłam pewna czy dobrze robię. Czy w ogóle chcę, bo w końcu jestem z Reus'em.
- Tak powinien wyglądać nasz pierwszy pocałunek..- odparł, kiedy oderwał się ode mnie.
- Yhm..- mruknęłam.
- A teraz żegnaj..!
Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo odszedł. Skoczył.. W tę cholerną przepaść. Zaniosłam się płaczem. Odwróciłam się i zobaczyłam Marco.. Jego wyraz twarzy mówił wszystko. Widział. Widział jak całuję się z Mo. I on odszedł...
- Nie!- krzyknęłam zrywając się z łóżka.
- Cii.. Marcela, to tylko sen.- swym krzykiem obudziłam Marco.
- Nie, to niemożliwe.- powiedziałam chodząc w kółko po pokoju i płacząc.- To nie prawda. On nie może.- mówiłam jak opętana.
- Nie płacz. Cicho..- podszedł do mnie i przytulił, kołysząc w prawo i lewo. Wtuliłam się w umięśniony tors 25 latka cicho szlochając.- Nie płacz. To tylko zły sen..- uspokajał mnie. W duchu dziękowałam Bogu, że mam go przy sobie. Blondyn odsunął się ode mnie, spojrzał w oczy i pocałował w czoło.

- Przeze mnie masz całą mokrą koszulkę
- Nic się nie stało. Mam nie jedną taką!- uśmiechnął się, czym spowodował, że również na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
Po chwili razem z Marco leżeliśmy wtuleni w siebie na naszym łóżku. Marco bawił się moimi włosami, a ja z uśmiechem patrzyłam w sufit. Może i miałam uśmiech na twarzy, ale cały czas myślałam o śnie. Miałam takie dziwne wrażenie, że dzisiaj coś się stanie. Że.. Ten sen jest taką.. przestrogą czy uprzedzeniem.. Gdybym tylko wiedziała co stanie się później...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Znów nie udało mi się dodać rozdziału z wynikami..
Przepraszam. Musiałam dodać taki rozdział, bo miałam go już zaplanowanego od początku istnienia bloga.
Bez tego rozdziału ten blog nie byłby taki jaki powinien być.
Jeżeli zawiodłam to przepraszam... ;/
W następnym rozdziale na pewno... To już pewne w 100%, pojawią się wyniki badań.
Jeżeli wyczekujecie ich, to pokażcie to, a może rozdział pojawi się wcześniej... :D
Jeżeli wyczekujecie ich, to pokażcie to, a może rozdział pojawi się wcześniej... :D
Jakie zawiodlam? Jakie przepraszam? Rozdział jest cudowny*-* I już tak blisko poznania wyników.. ^^ Które (mam taką nadzieję) wykarzą, że Marco nie jest ojcem Ivo. Ale znając Ciebie i patrząc na ostatni numer, który mi wykręciłaś można się spodziewać zamieszania. ;) Już nie mogę doczekać się następnego ;3 Oj Marco, Marco... Nie ładnie tak nie dotrzymywać obietnicy, ale jestem pełna podziwu przez wyczyn dokonany nad ranem. Niepokoi mnie ten sen i jestem 100% pewna, że on nie wróży nic dobrego. :(
OdpowiedzUsuńRozdział jak już wspomnialam cudowny! ;3
Czekam na następny i na wyniki. ^^ Pozdrawiam, buziaki. Ola :**
już się nie kogę doczekać dalszej części :))
OdpowiedzUsuńTaaaaak zrób cos miedzy Marcela i Mooo hahah <3
OdpowiedzUsuńRozdzial super.
OdpowiedzUsuńCos sie swieci... mam nadzieje ze cos co zwali mnie z nog:)
Czekam na next.
Pozdro:*
Jejciu ... ❤ kocham to ❤
OdpowiedzUsuńCudny rozdział ^.^
Jestem bardzo bardzo ciekawa co będzie dalej O.O
Czekam z niecierpliwością na następny ⌒.⌒
Buźka :*
Ahh Ci faceci :D Nigdy nie znają umiaru w piciu ;p
OdpowiedzUsuńI co to za dziwny sen...? o.O
No w końcu będą wyniki ;D Czekam na ten rozdział i czekam :D
Rozdział super! :)
Pisz jak najszybciej kolejny, bo mnie ciekawość zje :P
Buziaki ;**